Tam był kiedyś nasz dom
Dom jest tam, gdzie jest
twoje serce.
(Christopher Doyle)
Tytuł postu jest jednocześnie tytułem filmu, którego reżyserką i scenarzystką jest Ewa Szprynger, prezes Stowarzyszenia "Żydowskie Motywy". Z filmu wyłania się przedwojenny Zamość – taki, jakim go zapamiętali mieszkający tu Żydzi. Są to: Yoram Golan (Jerzy Goldwag), były prezes kinematografii izraelskiej, Izrael Schek, szef Izraelskiej Organizacji Zamojskich Żydów. W filmie zostały również zaprezentowane unikatowe fotografie z Zamościa sprzed 1939 roku.
Młodzież naszego liceum mogła obejrzeć ten film, ponieważ uczestniczyła w warsztatach organizowanych przez Muzeum
– Miejsce Pamięci w Bełżcu.
Początki
żydowskiej historii w Zamościu. Żydzi uzyskali prawo mieszkania w Zamościu tuż po założeniu miasta, czyli w 1588 roku.
Jan Zamoyski, pragnąc czerpać zyski z handlu luksusowymi towarami, sprowadził
wówczas do miasta Żydów sefardyjskich. Pochodzący z Hiszpanii, Turcji i Włoch, zajmowali się
głównie handlem diamentami, kosztownymi tkaninami, orientalnymi przyprawami
oraz wyrobami rzemiosła artystycznego. Sefardyjska gmina żydowska w Zamościu
była jedyną tego rodzaju gminą w całej ówczesnej
Rzeczypospolitej. W
północno-wschodniej części Zamościa, wokół Rynku Solnego, pod koniec XVI wieku
powstała dzielnica żydowska. W 1590 roku, zgodnie z przywilejem
nadanym osadnikom, w obrębie owej dzielnicy powstała pierwsza drewniana
synagoga, którą następnie zastąpiła murowana, ukończona w pierwszych
latach XVII wieku. Na początku XVII wieku w Zamościu istniała ulica Żydowska
(obecnie Zamenhofa), przy której znajdowała się wspomniana wyżej synagoga, a
także: dom nauki, mykwa oraz szpital żydowski. W 1657 roku istniało tam również
19 domów mieszkalnych. Kirkut znajdował się poza obrębem murów miejskich. Druga
połowa XVII wieku przyniosła gminie
zamojskiej znaczące przeobrażenia o charakterze demograficznym, a
także ekonomicznym i kulturowym. W twierdzy Zamość obleganej przez
Kozaków Chmielnickiego, a następnie przez wojska szwedzkie (w 1656 roku),
znalazła schronienie duża grupa żydowskich uciekinierów z Wołynia i Rusi, czyli
terenów objętych powstaniem kozackim oraz wojnami z Rosją i Turcją. W
okresie międzywojennym gmina żydowska w Zamościu należała do największych w
kraju. W 1921 roku żyło tu 9383 Żydów, stanowiących 49,3 % ogółu mieszkańców
miasta. Społeczność żydowska zamieszkiwała wówczas zarówno w obrębie
tradycyjnej dzielnicy żydowskiej wokół Rynku Solnego, jak też w utworzonej w
pierwszej połowie XIX wieku nowej
dzielnicy na przedmieściu - w Nowej
Osadzie, zwanej również Nowym Miastem. W
latach 20. i 30. XX wieku niewielka
liczba Żydów mieszkała również na Krakowskim Przedmieściu i w pozostałych
częściach Zamościa.
Ludzie, o których pamiętamy. Życie kulturalne
żydowskiej gminy w Zamościu w okresie międzywojennym było bardzo bogate. Jego
rozwojowi sprzyjała między innymi spuścizna haskali – oświecenia żydowskiego. Z
Zamościa wywodziło się wielu wybitnych intelektualistów żydowskich:
Izrael ben Mosze (Izrael Zamość) – filozof i komentator biblijny; Aleksander
Cederbaum – literat, publicysta, twórca pierwszej w Rosji gazety w języku
jidysz; Salomon Ettinger – lekarz i jeden z pionierów literatury jidysz na
ziemiach polskich; poeta Issachar ben Falkenson, a także klasyk
literatury jidysz - Icchak Lejb Perec. Z Zamościa pochodzili też: Róża
Luksemburg – teoretyczka międzynarodowego ruchu robotniczego, Bronisz Huberman
– skrzypek, profesor Akademii Muzycznej w Wiedniu, założyciel pierwszej
orkiestry symfonicznej w Izraelu.
