Nie każdy Niemiec jest
zły
Wszyscy naziści są źli,
ale nie wszyscy Niemcy są nazistami.
(George Patton)
Nazista większości ludzi kojarzy się nierozerwalnie z
Niemcami. Mimo świadomości, że historia II wojny światowej jest już dawno
zamknięta, my nie zapominamy o losie, który spotkał naszych dziadków,
pradziadków, członków rodzin. Na szczęście, utarty schemat Niemiec – nazista nie
zawsze jest prawdziwy.
Może zacznę od tego, co
skłoniło mnie do napisania artykułu. Kiedyś przeglądając stary album rodzinny,
znalazłam powojenne zdjęcie dziadka. Zdjęcie było w kolorze, a on sam dosyć
porządnie ubrany jak na te czasy - coś niespotykanego. Mój dziadek, żołnierz posiadający
stopień podoficerski, brał udział w bitwie nad Bzurą. Była to jedna z bitew
kampanii wrześniowej, podczas której on sam jako jeniec wojenny trafił do
niewoli w Hannoverze, do
rodziny von Georingów. Ojciec tej rodziny był żołnierzem w trakcie I wojny
światowej na froncie niemiecko - francuskim, a podczas II wojny światowej
stracił 2 synów, co spowodowało, że do jeńców był nastawiony w sposób, który
zszokował dziadka. Na miejscu niewoli dostał
nowe ubrania, miejsce w izbie oraz zaproszono
go do posiłku. Jego towarzyszami niedoli byli: Belgijka, inny Polak, Norweżka i
3 Ukraińców, a wszyscy traktowani byli tak samo
- po ludzku. Dziadek najszybciej spośród jeńców nauczył się niemieckiego,
zapoznał się z sąsiadami państwa von Georing - państwem Tutte, którzy
traktowali go w równie przychylny sposób. Dziadek na zesłanie wyjechał zimą
1939, a powrócił w
roku 1945, chociaż Niemcy prosili go, aby pozostał. Przecież nie masz po co
wracać. Z ciepłej izby wrócisz pod dachy ze strzechy – mówili. Jednak
postawił na swoim i wrócił do Polski,
gdzie założył rodzinę.
Z rozrzewnieniem
wspominam opowieści mojego Taty, który opowiadał o tym, że gdy w 1966 roku nie
było na wsi nawet światła, oni dostawali
z Niemiec od
państwa Tutte paczki z kakao, sukienkami i cygarami. Niemcy traktowali mojego dziadka jak równego
sobie i nawet, gdy od nich wyjechał, sentyment i wdzięczność nie pozwalały im o nim zapomnieć.
Motyw dobrego Niemca
jest często spotykany w kinematografii. Przykładem tego jest film Karol Wojtyła – człowiek, który został
Papieżem. Karol Wojtyła został potrącony przez samochód, ale udało mu się
przeżyć wyłącznie dzięki interwencji esesmana, który kierując się głosem serca, zareagował na los drugiego człowieka i zawiózł
rannego do szpitala. Za ten haniebny gest – zdaniem nazistów, a jednocześnie czyn
dowodzący, że nie każdy człowiek jest zły, oddał własne życie. Był on jednym z
tych Niemców, którzy inaczej rozumieli chwałę III Rzeszy i uważał, że nie wolno
zatracić ludzkich odruchów i zaprzepaścić człowieczeństwa.
Wilm Hosenfeld był
kapitanem, który stał się znany po ocaleniu od śmierci polskiego pianisty i
kompozytora Władysława Szpilmana w czasie II wojny światowej. Przez dłuższy
czas dostarczał mu żywność, a potem pomógł w ucieczce. Pomagał
również wielu innym Polakom oraz Żydom w latach okupacji. Postać ta występuje w filmie Pianista w reżyserii Romana
Polańskiego. Hosenfeld został postawiony przed sądem za rzekomo popełnione
zbrodnie wojenne, jednak przesłuchiwani świadczyli na jego korzyść. To jednak nie
pomogło Niemcowi, który został stracony. Co ciekawsze, w 2007 roku Lech
Kaczyński odznaczył go Orderem Odrodzenia Polski, a w 2009 roku przyznano mu
miano Sprawiedliwego wśród Narodów Świata (najwyższe odznaczenie cywilne dla nie-Żydów przyznawane przez Izraelski IPN).
http://youtu.be/YJQHQj4FqEl
Z historii znany jest
również przypadek generała Blaskowitza
pełniącego funkcję dowódcy wojsk okupujących Polskę w 1939 roku, który wysłał
dowództwu Wermachtu sprzeciw wobec zachowania SS na terenach polskich. Spowodował nawet postawienie pewnej liczby zbrodniarzy
przed sądami polowymi z orzeczonymi
wyrokami śmierci. Wyroki skazujące uchylono po interwencji Hansa Franka i
Hitlera. Za to odwołano go z dotychczas pełnionych funkcji wojskowych, dopóki
nie stał się ponownie potrzebny w 1944 roku.
Tak więc nie można ciągle
uogólniać sądów o Niemcach. Nie każdy Niemiec to
nazista. Mierząc cały naród jedną miarą, zaprzeczamy rzeczywistemu przebiegowi
historii. Dla potwierdzenia mojego zdania odsyłam do postu z 16 grudnia -
"Manowce stereotypów".
