Język raperów
Język subkultury
hip-hopowej
buduje przede
wszystkim leksyka
wyrażająca emocje negatywne.
(Anna Wójciuk)
I NAGRODA
W VII SZKOLNYM
KONKURSIE WIEDZY O JĘZYKU POLSKIM
Szanowna Komisjo, Drodzy Słuchacze!
Język polski, choć każdemu z nas jest dobrze
znany, może czasem stać się niezrozumiały z wielu przyczyn. Jedną z nich, którą
dzisiaj Państwu przedstawię, jest istnienie środowiskowych odmian polszczyzny,
czyli socjolektów. Czy mam rację przypuszczając, że gdybym na początku zwróciła
się do Was słowami:„ Elo ziomale!”, część z Was zrozumiałaby mój
komunikat, lecz niektórzy poczuliby się urażeni bądź w ogóle mogliby mnie nie
zrozumieć? Dzieje się tak, gdyż ta fraza jest elementem pewnego socjolektu,
którym, w myśl definicji ze Słownika języka
polskiego, nazywamy charakterystyczną odmianę języka jakiejś grupy
społecznej. Każdy socjolekt jest w jakimś stopniu specyficzny, ale zazwyczaj
obejmuje słownictwo, które pozwala wyrazić odrębność pewnej grupy społecznej.
Dla hip-hopu, o którym będę teraz mówić, ważna jest więź między członkami
kultury hip-hopowej, jaka wytworzyła się między słuchaczami a raperami. Kultura
hiphopowa, ukształtowana w latach 70. w Ameryce, bardzo szybko
rozprzestrzeniła się na inne kraje. Do Polski również jako pierwszy dotarł
anglojęzyczny rap, lecz nasi rodacy w latach 90. zaczęli tworzyć w oparciu o
polszczyznę, o wiele trudniejszą pod względem rytmicznym. Z tego właśnie powodu
postanowiłam przyjrzeć się bliżej tej specyficznej odmianie językowej, jaką
jest socjolekt polskiego rapu.
Jak więc zrozumieć przeciętnego rapera bądź fana
rapu? Należy zapoznać się z główną leksyką tego socjolektu. Raperzy bardzo
często stosują specyficzne potocyzmy, zaliczane również do slangu młodzieżowego,
takie jak: hajs (pieniądze),
ziomal, rapsy, sztos, zajawka (myśl), beka (ubaw), prawilny
(prawdziwy). Istotną rolę odgrywają także zdrobnienia tych wyrazów np. ziomek, ziomuś, a
także wyrazy dotyczące nazw członków rodziny, np. brat, siostra.
Ponadto charakterystyczne dla tej grupy są zapożyczenia z języka angielskiego,
najczęściej odnoszące się do techniki samego rapowania: bit (rytm), flow
(umiejętność rapowania w jednym rytmie), freestyle
(improwizacja), chill
(luz), yo, fejm
(sława), diss,
swag. Ich stosowanie jest spowodowane skłonnością raperów do
poruszania tematów autotematycznych, czyli dotyczących samego rapu. Oprócz
tego, w środowisku raperów częste jest stosowanie spolszczonych, lecz
pochodzących z języka angielskiego związków frazeologicznych np. być na majku (z
ang. on the mic) czy też nawijać na wolnym
(od ang. freestyle). Jednak to nie wystarczy, by zrozumieć przekaz typowego
rapu. Bardzo często raperzy sięgają również do homonimów lub wyrazów
homofonicznych, co powoduje, że wersy nabierają charakteru tajemniczego i
zagadkowego: częściej
niż bukiet dawałem wiązankę; masz pecha, którego
nie zmieniłaby paka Orbit czy też życie to stek bzdur,
z tym, że ja poproszę krwisty. Jak widać, teksty hiphopowe często
stają się wręcz poetyckie, dlatego też nieobce są im środki artystyczne. By
zrozumieć przeciętnego rapera, trzeba wynieść ze szkoły podstawowe wiadomości
na temat poezji, bo język rapu jest przepełniony porównaniami: żółte jak mirabelka
są papiery moich aktów, wychowany w domu
rozbitym jak fura Diany czy peryfrazami: wielki projekt Boga,
trzecia planeta od słońca, między nami był
Mendelejew. Przydatna dla odbiorcy byłaby też łacina, ponieważ trudno jest
znaleźć rapera, który nie stosuje swoistych makaronizmów: nigdy nie byłem ziom
carpe diem; a
priori akceptuję, co tam ode mnie wymagasz; jestem MC, akronimem
od Mea Culpa. Zafałszowałabym jednak rapową rzeczywistość, gdybym
przytaczając słownictwo raperów, nie wspomniała o nagromadzeniu
wulgaryzmów. Uważam jednak, że nie jest to tylko bezmyślne używanie przerywników, ale
celowe podkreślanie stanu emocjonalnego, co nadaje wypowiedzi funkcję
ekspresywną.
Czy jednak uda nam się zrozumieć rapera, jeżeli
znamy tylko charakterystyczne słownictwo, wychwytujemy zapożyczenia z języków
obcych i rozpoznajemy środki artystycznego wyrazu? Może być trudno. A jeśli
dany kawałek
jest po prostu dissem
albo tylko follow-upem?
