12 listopada 2022

Językowe potyczki


    Nauczę się, bo tego chcę!

 

Najważniejsze [w uczeniu się] jest pozytywne nastawienie.

(Bobbi DePorter)

 

Chciałabym, żeby słowa: Nauczę się, bo tego chcę, stały się dla każdego z nas postanowieniem  prowadzącym do celu. Nie jest to takie trudne, gdy człowiek kieruje się odpowiednią motywacją. Odpowiednią, czyli wewnętrzną -  uczę się, zapamiętuję, rozwijam intelektualnie, ponieważ  taki jest mój wybór. Nie dlatego, że  nakazuje mi polonistka albo obawiam się gorszej oceny. Zapamiętam zasady poprawnego języka polskiego, gdyż chcę mówić i pisać bezbłędnie, jak przystało na wykształconego człowieka. Jeśli mam odnieść sukces, muszę  znaleźć siłę w sobie, bez zewnętrznych nacisków.

Od kilku lat  na szkolnym blogu propagujemy poprawną polszczyznę, redagując  stałą rubrykę poświęconą wybranym  zagadnieniom językowym: ciekawostkom, błędom oraz mechanizmowi  ich powstawania, wątpliwościom towarzyszącym wypowiedziom ustnym i pisemnym. Uporczywie wracamy do popełnianych przez  wielu  z nas błędów, wynikających z niewiedzy lub niedbałości. Pomyślałam, że przypomnę fragmenty starych postów, w których autorzy analizują  szczególnie rażące, lecz wciąż powtarzające się  błędy.

Półtora/półtorej. Mój stosunek do form: półtorej roku/miesiąca/ tygodnia najlepiej wyraża   fragment wypowiedzi internauty na blogu Obcy język polski: W akcie desperacji  zwracam się do Pana (…) z prośbą, aby zechciał się Pan (…) odnieść do kretyńskiego odmieniania liczebnika „półtora” z rzeczownikami rodzaju męskiego. Żenujące jest słyszeć kilka razy dziennie od wszelkiej maści „uczonych głów” wypowiedzi typu: „chybił o półtorEJ metra” czy  „to było półtorEJ roku temu”! Nawet komputer podkreśla takie wyrazy na czerwono, ale tylko napisane; wypowiedzi uchodzą ciągle bezkarnie!   I faktycznie  zewsząd słyszy się te błędne formy,  gdyż ludziom pewnie się wydaje, że używają eleganckiego języka.  Tymczasem jest on niepoprawny. A sprawa jest stosunkowo prosta. Rzeczowniki: rok, miesiąc, tydzień są rodzaju męskiego, wymagają zatem liczebników w rodzaju męskim. Liczebnik półtora ma  dwie formy rodzajowe: męsko – nijaką i żeńską. Zawsze powiemy: półtora  roku (miesiąca, tygodnia, jabłka, jajka),  ale półtorej doby (minuty, dekady).

Dzisiaj/ dzień dzisiejszy. A teraz inny, powszechnie popełniany błąd. Stan wiedzy uczniów na dzień dzisiejszy  jest zadowalający. Ładnie powiedziane? Otóż, nie! Poprawnie jest: Aktualny stan wiedzy uczniów jest zadowalający.  Należy mówić i pisać jak najprościej. Nie miesiąc maj, lecz maj. Nie w dniu dzisiejszym, lecz dzisiaj. Podobnie jest ze zdaniem: Nie prowadzimy sprzedaży prasy. Powinno być: Nie sprzedajemy prasy. Mirosław Bańko uważa,  że: Pokrętna forma bywa przykrywką dla pustej treści (…) To przejaw aspirowania do wyższego stylu, jednak całkowicie nieudany, świadczący o braku kompetencji stylistycznej i braku swobody w kształtowaniu wypowiedzi.

