9 maja 2015

Kącik młodego historyka



Tam był kiedyś nasz dom





                                     Dom jest tam, gdzie jest twoje serce.
                                                                                (Christopher  Doyle)


Tytuł postu  jest jednocześnie tytułem  filmu, którego  reżyserką i scenarzystką  jest Ewa Szprynger, prezes Stowarzyszenia "Żydowskie Motywy". Z  filmu wyłania się przedwojenny Zamość – taki, jakim go zapamiętali  mieszkający tu Żydzi.  Są to: Yoram Golan (Jerzy Goldwag), były  prezes kinematografii  izraelskiej, Izrael Schek, szef Izraelskiej Organizacji  Zamojskich  Żydów. W filmie zostały również zaprezentowane unikatowe fotografie z  Zamościa sprzed 1939 roku.

Młodzież naszego liceum  mogła obejrzeć ten film, ponieważ  uczestniczyła w warsztatach organizowanych  przez  Muzeum – Miejsce Pamięci w Bełżcu.
Początki żydowskiej historii w Zamościu. Żydzi uzyskali prawo mieszkania w Zamościu  tuż po założeniu miasta, czyli w 1588 roku. Jan Zamoyski, pragnąc czerpać zyski z handlu luksusowymi towarami, sprowadził wówczas do miasta Żydów sefardyjskich. Pochodzący z Hiszpanii, Turcji i Włoch, zajmowali się głównie handlem diamentami, kosztownymi tkaninami, orientalnymi przyprawami oraz wyrobami rzemiosła artystycznego. Sefardyjska gmina żydowska w Zamościu była jedyną tego rodzaju gminą w całej ówczesnej Rzeczypospolitej. W północno-wschodniej części Zamościa, wokół Rynku Solnego, pod koniec XVI wieku powstała dzielnica żydowska.  W 1590 roku, zgodnie z przywilejem nadanym osadnikom, w obrębie owej dzielnicy powstała pierwsza drewniana synagoga, którą następnie zastąpiła murowana, ukończona w pierwszych latach XVII wieku. Na początku XVII wieku w Zamościu istniała ulica Żydowska (obecnie Zamenhofa), przy której znajdowała się wspomniana wyżej synagoga, a także: dom nauki, mykwa oraz szpital żydowski. W 1657 roku istniało tam również 19 domów mieszkalnych. Kirkut znajdował się poza obrębem murów miejskich. Druga połowa XVII wieku  przyniosła gminie zamojskiej znaczące przeobrażenia    o charakterze demograficznym, a także ekonomicznym i kulturowym. W twierdzy Zamość obleganej przez Kozaków Chmielnickiego, a następnie przez wojska szwedzkie (w 1656 roku), znalazła schronienie duża grupa żydowskich uciekinierów z Wołynia i Rusi, czyli  terenów objętych powstaniem kozackim oraz wojnami z Rosją i Turcją. W okresie międzywojennym gmina żydowska w Zamościu należała do największych w kraju. W 1921 roku żyło tu 9383 Żydów, stanowiących 49,3 % ogółu mieszkańców miasta. Społeczność żydowska zamieszkiwała wówczas zarówno w obrębie tradycyjnej dzielnicy żydowskiej wokół Rynku Solnego, jak też w utworzonej w pierwszej połowie XIX wieku  nowej dzielnicy na przedmieściu  - w Nowej Osadzie, zwanej  również Nowym Miastem. W latach 20. i 30. XX wieku niewielka liczba Żydów mieszkała również na Krakowskim Przedmieściu i w pozostałych częściach Zamościa. 
Ludzie, o których pamiętamy. Życie kulturalne żydowskiej gminy  w Zamościu w okresie międzywojennym było bardzo bogate. Jego rozwojowi sprzyjała między innymi spuścizna haskali – oświecenia żydowskiego. Z  Zamościa wywodziło się wielu   wybitnych intelektualistów żydowskich: Izrael ben Mosze (Izrael Zamość) – filozof i komentator biblijny; Aleksander Cederbaum – literat, publicysta, twórca pierwszej w Rosji gazety w języku jidysz; Salomon Ettinger – lekarz i jeden z pionierów literatury jidysz na ziemiach polskich;  poeta Issachar ben Falkenson, a także klasyk literatury jidysz - Icchak Lejb Perec. Z  Zamościa pochodzili też: Róża Luksemburg – teoretyczka międzynarodowego ruchu robotniczego, Bronisz Huberman – skrzypek, profesor Akademii Muzycznej w Wiedniu, założyciel pierwszej orkiestry symfonicznej w Izraelu.