Nadchodzi tragedia. Do wiosny 1941 roku Żydzi, którzy pozostali w Zamościu (około 4
tysięcy osób), mogli mieszkać bez
żadnych ograniczeń na
terenie całego miasta, choć często zdarzały się przypadki eksmitowania ich
z „lepszych” domów i mieszkań.
Jednakże na początku kwietnia 1941 roku pojawiło się zarządzenie nakazujące
wszystkim Żydom zamieszkałym na Starym Mieście i Lubelskim Przedmieściu
przeniesienie się w ciągu miesiąca na teren Nowej Osady (Nowego Miasta).
Wysiedleniem kierował Judenrat, na czele którego od samego początku
istnienia, czyli od połowy października 1939 roku, stał Mieczysław Garfinkiel.
Getto na Nowym Mieście miało charakter otwarty – nie posiadało ściśle
określonych granic i nie było odgrodzone od reszty miasta, choć funkcję
symbolicznej granicy pełniły tory kolejowe przecinające ulicę Lwowską w okolicy
ulic: Obwodowej i Orlicz-Dreszera.
Wspólnie z przesiedlonymi Żydami, na terenie Nowego Miasta mieszkali także
Polacy, którzy mogli bez żadnych ograniczeń wchodzić i wychodzić z getta. Warunki mieszkaniowe były
bardzo trudne. Ludność żydowska mieszkała w drewnianych domach, często
zrujnowanych i pozbawionych wyposażenia, niemających bieżącej wody ani
kanalizacji. Likwidacja getta rozpoczęła
się wiosną 1942 roku. Pierwsza masowa wywózka miała miejsce w dniu 11 kwietnia,
w wigilię święta Paschy. Objęła około 3 tysięcy osób, które bydlęcymi wagonami
przetransportowano do obozu zagłady w Bełżcu. Wysiedlenie to miało charakter tzw. akcji wymiany (Austauschaktion), czyli wysyłania
na wschód pewnej liczby miejscowych Żydów w celu przygotowania miejsca dla osób
narodowości żydowskiej deportowanych do Generalnego Gubernatorstwa z Europy
Zachodniej: Austrii, Czech i Niemiec. Getto zamojskie, leżące na linii
tranzytowej do Bełżca, stało się w ten sposób gettem tranzytowym. Dalsze
deportacje z getta odbyły się: 21 maja, 11 sierpnia, we wrześniu oraz 16
października 1942 roku. Łącznie do Bełżca wywieziono z Zamościa około 9 tysięcy Żydów. Ostateczne wysiedlenie getta
zamojskiego odbyło się w dniach 16–18 października 1942 roku, kiedy to 4
tysiące pozostałych przy życiu osób przepędzono piechotą do getta w Izbicy.
Stamtąd większość z nich została wywieziona do Bełżca, Sobiboru i zamordowana w
komorach gazowych.
Wspomnienia.
Zamość dla mnie jest dekoracją, bo
brakuje mi postaci, które odgrywały tak wielką rolę na tle tej dekoracji.
Zawsze ta fala wspomnień ma w sobie dużo goryczy. Nasza pamięć zawsze jest
cudem, bo pamięć odtwarza
sytuacje, widoki, których już nie ma. Właśnie dzięki pamięci one gdzieś z nami
żyją i prawdopodobnie z nami odejdą. Ale my chcemy, żeby one jakoś przeżyły.
Dlatego my piszemy książki, robimy zdjęcia i nakręcamy filmy. To wszystko są
starania, żeby tę pamięć utrwalić, żeby ona była nie tylko w naszym umyśle, ale
żeby ona była też osiągalna przez innych ludzi, bo własnymi wspomnieniami
trudno się podzielić. Ale o ile się je opisuje, o ile się je rysuje - to one idą dalej - mówi na wstępie filmu Yoram Golan (Jerzy
Goldwag), były prezes kinematografii
izraelskiej.