To, co kryje się za wymienionymi słowami, można określić
charakterystycznym dla kultury wysokiej terminem intertekstualność. Diss to atak
słowny kierowany w konkretną postać/artystę, który polega na wytknięciu
negatywnych cech przeciwnika, naśladowaniu jego stylu lub na przekształcaniu
fragmentów jego twórczości w sposób obnażający ich słabości. Dissy wykorzystują
tzw. punchline'y
- wersy wyjątkowo ubliżające lub celne, np. mam błyszczący styl
jak nikiel, oni jak Bożena Dykiel. A co z follow-upami?
Często słyszymy, że ktoś kogoś/coś follow-upuje. Tede rapował: Nie ma rapu bez
follow-upu. Follow-up
to pewnego rodzaju luźna parafraza, świadoma inspiracja czyjąś działalnością.
Objawia się ona wykorzystaniem charakterystycznego, rozpoznawalnego i
kojarzonego z kimś/czymś motywu, niekoniecznie rapowego, a nawet nie zawsze
związanego z muzyką, czy tekstem: Bo na dziś dzień mam
przerwę większą niż Tomasz Karolak /Lecz mogę wszystko, coś jak w tracku Sokoła
czy też Uporządkowałem życie, jak rozdziały Cortazar, A ciągle brak mi klasy
albo Id, ego, superego, 0.7 na trzech. Jak widać, do zrozumienia tego
socjolektu przydatna okazuje się nie tylko znajomość kultury popularnej, ale
też literatury bądź nawet filozofii.
Skoro już przedstawiłam większość wiedzy
potrzebnej do zrozumienia rapowego socjolektu, pozostaje już tylko
najtrudniejsza kwestia językowa, która powoduje, że rap jest uznawany czasem za
bełkot. Chodzi tu o tendencje do skrótowości i akronimiczności. Bardzo często
mamy do czynienia z literowaniem jakiegoś wyrazu - nazwy zespołu, pseudonimu, a
nawet pospolitych wyrazów: To surrealizm, jak Salvador Dali/Em a gie i
ka/jak Mulder i Scully. W tym konkretnym cytacie mamy do czynienia z
akronimem powstałym z pseudonimu jednego z artystów: Em a gie i ka -
Magika. Jest to interesujący zabieg stylistyczny, rzadko pojawiający się w
innych rodzajach utworów. Można go z jednej strony uznać za element estetyczny,
który nadaje melodię i stwarza większe możliwości rymotwórcze, a z drugiej
strony jest to również rodzaj szyfrowania znaczenia. Tego typu szyfr nie jest
trudny do odczytania, ale wymaga jednak zastanowienia od kogoś
niewtajemniczonego w świat muzyki hip-hopu. Jest to chwyt retoryczny o funkcji
nie tylko estetycznej, ale i fatycznej (czyli ma także podtrzymać kontakt
z odbiorcą). Co więcej, socjolekt rapu jest przepełniony akronimami, powstałymi
od sztandarowych haseł z nim związanych: RPK – Razem Ponad Kilo czy JLB –
Jedność, Lojalność, Braterstwo. Co ciekawe, te skróty często można
spotkać na koszulkach bądź bluzach fanów rapu, co świadczy tylko o
szerokiej skali zakorzenienia tego socjolektu w naszej polszczyźnie.
Na zakończenie warto wspomnieć o wysokim stopniu
perswazyjności, który charakteryzuje socjolekt rapu. Budowanie pozytywnego
przekazu wymaga użycia środków nakłaniających, takich jak tryb rozkazujący,
aluzja czy sugestia. Piosenki rapowe obfitują w tego rodzaju zabiegi: Uważaj
jak tańczysz / Bo życiowy parkiet bywa śliski / Nie bądź jak agentura.../
Zbytnio towarzyski/ Bądź bliski dla bliskich.
Mam nadzieję, że nawet rapowych laików udało mi
się wprowadzić w świat rapu, który - jak widać - stworzył własną odmianę
języka polskiego. Owszem, często muzyka hip-hopowa jest wręcz przepełniona
wulgaryzmami, ale dzieje się tak, ponieważ raperzy, tworząc tekst do swoich piosenek,
chcą głównie zawrzeć w nim jakiś emocjonalny przekaz. Nie ma tutaj miejsca na
przypadkowe słowa, dobiera się je odpowiednio, dbając o rytm i rymy. W związku
z tym teksty piosenek hiphopowych są bardzo interesującym materiałem badawczym
dla każdego językoznawcy. Dzieje się tak dlatego, że te teksty zawierają
słownictwo zaczerpnięte ze słownika subkultur i współczesnej miejskiej
rzeczywistości, a że duży odsetek Polaków słucha tego rodzaju muzyki, język
hip-hopu ma istotny wpływ na współczesną polszczyznę i na odwrót. Język jest
jedną z ważniejszych form przekazu i musi mieć odpowiednią formę, aby trafić do
zaplanowanego odbiorcy. Nikt nie sądzi, że potencjalnymi zainteresowanymi
kulturą, bądź muzyką hip-hopową mogą być osoby, dla których stylistyka używana
przez raperów będzie niezrozumiała i wulgarna. Słownictwo, nic niemówiące
przypadkowemu słuchaczowi, tworzy specjalny kod językowy, który pozwala dotrzeć
z przekazem tylko do tych grup, które faktycznie chcą zostać odbiorcami danych
treści. Nie patrzcie więc z góry na ludzi porozumiewających się: „Elo ziomie!”.
Nie zapominajcie również, że ten zwrot należy stosować w gronie miłośników
hip-hopu, a do dziadka (oczywiście jeżeli nie słucha rapu) tak powiedzieć po
prostu nie wypada!
Olivia
Grafika:
http://167.114.226.27/fbl-2012/201205/122081387.jpg