Nadchodzi  tragedia. Do wiosny 1941 roku  Żydzi, którzy pozostali   w Zamościu (około 4 tysięcy  osób), mogli mieszkać bez żadnych ograniczeń na terenie całego miasta, choć często zdarzały się przypadki eksmitowania ich  z „lepszych” domów i mieszkań. Jednakże na początku kwietnia 1941 roku pojawiło się zarządzenie nakazujące wszystkim Żydom zamieszkałym na Starym Mieście i Lubelskim Przedmieściu przeniesienie się w ciągu miesiąca na teren Nowej Osady (Nowego Miasta). Wysiedleniem kierował Judenrat, na czele którego od samego początku istnienia, czyli od połowy października 1939 roku, stał Mieczysław Garfinkiel. Getto na Nowym Mieście miało charakter otwarty – nie posiadało ściśle określonych granic i nie było odgrodzone od reszty miasta, choć funkcję symbolicznej granicy pełniły tory kolejowe przecinające ulicę  Lwowską   w okolicy ulic:  Obwodowej i Orlicz-Dreszera. Wspólnie z przesiedlonymi Żydami, na terenie Nowego Miasta mieszkali także Polacy, którzy mogli bez żadnych ograniczeń wchodzić  i wychodzić z getta. Warunki mieszkaniowe były bardzo trudne. Ludność żydowska mieszkała w drewnianych domach, często zrujnowanych i pozbawionych wyposażenia, niemających bieżącej wody ani kanalizacji.  Likwidacja getta rozpoczęła się wiosną 1942 roku. Pierwsza masowa wywózka miała miejsce w dniu 11 kwietnia, w wigilię święta Paschy. Objęła około 3 tysięcy osób, które bydlęcymi wagonami przetransportowano do obozu zagłady w Bełżcu. Wysiedlenie to miało charakter  tzw. akcji wymiany (Austauschaktion), czyli wysyłania na wschód pewnej liczby miejscowych Żydów  w celu przygotowania miejsca dla osób narodowości żydowskiej deportowanych do Generalnego Gubernatorstwa z Europy Zachodniej: Austrii, Czech i Niemiec. Getto zamojskie, leżące na linii tranzytowej do Bełżca, stało się w ten sposób gettem tranzytowym. Dalsze deportacje z getta odbyły się: 21 maja, 11 sierpnia, we wrześniu oraz 16 października 1942 roku. Łącznie do Bełżca wywieziono z Zamościa około  9 tysięcy Żydów. Ostateczne wysiedlenie getta zamojskiego odbyło się w dniach 16–18 października 1942 roku, kiedy to 4 tysiące pozostałych przy życiu osób przepędzono piechotą do getta w Izbicy. Stamtąd większość z nich została wywieziona do Bełżca, Sobiboru i zamordowana w komorach gazowych.
Wspomnienia. Zamość dla mnie jest dekoracją, bo brakuje mi postaci, które odgrywały tak wielką rolę na tle tej dekoracji. Zawsze ta fala wspomnień ma w sobie dużo goryczy. Nasza pamięć zawsze jest cudem, bo pamięć odtwarza sytuacje, widoki, których już nie ma. Właśnie dzięki pamięci one gdzieś z nami żyją i prawdopodobnie z nami odejdą. Ale my chcemy, żeby one jakoś przeżyły. Dlatego my piszemy książki, robimy zdjęcia i nakręcamy filmy. To wszystko są starania, żeby tę pamięć utrwalić, żeby ona była nie tylko w naszym umyśle, ale żeby ona była też osiągalna przez innych ludzi, bo własnymi wspomnieniami trudno się podzielić. Ale o ile się je opisuje, o ile się je rysuje - to one idą dalej  - mówi na wstępie filmu Yoram Golan (Jerzy Goldwag), były  prezes kinematografii izraelskiej.

