Bard opozycji
Poezja nie służy
ułatwianiu życia ludziom.
Otwiera im oczy na
pewne aspekty istnienia.
(Jacek Kaczmarski)
Okres
Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej
nieodłącznie kojarzy nam się z takimi postaciami jak Lech Wałęsa, ksiądz Jerzy Popiełuszko czy Tadeusz Mazowiecki –
ludzi, którzy będąc w opozycji, aktywnie
walczyli z rządem. Wspomnienie walki z
władzą w tamtych czasach najczęściej przywodzi nam na myśl strajki i bojkoty, jednak nie ograniczała
się ona jedynie do tak drastycznych środków. Wielu artystów tworzyło opozycyjne
utwory, które miały na celu pobudzić patriotyzm społeczeństwa i wyrwać z bierności. Jednym z nich był Jacek
Kaczmarski znany jako „bard opozycji”.
Jego
historia rozpoczyna się 22 marca 1957 roku w Warszawie. Urodzony jako syn
malarki Anny Trojanowskiej - Kaczmarskiej i wieloletniego prezesa Zarządu
Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków - Janusza Kaczmarskiego, od
dziecka miał styczność ze sztuką. Ponadto drzewo genealogiczne rodziny
Kaczmarskich wypełniały osoby niepospolite, tak więc można powiedzieć, że był
skazany na sukces. Jednak po jego narodzinach zajęli się nim dziadkowie, gdyż jego rodzice, pochłonięci karierą, nie mieli dla niego czasu. Na
przyszłego poetę duży wpływ mieli rodzice i dziadkowie. Po matce odziedziczył
impulsywność i gotowość do wypowiadania własnego zdania. Ojciec rozbudził w nim
zamiłowanie do malarstwa – zabierał na wystawy, pokazywał albumy z
reprodukcjami dzieł sztuki, a także opowiadał o oglądanych
przez młodego Jacka obrazach. Babcia wprowadziła go w świat muzyki klasycznej,
która później wielokrotnie była dla niego inspiracją artystyczną, dziadek zaś – przedwojenny nauczyciel geografii – zaraził
ciekawością świata. Od najmłodszych lat poznawał także pieśni sowieckich
bardów, zwłaszcza Włodzimierza
Wysockiego i Bułata Okudżawy, których nagrania przywieźli z ZSRR jego rodzice. Jako dziecko często popadał w konflikty z rówieśnikami, był przez nich
bity i gnębiony, nie przeszkodziło mu to jednak we wrośnięciu w rzeczywistość podwórkową – jak sam to
określił. W drugiej klasie szkoły podstawowej siedmioletni Jacek został przeniesiony
z mieszkania rodziców do domu dziadków. Było to dla niego niezwykle korzystne,
ponieważ dziadkowie troszczyli się o niego i rozpieszczali go. Zadbali również o jego wszechstronną edukację – jego
obowiązkiem była nauka języków obcych i gry na pianinie. W wieku jedenastu lub
dwunastu lat zdobył swoją pierwszą gitarę, a w wieku czternastu lat napisał
piosenkę o doli artystów. Po zakończeniu nauki w szkole podstawowej poeta kontynuował edukację w renomowanym warszawskim XV Liceum
Ogólnokształcącym im. Narcyzy Żmichowskiej. Miał opinię ucznia zdolnego, ale
konfliktowego i zarozumiałego, a przy tym bardzo dobrze
wychowanego. Był także bardzo nieśmiały, co brało się prawdopodobnie z samotniczego
trybu życia. Podczas gdy rówieśnicy grali w piłkę, on czytał książki, oglądał
filmy i obrazy, ćwiczył grę na pianinie lub brał udział w dyskusjach w gronie
plastyków i krytyków sztuki. W szkole niejednokrotnie zadawał nauczycielkom
nietuzinkowe pytania, czym często doprowadzał je do łez. Kaczmarski przyznawał,
że w liceum nie poświęcał nauce zbyt wiele czasu. W jednym z wywiadów
powiedział : szkoła mi w ogóle nie
zabiera czasu, że kiedy wracam do domu do rzucam teczkę w
kąt i zabieram się do pisania piosenek. Rzeczywiście szkołę „olewałem‟. Miałem po prostu bardzo dobre nauczycielki, bardzo
dobrą pamięć, no i pewnie
jakieś tam inne
talenty, które pozwoliły mi tak się
prześlizgnąć po szkolnych
obowiązkach. Pokonywanie kolejnych
szczebli edukacji nie sprawiało mu większych problemów, jednak przykładał się
jedynie do tych przedmiotów, które rzeczywiście go interesowały.