Magda
Grafika:
http://cdn1.stopklatka.pl/dat/movie/0000000081/0000081411/g-4.jpg
http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2015/11/26/10/2ED299A700000578-0-image-a-25_1448534162011.jpg
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0e/Bundesarchiv_Bild_183-S73086,_Johannes_Blaskowitz.jpg
Gdy tylko zobaczyłam pierwszą fotografię od razu skojarzyłam ją z kadrem z filmu Romana Polańskiego pt."Pianista". Tam również niemiecki kapitan Wilm Hosenfeld jest ukazany z pozytywnej strony. Akcja filmu obejmuje lata okupacji Warszawy. Postać kapitana jest potwierdzeniem stwierdzenia, że "nie każdy Niemiec jest zły". Szpilman jest Żydem, wybitnym pianistą, który musi się ukrywać. Znajduje schronienie w zrujnowanym budynku, jednak nie wie, że jest to lokalna kwatera wojsk niemieckich. Zostaje odkryty przez Wilma Hosenfelda, który go przesłuchuje. Jednak gdy dowiaduje się, że Szpilman jest pianistą każe mu zagrać na fortepianie. Zaskoczony talentem Żyda kapitan postanawia pomóc mu przeżyć. Szpilman może nadal ukrywać się w kwaterze wojsk niemieckich. Kapitan przynosi mu jedzenie, a nawet oddaje mu swój płaszcz. Pokazuję, że on też ma "serce". W swoim pamiętniku pisze: "W niedzielę, gdy nie mam służby i mogę zastanowić się nad swoimi sprawami, przychodzą mi do głowy myśli, które normalnie pozostają w podświadomości. Jest to obawa o przyszłość, a równocześnie spojrzenie wstecz na wydarzenia czasu wojny – wydaje się niezrozumiałe, jak mogliśmy dokonać tak potwornych zbrodni na bezbronnej ludności cywilnej, na Żydach. Ciągle zadaję sobie pytanie: jak było to możliwe? Jest tylko jedno wytłumaczenie. Ludzie, którzy mogli to zrobić i wydali takie rozkazy, utracili bez reszty poczucie odpowiedzialności moralnej, są całkiem bezbożni i egoistyczni, są nisko upadłymi materialistami". Kapitan ma świadomość tragizmu czynów Niemieckich władz. Jest przeciwko represjom skierowanym w stronę ludności żydowskiej.
OdpowiedzUsuńCiekawy post. Jak widać niektórzy mają odrobinę człowieczeństwa i dobroci dla drugiej osoby. Działania Wilma Hosenfelda na rzecz ofiar II wojny zilustrowane są w książce „Staram się ratować każdego. Życie niemieckiego oficera w dziennikach i listach”. Z niej dowiadujemy się, że Szpilman nie był jednym uratowanym przez niemieckiego oficera, było ich kilkudziesięciu. Opisując w listach do żony sytuację w Polsce zdawał relację z zasłyszanych okrucieństw, przyznawał nawet, że nie dziwi się, że na widok jego munduru w Polakach wzbiera chęć splunięcia. Hosenfeld głęboko przeżywał okrucieństwa swojego narodu. W swoim dzienniku pisał - „Trzeba zadać sobie pytanie,jak mogło do tego dojść, że w naszym narodzie mamy taką zwyrodniałą szumowinę”.
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach bardzo często spotykamy się z negatywną opinią wśród Polaków o Niemcach. Jak widać nie każdy z nich był pozbawionym sumienia mordercą.
OdpowiedzUsuńMoże z nami Polakami nie jest aż tak źle :) Znalazłam bardzo ciekawy filmik, na którym widać, że o Niemcach mamy także dobre zdanie.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=9h4hG-ZuV8k
Obejrzałam filmik. Rzeczywiście, może nie jest z nami aż tak źle... ;)
UsuńMoim zdaniem tak jak nie powinno się oceniać książki po okładce, tak nie można też patrzeć na inne narody i innych ludzi przez pryzmat utartych stereotypów.
Obejrzyjcie jesczcze ten filmik: https://www.youtube.com/watch?v=I37TZ4dqdvk W nim Niemcy wyrażają swoją opinię na nasz temat. Niektóre wypowiedzi są mniej stereotypowe, drugie bardziej. Ale wszystkie są raczej pozytywne. :)
UsuńOto poglądy Wilma Hosenfelda.
OdpowiedzUsuńW marcu 1941 r. zapisał w dzienniku: „Wgląd w getto. Straszne warunki, jedno wielkie oskarżenie przeciwko nam. Ludzie są skazani na zezwierzęcenie i śmierć głodową”. W lipcu 1942 r. pisze w dzienniku o mordowaniu Żydów. „Nie chcę wierzyć, że Hitler czegoś takiego chce, że są Niemcy, którzy wydają takie rozkazy. Wyjaśnienie jest tylko jedno; oni są chorzy, nienormalni albo szaleni”. Uważa, że wojna, którą uzasadniała walka o swobodny dostęp do zasobów żywności i terytoriów oraz poszerzenie narodowego terytorium stała się niepohamowaną rzezią. „Popełniając ten straszliwy, masowy mord na Żydach, przegraliśmy wojnę”. Widzi, że już żadne racje nie stoją po stronie Niemiec, a narody podbite, walczące w wolność „ożywia etyczna racja”.
Stwierdza, że Niemcy wcale nie muszą panować nad światem. „Nam przeznaczone jest być narodem poetów i myślicieli”. W lutym 1943 r. pisał: „pogubiły się gdzieś nasze ideały, nie ziściło się marzenie o piękniejszym kraju”.
Hosenfeld nie obciążał jedynie nazistów winą za zło, które za ich sprawą zapanowało. Jest to wina wszystkich Niemców. W lipcu 1943 r. zanotował w dzienniku: „Swego czasu, kiedy naziści dochodzili do władzy, nie zrobiliśmy nic, żeby temu przeszkodzić. Zdradziliśmy własne ideały, ideał wolności osobistej, wolności demokratycznej i religijnej. Robotnik dał się w to wciągnąć. Kościół się przyglądał. Mieszczanin był zbyt tchórzliwy, podobnie jak przywódcze warstwy intelektualne. Dopuściliśmy do rozbicia związków zawodowych, do prześladowania religii, nie było wolności słowa w prasie, w radiu. W końcu pozwoliliśmy się wpędzić w wojnę. Odpowiadało nam to, że Niemcy zostały pozbawione przedstawicielstwa narodu, i pozwoliliśmy sobie narzucić pozorne przedstawicielstwo, które nie ma nic do powiedzenia, Ideałów nie można zdradzać bezkarnie. Teraz wszyscy musimy ponosić tego skutki”.