Dedykować.  To słowo już od jakiegoś czasu zagnieździło się w polszczyźnie. Nie chodzi o takie zwyczajne dedykowanie, czyli poświęcenie komuś jakiegoś  dzieła (książki filmu, obrazu, symfonii…) – Rodzicom, Moim dzieciom, Żonie, Przyjaciołom. Chodzi o „modne” dedykowanie w znaczeniu: przeznaczanie, skierowanie, dostosowanie. Oto próbki takich bezsensownych wypowiedzi:  Krem jest dedykowany do skóry dojrzałej. Papier toaletowy dedykowany do publicznych toalet. To impreza dedykowana pracownikom naszej firmy. A ja proponuję (nie dedykuję!) Słownik poprawnej polszczyzny pod redakcją Andrzeja Markowskiego tym wszystkim, którzy nie znają znaczenia słowa: dedykować.

Ciężko/trudno. Bardzo mi przeszkadza  nadużywanie przysłówka ciężko oraz  przymiotnika ciężki. To istna plaga  szerząca się wszędzie - w mediach, w szkołach, na ulicy. Wokół słyszy się: ciężko powiedzieć (stwierdzić), ciężko zrozumieć (pojąć), ciężka sprawa (sytuacja)…  Powinno być: trudno(y), niełatwo(o). Nawet  jest ciężki orzech do zgryzienia – zamiast twardy orzech.  Wielu spośród nas bezmyślnie  rozbija i zmienia stałe związki frazeologiczne oraz nie dba o właściwe znaczenie wyrazów. Skąd się wzięła moda na ciężko/ciężki?  Być może od słowa angielskiego hard,  tłumaczonego tylko jako ciężki,  choć przecież można też  to słowo rozumieć jako: intensywny, ostry, brutalny, silny, twardy, przykry.  Być może tak było! To jednak – moim zdaniem – mało przekonujące  tłumaczenie, bo nic nie zwalnia użytkowników języka od myślenia oraz  znajomości zarówno słownictwa, jak i choćby podstawowych  zasad gramatyki. To zwykłe lenistwo i niechlujstwo językowe.  Różnicę między słowami ciężko i trudno pokazuje Władysław Broniewski w Elegii na śmierć Ludwika Waryńskiego: I tylko tak ciężko oddychać, i tylko tak trudno umierać.

Dzień, kiedy/ w którym. Otóż w I programie polskiego radia słyszę znanego redaktora: Dzisiaj jest ten dzień,  gdzie w Krakowie nie trzeba zakładać masek przeciwsmogowych. Ale nie tylko redaktor tak mówi, połowa społeczeństwa uparła się, żeby łączyć  czas (dzień) z miejscem (gdzie). Zdanie powinno brzmieć: Dzisiaj jest ten dzień, kiedy... albo w którym.

Cieszyć się złą opinią. Ten zwrot słyszy się nagminnie, nawet w szanujących się audycjach telewizyjnych i radiowych. Błąd wynika z niewłaściwego użycia związku frazeologicznego wskutek niedokładnej znajomości jego znaczenia. Przecież zła opinia nie może być powodem do radości. Należy powiedzieć: Ma złą opinię. Do używających sformułowania: cieszy się złą opinią można by zastosować  powiedzenie: Dzwonią, ale nie wiadomo, w którym kościele.

Imienia/imieniem. I już na koniec coś z naszego podwórka. Ja chodzę do liceum (kogo? czego? - dopełniacz) imienia Jana Zamoyskiego, a moja koleżanka do szkoły imienia Marii Konopnickiej. Nie imieniem (kim? czym? – narzędnik)!

Jak więc będzie tym razem? Nauczę się, bo tego chcę? Czy nie nauczę się, bo mi się nie chce?

Tina

 

Grafika:

https://cdn.pixabay.com/photo/2020/08/31/13/33/brain-5532459_960_720.png

https://cdn.pixabay.com/photo/2016/10/27/09/59/brain-1773885_960_720.png

https://cdn.pixabay.com/photo/2016/10/27/10/04/brain-1773892_960_720.png