Wszelka sztuka jest naśladowaniem natury.
(Seneka)
Fotorealizm to nurt
w sztuce, który zrodził się w drugiej połowie XX wieku. Ma on na celu
przedstawienie świata takiego, jakim jest. Prace fotorealistyczne charakteryzuje
również to, że niełatwo rozróżnić je od zdjęcia, w związku z czym cieszą się
uznaniem społeczeństwa. Końcowy efekt pracy nie zawsze jest zadowalający, pomimo czasu spędzonego nad rysunkiem. Mimo
to, fotorealizm zainteresował mnie kilka lat temu. Po latach ćwiczeń i
dziesiątkach rysunków, które nie zawsze były najpiękniejsze, mogę powiedzieć,
że jestem w tym dobra. Ale jak to wszystko w ogóle działa?
Do wykonywania prac fotorealistycznych używa się
najróżniejszych przyborów – od najzwyklejszych ołówków, przez kredki i pastele,
do najróżniejszych rodzajów farb. Wybór medium zależy od preferencji osoby
rysującej/malującej. Jeżeli ktoś dopiero zaczyna rysować, najrozsądniejszym
wyborem będą ołówki, ponieważ praca z kolorem może sprawić więcej problemów niewprawionej
osobie.
Każda praca zaczyna się od szkicu.
Szkic może być ze zdjęcia, natury czy też pamięci (ostatnia propozycja raczej nie dla początkujących). Inspiracje
mogą być różne, na przykład ja odczuwam potrzebę rysowania, gdy widzę piękne,
szczegółowe zdjęcia. Jeżeli chcemy, aby cały proces sprawiał nam przyjemność,
nie powinniśmy zmuszać się do rysowania. Jaka jest bowiem radość z robienia
rzeczy, których nie chcemy, ale musimy? Szkic powinien być dokładny, jeżeli
chcemy uniknąć późniejszych błędów. Warto też zadbać o estetyczny kadr oraz
kompozycję naszego rysunku – mądrze wykadrowana praca zawsze wygląda lepiej.
Po ukończeniu mozolnego procesu szkicowania
zaczyna się ta bardziej lubiana przeze mnie część, czyli wypełnianie rysunku
poprzez cieniowanie i rysowanie szczegółów. W zależności od rysowanych przez
nas rzeczy, może to trwać od kilku do kilkudziesięciu godzin (nie, nie żartuję,
zdarzyło mi się siedzieć 40 godzin nad rysunkiem). Nie ma „właściwego” sposobu
wypełniania rysunku, każdy rysownik ma metodę, którą preferuje i ją stosuje. Jedni
wolą zaczynać od wypełnienia bardziej charakterystycznych elementów (w
przypadku twarzy będą to oczy czy usta), drudzy od wypełnienia jednolitych
powierzchni i wycieniowania ich, kolejna grupa natomiast (do której zaliczam
się ja!) preferuje zaczęcie pracy w jednym z górnych rogów kartki, dzięki czemu można
uniknąć rozmazywania się grafitu pod ręką. Zapobiega temu też zasłanianie
części rysunku czystą kartką, ale z doświadczenia mogę powiedzieć, że metoda
rysowania od rogów przynosi lepsze efekty. Gdy już wiemy, gdzie zaczniemy
rysować, to powinniśmy zadecydować, jak to zrobimy. Sposobów nakładania ołówka
na papier jest wiele i – uwaga – żaden z
nich nie jest zły. To, czy będziemy rozcierać ołówek czy nie, cieniować
kolistymi ruchami czy dużymi ilościami kresek, zależy wyłącznie od nas. Nie
znaczy to oczywiście, że sposobów nie można ze sobą mieszać! Szczerze mówiąc,
nikogo nie obchodzi jak rysujemy, póki jest pewność, że praca nie jest
oszustwem. Gdy zaczynałam swoją przygodę z rysowaniem, czyli około 3 lata temu,
wszystkie cienie rozcierałam, później przestałam i nie rozcierałam nic, teraz
potrafię określić, kiedy powinnam to robić, a kiedy nie. Ważne jest to, aby
wiedzieć, co chcemy osiągnąć.
Czasami zdarza się tak, że pomimo wielu
połamanych ołówków oraz godzin spędzonych na rysowaniu, nasz produkt końcowy
pracą fotorealistyczną nie jest. Ani realistyczną. Ani miłą dla oka. Okazuje
się, że - pomimo posiadania teoretycznej wiedzy nabytej z książek czy Internetu
- stworzyliśmy potwora. Dlaczego tak się dzieje? To może niektórych zaskoczyć,
ale wcale nie dlatego, że się „nie nadajemy do rysowania”. Z rysowaniem jest
tak, jak ze wszystkim innym – można się tego nauczyć. Żadna czarna magia, tylko
miesiące spędzone nad kartkami papieru. Nieraz słyszę jaki to mam talent, jakie
szczęście, że potrafię tak rysować. To miłe, że ludzie doceniają moje prace,
ale to niestety nie działa tak, że rodzimy się i potrafimy pięknie rysować. W
moim przypadku są to trzy lata ćwiczeń i nauki, przed którymi wcale nie
rysowałam lepiej od rówieśników. Niektórym osiągnięcie mojego poziomu zajmuje
więcej czasu, innym mniej. Dla porównania: po lewej moja praca z października
2013 roku, po prawej ze stycznia 2015. Mniej niż dwa lata a różnica niemała,
prawda?
Fotorealizm może i jest tylko przerysowywaniem
czegoś kropka w kropkę, ja jednak uważam go za ważny nurt, który może nauczyć
nas cierpliwości i wytrwałości. A Wy, czy lubicie fotorealizm? A może sami rysujecie?
Ola
Grafika: własna