5 czerwca 2013

Myśli o wychowaniu

 

     Średniowieczne wychowanie

Przez ciernie do gwiazd!
(przysłowie łacińskie)

Nie tak dawno omawialiśmy średniowiecze i w ramach uzupełnienia wiadomości o tej odległej epoce chcę przytoczyć kilka fragmentów materiałów źródłowych. Dotyczą one średniowiecznego szkolnictwa. Narzekacie czasem na szkołę i swój ciężki los. Poczytajcie więc!  Na początek rozmowa nauczyciela z uczniem.

Nauczyciel: Ty, chłopcze, cóżeś ty dziś robił? Uczeń: Robiłem dużo rzeczy. W nocy, skoro usłyszałem dzwonek, zerwałem się z łóżka, poszedłem do kościoła i śpiewałem nokturn wraz z braćmi. Potem śpiewaliśmy o wszystkich świętych i jutrznię. Następnie prymę i siedem psalmów z litaniami i pierwszą mszę. Potem śpiewaliśmy  tercję i pierwszą mszę dzienną. Następnie śpiewaliśmy sekstę, potem jedliśmy, pili, położyliśmy się spać i znów wstaliśmy, aby odśpiewać nonę. A teraz jesteśmy tu przy tobie, gotowi słuchać, co nam będziesz mówił. Nauczyciel: Dostałeś dziś bicie? Uczeń: Nie, bo bardzo ostrożnie się prowadziłem. Nauczyciel: Kto cię budzi na nokturny? Uczeń: Czasem sam usłyszę dzwonek i wstaję, czasem budzi mnie nauczyciel szorstko rózgą.  / Źródła do historii wychowania /

Słyszeliście nieraz przemówienie Dyrektora szkoły.  Może jednak mógłby się wzorować  na mowach uniwersyteckich z okresu średniowiecza? Oto próbka. Czuwajcie przeto, najmilsi studenci, nie w gospodach i w pijackich karczmach, lecz czuwajcie nad pismami i zeszytami. Czuwajcie nie wśród  gry w kości, ale z filozofami bogatymi w księgi. Czuwajcie nadto (…), nie oddając się pielęgnowaniu swych kędziorów, ale rozważaniom i figurom matematycznym. Czuwajcie nie w ozdobnych szatach, lecz zagłębiając się w dokumenty mistrzów tu pracujących. Czuwajcie nie na grze w szachy, lecz zagłębiając się w zagadnienia fizyki. Czuwajcie nie zagłębiając się w sprawy występne, lecz ucząc się cnót i dobrych obyczajów./Krakowskie mowy uniwersyteckie z pierwszej połowy XV wieku /

Być może za jakiś czas zechcecie napisać autobiografię i wspomnieć lata szkolne? Proponuję jako wzór średniowieczne zapiski studenta.  Było podobno w mieście kilka tysięcy studentów i żaczków, żyjących z jałmużny. Niektórzy, jak powiadano, przebywali tu od 20, czy nawet 30 lat. Pozostałem tu przez czas dość długi. W ciągu zimy zapadałem trzy razy na zdrowiu, tak że mnie musiano umieszczać w szpitalu.  Płaciło się tygodniowo 16 halerzy, otrzymując za to doskonałą opiekę, żywność oraz wygodne łóżko, niestety, pełne wszy, tak że niejeden wolał leżeć na ziemi. Na każde zawołanie mogłem dobyć z zanadrza najmniej trzy wszy. W lecie chodziłem często nad Odrę, prałem koszulinę, wieszałem na drzewie, by wyschła, potem obierałem kaftan ze wszy. Latem podczas upałów nocowaliśmy na cmentarzu, podesławszy siana zebranego na ulicy. Leżeliśmy sobie tedy wygodnie, niby świnie w mierzwie. Gdy deszcz  padał,  uciekaliśmy do szkoły, a w czasie burzy śpiewaliśmy nieraz  przez całą noc  modlitwy i inne pieśni. / O doli wędrownego studenta /

Jak ten czas leci! A może jednak są podobieństwa? 

Kika

Grafika:
https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRuVfdiD7kzz96z6oGoMH1tvuwINoOhNDoWfMQPYPOic_vw-oFC