Elegancja językowa
Istnieje pojęcie: elegancja w języku,
czyli „dobry smak
językowy”. Językoznawca Andrzej Markowski (na zdjęciu) pisze o niej: jest,
być może, pewnym luksusem w naszych czasach, ale dlaczegóż by nie pozwolić
sobie na ten luksus? Czy wszystko, co robimy, musi być byle jakie?
Czym jest elegancja
językowa?
To coś więcej niż poprawność gramatyczna wypowiedzi i jej staranność. Oznacza
wybór takich sposobów mówienia i pisania, które pokażą, że człowiek jest
na pewnym poziomie, czyli potrafi się odpowiednio zachować w określonych
sytuacjach, a także dba o swój wizerunek poprzez język, którym się
posługuje.
Kto może być elegancki językowo?
Po pierwsze, ten, kto rozumie, że wypowiedzi mogą się różnić
zabarwieniem stylistycznym, choć są równoważne. Zawsze powie: Zlekceważył
prośby nauczyciela i rodziców. Nigdy natomiast: Olał prośby nauczyciela i
rodziców. Wie bowiem, że czasownik olać należy do najbardziej potocznej warstwy
słownictwa i jest wyraźnie obsceniczny. Po drugie, potrafi w
odpowiedniej sytuacji użyć właściwej konstrukcji i właściwego słownictwa.
Do ludzi starszych nie będzie się zwracać: Dobrze, że państwo przyszliście.
Nie jest to bowiem grzeczna forma i wiele osób – po prostu – razi. Użyje
poprawnej formy: Dobrze, że państwo przyszli. Nieeleganckie jest także
powiedzenie: Nie wiem, czy się wyrobię. Pochodzi ono z gwary młodzieżowej i
jest niestosowne w oficjalnej sytuacji. Powie: Nie wiem, czy zdążę. Nie
wiem, czy temu podołam. Po trzecie, elegancki językowo jest ten, kto
zachował indywidualność. Nie posługuje się schematycznymi, utartymi
zwrotami czy sztampowymi zbitkami słów. W jego języku nie ma takich oto
sformułowań: W tym temacie mam pakiet priorytetów. Zabezpieczam środki na
zbilansowanie budżetu domowego. Na dzień dzisiejszy zanotowałem ewidentne
straty. Profesor Bogdan Walczak pisał: Język to nie jeden klawisz, lecz cała
klawiatura. Warto o tym pamiętać. Po czwarte, nie popisuje się
wyrazami modnymi: wyartykułować, kondycja, generować, konsensus, spektakularny,
ale też takimi: oszołom, komuch, solidaruch, pisior, dekretynizacja. Po piąte,
człowiek elegancki językowo mówi starannie: wyraźnie i niezbyt szybko, by
słuchacz mógł go zrozumieć. Naturalne jest, że nigdy nie powie i nie
napisze: idom (idą), czeci (trzeci), poczebuję (potrzebuję), byliśmy (byliśmy). Po
szóste, elegancja zakłada używanie tylko takich słów, które nie urażą
rozmówcy. Niedopuszczalne jest zatem takie oto stwierdzenie: Co za głupoty pani
wygaduje? Czy nie widzi pani, że sama się ośmiesza?
Profesor Andrzej Markowski uważa ponadto:
najgorsze jest to, że silenie się na elegancję (także w języku) właśnie tę
elegancję zabija. Bo dobry smak to taka cecha wypowiedzi, którą się dostrzega
(paradoksalnie!) dopiero wtedy, kiedy ktoś jej uchybi albo kiedy jej już nie
ma. I wtedy stwierdzamy: „Och! jak to nieładnie, nieelegancko
powiedziane!” Zapraszam do grona elegantów językowych. Przy odrobinie wysiłku i
dobrych chęci to nie jest aż tak trudne. Trzeba się jedynie zdecydować, kim
chcemy być. A imponować ludziom niedouczonym to żadna sztuka!
Miłośnik poprawnej polszczyzny
Grafika:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOUm1erYXxJl055tEPer_YC7TNB2kiqgz5etKBRVpF6w3RsZ6pkljk7Nut278sNE3m0w0Ehy-YixEogZLg_79WuDmv5L6qDCXft8Y-VzXDsfgkCCMxCOscOHFODQuoaWBSeBgQOifq6L0/s2048/21+lutego.jpg