III część Dziadów na scenie
Teatr dzisiejszy jest nudny?
Głęboki, filozoficzny nawet, ale
nudny?
(Adam Hanuszkiewicz)
11 stycznia klasy drugie
miały okazję obejrzeć teatralną interpretację III części Dziadów Adama
Mickiewicza wykonaną przez aktorów Grupy Cogito z Krakowa. Pod względem
scenograficznym i aktorskim można ten spektakl określić jako minimalistyczny
– na scenie znalazło się jedynie trzech aktorów i kilka rekwizytów.
Dziady są dramatem odwołującym się do wydarzeń historycznych: procesu filomatów w latach 1823 – 1824 i
działalności prześladowczej senatora Nikołaja Nowosilcowa wobec Polaków.
Głównym bohaterem jest Konrad – indywidualista, patriota, buntownik przeciwko
Bogu i światu pozbawionemu wolności, który w słynnej Wielkiej Improwizacji,
jako istota wyjątkowa i równa Bogu, przedstawia pragnienie posiadania władzy i
uszczęśliwienia cierpiącego narodu. Ukazana jest także sylwetka księdza Piotra,
cichego i pokornego, pokazującego poprzez swoją wizję wyższy sens cierpienia
Polaków, którzy tak jak Chrystus, po doświadczeniu cierpienia odzyskają
wolność. Utwór jest również charakterystyką
społeczeństwa dotkniętego niewolą i cierpieniem, ukazuje różnorodność przyjmowanych
przez Polaków postaw, a także przedstawieniem walki dobra ze złem. Wśród
bohaterów dramatu można odnaleźć wiele autentycznych postaci: przyjaciół
Mickiewicza, znajomych, wrogów.
Sztuka rozpoczęła się od
nastrojowej melodii wygrywanej na pianinie. Było ciemno, jedynie delikatne
światło oświetlało scenę. W takiej scenerii zostajemy wprowadzeni w panującą na początku XIX wieku sytuację.
Wprowadzenie ma formę monologu Mickiewicza wspominającego między innymi proces
filomatów, zsyłkę w głąb Rosji, okoliczności tworzenia utworu i podobieństwo głównego
bohatera – Konrada – do siebie samego.
Później przenosimy się
do celi więziennej, w której rozgrywa się pierwsza scena dramatu. (Wyżej: tablica
upamiętniająca pobyt Mickiewicza w więzieniu w Wilnie.) Przez cały spektakl aktorzy łączą dzieje
bohaterów Dziadów z aktualną sytuacją Mickiewicza, w fenomenalny sposób
przedstawiając poszczególne sylwetki. Idealnie dopasowują środki wyrazu do
trudnej sytuacji panującej w tamtym czasie: prześladowań Polaków prowadzonych
przez Nikołaja Nowosilcowa, niesprawiedliwych aresztowań i wywozu więźniów na
Sybir. Chociaż reżyser dokonał skrótów w tekście, to jednak najważniejsze słowa
padły ze sceny: rozmowa Żegoty i Tomasza, opowiadanie Sobolewskiego, Pieśń zemsty czy bajka Goreckiego. Jako
widz czułam się zafascynowana prawdziwością bijącą z każdej wypowiedzi.
Oglądając spektakl, czułam więź z poszczególnymi postaciami. Kiedy przed oczami
miałam obraz prześladowanego za swoją działalność Mickiewicza, przepełniało
mnie uczucie ogromnego smutku i współczucia. Ta scena została przedstawiona w
niezwykły sposób, ponieważ obserwowaliśmy cienie. Największy cień Nowosilcowa
symbolizował jego potęgę, natomiast cień Mickiewicza pokazywał jego małość,
trud i ciężar sytuacji, w której się znalazł. Reżyser spektaklu połączył grę aktorów,
światło i muzykę dając przejmujący obraz prześladowanych Polaków.
Na uznanie zasługuje
scena Salonu Warszawskiego pokazująca
różnorodność zachowań społeczeństwa ogarniętego niewolą. W humorystyczny sposób przedstawiono osoby, które pogodziły się
z panującą sytuacją i bawiły się na przyjęciu. wspominając bale organizowane
przez Nowosilcowa. Na uboczu znajdowała się jednak grupa, która nie godziła się
na narzuconą niewolę i dyskretnie dyskutowała
o prześladowaniu Cichowskiego. Podobał mi się także sposób ukazania Wielkiej Improwizacji. Samotny aktor,
jako człowiek ponadprzeciętny, znalazł
się na ciemnej scenie, otoczony
ciemnymi sylwetkami demonów. Całość dała bardzo wyrazisty obraz, wprowadzając
uczucie grozy i tajemnicy. Widzenie
Księdza Piotra, w ekspresyjny sposób
wyrecytowane przez aktora, zostało
wzbogacone o piosenkę o Namiestniku
wolności o imieniu czterdzieści i cztery, co bardziej podkreśliło jego wymowę. Formę
spektaklu dopełniały sceny śpiewane, które poza uzupełnieniem rozgrywanych
wydarzeń nadawały całej sztuce lekkości i wprowadzały akcent humorystyczny lub
wzmacniały poczucie buntu i rewolucyjny zapał młodych Polaków. Wprowadzenie
postaci w bieli i czerni wskazywało na rozgrywającą się w fantastycznym planie
walkę sił dobra i zła. Oczywiście
żałuję, że inscenizacja miała jednak charakter bardzo minimalistyczny. Dziady to dramat w zamyśle autora
monumentalny, wielkie widowisko ze zbiorowymi scenami, muzyką, licznymi
zmianami miejsc i dekoracji. Zabrakło mi też sceny ze słynną przemianą Gustawa
w Konrada. Poniżej zdjęcie ze spektaklu Teatru Telewizji Dziady w reżyserii Jana Englerta – w roli Konrada Michał Żebrowski.
Jednak cieszę się, że
mogłam obejrzeć występ Grupy Cogito w Zamojskim Domu Kultury. Było to dla mnie
niezapomniane przeżycie. Niesamowicie wzruszyła i jednocześnie rozbawiła mnie
autentyczność gry aktorskiej. Mogłam lepiej zrozumieć i zapamiętać sceny z
dramatu. Z sali wyszłam zachwycona! Zachęcam obecnych na spektaklu kolegów i
koleżanki, aby wypowiedzieli się w komentarzach
na temat wrażeń wyniesionych ze sztuki.
Weronika
Grafika:
https://www.storytel.pl/images/200x200/0000047347.jpg
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziady_(dramat)#/media/File:Wilno_-_w_bazylianskiej_celi.JPG
http://teatrtelewizji.vod.tvp.pl/9709525/dziady-rez-j-englert