Śmiech bronią
przeciw okupantowi
…śmiech ludzki
jest zabójczą bronią,
Więcej on
strącił koron z głów posępnych,
Niż ci się
zdaje: o! śmiech to gadzina,
Która się w
sercu wyśmianego kryje
I tam go kąsa,
kąsa, do krwi kąsa,
Aż wreszcie
siły w człowieku omdleją
I powie sobie:
Jestem zwyciężony
(Juliusz Słowacki)
Dlaczego Polacy, mimo klęski wrześniowej, kpili z
okupantów? Można tu przytoczyć słowa
anonimowego autora, które wiele wyjaśniają. Światełko jakieś błyska w chmurze,//mniej jakoś ciąży chamski but,//kiedy przeczyta się na murze// krótkie, cieszące wzrok: kaput.
Od czasów antyku wiadomo, że śmiech jest potężną bronią – wykpiwa wady i łagodzi lęk. Bardzo szybko powstały więc szydercze dowcipy – szeptane, wydawane w konspiracyjnych pismach, rysowane na murach. Ryszard Marek Groński pisze: Zwycięzców nazywano krótkobytkami. Kolumny nekrologów zabitych na frontach niemieckich żołnierzy nazwano marmoladą , później rąbanką. Rozstawione na placach głośniki – szczekaczkami. „Nowy Kurier Warszawski" zyskał miano szmatławca, jego odpowiednik „Goniec Krakowski” był Podogońcem. O foksdojczach mówiło się foksy, o szantażystach – szmalcownicy. Litera V, mająca symbolizować hitlerowskie zwycięstwa, opatrzona została komentarzem: V klasa loterii, milion już padł.
Tzw. motylek rozlepiany na
murach (obrazek obok) wykpiwał czytelników „Nowego Kuriera Warszawskiego”.
Pojawiły się humory, które były przeznaczone dla
różnych odbiorców. Opowiadały o ówczesnym
życiu oraz wyrażały nastroje
ulicy. Poeta Wacław Bojarski mówił: Śmiech – zdrowa, wesoła pogarda dla
ciemiężyciela – to pierwsza oznaka siły ciemiężonego. Oto kilka dowcipów z
czasów okupacji. ** Ile lat będą bili się Niemcy? – Pół roku
z Anglią, pół roku z Sowietami i 49 lat – w piersi.
** Dlaczego Niemki noszą czarne majtki? – Obowiązuje
zarządzenie o zaciemnieniu miejsc rozrywkowych.
**Zniszczę Sowiety i komunizm – mówi führer. – Zniszczę III Rzeszę i faszyzm – mówi Stalin. Przysłuchujący się temu Churchill wznosi oczy do nieba i mruczy: – Daj Boże, żeby wasze życzenia się spełniły. ** Tramwaj. Na stopniach wisi dwóch warszawiaków. – Cześć Stachu, co robisz? – Jakby ci to… Handluję. A ty, co robisz Franiu? – Ja? Ja się ukrywam!
**Zniszczę Sowiety i komunizm – mówi führer. – Zniszczę III Rzeszę i faszyzm – mówi Stalin. Przysłuchujący się temu Churchill wznosi oczy do nieba i mruczy: – Daj Boże, żeby wasze życzenia się spełniły. ** Tramwaj. Na stopniach wisi dwóch warszawiaków. – Cześć Stachu, co robisz? – Jakby ci to… Handluję. A ty, co robisz Franiu? – Ja? Ja się ukrywam!
Nie tylko takie dowcipy pozwalały przetrwać wojnę.
Dotyczy to również napisów i rysunków pojawiających się na murach, plakatach
czy w prasie podziemnej. To była jedna z form walki. Rysunki nie tylko
doprowadzały do wściekłości Niemców, ale i podtrzymywały na duchu Polaków.
Jednak należy pamiętać, że za takie działania można było stracić życie. W
okresie okupacji powstawało wiele pism satyrycznych: "Szpilka",
"Biały koń", "Nowa mucha" lub "Lipa". Drukowano
wiersze, fraszki oraz felietony, dzięki którym wielu młodych artystów debiutowało
pod pseudonimami, na przykład Stanisław Ryszard Dobrowolski jako Giez. Bywało również, że swoje utwory
publikowali mieszkańcy getta - zamkniętej dzielnicy Warszawy. Tworzeniem napisów na
murach zajmowała się głównie młodzież z Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. Ta
organizacja jest Wam znana z książki Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na
szaniec”. Aktywność żołnierzy podziemia nie ograniczała się do malowania
kotwic Polski
Walczącej i karykatur Hitlera, ale również z druku i kolportażu
ulotek i wyklejanek na szybach, tak zwanych motylków. Czytamy na jednym z
wielu motylków: Warszawskimi ulicami
chodzą szkopy ze świniami.
Jednym z pierwszych napisów był dwuwiersz: Słoneczko wyżej, Sikorski bliżej i napisy na latarniach: Nur für
Deutsche, a także żółw – jako wezwanie do spowalniania pracy dla
Niemców. Pojawiło wiele różnych haseł instruktażowych: Chcesz umierać na suchoty, jedź do Niemiec na roboty! Albo
charakterystyka: – Kto ty jesteś? –
Folksdojcz cwany. Jaki znak twój? – Krzyż złamany. – Kto cię stworzył? –
Zawierucha. – Co cię czeka? – Gałąź sucha…
Nie można
zapomnieć o piosenkach, które stały się bronią konspiracji antyhitlerowskiej. A
zaczęło się to od parafrazy hymnu. W 1939 roku śpiewano:
Jeszcze Polska nie zginęła, póki
Bóg nad nami. Jeszcze Hitler będzie
wisiał do góry nogami. Były i inne piosenki:Nad modrom rzekom, goniąc
spojrzeniem, siedzi Adolfek
zgorzkniały… Führer doczekał się
także kujawiaczka: Czemu ty, Hitlerze,
tak pod Moskwą stoisz? Czy na Włocha czekasz, czy się Ruska boisz? Na Włocha nie czekam, Ruska się nie boję. Przymarzła
mi d… i dlatego
stoję. Jednak najtrwalej w pamięci zapisała
się rymowanka: Siekiera, motyka, piwo, alasz – przegra wojnę głupi malarz. Albo: Teraz jest wojna, kto handluje, ten żyje. Jak sprzedam kaszankę,
słoninę, rąbankę, to bimbru się też napiję!
Dzieje podziemnej satyry oraz świadectwa tamtych
lat zostały udokumentowane przed badaczy, często świadków i uczestników. W 2012
roku odbyła się wystawa w Muzeum Karykatury w Warszawie. We wstępie do
katalogu wystawy czytamy: Rodziły się dzieła
proste, szybkie i godzące we wroga jak najostrzejsza broń, ale też piętnowały
naganne zachowania rodaków. Obok wierszyków, ulicznych dowcipów i piosenek,
stały się symbolem oporu i niezłomności, a także na taką skalę - zjawiskiem
wyjątkowym w
historii Europy.
Karolina
Grafika:
http://img.allearchiwum.pl/?817000005
https://image.slidesharecdn.com/karykatury-111016052422-phpapp02/95/karykatury-9-728.jpg?cb=1318742726
http://i3.fmix.pl/fmi867/72d26555000a441b52f7be6b