Jacek Kaczmarski inspirował się przede wszystkim piosenkami
Wojciecha Młynarskiego, Boba Dylana, Georgesa Brassensa, Aleksandra Galicza czy
Bułata Okudżawy, jednak to Włodzimierz Wysocki ostatecznie ukształtował jego
późniejszą twórczość. Na podstawie pieśni „Polowanie na wilki” poeta stworzył
własną jej wersję – „Obławę”, która stała się jednym z jego najbardziej znanych
utworów. Śledząc dzieciństwo i młodość Jacka Kaczmarskiego, nietrudno dojść do
wniosku, że ten okres miał decydujący wpływ na dalsze życie poety. Sztuka i
muzyka klasyczna, którą już wówczas zainteresował się młody poeta, była przez
cały czas obecna w jego dalszym życiu i miała niebagatelny wpływ na jego
twórczość. Okres ten zaowocował także pierwszymi (co nie oznacza – nieudanymi)
próbami poetyckimi, zaś udział w koncercie Włodzimierza Wysockiego w 1974 roku przypieczętował wybór drogi życiowej
Kaczmarskiego. Po uzyskaniu matury, w październiku 1975 roku Kaczmarski
rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim, a jako
kierunek wybrał filologię polską, która jednak bardzo go rozczarowała. Kolejne semestry
i lata zaliczał jednak bez większego
wysiłku. Za bezcenne uważał poeta studenckie kontakty z profesorem Arturem Sandauerem i profesorem Zdzisławem
Liberą. Dzięki temu drugiemu Kaczmarski zainteresował się epoką oświecenia,
która później niejednokrotnie znajdowała odbicie w jego twórczości.
W 1976 roku po raz pierwszy wystąpił publicznie
– na warszawskich eliminacjach do Festiwalu Piosenki Studenckiej (FPS). Do tego
występu namówiła go zresztą babcia, która przypadkowo natknęła się na
ogłoszenie prasowe o festiwalu. W krakowskim finale XIV Festiwalu Piosenki
Studenckiej w 1977 roku Kaczmarski otrzymał pierwszą nagrodę, co otworzyło mu
drogę do kariery. W latach siedemdziesiątych piosenka studencka była bowiem
traktowana jako swego rodzaju wentyl emocji – z artystami zauważonymi na
festiwalach studenckich natychmiast zawierano kontrakty na występy w klubach
studenckich całego kraju.
Jacek Kaczmarski wygrał utworem „Mury”, który stał się, wbrew
pierwotnemu znaczeniu, hymnem rodzącej się „Solidarności” i antykomunistycznej
opozycji. Utwór cechuje bardzo żywiołowa
melodia oraz pesymistyczne przesłanie – podmiot liryczny (śpiewak-poeta) porywa
ludzi piosenką zagrzewającą ich do walki – po czym traci ją na rzecz
zaślepionego rewolucją tłumu. Jak podkreślał sam Kaczmarski, został zrozumiany
na opak. Jego brzmienie jest bowiem wpisane w cudzysłów, w usta
wielotysięcznego, oszalałego tłumu. Tymczasem postawa tego tłumu, udzieliła się
również odbiorcom „Murów”, którzy śpiewali te słowa, jakby były one wskazówką dla
ich działania. O jego niezadowoleniu świadczy fragment wywiadu : „Mury”
napisałem w 1978 roku jako utwór o nieufności do wszelkich ruchów masowych.
