Portret współczesnych Polaków
Jak opisać współczesnych Polaków? – zastanawia się Zdzisław Pietrasik, krytyk filmowy i teatralny, publicysta „Polityki”. Najtrafniej ich portret ilustrują oksymorony.
Patrioci
nielubiący ojczyzny. Pierwszy pewnik: Polak to patriota. Polak jest niby dumny ze swej ojczyzny, ale tak
naprawdę jej nie lubi. Może jedynie jako symbol, abstrakcję, ewentualnie jako
reprezentację piłkarską. Najbardziej Polak nie lubi drugiego Polaka – zarówno w
kraju, jak i na emigracji. Na co dzień jest dla niego niemiły, dokucza mu i
wszystkiego zazdrości. Od wielu pokoleń uważaliśmy siebie za naród
rozmiłowany w historii, tymczasem okazuje się, że bardzo często nie znamy podstawowych
faktów czy dat. Jeśli już myślimy o ojczyźnie, to kultywujemy
przebrzmiałe sarmackie i romantyczne mity: przekonanie o naszej wyjątkowości
czy zbawczym cierpieniu. Chętnie powtarzamy, że nigdy nie byliśmy agresorami,
dzielnie walczyliśmy „za naszą i waszą” wolność, odnosząc zwycięskie porażki. Z takim pojmowaniem historii kłóci się nasza
postawa podczas świąt narodowych, ponieważ nic z romantyzmem nie ma wspólnego
grillowanie lub oglądanie telewizji w te wolne od pracy dni. A jak jest ze
znajomością hymnu narodowego? Mówię o słowach hymnu, bo kto napisał tekst,
kiedy i w jakich okolicznościach to dla przeciętnego Polaka zagadka.
Niewierzący
wierzący. Niepodważalny pewnik: Polak to katolik. Dla Polaka katolika rodzina jest świętością. Obserwacja życia podpowiada jednak, że przybywa niewierzących
wierzących, którzy bywają w kościele i kultywują rytuał, lecz odeszli od
podstawowych kanonów wiary. Wierzą na swoich warunkach, odrzucając prawdy
utrudniające życie. O przemocy w rodzinie oraz innych patologiach mówi się
coraz głośniej i częściej. Wzrasta liczba
rozwodów, nierzadko krótko po ślubie kościelnym. Co piąte dziecko rodzi
się w związku pozamałżeńskim. Nakaz postu, nawet w Środę Popielcową i Wielki
Piątek, jest traktowany dość dowolnie. Otwarte są w te dni lokale rozrywkowe i
prawie nikogo to nie oburza. Biblię czytają i znają nieliczni. Każdy katolik
wie, że trzeba „kochać bliźniego swego jak siebie samego”. Dlaczego więc ciągle
słyszę zamiast Żyd – Żydek? Dlaczego nie mogę zostawić w klasie telefonu, bo
zginie? Kto go ukradnie? Muzułmanin w Zamościu?
Inteligenci
bez inteligenckiego etosu. Lubimy o sobie myśleć, że jesteśmy kulturalnym,
dowcipnym i błyskotliwym narodem. Nierzadko z wyższością spoglądamy na inne
nacje. To poczucie dumy wywiedliśmy z odziedziczonego po przodkach etosu
inteligenckiego, jeszcze z XIX wieku. Co zawierał etos inteligencki? Była to postawa
prospołeczna – odpowiedzialność za słabszych i skrzywdzonych przez los. Ponadto
skromność, powściągliwość, niewywyższanie się nad innych. Do tego wykształcenie
i kultura. Dzisiejszy inteligent jest przedstawicielem klasy średniej, kulturalnym prostakiem – uważa Zdzisław Pietrasik. Wytworzyła się
bowiem paradoksalna sytuacja, kiedy za człowieka kulturalnego uważa się ktoś, kto od lat nie był w teatrze,
nie przeczytał ostatnio żadnej książki, nigdy nie był na koncercie w filharmonii
czy na wystawie malarstwa. Często grupa ludzi „kulturalnych” jadąc na
wycieczkę, woli iść do galerii handlowej niż do muzeum. Polski inteligent uważa się za zwolennika
egalitaryzmu, tymczasem – jeśli ma pieniądze – mieszka za murami strzeżonych
osiedli, posyła dzieci do elitarnych prywatnych szkół i przedszkoli, a
potrzebującym pomaga raz w roku i to najlepiej w błysku fleszy. Najchętniej
obok Jurka Owsiaka. Etos utrudniałby życie współczesnemu
inteligentowi. Bez niego nie hamletyzuje,
nie dzieli włosa na czworo, nie
dokucza mu moralny niepokój. Nie ma najmniejszych złudzeń, że sprawuje rząd dusz; nikt też od niego nie
oczekuje, aby cierpiał i myślał za
miliony.
Tak więc portret Polaków nie jest ani oczywisty,
ani idealny – jak oni sami by tego chcieli.
Tinka
Grafika:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/1b/e0/81/1be081ccedb6dd099284e4ee9f6476de.jpg