Sam zapłacił najwyższą cenę, umierając w sowieckim łagrze.
Oczywiście zgadzam się z autorką, że nie można osądzać wszystkich Niemców według innych Niemców.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Niklas Frank. Jest Niemcem. Jest synem nazistowskiego prominenta, który zrobił błyskawiczną karierę w strukturach zbrodniczego rządu - Hansa Franka. Niklas Frank nie dość, że nie jest mordercą to jeszcze wstydzi się okropnej historii swojego ojca. Nie raz przepraszał za czyny ojca. Wstydził się H.Franka, za co nienawidzili go Niemcy. Hans Frank był bezwzględny, okrutny, przesycony nienawiścią do Polaków i Żydów, ale to nie znaczy, że jego syn jest taki sam.
Nie oceniajmy wszystkich jedną miarą.
To prawda, nie należy uogólniać, że wszyscy Niemcy byli źli.
OdpowiedzUsuńChyba każdy kto oglądał film ,,Miasto 44" pamięta scenę, w której Niemiec strzelił obok Stefana, jednego z głównych bohaterów tego filmu, i krzyknął "czysto". Dzięki temu ocalił jemu życie i sprawił, że niektórzy zaczęli inaczej myśleć o Niemcach. Ten sposób myślenia najlepiej wyrażają zawarte w poście słowa George'a Patton'a: Wszyscy naziści są źli, ale nie wszyscy Niemcy są nazistami.
Podobnie jest z sytuacją Polaków. Nie powinniśmy myśleć, że wszyscy Polacy byli dobrzy. Przykładem może być film ,,Pokłosie". Istnieją opinie, że ten film zrobił z Polaków "uczestników Holocaustu". Film pokazuje, że Polacy również napawali ogromną nienawiścią do Żydów. Zabijali swoich sąsiadów i rabowali po nich majątki ziemskie.
Według mnie, dlatego właśnie nie powinniśmy mówić, że Niemcy są źli a Polacy dobrzy.
Nie mogę zrozumieć ludzi którzy uogólniają, trzymają się stereotypów. To przykre gdy ludzie oskarżają o zbrodnie narody gdy tak naprawdę winnym nie jest naród a poszczególne jego jednostki. Każdy naród ma obywateli i dobrych i złych. Niesamowita była postawa ludzi opisanych w poście. Chciałabym polecić książkę "Złodziejka książek" Markusa Zusaka gdzie było nawiązanie do tego jak żyło się w Niemczech ludziom podczas drugiej wojny światowej, którzy nie przyłączali się do grona zwolenników Hitlera i tym którzy pomagali Żydom.
OdpowiedzUsuńTo działa również w drugą stronę, tj. nie każdy Niemiec był zły, ale i nie każdy Polak był dobry.
OdpowiedzUsuńMadziu! Bardzo ciekawy i łatwy w odbiorze tekst- w sam raz dla biol-chemów, takich jak my :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że zwracasz uwagę na stereotypy i uogólnienia , które zawsze przedstawiają tylko część prawdy. Wojna była momentem próby ludzkich sumień , wartości i człowieczeństwa. Nie każdy dowiódł, że zasługuje na miano Homo sapiens. Jednak to co wiemy o poszczególnych osobach, uczestnikach Wojny musimy rozumieć w kontekście trudnych czasów, w których przyszło im żyć...
Polecam wszystkim film o którym wspomniałaś w poście - "Pianistę", każdy go powinien obejrzeć! Nie powinno się zaliczać wszystkich do jednej grupy tylko dlatego, że ktoś pochodzi z jakiegoś kraju lub ma takie, a nie inne korzenie. Jak widać, okazuję się, że wśród tylu złych ludzi, były też osoby o dobrym sercu. Ciekawy post!
OdpowiedzUsuń"Pianistę" oglądałam kilkakrotnie. Kapitan, który pomógł kompozytorowi ryzykował własne życie. Pomoc Polakom, Żydom była karana śmiercią. Hosenfeld jest jedną z postaci, która pokazuje, że nie każdy Niemiec to nazista.
UsuńJeszcze nie oglądałam tego filmu, w ferie muszę to nadrobić.
UsuńK. koniecznie!!
UsuńBardzo ciekawy post, po przeczytaniu kliku pierwszych zdań przypomniał mi się się film Pokłosie oraz mój komentarz, w którym napisałam, że nie ma złych Niemców i dobrych Polaków. Są źli i dobrzy ludzie. Ten słowa również można by przytoczyć pod tym postem. Moja prababcia opowiadała mi dużo o wojnie, urodziła się w 1927 roku więc sporo pamiętała. Opowiedziała, że podczas ucieczki zostawili prawie wszystko w domu, zabrali tylko kilka ważniejszych rzeczy. Kiedy mogli już wrócić do rodzinnych stron, moją babcie spotkał ukraiński żołnierz, który znalazł w okopach obrazek z pierwszej komunii mojej babci. Pamiątka Pierwszej Komunii przetrwała do dziś. Babcia zawsze miło wspominała tę sytuację, w której pomógł jej ktoś kogo po kim by się tego nie spodziewała.
OdpowiedzUsuńMówisz: pomógł ten, po którym się babcia tego nie spodziewała. A pamiętasz przypowieść o miłosiernym Samarytaninie?
Usuń„Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go”.
