Nie każdy Niemiec jest
zły
Wszyscy naziści są źli,
ale nie wszyscy Niemcy są nazistami.
(George Patton)
Nazista większości ludzi kojarzy się nierozerwalnie z
Niemcami. Mimo świadomości, że historia II wojny światowej jest już dawno
zamknięta, my nie zapominamy o losie, który spotkał naszych dziadków,
pradziadków, członków rodzin. Na szczęście, utarty schemat Niemiec – nazista nie
zawsze jest prawdziwy.
Może zacznę od tego, co
skłoniło mnie do napisania artykułu. Kiedyś przeglądając stary album rodzinny,
znalazłam powojenne zdjęcie dziadka. Zdjęcie było w kolorze, a on sam dosyć
porządnie ubrany jak na te czasy - coś niespotykanego. Mój dziadek, żołnierz posiadający
stopień podoficerski, brał udział w bitwie nad Bzurą. Była to jedna z bitew
kampanii wrześniowej, podczas której on sam jako jeniec wojenny trafił do
niewoli w Hannoverze, do
rodziny von Georingów. Ojciec tej rodziny był żołnierzem w trakcie I wojny
światowej na froncie niemiecko - francuskim, a podczas II wojny światowej
stracił 2 synów, co spowodowało, że do jeńców był nastawiony w sposób, który
zszokował dziadka. Na miejscu niewoli dostał
nowe ubrania, miejsce w izbie oraz zaproszono
go do posiłku. Jego towarzyszami niedoli byli: Belgijka, inny Polak, Norweżka i
3 Ukraińców, a wszyscy traktowani byli tak samo
- po ludzku. Dziadek najszybciej spośród jeńców nauczył się niemieckiego,
zapoznał się z sąsiadami państwa von Georing - państwem Tutte, którzy
traktowali go w równie przychylny sposób. Dziadek na zesłanie wyjechał zimą
1939, a powrócił w
roku 1945, chociaż Niemcy prosili go, aby pozostał. Przecież nie masz po co
wracać. Z ciepłej izby wrócisz pod dachy ze strzechy – mówili. Jednak
postawił na swoim i wrócił do Polski,
gdzie założył rodzinę.
Z rozrzewnieniem
wspominam opowieści mojego Taty, który opowiadał o tym, że gdy w 1966 roku nie
było na wsi nawet światła, oni dostawali
z Niemiec od
państwa Tutte paczki z kakao, sukienkami i cygarami. Niemcy traktowali mojego dziadka jak równego
sobie i nawet, gdy od nich wyjechał, sentyment i wdzięczność nie pozwalały im o nim zapomnieć.
Motyw dobrego Niemca
jest często spotykany w kinematografii. Przykładem tego jest film Karol Wojtyła – człowiek, który został
Papieżem. Karol Wojtyła został potrącony przez samochód, ale udało mu się
przeżyć wyłącznie dzięki interwencji esesmana, który kierując się głosem serca, zareagował na los drugiego człowieka i zawiózł
rannego do szpitala. Za ten haniebny gest – zdaniem nazistów, a jednocześnie czyn
dowodzący, że nie każdy człowiek jest zły, oddał własne życie. Był on jednym z
tych Niemców, którzy inaczej rozumieli chwałę III Rzeszy i uważał, że nie wolno
zatracić ludzkich odruchów i zaprzepaścić człowieczeństwa.
Wilm Hosenfeld był
kapitanem, który stał się znany po ocaleniu od śmierci polskiego pianisty i
kompozytora Władysława Szpilmana w czasie II wojny światowej. Przez dłuższy
czas dostarczał mu żywność, a potem pomógł w ucieczce. Pomagał
również wielu innym Polakom oraz Żydom w latach okupacji. Postać ta występuje w filmie Pianista w reżyserii Romana
Polańskiego. Hosenfeld został postawiony przed sądem za rzekomo popełnione
zbrodnie wojenne, jednak przesłuchiwani świadczyli na jego korzyść. To jednak nie
pomogło Niemcowi, który został stracony. Co ciekawsze, w 2007 roku Lech
Kaczyński odznaczył go Orderem Odrodzenia Polski, a w 2009 roku przyznano mu
miano Sprawiedliwego wśród Narodów Świata (najwyższe odznaczenie cywilne dla nie-Żydów przyznawane przez Izraelski IPN).
http://youtu.be/YJQHQj4FqEl
Z historii znany jest
również przypadek generała Blaskowitza
pełniącego funkcję dowódcy wojsk okupujących Polskę w 1939 roku, który wysłał
dowództwu Wermachtu sprzeciw wobec zachowania SS na terenach polskich. Spowodował nawet postawienie pewnej liczby zbrodniarzy
przed sądami polowymi z orzeczonymi
wyrokami śmierci. Wyroki skazujące uchylono po interwencji Hansa Franka i
Hitlera. Za to odwołano go z dotychczas pełnionych funkcji wojskowych, dopóki
nie stał się ponownie potrzebny w 1944 roku.
Tak więc nie można ciągle
uogólniać sądów o Niemcach. Nie każdy Niemiec to
nazista. Mierząc cały naród jedną miarą, zaprzeczamy rzeczywistemu przebiegowi
historii. Dla potwierdzenia mojego zdania odsyłam do postu z 16 grudnia -
"Manowce stereotypów".
Magda
Grafika:
http://cdn1.stopklatka.pl/dat/movie/0000000081/0000081411/g-4.jpg
http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2015/11/26/10/2ED299A700000578-0-image-a-25_1448534162011.jpg
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0e/Bundesarchiv_Bild_183-S73086,_Johannes_Blaskowitz.jpg