Villeneuve stworzył hit
„Diuna” jawi się
jako osobne i wyjątkowo potężne ciało niebieskie
na firmamencie popkultury.
(Łukasz Muszyński)
22 października bieżącego roku na ekranach kin pojawił się film pod tytułem „Diuna” adaptujący pierwszą połowę tomu kultowej sagi Franka Herberta, wydanej w 1965 roku. Fani książki Herberta od początku oczekiwali jej ekranizacji, niestety droga do sukcesu okazała się długa i trudna. Najpierw realizacji filmowej podjął się Alejandro Jodorowsky, awangardowy reżyser z Chile. Przygotowania do filmu były długie i kosztowne, więc producent zrezygnował w 1974 roku. Kolejnym reżyserem „Diuny” był David Lynch, który ukończył film w 1984 roku. Nie był jednak zadowolony z efektu, ponieważ mocno ingerowano w jego artystyczne decyzje - i na przykład znacząco skrócono film. Do dziś Lynch dystansuje się od „nieswojego” dzieła. Denis Villeneuve, który nie zraził się porażkami poprzedników i postanowił sprostać temu wyzwaniu. Pomogła mu rada jednego z bohaterów filmu twierdzącego, że pierwszym krokiem do ominięcia pułapki jest uświadomienie sobie, gdzie się ona znajduje.
Akcja filmu rozgrywa się na pustynnej planecie Arrakis, zwanej też Diuną. Planeta jest jedynym w całym wszechświecie źródłem melanżu - życiodajnej przyprawy, która wydłuża życie osoby, która ją spożyje. Akcja dotyczy w głównej mierze konfliktu dwóch rodów Harkonnenów, którzy do tej pory sprawowali władzę na Arrakis, a rodem Atrydów, którzy na rozkaz imperatora mieli przejąć kontrolę nad planetą i uprawami przypraw. Przejęcie planety okazało się jednak podstępem ze strony Harkonnenów, więc dziedzic rodu Atrydów postanawia sięgnąć po imperialny tron.
Drobne pominięcia z książki produkcja nadrobiła niesamowitymi efektami specjalnymi, kostiumami bohaterów, ścieżką dźwiękową oraz pięknymi miejscami, które wybrano do nagrywania filmu. Skala pokazanego na ekranie świata jest niewyobrażalna, a niemal każdy kadr doprowadzony do perfekcji. Film kręcono w Budapeszcie, dolinie Wadi Rum, Abu Zadi oraz Norwegii.
Oprawę muzyczną do filmu opracował kompozytor, wielokrotny laureat Oskara, Hans Zimmer. Niemiecki kompozytor zdecydował się odstąpić od pracy przy filmie „Tent” ze względu na „Diunę” i swoje zamiłowanie do książki Herberta. Jak ujawnił w jednym z wywiadów, powieść Herberta była jedną z jego ulubionych książek za czasów młodości, a gdy poproszono go o skomponowanie muzyki do filmu, wiedział, że musi się podjąć wyzwania. Zimmer nigdy nie oglądał filmu w reżyserii Davida Lyncha, dzięki czemu ścieżka dźwiękowa jest oparta wyłącznie jego doświadczeniach i emocjach, jakich mu dostarczyła książka.
Efekty specjalne zostały ściśle połączone z fabułą filmu, włączone w naturalny sposób do kolejnych scen. Jedną z najlepszych scen ze względu na efekty specjalne jest obrona Atrydów przed wrogim rodem. Tak samo doskonałe jest przedstawienie „czerwi”, czyli pustynnych potworów.
Producenci filmu postawili obsadzić w rolach głównych aktorów, którzy wielokrotnie pojawiali się na wielkich ekranach i mieli już spore doświadczenie przed kamerą. Już sama świetnie skompletowana obsada zachęciła z pewnością do obejrzenia filmu zarówno młodych ludzi, jak i koneserów kina. Rolę głównego bohatera (Paula Atrydy) w filmie odegrał Timothée Chalamet, który po raz kolejny zachwycił widzów swoim niesamowitymi umiejętnościami aktorskimi. Wielkie emocje wzbudził także Stellan Skarsgård, który świetnie odnalazł się w roli mrocznego i tajemniczego barona Harkonnena. Kolejnym świetnym aktorem, który zagrał w filmie, jest Jason Momoa, wcielający się w rolę odważnego, brawurowego i żołnierza oddanego Atrydom, Duncana. Aktorka, którą też warto docenić za niesamowitą grę aktorską, jest Rebecca Ferguson grająca Lady Jessikę, matkę Paula. Krótko mówiąc, w filmie występuje plejada gwiazd współczesnego kina, dlatego efekty ich pracy są wspaniałe i zadowalają widzów.
„Diuna” - jako adaptacja książki - spotkała się z wielkimi oczekiwaniami ze strony fanów autora książki. Czytelnicy mogą nie być w pełni zadowoleni z powodu skrótów, jakie poczynił reżyser filmu, ale nie jest to powód do skreślenia tej produkcji. Co prawda jako widz mogę stwierdzić, że niektóre sceny dłużyły mi się, mimo to uważam, że jest to najlepsza ekranizacja tej książki. Villeneuve postarał się. Łukasz Muszyński (redaktor Filmwebu) pisze, a ja się z nim zgadzam: Villeneuve'owi nie wystarczy świadomość, że publika przygląda się efektom jego pracy z rozdziawioną buzią. Goszcząc z wizytą na „Diunie”, widz ma czuć, że między zębami chrzęści piasek, skórę pali słońce, uszy rozrywa ryk ornitopterów, a nozdrza wypełnia słodka woń Przyprawy. Immersja na całego.
Ola&Tatian
Grafika:
https://northcoastcourier.co.za/wp-content/uploads/sites/73/2021/11/Dune-Movie.jpg
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvKAe_LWj7yWCklbkXYJ_QFTc4_L2EFJ7VdYa_zORD9aJuH3yBHVEENgnJDcO6FD0xuTp3drS1b_npbFq1aKHYrE1mrbmIzCf7B7Vjhexf3yCtqSWfC_xi2lJMNMDW2GGQyJdLN2CpQLs/s16000/diuna+recenzja+pustynia.png
https://imagesvc.meredithcorp.io/v3/mm/image?url=https%3A%2F%2Fstatic.onecms.io%2Fwp-content%2Fuploads%2Fsites%2F6%2F2020%2F09%2F08%2FDU-TRL-102.jpg