Usłyszałem nagranie Luisa Llacha i śpiewający, wielotysięczny tłum i
wyobraziłem sobie sytuację – jako egoista i człowiek, który ceni sobie
indywidualizm w życiu – że ktoś tworzy coś bardzo pięknego, bo jest to
przepiękna muzyka, przepiękna piosenka, a potem zostaje pozbawiony tego swojego
dzieła, bo ludzie to przechwytują. Dzieło po prostu przestaje być własnością
artysty i o tym są "Mury". I ballada ta sama siebie wywróżyła, bo z
nią się to samo stało. Stała się hymnem, pieśnią ludzi i przestała być moja. Piosenka była
śpiewana podczas strajków w stoczni, zyskała ogromną
popularność wśród internowanych w stanie wojennym. Refren piosenki został
sygnałem dźwiękowym radia "Solidarność". Ostatnia zwrotka piosenki była wielokrotnie zagłuszana,
zaklaskiwana podczas koncertów, a także zmieniana na bardziej optymistyczne
przesłanie : A murów nie ma, nie ma, nie
ma..., mimo zdecydowanego sprzeciwu Kaczmarskiego wobec takich praktyk.
Swój sprzeciw Kaczmarski wyraził pisząc piosenkę Mury'87
Podwórko. Poniżej jej fragment.
Jak tu wyrywać murom zęby krat,/Gdy rdzą
zacieka cegła i zaprawa?/Jakże gnijącym gruzem - grzebać stary świat,/Kiedy
nowego nie ma czym i - na czym stawiać?/O czym dziś na podwórku
śpiewać/Liszajom obsuniętych ścian,/Gdzie nawet skrawek nieba ziewa/Na widok
tych - śmiertelnych ran?
We wklęsłym bruku tylko lśni/Wieczna bez dna kałuża - i/Widać w niej groby, groby, groby/Pod całunem naszych dni.
We wklęsłym bruku tylko lśni/Wieczna bez dna kałuża - i/Widać w niej groby, groby, groby/Pod całunem naszych dni.
Historia się zmieniła w mułu mur,/W którym ugrzęzną
myśli, wzrok i dłonie./ Staruszek w czerni, przed kapliczką łzawy chór/Rozmokły
tynk, jak gąbka nieuchronnie wchłonie./Wieczne światełko tli się
jeszcze,/Grzeje się w nim w słoiku kwiat,/A za zamkniętą bramą -
przestrzeń/Ślepej uliczki w wielki świat..(…)
W kolejnych latach przebywał na emigracji, mimo odległości wciąż
wspierając opozycję. Po powrocie do Polski w 1990 roku
odbył, wraz ze Zbigniewem Łapińskim, pierwszą po 9 latach emigracji trasę
koncertową, za której płytową wersję (Live)
otrzymał w 2001 roku Złotą Płytę.
W 1995 roku wraz z żoną
i córką Patrycją osiedlił się w Australii, skąd przyjeżdżał do Polski na trasy
i promocje płyt. W marcu 2002 roku zdiagnozowano u niego raka krtani. Kaczmarski nie zdecydował się na zabieg wycięcia ognisk
nowotworu ze względu na złe rokowania operacyjne. Jeszcze przed śmiercią
otrzymał nagrodę Fryderyka za całokształt twórczości, jednak nie mógł odebrać
jej osobiście.
Jacek Kaczmarski zmarł 20 marca 2002 roku w szpitalu w Gdańsku. Jego prochy
spoczęły w Alei Zasłużonych na Cmentarzu
Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Pomnik nagrobny, pierwotnie przedstawiający
struny gitary rozpięte między dwiema skałami, został zdewastowany. Autorem
przeprojektowania uwzględniającego kradzież strun jest Janusz
Kaczmarski, ojciec poety.
Monika
F.
Grafika:
http://polskiwdwunastce.edu.pl/pliki/kaczmarski.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/85/a9/f0/z15772037Q,Jacek-Kaczmarski-na-pierwszych-urodzinach--Gazety-.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/ca/60/ea/z15360202V,Warszawa--1981--Kabaret-pod-Egida-i-Jacek-Kaczmars.jpg
http://www.piosenkaztekstem.pl/site_media/upload/artists/kaczmarski-cover-polonicult.png.0x300_q85_upscale.jpg
http://kolumber.pl/upload/photos/0055/1158/bbe2323ae0bef96cb6ca5c068e522ea0_big.JPG