Taka sama sytuacja. Nigdy nie wiesz, kto się okaże prawdziwym człowiekiem. Dopiero czyny na to wskazują.
Nie wszyscy przedstawiciele ludności niemieckiej zamieszkujący tereny polskie byli nastawieni antypolsko. W wielu przypadkach nie zważając na to, że za pomoc ludności polskiej groziła śmierć lub zesłanie do obozu koncentracyjnego miejscowi Niemcy pomagali swoim sąsiadom.
OdpowiedzUsuńRównież niektórzy niemieccy przemysłowcy, którzy zostali sprowadzeni z terenów III Rzeszy do Polski aby przejąć funkcjonujący przemysł, nie mieli ochoty na to by prześladować ludność polską. Za przykład może posłużyć chociażby jeden z przemysłowców niemieckich sprowadzonych do tego miasta z terenów Niemieckich. Usiłował ratować Polaków przed prześladowaniami Gestapo. Próbował interweniować u władz niemieckich w sprawach ludności polskiej. Finałem całej akcji było dotarcie do Hermana Goeringa (niemieckiego oficera i działacza nazistowskiego), który przemysłowca wyrzucił po prostu za drzwi.
Nie należy uogólniać sądów o Niemcach, ponieważ w każdej grupie ludzi są wyjątki.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie w Ameryce uważają się za nazistów, gdy nie wiedzą prawie nic o Hitlerze i II Wojnie Światowej. Głoszą bardzo "ciekawe" poglądy...
OdpowiedzUsuńPolecam Ci film "Więzień nienawiści" - o amerykańskim nazizmie, a jeżeli już widziałeś\widziałaś, to myślę, że to dobry temat na post!
UsuńA ja polecam "Listę Schindlera" :)
UsuńWilm Hosenfeld bardzo głęboko przeżywał okrucieństwa swojego narodu. Pisząc w listach do żony zdawał relację z zasłyszanych okrucieństw, nie dziwił się, że Polacy na jego widok mają same okropne myśli.
OdpowiedzUsuńBał się, lecz mimo strachu załatwiał przepustki, pomagał w odnalezieniu członków rodzin, lub przyznawał ciepłe okrycie dla najbardziej potrzebujących.
Zmarł w obozie pracy, wykończony także przesłuchaniami, którymi poddawali go radzieccy oficerowie, przekonani, że pracował w wywiadzie.
Blaskowitz w związku z podjętymi działaniami, jako jedyny z dowódców armii nie został awansowany- rozpoczął i zakończył wojnę jako Generaloberst.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Niemcom, którzy nie popierali Hitlera i jego polityki, było trudno przeżyć wojnę jednocześnie nie tracąc swojego człowieczeństwa. Postawa ludzi opisanych w poście jest godna upamiętnienia.
OdpowiedzUsuńNiestety do tej pory cały czas utrzymują się stereotypy. Niemcy kiedyś na pewno kojarzyli się z tymi, którzy chcieli dla Polaków jak najgorzej, ale nie wszyscy tacy byli. Jak przedstawiają historie powyżej- Niemcy to też ludzie. Kiedyś moja babcia opowiadała, że jak była pacyfikacja mojej wsi to miała 6 lat i złamaną nogę. Gdy wypędzali ludzi z domów, jeden z Niemców zauważył jej opatrunek i podarował jej czekoladę. Może jednak nie każdy Niemiec jest zły...
OdpowiedzUsuńNie każdy Niemiec był zły w czasie II wojny światowej. Niektórzy pomagali drugiemu człowiekowi. Kapitan Wilm Hosenfeld pomógł wybitnemu, żydowskiego pochodzenia pianiście-Władysławowi Szpilmanowi. Dokarmiał go oraz pomagał mu się ukrywać. Pomocy nie odmówił również esesman Karolowi Wojtyle w filmie Karol-człowiek, który został Papieżem. Odwiózł przyszłego papieża do szpitala, przez co został skazany na karę śmierci.
OdpowiedzUsuńPodziwiam ludzi, którzy potrafią wyjść ponad coś. Niemiec, który Niemcem jest i do końca życia nim pozostanie potrafi być, żyć ponad tym i w równym stopniu być człowiekiem, co Niemcem. Często w rozmowach moich dziadków można usłyszeć słowa typu "Niemcy zawsze tacy byli i bedą", co tyczy się wydarzeń z II Wojny Światowej. Może dlatego, że nie brałam udziału w walkach, w odróżnieniu od nich, potrafię patrzeć na wszystkich ludzi tak samo i dostrzegam zarówno wady jak i czyny, mówiące o tym, że Niemcy to też ludzie, którzy nieraz wykazywali więcej empatii niż Polacy.
OdpowiedzUsuńMadziu, cytat umieszczony na wstępie "Wszyscy naziści są źli, ale nie wszyscy Niemcy są nazistami" jest niezwykle trafny. Jesteś ogromną szczęściarą posiadając tak fascynujące historie w swojej rodzinie. Twój post ułatwił mi, i z pewnością wielu innym czytelnikom, uzyskanie adekwatnego poglądu na temat narodu Niemieckiego.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący post. Po jego przeczytaniu w części zmienił się mój pogląd na naród niemiecki. Faktycznie jest wiele stereotypów, w które wierzą ludzie. Nie wszystkie z nich jednak są prawdą. Ciężko jest stwierdzić jak jest w rzeczywistości. Uważam, że przed oceną, którą wystawimy na temat kogoś należy w pełni być świadomym swoich słów i poznać faktyczną sytuację danej osoby.
OdpowiedzUsuńPodczas wojny ciężko było nie uznać Niemców za nazistów, ponieważ wyrządzili wiele krzywd, w szczególności Polakom. Jak jednak można doczytać się w poście istniały wyjątki.
