Cudze dzieci uczyć
Nauczyciel …
to jedna z najbardziej wyjątkowych postaci na całym świecie,
bo któż inny mógłby każdego dnia ofiarowywać to,
co w nim najlepszego,
cudzym dzieciom?
(Deanna Beisser)
Rzeczywiście nauczyciel jest jedną z najbardziej wyjątkowych postaci! Możemy się z tym zgadzać lub nie.
Radzę jednak z oceną poczekać jakiś
czas, aż nabierzemy dystansu do szkoły
i do siebie, a także dorośniemy do pełniejszego rozumienia wielu spraw. Dziś –
pod wpływem emocji - nie zawsze
potrafimy być sprawiedliwi, dlatego
ocena tego samego nauczyciela bywa skrajnie różna. Jedni go lubią, inni - nie. Jedni uważają, że jest wspaniały, drudzy nie powiedzą o nim dobrego słowa. Nauczyciele
wiedzą o tym, liczą się także z niewdzięcznością, znają bowiem stare
przekleństwo: Obyś cudze dzieci uczył.
Sądzę, że Dzień Nauczyciela jest dobrą okazją, żeby wyrazić wdzięczność za trud
naszych pedagogów. Jak to się robi? Może nauczymy się od absolwentów naszej
szkoły, którzy mają utrwalone w pamięci piękne portrety swoich nauczycieli? Wybrałam
kilka takich wizerunków - różnych, ale
zawsze ciepłych, pełnych szacunku i wdzięczności. Przedstawiam prawdziwe
wspomnienia o prawdziwych nauczycielach,
nagrane i spisane w 100-lecie szkoły. Poczytajcie,
z jakim sentymentem są wypowiadane.
Pani Bożena D., absolwentka z 1984 roku, mówi: szkoła
to nauczyciele, których się szanowało.
Ludzie mądrzy, godni, eleganccy w stroju i kulturze bycia. Niektórzy
nauczyciele mieli swój szczególny rys, z którego nawet śmialiśmy się
czasem, ale nigdy to nie było szyderstwo. Wiedzieliśmy, który nauczyciel będzie
naprawdę niezadowolony, że nie znamy
koniugacji czy deklinacji łacińskich i powie słynne: „UUU!“. Który pedagog każe meldować klasę przed lekcją, którego
możemy zająć rozmową o filmie, a który,
w takim a nie innym porządku, każe wchodzić do klasy.
Pan Wojciech L., absolwent z 1990 roku, wspomina:
Uważam, iż miałem szczęście, gdyż trafiłem na dobrych nauczycieli, którzy
posiadali wiedzę w swoich dziedzinach i
potrafili ją przekazać. Wspominam ich jako raczej wymagających pedagogów,
pełnych pasji, co akurat bardzo sobie
cenię, gdyż dzięki temu potrafili zmobilizować uczniów do większego wysiłku.
Oczywiście, niektóre przedmioty były ciekawsze, niektóre trudniejsze,
niektóre łatwiejsze, niemniej jednak
każdy z nauczycieli cieszył się poważaniem i autorytetem.
Pani Roksana
B., absolwentka z
2008 roku, mówi: Każdy z osobna przekazał mi - oprócz wiedzy książkowej - też mądrość
życiową. Z każdym przy spotkaniu
po latach zamienię kilka zdań. Każdemu z osobna przy tej okazji dziękuję za
wszystko. To, czego nas profesorowie nauczyli,
kiełkuje teraz w życiu dorosłym. Jestem im wdzięczna, bo to kim teraz
jestem, jest też ich zasługą. Teraz swoją szkołę i nauczycieli odwiedzam razem
ze swoją córką. To chyba najlepszy dowód
na to, że nauczyciele byli i są najlepsi, inaczej tak chętnie bym nie
wracała do starych murów swojej szkoły.
Wśród wspomnień są ciepłe słowa odnoszące się zarówno do wszystkich
nauczycieli, jak również pojedyncze portrety, z różnych powodów szczególnie
zapamiętane. Pan Zenon K., maturzysta z
1949 roku, mówi o profesorze Pieszce: Uczył geografii (…) Nie miał własnych dzieci. Ale całe swoje życie,
całą swoją miłość przelał na młodzież i z wzajemnością. Nie wiem, skąd się to
wzięło, ale jak tylko zetknęliśmy się z nim, to gdy wchodził to klasy, jeden z
kolegów, przewodniczący krzyczał: „Cześć Marszałkowi!”, a cała klasa wtedy odpowiadała:
„Cześć, cześć, cześć!” Był kochany przez nas i on kochał nas.