Bohaterowie filmu  opowiadają o swoim życiu, o dzieciństwie, o szkole. Przywołują wspomnienia, nie zawsze – niestety - miłe. Mówią,  jak wyglądały lekcje religii, w których dzieci żydowskie nie uczestniczyły, więc  wychodziły z sali. Na podwórku dzieci często z nich szydziły, naśmiewały się, nie dając zapomnieć o ich żydowskim pochodzeniu. Żydzi trzymali  się więc razem wiedząc , że nie będzie im łatwo i tak właśnie było. Z dnia na dzień było coraz trudniej. Jednak oni starali się  przede wszystkim nie zapominać, kim są. Bardzo często bywało tak, że Polacy bardzo im pomagali, innym razem za wszelką cenę chcieli im zaszkodzić. Jak sami mówią, mimo że nie mają tutaj żadnych krewnych, są bardzo mocno związani z tym miejscem emocjonalnie. Kiedy przyjeżdżają do „swoich” miast, chcą widzieć obiekty przypominające   o tym, iż żyli w nich Żydzi. Dbają o to gminy wyznaniowe i ziomkostwa. I tak, Organizacja Izraelskich  Żydów z  Zamościa i Okolic i Ich Potomków zamierza ufundować tablice pamiątkowe na domach, w których w Zamościu mieszkali Róża Luksemburg  oraz pisarz Icchak Lejb Perec. Kłopot w tym, że na razie nie wiadomo, na których kamienicach  takie tablice należałoby umieścić. Zdania  na ten temat są podzielone. Wiadomo, że Róża Luksemburg nie urodziła się    w kamienicy przy ulicy Staszica, ale w domu przy dzisiejszej ulicy Kościuszki. Zdaniem Andrzeja Kędziory, dyrektora Archiwum Państwowego w Zamościu, Icchak Lejb Perec nie mieszkał na stałe w kamienicy, która teraz stoi przy ulicy Pereca (przed wojną Żydowskiej). Ponadto w Izraelu trwają prace nad realizacją filmu na temat Pereca i Zamościa. Będzie on stanowił kolejną zachętę, aby Żydzi z Izraela odwiedzili Zamość. Zamojskie lobby w Izraelu jest dosyć znaczące, gdyż  pochodzący z naszego miasta Yoram Golan, był swego czasu prezesem izraelskiej kinematografii.  Z kolei Shlomo Aharonishky, szef izraelskiej policji, miał babcię z Zamościa (mieszkała przy ulicy Ormiańskiej). Rodzinnie z Zamościem związana jest Batya Meisler, żona znanego artysty rzeźbiarza Franka Meislera. Przewodnicząca Organizacji Izraelskich Żydów Eva Bar Zeev pochodzi natomiast z rodziny zamojskich drukarzy - Szperów.
  
W trakcie spotkania z panią Ewą Koper – asystentem  muzealnym Muzeum – Miejsca Pamięci w Bełżcu  najpierw obejrzeliśmy film  Tam był kiedyś nasz dom, a następnie uczestniczyliśmy w warsztatach. Analizując różne teksty źródłowe oraz słuchając wykładu,  poznaliśmy losy Żydów na Zamojszczyźnie. Usłyszeliśmy na przykład historię Gusty Weitzner, która podczas transportu  do Bełżca pomogła wyskoczyć z pociągu swojej 12-letniej córce Lei. Dziewczynka znalazła schronienie u jednej z rodzin i przeżyła wojnę. Więcej o historii Żydów na Zamojszczyźnie oraz o losach konkretnych osób można dowiedzieć się z filmu Ewy Szprynger. Warto również odwiedzić muzeum w Bełżcu, gdzie znajdował się pierwszy obóz zagłady, w którym wykorzystano stacjonarne komory gazowe do mordowania ludności żydowskiej.

Sylwia