Niezwykle wzruszający z niezapomnianą rolą Adriena Brodyiego - "Pianista" Romana Polańskiego. Polecam wszystkim, którzy nie widzieli.
OdpowiedzUsuńMojej koleżanki babcia przeżyła II wojnę światową dzięki niemieckiemu żołnierzowi, który jej pomagał. Niesamowita historia.
OdpowiedzUsuńNie zapominajmy o Oskarze Schindlerze, niemieckim przedsiębiorcy rozsławionym przez film Stevena Spielberga. Początkowo jego krakowska fabryka wyrobów emaliowanych czerpała ogromne dochody dzięki niewolniczej pracy żydowskich robotników, którzy trafiali tu z obozu w Płaszowie na mocy umowy z jego komendantem - znanym sadystą Amonem Goethem.
Jednak skala niemieckich zbrodni i okrucieństw spowodowała wewnętrzną przemianę Oskara Schindlera. Przemysłowiec poruszony losem więźniów, udzielał im pomocy, budując na tyłach fabryki obóz. Chronił pracowników przed wywózką i śmiercią. W październiku 1944 r., gdy do Krakowa zbliżała się Armia Czerwona, a Niemcy rozpoczęli masową eksterminację pozostałych przy życiu Żydów, Schindler przetransportował ponad tysiąc "podopiecznych" do fabryki w Bruennlitz. Nawet gdy po drodze zostali zatrzymani i wysłani do Auschwitz, udało mu się ich uwolnić. W roku 1963 Instytut Yad Vashem uhonorował Schidlera tytułem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Po śmierci niemieckiego przedsiębiorcy, jego trumna przejechała z honorami ulicami Jerozolimy.
Stereotypy są bardzo niesprawiedliwym osądem, który szczególnie dotyka Niemców czy Rosjan przez pamięć o wydarzeniach wojennych. I znowu nikt nie patrzy na człowieka jako na jednostkę, która ma własne sumienie i uczucia i może postępować całkowicie przeciwnie do tego o co ją posądzamy. Więc wiadomo, że nie każdy Niemiec był nazistą, znalazło się wielu wspaniałych ludzi, którzy ryzykowali własne życie by pomóc drugiemu człowiekowi. Również warto pamiętać, że nie każdy Polak czy Żyd podczas wojny był biedną, prześladowaną przez okupanta ofiarą, lecz wielu współpracowało z oprawcą, wydawali miejsca ukrywania się innych ludzi za cenę własnego bezpieczeństwa a nawet dla pieniędzy.
OdpowiedzUsuńOglądalam zarówno "Pianistę" jak i film "Karol Wojtyła – człowiek, który został Papieżem" i polecam serdecznie te filmy! Są to jedne z wybitniejszych, które oglądalam. A co do "dobrych Niemców", to myślę, że można do takich zaliczyć Oskara Schindlera. Byl to niemiecki przedsiębiorca rozsławiony przez film Stevena Spielberga. Początkowo jego krakowska fabryka wyrobów emaliowanych czerpała ogromne dochody dzięki niewolniczej pracy żydowskich robotników, którzy trafiali tu z obozu w Płaszowie na mocy umowy z jego komendantem - znanym sadystą Amonem Goethem.
OdpowiedzUsuńJednak skala niemieckich zbrodni i okrucieństw spowodowała wewnętrzną przemianę Oskara Schindlera. Przemysłowiec poruszony losem więźniów, udzielał im pomocy, budując na tyłach fabryki obóz. Chronił pracowników przed wywózką i śmiercią. W październiku 1944 r., gdy do Krakowa zbliżała się Armia Czerwona, a Niemcy rozpoczęli masową eksterminację pozostałych przy życiu Żydów, Schindler przetransportował ponad tysiąc "podopiecznych" do fabryki w Bruennlitz.
Nawet gdy po drodze zostali zatrzymani i wysłani do Auschwitz, udało mu się ich uwolnić. W roku 1963 Instytut Yad Vashem uhonorował Schidlera tytułem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". Po śmierci niemieckiego przedsiębiorcy, jego trumna przejechała z honorami ulicami Jerozolimy.
Wilm Honsenfeld od czerwca 1940 stacjonował w Warszawie, jako oficer przy warszawskiej komendzie Wehrmachtu. Zarządzał obiektami sportowymi. Jednocześnie uczył się języka polskiego i pomagał Polakom, dostarczając fałszywe dokumenty i zatrudniając ich przy prowadzonych przez siebie obiektach. Wilm Hosenfeld dostał się do niewoli radzieckiej 17 stycznia 1945 roku pod Błoniem. Został umieszczony w obozie przejściowym, potem wywieziony do Mińska.Hosenfeldowi wytoczono proces i skazano na karę śmierci za rzekome zbrodnie wojenne. Po amnestii wyrok został zmieniony na 25 lat obozu pracy.