Pan Zbigniew
S., absolwent
z 1962
roku, również opowiada: Szczególnie
dobrze wspominamy profesora Michała
Pieszkę. Przed lekcjami geografii nikt nie miał prawa być w klasie.
Przychodził profesor Pieszko i przynosił
globus. Globus zawsze musiał wejść pierwszy. Profesor mówił: „Globus pierwszy,
globus pierwszy”.
Pan Eugeniusz C., maturzysta
z 1953 roku, bardzo wiele uwagi poświęca profesorowi Stefanowi Milerowi. Pamięta, że był
wyjątkowym człowiekiem. Nauczycielem
życzliwym dla uczniów i sprawiedliwym – jeśli ktoś nie umiał, to była
dwója bez dyskusji, a inni dostawali tyle, na ile zasłużyli. Był bardzo lubiany
przez uczniów. Poza tym był patriotą i w mniejszym gronie prowadził dyskusje
patriotyczne ( wtedy nie można było ujawniać poglądów sprzecznych z
oficjalnym systemem państwowym). Profesor Miler założył szkolny ogród zoologiczny.(…) musiał więc go utrzymać, no to prosił uczniów, żeby go wspierali. (…)
pozwalał nam jeść na lekcji, ale to kosztowało 20 żab. I ja taki dług
miałem parę razy. Był też wybór: żaby
albo susły, których było dużo na łące w Mokrem. Dodatkowo przynosiliśmy chleb, żyto, owies, żeby zwierzęta nie były
głodne.
Pan Jacenty W., absolwent z 1974 roku, podkreśla rolę
pana Teofila Lawgmina: Profesor wspaniale
prowadził lekcje, może w waszym
dzisiejszym odczuciu to był reżim.
Wszyscy, może trochę ze strachu, ale też z chęci poznania, uczyli się chemii i
akceptowali sposób jej przekazywania. To
był sposób osobliwy, ale świetny. W tej chwili byście protestowali,
strajkowali, ale my poddawaliśmy się temu stylowi prowadzenia zajęć. Wiele osób
osiągnęło dużo w życiu dzięki
profesorowi.
Pan Leszek A., absolwent z 1979
roku, miło wspomina kilku nauczycieli. Było
parę osobowości, które w tamtych czasach
były rzeczywiście filarami szkoły.
Profesor Teofil Lawgmin - chemik, pan
profesor Henryk Rodzik –fizyk,
pan profesor Andrzej Borkowski – anglista. I (…)
wychowawca - pan Jerzy Suchodół.
Pani
Jolanta K., absolwentka z 1980
roku, opowiada: Dobrze wspominam
również naszego wychowawcę, fizyka, prof. Stanisława Kasztelana. Był to
wspaniały pedagog, trzymał nas twardą
ręką (…). Jako dydaktyk i fizyk był również wspaniały, maturę z fizyki można
było, bez dodatkowych korepetycji,
zdać bardzo dobrze.
Bożena D., absolwentka
z 1984 roku wyznaje: Nie mogę nie
wspomnieć dyrektora szkoły - świętej
pamięci Bolesława Hassa. On nas po prostu lubił. Lubił młodzież. Poważnie z nami
rozmawiał o wymagających powagi sprawach (internowanie nauczycieli), a żartował, śpiewał z nami, kiedy był czas na
zabawę. Cieszył się nami i naszymi rodzicami przygotowującymi
studniówkę. Chętnie robił sobie z nami zdjęcia, na które dziś spoglądamy z
wielkim sentymentem.
Pani Małgorzata N., absolwentka z 1986 roku, najlepiej wspomina Julię R. – polonistkę, która pracowała wtedy w bibliotece. Można powiedzieć, że
prowadziła ona tajne komplety, bo to były czasy, w których nie zawsze i nie
wszystko można było mówić oficjalnie. Pani Julia chyba właśnie dlatego nie
uczyła, ponieważ chciała przekazać więcej informacji niż inni. Pani R. po cichu przekazywała nam różne treści, typu
Katyń. O tym się głośno nie mówiło.
(…) była cichutką i skromną osobą i zawsze mogliśmy do niej pójść, wyżalić się
i posłuchać ciekawych rzeczy.
Pani
Małgorzata K., maturzystka z 1990 roku, pamięta: Geografii
uczył nas profesor Ryszard K. i zamęczał kartkówkami z mapy.
