Kowalstwo - moje hobby
Podczas kucia żelaza
wytapiane są myśli i serce kowala,
a zrobione przedmioty
mają duszę.
(Zbigniew
Kornetowski)
Dziś zawód rzemieślniczy, taki jak kowalstwo, uważa się za wymarły. To nieprawda! Na całym świecie działają liczne kuźnie, a dla tysięcy osób jest to, często dochodowe, hobby. Wśród tych ludzi znajduję się również ja.
Trochę historii. Kowalstwo to jeden z
najstarszych zawodów, a słowo „kowal” funkcjonuje w naszym języku od zawsze.
Odkrycie brązu, a później żelaza, rozpoczęło nowe epoki w dziejach ludzkości i
przyczyniło się do powstania tego rzemiosła. Przez wieki praca kowala nie
uległa znacznym zmianom. Jedynie dostępność materiałów determinowała jego
pozycję i zarobki. Wykonane z brązu ozdoby, biżuteria, broń, były wówczas
przedmiotami niezwykle cennymi. W średniowieczu natomiast, z żelaza
wykonywano już dużą część przedmiotów codziennego użytku. Było ono
dostępniejsze, ale nadal drogie. W Polsce, ze względu na słabą mechanizację
rolnictwa, większość wiosek miała swojego kowala jeszcze 30 lat temu. Musieli
podkuwać konie, kuć pługi, gwoździe, kliny i pozostałe metalowe przedmioty.
Dziś kowalstwo wiąże się bezpośrednio z metaloplastyką.
Praca. Narzędzia kowalskie są
wyjątkowo drogie, dla przykładu cena nowego kowadła waha się koło 5000 złotych.
Do pracy hobbyście wystarczy palenisko, kowadło (kawałek szyny kolejowej),
imadło, zestaw młotków i podstawowych przyrządów, szlifierka, źródło materiału
(pobliskie złomowisko). Oczywiście, na wyposażeniu profesjonalnych kuźni
znajdują się młoty automatyczne, prasy hydrauliczne, nagrzewnice indukcyjne,
piece gazowe, wanny hartownicze, potężne szlifierki taśmowe, olbrzymie kowadła
(do 500 kg), tysiące ręcznych narzędzi, tony materiałów. O ile hobbyści
wykonują na własne potrzeby głównie broń, zakłady kowalskie mają dziś duży
popyt – produkują one wszystkie elementy wykończeniowe, takie jak balustrady,
poręcze, ozdoby ogrodowe, przęsła, bramy. Są niezastąpione przy renowacji
zabytków, gdyż okucia do starych, kościelnych drzwi nie znajdziemy w
Castoramie. Zamawiane są u nich również rekwizyty filmowe, głównie
uzbrojenie. Najlepsze zakłady wykonują również stalowe rzeźby, często stojące
na ulicach największych europejskich miast lub przy bogatych willach.
Kucie stali. To nic więcej jak
uderzanie młotkiem w gorący metal w celu nadania mu pożądanego kształtu. Tutaj
wszystko polega już na doświadczeniu i talencie rzemieślnika.
Stal nie może być za zimna, bo może pęknąć, ani za gorąca, bo może ulec
nadtopieniu. Do kucia metal nadaje się mniej więcej po 30 sekundach
po wyjęciu z paleniska. W tym czasie z białości schładza się do ciemnej
czerwieni. Mimo ogólnej prostoty, jest to proces długotrwały, męczący i
wymagający dużego skupienia. Każde uderzenie musi być zadane pod odpowiednim
kątem, z odpowiednią siłą, musi być też przemyślane. Kowal widzi, że po
uderzeniu materiał może ulec ścienieniu, pogięciu, lekkiemu wybrzuszeniu
z obu stron, a całość się wygnie. Wszystko to może się zawsze zdarzyć i trzeba
brać te odkształcenia pod uwagę. Obranie złej kolejności nadawania kształtów
materiałowi szybko się ujawnia i uniemożliwia dalszą pracę. Pojedyncze elementy
wykonuje się również w skali przemysłowej, gdzie panują te same zasady.