OdpowiedzUsuńZnalazłam informacje,że również pamiętniki, korespondencja czy powojenne relacje wielu polskich cywilów wspominają o „ dobrych Niemcach”, wymienionych z nazwiska, ale i często anonimowych, narażających siebie dla innych. Z jednego ze wspomnień dowiadujemy się, że niejaki Wilhelm Friesecke, zakwaterowany w Lublinie w domu rodziny Paślickich, „odebrał” ojca rodziny z transportu jeńców, oszukując pilnujących transport strażników. Według wspomnień rodziny, po udanej akcji płakał ze stresu i trudno było mu się uspokoić. Wojnę przeżył, choć w późniejszym czasie poszedł do więzienia. Z Paślickimi utrzymywał kontakt jeszcze długo po wojnie, niejednokrotnie odwiedzając zresztą Polskę. Gorzej skończyła się historia tych, których ocalić chciał Rudolf Langhaeuser. W okolicach Lublińca, na skutek obławy batalionu Żandarmerii Polowej, aresztowano 164 osoby. Langhaeuser był oficerem sztabu Grupy Armii „Południe”, której terenem operacyjnym były wspomniane okolice. Dowiedziawszy się, że wyłapani „powstańcy” (czyli członkowie grup oporu) mają zostać rozstrzelani, odmówił wydania ich SS. Interweniował uparcie u coraz to wyższych komórek, w końcu otrzymał komunikat, że „rozkaz natychmiastowego rozstrzelania powstańców przekazano bezpośrednio z Führerzugu” (pociągu specjalnego Hitlera). Major Rudolf Langhaeuser, po pierwszym niepowodzeniu, zaangażował się w tajną misję „przerzucania” polskich oficerów do Anglii za pomocą szwedzkiej ambasady. Przypadków „ludzkiej twarzy” hitlerowców znalazłoby się pewnie o wiele więcej – wiemy o nich jednak bardzo mało. Po pierwsze, nie każdy prowadził korespondencję czy pamiętniki, które stanowią główne źródło wiedzy o „dobrych Niemcach”. Po drugie, nienawiść do Niemców była wówczas tak ogromna, że sami Polacy często nie chcieli znać tych nietypowych przypadków. Przeszkodą informacyjną były też lata PRL-u, podczas których propaganda nie dopuszczała do publicznej informacji historii o Langhaeuserze czy Wiltmanie. Dlatego też tak rzadko pamięta się o tym, że do Wehrmahtu bardzo często ludzi po prostu zaciągano pod przymusem...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym co napisałaś . Nie należy uogolniac wszystkich Niemców . Będąc na wymianie w Niemczech spodziewalam się wszystkiego co najgorsze . Jednakże spotkałam się z bardzo miłą atmosferą . Moja rodzina była naprawdę w porządku ,gościnna i opiekuńcza . Co więcej do tej pory utrzymują z tą rodzinną kontakt mimo ,iż na wymianie byłam ponad pół roku temu . Nie powinniśmy trzymać się utartych stereotypów .
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł, który powinien otworzyć oczy większości osób. Niemcy od zawsze byli i są kojarzeni z tym, co najgorsze. Stereotyp złego i nieludzkiego narodu niemieckiego zawsze będzie nam towarzyszyć. Jednak bez względu na to, co było należy spojrzeć na tych ludzi z zupełnie innej perspektywy. Przecież nie każdy człowiek jest taki sam, a współczesna narodowość niemiecka nie powinna cierpieć za winy przodków. Osobiście, od kiedy pamiętam interesuję się Niemcami i ich kulturą. Chciałabym swoją przyszłość wiązać z tym narodem i w związku z tym, zapomnieć o tym, co było. Mój prapradziadek był Niemcem i historia jego życia ukazuje, że był dobrym człowiekiem i czuł się prawdziwym Polakiem. Walczył w Legionach Józefa Piłsudskiego i gotów był oddać życie za Polskę. Mam nadzieję, że z czasem każdy człowiek będzie miał okazję odnaleźć wspólny język z tym narodem, i przekonać się, że są to ludzie o takich samych zainteresowaniach, marzeniach i pomysłach na życie, jak nasze.
OdpowiedzUsuńOglądałem ,, Pianiste " i muszę przyznać, że Szpilman bez pomocy Niemca nie przeżyłby wojny. Podobny motyw wystąpił w filmie ,,Miasto 44". Tam Niemiec uratował Stefana, darujac mu życie.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie najbardziej niesprawiedliwie oceniani wśród Niemców są ci,którzy zostali siłą wcieleni do armii lub po prostu urodzili się niedlugo przed wojną.Mimo,że jestem młody i nie widziałem na oczy żadnego konfliktu zbrojnego-na szczęście-to jednak mam pewne stereotypowe(mimowolnie) przeświadczenie o Niemcach-nazistach.Nie chce nikogo oceniać jedynie po pochodzeniu czy kolorze skóry i przeważnie tego nie robię.Mając jednak na uwadze rozbudowany neonazizm-i podobne grupy o czynnikach germanizujących-w Niemczech,USA czy Rosji trudno jest mi "wyleczyć się"z postrzegania Niemców przez historyczny przyzmat III Rzeszy.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Skłania do refleksji. Przypomina o tym, że często oceniamy ludzi stereotypowo, niepoznając ich bliżej.
OdpowiedzUsuńZgadzam się informacjami zawartymi w poście. Nie możemy kierować się stereotypami. Musimy szanować drugą osobę, a nie kierować się uprzedzeniami.
OdpowiedzUsuńGdy tylko włączyłam bloga od razu przed oczami ukazało mi się zdjęcie z cudownego filmu "Pianista"
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem, film "Pianista, jest najlepszym wojennym filmem jaki kiedykolwiek powstał.
Film Romana Polańskiego, to ekranizacja autentycznych wspomnień Władysława Szpilmana, polskiego pianisty żydowskiego pochodzenia. Film rozpoczyna się we wrześniu 1939 roku, gdy w siedzibie Polskiego Radia przy ulicy Zielnej 28-letni Szpilman gra pod bombami nokturn cis-moll Chopina. Po wkroczeniu do Warszawy Niemcy wprowadzają szereg restrykcji wobec ludności żydowskiej. Szpilman z rodziną: rodzicami, dwiema siostrami i bratem, przeżywają pasmo upokorzeń. Pozbawieni środków do życia, wyprzedają cały swój majątek za grosze – obrazy, srebro, meble, a w końcu i największy skarb artysty: fortepian. "Pianista" otrzymał wiele nagród na międzynarodowych festiwalach, m.in. zdobył 3 Oscary (Reżyseria, Rola Męska, Scenariusz Adaptowany), Złotą Palmę na Festiwalu w Cannes, 2 Nagrody BAFTA (Najlepszy Film, Najlepsza Reżyseria) i 7 Cezarów. Każdy człowiek na świecie powinien obejrzeć ten film.
Zawsze oglądając filmy poruszające tematykę wojenną zastanawiałam się, czy podanie przykładu choć jednego Niemca, który nie był wrogo nastawiony do Polaków, czy Żydów, ma wzbudzić u odbiorcy podziw dla tej postaci, czy pokazać, że nie wszyscy Niemcy byli wyznawcami panującego systemu. Po przeczytaniu tego posta dowiadujemy się, że nie można wszystkich oceniać równą miarą, nie należy wierzyć stereotypom, że jeżeli Polak to pomagał Żydom, a Niemiec gardził narodem semickim, nie liczył się z ich uczuciami. Różnica polega w mentalności człowieka, " nie wszyscy Niemcy są nazistami", bo są jednostki, które ocaliły resztki człowieczeństwa, nawet w brutalnym świecie wojny kierowały się wartościami, uznając wszystkich ludzi za równych, nie wywyższając rasy aryjskiej ponad inne.
OdpowiedzUsuńNiemcy na przestrzeni wieków toczyli wiele wojen z Polakami (Krzyżacy, rozbiory, II wojna światowa). Myślę, że niemal odwieczna nienawiść między tymi narodami pomogła wykreować stereotyp Niemca- nazisty, który jest jednak bezpodstawny.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, postrzeganie w taki sposób Niemców dotyczy głównie starszych pokoleń, które bezpośrednio miały kontakt z II wojną światową; ewentualnie ich dzieci, wnuków, które znają lepiej ten okres z opowieści. Wraz ze zmianą pokoleń zmieniają się również stereotypy. Coraz częściej teraz przedstawia się Niemców nie jako morderców, tylko jako ludzi bardzo sumiennych i uporządkowanych.
OdpowiedzUsuńW zupełności zgadzam się z treściami zawartymi w poście. Niepokoi mnie jednak fakt, że coraz częściej mamy do czynienia z zakłamywaniem historii. Przykładem tego jest film pt. ,,Nasze matki, nasi ojcowie", nakręcony przez niemiecką telewizję ZDF. Od początku mocno krytykowany w Polsce, zdobywał nagrody zarówno w Niemczech, jak i poza granicami kraju. Polscy historycy zarzucają twórcom tego paszkwilu celowe fałszowanie faktów, nie tylko przez tuszowanie niemieckich zbrodni, fałszywe pokazywanie partyzantów z oddziałów Armii Krajowej jako antysemitów, ale także poprzez sugerowanie, że II wojna światowa rozpoczęła się dopiero niemieckim atakiem na Rosję. Należy szanować innych, ale nie zapominać własnej historii.
OdpowiedzUsuń,,Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości."
,,Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium."
Józef Piłsudski
serdecznie pozdrawiam ;)
Nie można oceniać człowieka po czynach jego przodków. Stereotyp Niemca - nazisty powoduje, że mamy negatywną opinię na temat tych ludzi, kiedy jeszcze, tak naprawdę, ich nie znamy. Wytwarza się w nas wówczas bariera i niechęć do narodu niemieckiego. Oglądałem film pt."Pianista" i polecam go każdej osobie, która uważa, że wszyscy Niemcy są źli i bezduszni. Nie zmienia to jednak faktu, że musimy pamiętać historię naszego narodu, ale nie pozwólmy, żeby ta pamięć zamieniła się w nienawiść.
OdpowiedzUsuńTo oczywiste, że nie każdy Niemiec był nazistą. Przecież tam też byli normalni ludzi, mający rodzinę, których pewnie zmuszono do walki z wrogiem. Innym przykładem może być książka "Złodziejka książek", w której z tego co pamiętam żydowska dziewczyna po stracie mamy zostaje umieszczona w niemieckiej rodzinie. Mimo obaw niemiecki tata okazuje się ciepłym i wyrozumiałym człowiekiem. Gorąco polecam książkę, ponieważ jest napisana w niecodzienny sposób. Cała historia jest opowiadana przez narratora, którym jest śmierć, według mnie bardzo ciekawe rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że z punktu widzenia Niemców wyżej wymienione filmy mają na celu pokazanie im, że wśród nazistów znaleźli się dobrzy ludzie. To tak jak u nas pokazywanie w filmach, że istnieli źli Polacy, którzy mordowali i grabili.
Miło usłyszeć że wśród Niemców czasów II Wojny Światowej byli także dobrzy ludzie. Nie omamieni przez Trzecią Rzeszę. Którzy pomimo wojny i całego zła jakie widzieli, zachowali wartości moralne i zdrowe postrzeganie świata. Ciesze się, że znalazł się tu taki post który łamie stereotypy i pokazuje że człowiek nie musi być zdeterminowany przez to w jakim środowisku się obraca.
OdpowiedzUsuńJest wiele prawdy w tym poście, różni ludzie trafiali się po obu stronach konfliktu, Niemiec, który w owym czasie pomagał Polakom często płacił najwyższą cenę. Lecz jest to dowód na to, że odruchy ludzkie nie jest tak łatwo zdusić w sobie, nawet jeśli jest to sprzeczne z wyznawaną ideologią.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry artykuł ukazujący człowieczeństwo istniejące w każdym człowieku, nie zależnie od rasy czy pochodzenia. To że Niemcy nie są złymi ludźmi mogę nawet zaprezentować na postawie niemieckiej reprezentacji skoczków narciarskich, którzy po zwycięstwie w konkursie drużynowym w Zakopanem przeznaczyli główną nagrodę na leczenie dla amerykańskiego skoczka Nicholasa Fairalla, który tydzień wcześniej upadł podczas treningu i stracił czucie w nogach. Można więc powiedzieć że każdy człowiek jest dobry nie zależnie od jego pochodzenia.
OdpowiedzUsuńW pełni zgadzam się z Tobą, Madziu. Nie należy całego narodu niemieckiego mierzyć jedną miarą, nie należy w swoich ocenach kierować się stereotypami, lecz prawdą jest, że ludzie wyrażając opinie na takie tematy nigdy nie zagłębiają się w szczegóły. Nie zważają na takich ludzi jak Wilm Hosenfeld, ponieważ łatwiej jest uwierzyć w stereotypy, w prosty opis sytuacji. A więc takie posty jak Twój, mogą zdziałać wiele dobrego. Jest to artykuł godny polecenia! :)
OdpowiedzUsuńCzytając ten wpis przypomniała mi się scena z filmu "Sierpniowe niebo. 63 dni chwały" reżyserii Ireneusza Dobrowolskiego. W scenie tej Niemieccy żołnierze przeszukują kamienice w poszukiwaniu ukrywających się Polaków. Do piwnicy, w której ukrywają się mieszkańcy Warszawy, wchodzi młody niemiecki żołnierz. Chce już wołać, że znalazł, ale nagle zauważa, że młoda dziewczyna trzyma w ręku tomik poezji.. W kącikach jego oczu pojawiają się łzy. Następnie zaczyna cicho, ze smutkiem w głosie recytować fragment wiersza i bez słowa wychodzi. Ocalił on 4 osoby przed śmiercią.....
OdpowiedzUsuńJest to artykuł dający do myślenia. Myślę, że po przeczytaniu tego posta inaczej spojrzymy na otaczającą nasz rzeczywistość. Oczywiście też jestem przeciwniczką wszelkich stereotypów. Zarówno w literaturze jak i filmach wojennych autorzy starają się ukazać Niemców jako ludzi, którzy dostrzegają człowieka w drugim człowieku. Czego przykład możemy zaobserwować w filmie "Miasto 44". Są również zdolni do niesienia pomocy narażając przy tym własne życie. Od każdej reguły są wyjątki.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Nie można oceniać człowieka ze względu na pochodzenie. Akurat Niemiec Wilm Hosenfeld pomagał Władysławowi, mimo, że ten był Polakiem.
OdpowiedzUsuńTen post skłania do myślenia. Nie każdy Niemiec jest nazistą i nie należy trzymać się stereotypów. Nawet sami Niemcy są przeciwni nazizmowi. Obowiązuje tam zakaz prezentowania nazistowskich symboli. Tak samo u nas w Polsce jest (artykuł 256, Kodeksu karnego). W 2005 roku starali się o taki zakaz także w Europie.
OdpowiedzUsuńŻyjąc w XXI wieku wydawałoby się, że ludzie są tolerancyjni, jednak często można zauważyć niechęć Polaków do Niemców. Rozumiem fakt, iż nie każdemu łatwo pogodzić się z historią, ale przecież nie jest winą potomków, wina przodków. Jako, że jeszcze 2 lata temu mieszkałam w Łęczycy (woj. łódzkie) położonej właśnie nad Bzurą gdzie odbywała się bitwa, miałam okazję brać udział w jej inscenizacji. Muszę przyznać, że była ona naprawdę zaciekła i jak każda inna niosła za sobą dużo ofiar.
OdpowiedzUsuńPodsumowując uważam, że powinniśmy darzyć innych większą tolerancją bo z nienawiści nie wynika nic dobrego. Każdy ma wady i należy odejść od stereotypów, bo nikt nie jest idealny, a niechęć do współcześnie żyjących Niemców tłumaczona wojną, na którą nie mieli wpływu jest bezsensowna.
Faktycznie, ludzie bardzo często kierują się stereotypami. Krzywdzą tym nie tylko innych, ale również i siebie. Uprzedzają się do ludzi, których nie znają.
OdpowiedzUsuńZnając historię rzeczywiście mamy prawo twierdzić, że Ci ludzie byli okrutni, nieludzcy, ale powyższy artykuł jest dowodem na to, że istniały wyjątki.
Nawet teraz żyjemy stereotypami. Ludzie bezwzględni, bezlitośni, obojętni na los innych i egoistyczni byli, są i będą. Uważam, że nawet w takich ludziach powinniśmy szukać dobrych cech, próbować udoskonalić ich osobowość, wydobyć na zewnątrz zalety.
Trzeba się z tym zgodzić nie można wszystkich nazistów "wrzucić do jednego worka " . Zapewne byli okrutni Niemcy , pozbawieni uczuć , ale i bywało inaczej . Pewnego razu moja babcia opowiadała mi historię wojenną kiedy do jej rodzinnego domu wszedł Niemiec i chciał mleka , kiedy zobaczył że w domu są małe dzieci nie przyjął go i opuścił dom . Więc myślę że nie można ich uogólniać.
OdpowiedzUsuńJak w każdym narodzie, tak i wśród Niemców, odnaleźć możemy różne postawy życiowe. Zadziwiające jest dla mnie to, że głoszona przez Hitlera i jego popleczników, chora ideologia spotkała się z takim odzewem ze strony społeczeństwa. Ale znamy wiele przykładów Niemców (często w mundurach), którzy starali się być uczciwymi ludźmi, nawet w obliczu trwającej wokół apokalipsy. Dzisiejsi Niemcy są bardzo wyczuleni na punkcie swojej historii. "Nie może być końca pamięci i refleksji, przemówień i wyciągania wniosków. Jesteśmy to winni ofiarom. I jesteśmy to winni sami sobie. Bo bez przypominania nie pokona się zła" - powiedział kiedyś Roman Herzog (były prezydent Niemiec).
OdpowiedzUsuń