Bohaterowie filmu opowiadają o swoim życiu, o dzieciństwie, o
szkole. Przywołują wspomnienia, nie zawsze – niestety - miłe. Mówią, jak wyglądały lekcje religii, w których
dzieci żydowskie nie uczestniczyły, więc wychodziły z sali. Na podwórku dzieci często z nich szydziły,
naśmiewały się, nie dając zapomnieć o ich żydowskim pochodzeniu. Żydzi trzymali
się więc razem wiedząc , że nie będzie
im łatwo i tak właśnie było. Z dnia na dzień było coraz trudniej. Jednak oni
starali się przede wszystkim nie
zapominać, kim są. Bardzo często bywało tak, że Polacy bardzo im pomagali,
innym razem za wszelką cenę chcieli im zaszkodzić. Jak sami mówią, mimo że nie mają tutaj żadnych krewnych, są bardzo
mocno związani z tym miejscem emocjonalnie. Kiedy przyjeżdżają do „swoich” miast, chcą
widzieć obiekty przypominające o tym, iż żyli w nich Żydzi. Dbają
o to gminy wyznaniowe i ziomkostwa. I tak, Organizacja Izraelskich Żydów z Zamościa i Okolic i Ich Potomków zamierza
ufundować tablice pamiątkowe na domach, w których w Zamościu mieszkali Róża
Luksemburg oraz pisarz Icchak Lejb
Perec. Kłopot w tym, że na razie nie wiadomo, na których kamienicach takie tablice należałoby umieścić. Zdania na ten temat są podzielone. Wiadomo, że Róża
Luksemburg nie urodziła się w kamienicy przy ulicy Staszica, ale w domu
przy dzisiejszej ulicy Kościuszki. Zdaniem Andrzeja Kędziory, dyrektora
Archiwum Państwowego w Zamościu, Icchak Lejb Perec nie mieszkał na stałe w kamienicy,
która teraz stoi przy ulicy Pereca (przed wojną Żydowskiej). Ponadto w Izraelu
trwają prace nad realizacją filmu na temat Pereca i Zamościa. Będzie on
stanowił kolejną zachętę, aby Żydzi z Izraela odwiedzili Zamość. Zamojskie
lobby w Izraelu jest dosyć znaczące, gdyż
pochodzący z naszego miasta Yoram Golan, był swego czasu prezesem
izraelskiej kinematografii. Z kolei Shlomo
Aharonishky, szef izraelskiej policji, miał babcię z Zamościa (mieszkała przy
ulicy Ormiańskiej). Rodzinnie z
Zamościem związana jest Batya Meisler, żona znanego artysty rzeźbiarza Franka
Meislera. Przewodnicząca Organizacji Izraelskich Żydów Eva Bar Zeev pochodzi
natomiast z rodziny zamojskich drukarzy - Szperów.
W trakcie spotkania z panią Ewą Koper –
asystentem muzealnym Muzeum – Miejsca
Pamięci w Bełżcu najpierw obejrzeliśmy
film Tam
był kiedyś nasz dom, a następnie uczestniczyliśmy w warsztatach. Analizując
różne teksty źródłowe oraz słuchając wykładu, poznaliśmy losy Żydów na Zamojszczyźnie. Usłyszeliśmy na przykład historię Gusty
Weitzner, która podczas transportu do
Bełżca pomogła wyskoczyć z pociągu swojej 12-letniej córce Lei. Dziewczynka
znalazła schronienie u jednej z rodzin i przeżyła wojnę. Więcej o historii Żydów na Zamojszczyźnie oraz o losach konkretnych
osób można dowiedzieć się z filmu Ewy Szprynger. Warto również odwiedzić muzeum w Bełżcu, gdzie znajdował
się pierwszy obóz zagłady, w którym wykorzystano stacjonarne komory gazowe do
mordowania ludności żydowskiej.
Sylwia