Zgrzewanie metalu. Jego początki datuje
się na około 1000 lat temu na Bliskim Wschodzie i w Japonii.
Jest to proces polegający na połączeniu ze sobą na gorąco kilku (2 lub więcej)
elementów. Powierzchnię metalu należy wyczyścić, a przy ogrzewaniu posypywać
przeciwutleniaczami, np. boraksem. Potem elementy przykładamy do siebie i
łączymy za pomocą uderzeń młotka. Brzmi to mało skomplikowanie, jednak nawet
przy zastosowaniu nowoczesnej technologii metal nie zawsze chce się ze sobą
połączyć. Na końcowy efekt największy wpływ ma doświadczenie kowala, a nauka
tej metody może zająć nawet kilkanaście miesięcy. Wbrew pozorom – temperatura
metalu powinna być niska (kolor wiśniowy), a uderzenia „delikatne”. Oczywiście,
każda stal wymaga nieco odmiennych warunków. Materiał, jaki otrzymujemy,
to stal damasceńska, niezwykle wytrzymała i elastyczna. A po przeszlifowaniu i
dodatkowym potraktowaniu jej kwasem, ujawnią się wszystkie zawarte w niej
warstwy stali. Efekt wizualny jest również niesamowity.
Kowalstwo
jako hobby jest dość wymagające. Po pierwsze, aby wykonać
cokolwiek większego od noża, niezbędna jest pomoc (miecz sam się nie
przytrzyma). Miałem szczęście trafić na kolegę, który do tego zajęcia wykazuje
ogromny zapał. Nie przeszkadza nam ani deszcz, ani śnieg, ani mróz. Po drugie,
potrzebny jest czas. Nie pojedyncze godziny, lecz dni. Przed południem trzeba
rozstawić sprzęt, rozpalić palenisko, co zajmuje około godziny. Potem bierzemy
się do pracy. Zwykle staramy się wykorzystać cały dzień, dopiero zachodzące
słońce zmusza nas do zagaszania ognia. Stoimy tak nawet przez 8 godzin, cały
czas w skupieniu, pilnując raz temperatury, a raz kształtu kutego przedmiotu.
Kujemy na zmianę, aby zbytnio się nie męczyć, ponieważ zwiotczałymi rękoma nie
da się wyprowadzić precyzyjnego uderzenia. Dopiero po zmroku, gdy warsztat
zostanie złożony, zaczynają odzywać się skutki naszej pracy – wycieńczenie,
odmarznięte stopy, poparzone dłonie, osmolone twarze, nieopisany głód. Mimo
wszystko, taki dzień to - przy użyciu ręcznych młotków - mała ilość wykonanej
pracy. Dla przykładu podam czas pracy nad moim mieczem: pierwszy dzień –
rozprostowanie i przycięcie materiału, drugi dzień – wykucie miecza, trzeci –
wyprostowanie miecza, czwarty i piąty – wykucie jelca, szósty – wykucie
głowicy, siódmy – dorobienie rękojeści.
Co jest w kowalstwie takiego
ciekawego? Kucie daje mi poczucie władzy nad metalem, który większość ludzi
kojarzy z twardością, trwałością, wytrzymałością. Dla mnie jest on miękki jak
masło. Praca nad takimi pierwotnymi materiałami jak stal czy drewno jest dla
mnie relaksująca, wszystko zależy wtedy tylko ode mnie. Jestem wyznawcą zasady:
coś z niczego,
dlatego wykonanie miecza ze starego resora daje mi dużą satysfakcję.
Adrian
Grafika:
http://www.gold-kowal.pl/images/baner2a.jpg
http://ocdn.eu/images/pulscms/YTQ7MDMsMmU0LDAsMSwx/4ecee5da1f62cb41313e25d9dbfc0cd8.jpg
http://creativa.amu.edu.pl/wp-content/uploads/2015/12/homon.jpg