Akcja „Stop likwidacji bibliotek”…
Dom
bez książek
jest jak plaża bez
słońca.
(Jose’ Marti)
„Nie zabieraj dzieciom
książek!” - to hasło akcji
protestacyjnej przeciwko likwidacji szkolnych bibliotek. Cóż, zapewne wielu
machnie ręką, mówiąc, że ostatnią książkę, jaką wypożyczyło, były „Dzieci z Bullerbyn” w drugiej klasie
szkoły podstawowej. Oczywiście, można przyjąć bierną postawę i przymknąć oko na problem. Musimy jednak
uświadomić sobie, co w rzeczywistości masowa likwidacja bibliotek oznacza dla
przeciętnego ucznia. Zacznijmy od najmłodszych. Przypomnijcie sobie lekcje
biblioteczne, na które zabierano nas już od pierwszych dni naszej przygody z
edukacją. Tym samym uczono nas nawyku czytania od najmłodszych lat. Nagrody za bycie
najaktywniejszym czytelnikiem zachęcały dzieci do wypożyczania, obcowania ze
światem książek i rozwijania się.
A teraz w liceum? W bibliotece
szkolnej czujemy się jak w domu. Panie już znają nasze zainteresowania i
rozumieją potrzeby. Na co dzień służą pomocą zarówno uczniom, jak i
nauczycielom. Tu dostajemy potrzebne nam książki, tu poznajemy zawiłości
sporządzania bibliografii przed pisaniem
ważnych prac z języka polskiego czy historii. W bibliotece publicznej
natomiast, kim jesteśmy? Numerem w komputerze?
Brak bibliotek utrudni też pracę w czasie
lekcji. W plecakach ciężko, podręczniki drogie, lepiej chyba więc korzystać ze
szkolnych pomocy naukowych w postaci
atlasów, encyklopedii, czy biografii, niż kupować własne. Jeśli jednak szkołom
zostanie odebrany dostęp do księgozbiorów, zakup ten będzie koniecznością, na
którą wielu z nas – zwyczajnie – nie stać. Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy mamy się
rozwijać czy uwsteczniać? I tak już
niepokojąco spadła liczba czytelników. A może wystarczy jedna książka przykuta
łańcuchem do katedry?
A kiedy nauczyciel języka polskiego informuje,
że w przyszłym tygodniu omawiamy „Makbeta”, czy nie wolimy „zahaczyć” o szkolną
bibliotekę, która jest po przeciwnej stronie korytarza, niż pędzić po ciężkim
dniu w szkole do publicznej książnicy zlokalizowanej niekiedy na drugim końcu
miasta? Nie wspominając już o uczniach,
którzy mieszkają na obrzeżach, czy na wsi i od najbliższej biblioteki dzieli
ich kilkanaście lub kilkadziesiąt kilometrów. Wyobraźmy sobie także sytuację, że uczniowie wszystkich szkół idą do jednej biblioteki po tę samą książkę.
Ilu z nich odejdzie z kwitkiem? Ile bowiem egzemplarzy może mieć biblioteka
miejska?
To tylko niektóre powody, dla
których tak ważne jest, abyśmy zabrali głos sprzeciwu. Każdy z Was może
przyłączyć się do protestu. To bardzo proste i zajmie wam dosłownie kilka
sekund. Wystarczy, że klikniecie w ten link: www.stoplikwidacjibibliotek.pl,
a następnie w „Poprzyj protest”. Pod tym adresem możecie również zapoznać się
ze szczegółami akcji, a także pobrać materiały graficzne, które możecie
przesyłać znajomym za pośrednictwem e-maili czy portali społecznościowych.
Majka
Grafika:
http://johnyem.mintshost.com/portal/media/k2/items/cache/7f2cd38b7681e6e2ef83b5a7a5385264_XL.jpg