Zwiedzając
Amsterdam
Za dwadzieścia
lat bardziej będziesz żałował tego,
czego nie
zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż
liny, opuść bezpieczną przystań.
Złap w żagle pomyślne
wiatry.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.
(Mark
Twain)
Podróże sprawiają mi ogromną
przyjemność, mimo że często męczą oraz
stresują. Sama myśl o nich powoduje, że staję się szczęśliwsza. Moi rodzice
zabierali mnie w różne zakątki Europy, nawet wtedy, gdy byłam mała. Na początku
były to głównie rejony południowe. Od pewnego czasu lubimy także zwiedzać kraje
północne, gdzie kąpiel w morzu oraz opalanie się na słonecznej plaży raczej nie
wchodzą w grę. W tym artykule właśnie chciałabym się skoncentrować na tym
rejonie naszego kontynentu – a konkretnie na Holandii.
Holandię po raz pierwszy miałam
okazję odwiedzić w 2013 roku. Wtedy z rodziną pojechaliśmy do Amsterdamu. Jest
to jedno z ładniejszych miast, jakie kiedykolwiek odwiedziłam. Leży on nad
rzeką Amstel. Od niej wzięła się nazwa stolicy Holandii, która oznacza tamę nad rzeką Amstel (dam to po holendersku tama). Amsterdam przecinają liczne
kanały (łącznie jest ich 160), a trzy największe są kształcie półksiężyców.
Mają one duże znaczenie dla transportu – wielu mieszkańców oraz turystów
przemieszcza się tramwajami wodnymi i małymi statkami. Nad kanałami zostały
wybudowane kamienice, które są jedną z wizytówek miasta stołecznego Kraju
Tulipanów. Warto w nim zwiedzić kościół Westerkerk oraz usytuowany w centrum
Plac Dam ( pamiętajcie, że po holendersku dam to tama!) z Nationaal Monument (pomnik z 1956 roku wzniesiony na cześć ofiar II
wojny światowej) oraz Pałac Królewski. Niżej: widok, który można zobaczyć, wędrując kanałami.
Najbardziej utkwił mi w pamięci obraz bardzo licznych
rowerzystów poruszających się po ulicach. W Polsce, jadąc do
szkoły lub pracy, wśród licznych samochodów zobaczymy zaledwie kilku
rowerzystów , którzy zwykle się jakoś specjalnie nie rzucają w oczy. W Holandii
natomiast ich liczba jest porównywalna do liczby samochodów. W miejscach
publicznych są zbudowane ogromne parkingi dla rowerów i są one zwykle w
większości zapełnione.
Jedną z przyczyn tak dużej popularności pojazdów
jednośladowych jest znaczne utrudnienie ruchu kołowego, np. kierowcy samochodów
mają mało miejsca w centrum miasta, gdzie mogliby zaparkować. Niżej: korowód
rowerzystów jadących do pracy lub szkoły, czyli typowy widok w Amsterdamie.
Holandia
wielu osobom kojarzy się
z serem, tulipanami oraz wiatrakami. Są to trafne skojarzenia. W centrum
Amsterdamu znajduje się targ kwiatowy, na którym można kupić cebulki, sadzonki
oraz nasiona licznych roślin w różnych kolorach. Warto dodać, że te rośliny są eksportowane na
cały świat i używane do ozdabiania na przykład sal koncertowych, pałaców królewskich i oczywiście ogrodów. Nieco dalej można kupić
wiele rodzajów sera, w różnych smakach oraz kolorach. Mój ulubiony był zielony
i to nie dlatego, że był spleśniały. Są sprzedawane w dużych, okrągłych
porcjach. Mimo że w każdym polskim sklepie można kupić ten specjał, w Holandii
ma on wyjątkowy, wyrazisty smak. Jadąc
przez ten kraj, widzimy przez okno łąki oraz liczne farmy i –naturalnie - wiatraki. Doskonale się one łączą z zadbanym i
czystym środowiskiem – Holendrzy przykładają dużą wagę do ochrony przyrody. Niżej:
targ kwiatowy.
Zwiedzając Holandię, mogłam się
sporo dowiedzieć o jej mieszkańcach. Jest jedna rzecz, która rzuca się w oczy,
szczególnie osobom, które podobnie jak ja, są niskie. Obywatele tego kraju są
bardzo wysocy! Ponadto większość z nich jest szczupła, gdyż oni chętnie uprawia sport. Mój brat poznał tam kobietę w średnim
wieku, która codziennie przejeżdżała rowerem 15 km, aby wykąpać się w lodowatym
jeziorze. Spacerując po parku, można było zobaczyć dużo biegających osób.
Ponadto na wielu skwerach stoją przyrządy do ćwiczeń. Warto dodać, że
mieszkańcy Holandii lubią zimno. Zimą ponownie przekroczyłam granicę tego
państwa, aby odwiedzić brata, który był tam na wymianie studenckiej. Idąc wieczorem
przez miasto, widziałam, że przy niemal każdej kawiarni i restauracji spora
część miejsc na dworze jest zajęta, podczas gdy ja miałam ochotę wejść pod koc
z ciepłą herbatą i stamtąd nie wychodzić. Jednak jest jeszcze coś, co cechuje
mieszkańców Amsterdamu, a także całej Holandii. Jest to niezwykła uprzejmość.
Każdy jest otwarty, chętny do pomocy, bezpośredni oraz uśmiechnięty. Bardzo mi
się to podobało i jest to jeden z ważniejszych powodów, dla których polubiłam
ten kraj.
Amsterdam
ma też inne oblicze. Wędrując
ulicami , wśród kamienic oraz przez mosty nad kanałami, można dojść do Muzeum
Anne Frank – żydowskiej dziewczynki, urodzonej w Niemczech, która po przejęciu
tam władzy przez Hitlera przeprowadziła się z rodziną do Amsterdamu. Gdy
prześladowania Żydów rozpoczęły się również w Holandii, Anne wraz ze swoją rodziną przez 2 lata ukrywała się w
stolicy. W lutym 1945 roku zmarła w obozie koncentracyjnym. Pozostały po niej niezwykle przejmujące zapiski, które po wojnie zostały wydane pod
tytułem Dziennik Anny Frank. Żeby
zwiedzić to muzeum, musiałam stać kilka godzin w kolejce, co świadczy o tym,
jak wielu ludzi chce odwiedzić to miejsce. Myślę, że warto sięgnąć po tę,
czytaną na całym świecie, książkę.
To
oczywiście nie wszystkie atrakcje Amsterdamu i Holandii. Zachęcam wszystkich do
odwiedzenia Kraju Tulipanów oraz innych miejsc na świecie. Można nauczyć się
wielu ciekawych rzeczy i zobaczyć miejsca, które zrobią niezapomniane wrażenie.
Karolina
Grafika:
zdjęcia
własne
http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/199649_amsterdam_panorama_miasta_kanal_most_rowery.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/54/63/12/z19282004Q,Rowery-w-Amsterdamie.jpg