„Hamlet” na ekranie
„Zdaje
mi się, że widzę... gdzie?
- Przed oczyma duszy mojej.”
- Przed oczyma duszy mojej.”
(William Shakespeare)
Kilka dni temu na naszym blogu był opublikowany post Agaty
na temat dość zaskakującego i nowatorskiego przedstawienia „Hamleta” w Teatrze
im. J. Ch. Andersena w Lublinie. Dzisiaj natomiast proponuję kilka refleksji o
filmie Zeffirellego, który odniósł się z
szacunkiem dla oryginału, czyli tragedii Wiliama Szekspira.
Jak wiadomo, wiele dzieł literackich doczekało się swojej
ekranizacji bądź adaptacji. Niektóre wyszły lepiej, inne gorzej. Czasem utwór
doczekuje się nawet kilku ekranizacji, tak jak w przypadku Szekspirowskiego
„Hamleta”. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ ten dramat jest uniwersalnym i
ponadczasowym dziełem. Jak już wspomniałam, porozmawiamy o „Hamlecie” Franca Zeffirellego. Ten włoski reżyser
filmowy, urodzony w 1923 roku, właściwie
nazywał się Gianfranco Corsi. Przy
scenariuszu „Hamleta” pomagał mu Christopher De Vore, a muzykę do filmu skomponował
Ennio Morricone. Franco Zeffirelli wyreżyserował
również takie filmy, jak : „Romeo i
Julia” (1968), „Niekończąca się miłość” (1981) czy „Traviata” (1982).
Film swoją premierę miał 19 grudnia 1990 roku. Jego projekcja
trwa około 130 minut, gdyż dokonano
licznych cięć scenicznych (pełna ekranizacja dramatu trwałaby ok. 4
godzin). Tytułowego Hamleta zagrał Mel Gibson, w rolę Gertrudy wcieliła
się Glenn Close, w Klaudiusza - Alan
Bates, a Ofelią została Helena Bonham Carter.
Zeffirelli w swoim filmie w centrum zainteresowania stawia
Hamleta – młodego mężczyznę, który powraca do domu z uczelni na pogrzeb ojca.
Główny bohater został przedstawiony jako
dynamiczny melancholik, przebiegły przedstawiciel inteligencji, niemy
obserwator. Jest mężczyzną niezwykle spostrzegawczym, gustującym w czarnym
humorze. Reżyser odsuwa na bok wątek
polityczny w dramacie, chcąc jak najbardziej uwydatnić postać tytułowego
bohatera. Niezwykle interesujące są
przemiany jego postawy. Jedną z takich sytuacji możemy zaobserwować już na
początku filmu, kiedy to Hamlet odbywa zaaranżowane spotkanie z Ofelią.
Jesteśmy świadkami niezwykłej sceny, podczas
której bohater gwałtownie się zmienia. Najpierw bezgranicznie kochający Ofelię,
nagle Hamlet nie ma dla niej nawet cienia sympatii, obraża ją i inne kobiety,
uważając je za zdradzieckie, zakłamane i fałszywe.
Przemiany Hamleta, jego rozdarcia wewnętrzne i emocje, jakie
nim targają, pomagają nam zbliżyć się do postaci. Zaczynamy rozumieć bohatera i
jego działania, współczujemy mu i wspieramy go. Hamlet jest postacią
ponadczasową, dzięki czemu możemy o nim myśleć jak o człowieku rodem z XXI
wieku - nierozumianym i osamotnionym, przeżywającym miłosne rozterki.
Jak już wspomniałam, „Hamlet” Zeffirellego nie jest jedyną
ekranizacją dramatu. Dzieło Szekspira w wersji filmowej postanowił uwiecznić
także Kenneth Branagh. Film miał swoją premierę w 1996 roku, a reżyser
osobiście zagrał rolę Hamleta. Adaptacja Branagha jest uwspółcześnieniem
sztuki, akcja bowiem rozgrywa się w XIX wieku, lecz nie straciła przez to
swojej ponadczasowości. Film trwa około 4 godzin i jest najdłuższym filmem
hollywoodzkim. Branagh, w przeciwieństwie do Zaffirellego, nie skupia się na
uwydatnieniu jednostki, lecz wyostrza tragiczne losy wielu ludzi, z którymi
możemy się utożsamiać.
Film Zaffirellego wzbudza w nas wiele emocji. Oto, co sądzi Bartek po obejrzeniu ekranizacji „Hamleta”
: Czas poświęcony na oglądanie filmu ,,Hamlet" z pewnością nie był
stracony. Mogliśmy w ten sposób porównać nasze wyobrażenie tej sztuki z wizją
reżysera filmu. Ekranizacja sztuki zdecydowanie pomogła w omawianiu tej
zagadkowej i trudnej lektury." Możemy też wgłębić się w przemyślenia Oli: Dzięki tej ekranizacji mogłam utożsamić się z głównym bohaterem. Jego
wybory, mimo iż odnoszą się do odległych epok, mają charakter ponadczasowy.
Przez wewnętrzne rozterki Hamlet stał się postacią niezwykle ciekawą i bliską
współczesnemu człowiekowi. Swoją opinią dzieli się także Aneta: W filmie najbardziej podobało mi
się aktorstwo Mela Gibsona. Myślę, że idealnie nadaje się do roli Hamleta:
udało mu się pokazać szaleństwo bohatera i przekazać widzowi nastrój utworu.
Duże wrażenie wywarła na mnie scena vanitas, która w doskonały sposób ukazuje
styl baroku. Ten moment podkreśla
przemijanie człowieka i ulotność czasu. A oto odczucia Pauliny: Oglądałam film po
przeczytaniu tragedii i to dużo mi dało.
Sama sztuka może wydawać się "sucha", jednak Zeffirelli jakby tchnął
w nią życie. Postacie okazały się ciekawsze dzięki dobrej grze aktorskiej. Bieg
wydarzeń nabrał dynamizmu, a cała
sytuacja wydawała się bardziej dramatyczna. Postać Hamleta, w którą wcielił się
Mel Gibson, jest niezwykła,
nieszablonowa. Polecam ten film wszystkim, którzy zamierzają przeczytać dzieło
Szekspira.
Jak widać, emocje i odczucia po obejrzeniu filmu są różne.
Zachęcam każdego z Was do obejrzenia tego filmu, a jeżeli już macie go za sobą,
do dyskusji w komentarzach.
Dexter
Grafika: