Dobry wychowawca
Dobry wychowawca,
który nie
wtłacza a wyzwala,
nie ciągnie
a wznosi, nie ugniata a kształtuje,
nie dyktuje a uczy,
nie żąda a zapytuje,
przeżyje wraz
z dziećmi wiele natchnionych chwil.
(Janusz Korczak)
Choć
rok 2012 – rok Janusza Korczaka – już za nami, myślę, że warto wspomnieć o jego
osobie i odnaleźć w nim wzór dla nauczycieli, pedagogów, czy choćby nas –
starszego rodzeństwa lub przyszłych rodziców. Uczniowie naszej klasy wybrali
się jesienią – o czym pisaliśmy na blogu – na spacer po Warszawie właśnie
śladami „Starego Doktora”. Wówczas nasza
uwaga skupiona była jednak na męczeńskiej śmierci Korczaka, będąca jedynie
zwieńczeniem jego inspirującego życia, któremu naprawdę warto się przyjrzeć.
Autorka książki „Korczak. Próba biografii” - Joanna Olczak-Ronikier przedstawia
Doktora jako „wątpiącego idealistę i samotnika, który wyrzekł się osobistego
życia”. Aby zrozumieć jego późniejszą działalność, musimy sięgnąć do jego
dzieciństwa. Dzieciństwa, którego wielką część stanowiła choroba ojca. Pisząc o
smutku, upokorzeniu i wstydzie, pisał więc o tym, czego sam doświadczył.
Kolejną osobą, która miała znaczny wpływ na jego dalsze losy, a szczególnie
wybór zawodu, był jego pradziadek. Siedząca na progu zapadłej chaty sierota z
Hrubieszowa, która potrafiła wyrwać się ze wsi i zostać lekarzem, stała się
inspiracją dla Korczaka.
Stary
Doktor pragnął zreformować świat. Wyczulony na wszechobecne okrucieństwo i
bezwzględność, stworzył ideę Domu Sierot, w którym najważniejszy był rozwój
duchowy dziecka oraz traktowanie go jako indywidualność. Pragnął odciąć dzieci,
którymi się opiekował, od zła świata, czego symbolem było zamurowanie głównego
wejścia do sierocińca w getcie. Zamienił
Dom Sierot w małe społeczeństwo, w którym, w przeciwieństwie do świata
zewnętrznego, rządziła sprawiedliwość - pisze Justyna Sobolewska w
„Polityce”. Janusza Korczaka powinniśmy więc postrzegać
nie tylko przez pryzmat wydarzeń z getta oraz jego męczeńskiej śmierci, ale
również jako wybitnego pedagoga oraz propagatora idei spojrzenia na dziecko, jako na
„wewnętrznie wolną jednostkę”. Zbyt powszechne jest podejście: „Dzieci - to przyszli ludzie. Więc dopiero
będą, więc jakby ich jeszcze nie było […]” (Janusz Korczak). A one przecież, jak
my żyją, czują, cierpią.
W
dzisiejszych czasach, choć wolnych od wojny i gett, nadal obecna jest
brutalność i bezwzględność, przed którą należy chronić najmłodszych. Tak
powszechny jest przecież obraz miejskiego parku w niedzielne popołudnie, kiedy
to słyszymy krzyk matki, szarpiącej zapłakane, przerażone dziecko, bo ubrudziło
nowe buty chlapiąc się w kałuży. Albo pięcioletni synek biznesmena, który
odpowiada kolegom w przedszkolu, że nie wyjdzie pobawić się w piratów, bo ma
zbyt napięty grafik. Tak, grafik! Wypchany mnóstwem dodatkowych zajęć, kursów,
szkół, będących niczym innym, jak wynikiem niespełnionych ambicji rodziców.
Uważam, że współcześnie dorośli powinni nieustannie zabiegać o to, by Korczakowska
idea reformy świata stale była praktykowana i aktualna.
Szukaj
własnej drogi. Poznaj siebie, zanim zechcesz dzieci poznać.
Zdaj sobie sprawę z tego, do czego sam jesteś zdolny, zanim
dzieciom poczniesz wykreślać zakres praw i obowiązków. Ze wszystkich
sam jesteś dzieckiem, które musisz poznać, wychować i wykształcić
przede wszystkim - mówi Janusz Korczak.
Majka
Grafika:
http://www.pskorczak.org.pl/strony/korczak_fotografia/kf02.jpg
http://www.recogito.pologne.net/recogito_13/foto/13-5-2.jpg
http://krainaczytania.blox.pl/resource/rok_korczaka.jpg