Mała cząstka siebie
Człowiek dopiero wtedy jest w pełni szczęśliwy,
gdy może służyć,
a nie wtedy, gdy musi władać.
Władza imponuje tylko małym ludziom,
którzy jej pragną,
by nadrobić w ten sposób swoją małość.
Człowiek naprawdę wielki,
nawet gdy włada, jest służebnikiem.
(Stefan Wyszyński)
Wolontariusz . Każdy ma własną definicję tego słowa.
Większości kojarzy się ono z osobą, która niesie pomoc. Jak? Na pewno świadomie, dobrowolnie, bez chęci czerpania z tego profitów, i czyni to na różne sposoby.
Wolontariusz to osoba, która pracuje
bezpłatnie, ale nie do końca bezinteresownie. Dlaczego? Ponieważ - według mnie - wolontariusz zdecydowanie więcej otrzymuje niż ofiarowuje.
Daję
i dostaję. Od ponad roku jestem wolontariuszką na oddziale opieki paliatywnej w Zamojskim
Zakładzie Opiekuńczo – Leczniczym. Na
czym polega moja praca? Przede wszystkim na dawaniu części siebie – na chęci oraz gotowości wysłuchania i zrozumienia, na niesieniu
uśmiechu i wsparcia, czasem na wyjściu
po zakupy do sklepu spożywczego. Trudno opowiedzieć w tak krótkim tekście o wszystkim, czego wolontariusze uczą się i
ile zyskują podczas każdej wizyty na
oddziale. Niesamowite dla każdego wolontariusza są wspomnienia starszych ludzi. Nie da się opisać tego, co czuje młoda
osoba, słysząc historię miłości z czasów II wojny światowej, historię jak z romantycznego filmu. Niektóre pacjentki
szpitala zastępują wolontariuszom babcie
i - tak jak one - przekazują
mądrości życiowe oraz dają dobre rady. Od
nich można dowiedzieć się niemal wszystkiego: jak szyć, jak ugotować dobrą zupę, ale przede
wszystkim, jak wyglądało życie w ich młodym wieku. Z pacjentami można rozmawiać o wielu sprawach,
ale zawsze najciekawsze są jednak ich powroty do młodszych lat. Niesamowitym prezentem, jaki otrzymuje wolontariusz podczas każdej wizyty, jest uśmiech pacjentów i radość w ich oczach.
Dlaczego się cieszą mimo choroby? Ponieważ nie czują się samotni - ktoś ich odwiedził, aby porozmawiać i wysłuchać. Od czasu do czasu – my wolontariusze - staramy się wprowadzić na oddział szpitalny
nastrój świąteczny. Organizujemy Dzień Kobiet, Dzień Mężczyzn lub Wigilię:
obdarowujemy podopiecznych słodyczami, własnoręcznie zrobionymi kartkami,
śpiewamy wspólnie kolędy. Mogę śmiało powiedzieć, że zarówno w czasie
cotygodniowych odwiedzin, jak i w te bardziej uroczyste dni, spełniam się jako
wolontariuszka, a to oznacza, że jestem szczęśliwa.
Co mi
daje wolontariat? Jest piątek,
główny dzień odwiedzin oraz dzień spotkania i rozmowy z koordynatorem wolontariatu. Po lekcjach, mimo zmęczenia tygodniem nauki, idę do szpitala, zakładam identyfikator i
wchodzę na salę. Kiedy wchodzę na salę i
spotykam się z pacjentem, automatycznie zapominam
o wszystkich problemach i odczuwam
radość. Jestem, tu i teraz.
Słucham, rozmawiam i cieszę się, że dołączyłam do wolontariatu. Czuję
satysfakcję i spokój, to właśnie daje mi wolontariat. Co jeszcze zyskuję?
Poznaję siebie - wady i zalety. Dowiaduję się, ile jest we mnie empatii,
cierpliwości i wrażliwości. A to, że
odrywam się również od codziennej szkolnej rutyny, jest jeszcze jednym plusem,
choć najmniej ważnym. Tak właśnie postrzegam pracę na oddziale opieki
paliatywnej. Myślę, że moje odczucia potwierdzą wypowiedzi innych
wolontariuszek, a jednocześnie podkreślą głęboki sens naszej pracy wśród
chorych ludzi. Wypowiedzi pochodzą z
prywatnego archiwum koordynatora wolontariatu przy oddziale paliatywnym ZOL-u w Zamościu. Natalia: Co mi
daje wolontariat? Na pewno w jakimś stopniu satysfakcję i szczęście, że mogę
pomóc i często nawet uszczęśliwiać pacjentów szpitala. Zdecydowałam się na
działanie w wolontariacie, ponieważ coś
mnie natchnęło na pomaganie innym.
Poczułam taką potrzebę. O wolontariacie dowiedziałam się od
koleżanki, która od dłuższego czasu jest i działa w wolontariacie, co zarówno
jej, jak i mnie sprawia wielką
satysfakcję. Kinga:
Do wolontariatu dołączyłam […] dzięki mojej koleżance. To ona mi
opowiedziała o pracy w szpitalu. Zdecydowałam się dość szybko. Poszłam zaraz na
drugi dzień. Pomoc innym ludziom to coś wspaniałego. Nic nie zastąpi ich
wdzięczności i uśmiechu. Osoby, którym pomagamy, często same robią wszystko, by
nam, wolontariuszom, pomóc. Można powiedzieć, że bardzo o nas się troszczą. Wolontariat
daje nam dużo satysfakcji. Dzięki niemu rozwijamy swoje umiejętności, pasje, talenty i
zdobywamy różne doświadczenia, poznajemy nowych ciekawych ludzi, rozwijamy swój
charakter. Szczerze zachęcam do pracy
w wolontariacie, bo to niezwykłe
doświadczenie. My również możemy kiedyś potrzebować pomocy i nie byłoby nam miło, gdyby ktoś nam jej
odmówił. Jesteśmy tu dla siebie
nawzajem. Wiktoria: Początkowo wolontariat był dla mnie sposobem na
zapełnienie wolnego czasu. Dość szybko stał się uzależnieniem. Teraz nie
wyobrażam sobie życia bez dawania radości innym, co mnie samą uszczęśliwia.
Wolontariat to niesamowite doświadczenie, które
zmienia sposób patrzenia na świat. Jego sens świetnie obrazują słowa o. Fabiana
Kaltbacha: Można nie pomagać, można znaleźć wiele racjonalnych argumentów dla
konkretnych przypadków, aby nie pomagać. Ale to nic nie zmieni. Nadal będą
głodni, chorzy, cierpiący, potrzebujący. Lepiej zgrzeszyć nadmiarem dobroci i
naiwności, niż nadmiarem kalkulacji i nieufności.
Oliwia
Grafika:
https://img2.dmty.pl//uploads/201012/1293031571_by_kaczucha54_600.jpg
fot.
A. Konarzewska