Kartkówka wyglądała tak, że rzucał nam 15 - 20 nazw i trzeba było
określić, co to jest: jaka rzeka, jaki dopływ i gdzie się znajduje,
jaka górka itd. Czy to Afryka, czy Europa i jakie państwo. To wymagało
olbrzymiej wiedzy. I my te kartkówki notorycznie pisaliśmy i ciągle sporej
grupie nie udawało się ich zaliczyć. Tylko pojedyncze osoby
były obkute. Wpadliśmy na taki pomysł, że to my sobie ustalimy, jakie profesor
nam nazwy podyktuje. Pan K. dyktował swoje nazwy, a my pisaliśmy co innego.
Znaliśmy już preferowane przez niego pojęcia, bo pisaliśmy dużo tych kartkówek.
No i wtedy udało nam się wszystkim tę kartkówkę zaliczyć, na szczęście. Wszyscy
mieliśmy tak samo, ale profesor jakoś nie wpadł na to, że to
nasz pomysł. No i jakimś cudem cała klasa po pół roku, bo tak z pół roku
pisaliśmy te kartkówki, zaliczyła nieszczęsną mapę świata.
Pani Katarzyna K., absolwentka z 1996 roku, z sentymentem wspomina lekcję z
Markiem S. – matematykiem. (…) na prima aprilis przed lekcją matematyki
wyniosłyśmy z koleżankami tablicę i
biurko z sali numer 15. Do klasy wszedł profesor i zobaczył, że nie ma przy czym usiąść i na
czym pisać. Powiedziałyśmy mu, że
zarówno tablica, jak i biurko „poszły” do konserwacji. Profesor postanowił mimo
wszystko przeprowadzić normalną lekcję. Usiadł więc przy pierwszej ławce, wyjął
wielki zeszyt formatu A4 i do odpowiedzi zawezwał jedną z koleżanek z pierwszej ławki, która ze
stoickim spokojem powiedziała: „Nie ma jej dzisiaj”. Profesor zaczął więc
polowanie na następną ofiarę. Gdy ta zaprotestowała słabo, że w pamięci zadania
nie umie rozwiązać, a klasa zawtórowała, że nie
potrafi zapisać tegoż zadania z
pamięci, profesor zarządził, że będzie w swoim wielkim kajecie zapisywał to, co
ofiara mu podyktuje. Jak powiedział, tak zrobił.
Józef H. i Stanisław M., absolwenci z 1967 roku,
pytani o to, których nauczycieli zapamiętali, odpowiedzieli: Wszystkich. Dyrektor Michał Bojarczuk
był wyjątkową postacią. Michał Pieszko, pochodzący ze Lwowa, słynny geograf. Ale też wszyscy nauczyciele różnych przedmiotów, którzy później dali nam
przepustkę na studia. Były kółka przedmiotowe i w nich mogliśmy się wykazać. Na
przykład pani profesor Łucja Burda prowadziła kółko
biologiczne. Potem to zaważyło na wyborze kierunku studiów. Zapytani o
to, jakie wspomnienia wynieśli ze szkoły,
mówili: Trzeba się było uczyć.
Była dyscyplina. Trzeba było chodzić w garniturkach. Jak przechodził
nauczyciel, to się niemal stawało na baczność. Krótkie włosy trzeba było mieć.
Jak się spotkało nauczyciela na mieście, to trzeba było powiedzieć mu „dzień
dobry”. Nieważne, ile razy się go spotkało.
Dziś nikt z nas nie musi stawać na baczność
przed nauczycielami, bo oni tego nie wymagają. Relacje między uczniami i nauczycielami są
inne (myślę, że wcale nie lepsze!) i to nie z winy pedagogów. To wielu z nas –
uczniów - ma zbyt roszczeniowe nastawienie do życia i szkoły. Czasami buntujemy
się przeciw wymaganiom, bo tak nam wygodniej. Nie lubimy wkładać wysiłku w
naukę i nie zawsze szanujemy trud nauczycieli. Mam jednak nadzieję, że za lat dziesięć
czy dwadzieścia z wdzięcznością będziemy wspominać tych, którzy poświęcili
swoje życie cudzym dzieciom. Czyli nam!
Gratia
Grafika:
https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2016/10/f55ac6c27773cbd9f2aea4fc4f4364e7.jpg
http://sp1piensk.edu.pl/phpf/images/news/dzdz.png
https://cdn.pixabay.com/photo/2013/07/13/10/09/bouquet-156651_960_720.png