Śladami
Schulza i sklepów cynamonowych
Schulza i sklepów cynamonowych
(...) wszyscy jesteśmy
"schulzoidami",
podróżującymi do Drohobycza
w poszukiwaniu (z góry
bezskutecznym) sklepów cynamonowych...
Należę do tych ludzi,
którym dużą przyjemność sprawia podróżowanie
do miejsc związanych z literaturą i jej twórcami. Pewnie
dlatego już od dłuższego czasu marzyłam o tym, żeby zobaczyć Drohobycz oraz Truskawiec, obecnie ukraińskie miasta, które kojarzą się z wybitnym
polskim twórcą - Brunonem Schulzem. W National
Geographic Polska (25 maja 2012) znajduję tytuł Schulznięci jadą do Drohobycza. To coś o mnie! Ale też i o innych
pokrewnych duszach, bo dalej czytam: (…) od kilku lat
zakochani w prozie Brunona Schulza pielgrzymują z całego świata do Drohobycza. Wędrują z egzemplarzem Sklepów cynamonowych i odczytują je na
nowo, ponieważ podobno tutaj dopiero w
pełni odczuwają ich klimat. Tu po kawałku zbierają ułamki
tego, co obumarło.
Może kiedyś i ja odbędę taką wędrówkę po mieście, na razie chłonę jego klimat i przywołuję obrazy z prozy pisarza.
Tak więc jestem w
mieście Brunona Schulza i Sklepów
cynamonowych! Widzę, że Drohobycz, duże przecież miasto (prawie 80 tysięcy
mieszkańców), zachowało swój dawny prowincjonalny klimat. I to mi się bardzo
podoba. Jednak nawet przy pobieżnym spojrzeniu bez trudu zauważam piętno czasu
oraz zaniedbania odciśnięte na budynkach i uliczkach tego miasta, co z kolei
trochę mnie zasmuca. Stoję w Rynku,
spoglądam na miejsce, gdzie pod numerem 10 urodził się i mieszkał Schulz, a także znajdował się sklep bławatny,
należący do jego ojca – Jakuba. Wyobrażam sobie wtedy, że znalazłam się w świecie sklepów cynamonowych,
pachnących dalekimi i egzotycznymi krajami, pełnych magicznego uroku. Ale też w
kręgu axis mundi i sacrum. Trzeba jednak mieć niezwykłą wyobraźnię osadzoną
w kulturze oraz talent Schulza, żeby je odczuć pośród zwyczajności, która mnie
otacza. I właśnie tu, jak nigdy dotąd, rozumiem, czym jest mitologizacja świata
przedstawionego oraz konwencja marzenia sennego. Agata Tuszyńska w książce Narzeczona
Schulza pisze o Drohobyczu: Dziwne to było miasto (...) egzotyczne i
rodzinne, jak z farsy i operetki, miasto - komik i przedmiot kawałów, miasto
nagłych fortun i krachów, defraudant i spekulant. Właściwie - półtora miasta.
Pół polskie, pół żydowskie i pół ukraińskie. Nie ma już „półtora miasta”,
nie słyszę ani jednego słowa w języku jidysz, nie widzę ani jednej jarmułki,
ani jednego chałatu. Nie zjawiają się
przede mną starzy (…) pełni godności,
mądrości i wyrozumienia kupcy (…) Nie dostrzegam również chłopca, który wyrusza z teatru na poszukiwanie portfelu. Na miejscu domu rodzinnego Schulza postawiono inny budynek i nie ma już w nim Jakuba
Schulza, upodobnionego przez pisarza do
starotestamentowych proroków. Na próżno wypatruję też Adeli, która idzie z koszem
pełnym zakupów.
Zachował się za to dom przy
dawnej ulicy Floriańskiej 10 (zdjęcie wyżej), w którym Bruno Schulz mieszkał i
tworzył w latach 1910 – 1941. Widnieje
na nim tablica upamiętniająca ten fakt. Choroba ojca zmusiła bowiem rodzinę do sprzedania domu w Rynku, zamknięcia
sklepu i zamieszkania tu u siostry Brunona – Hanny Hoffmanowej. Dodatkowo rodzinę wspierał finansowo brat Brunona –
Izydor, który zajmował wysokie stanowisko w
spółce naftowej.
Stoi również budynek dawnego Gimnazjum im.
Władysława Jagiełły przy ulicy Iwana Franki 24, do którego w latach 1902 – 1910
uczęszczał Bruno Schulz. Lekcje rysunku pobierał u profesora Adolfa Arendta,
czyniąc go potem bohaterem Sklepów cynamonowych. W latach 1924 –
1939 pisarz pracował w tej szkole jako
nauczyciel rysunków i prac ręcznych. Obecnie obok pracowni robót ręcznych
znajduje się (od listopada 2003 roku) Izba Pamięci Brunona Schulza. Niżej: dawne
gimnazjum.
Wracam do Rynku, z którego mam widok na ulicę
Stryjską, czyli u Schulza ulicę Krokodyli. Przewodniczka Maria nie rozumie
mojego podniecenia myślą o spacerze po tej ulicy, której niezwykły obraz mam w wyobraźni. Uprzedza mnie, że zachowała
się jej niewielka część. Trochę zawiedziona zmierzam w stronę tej komercyjnej dzielnicy, symbolu
cywilizacyjnego postępu, ale i zepsucia miasta. Mam w pamięci stare zdjęcia,
które pokazują ulicę w całej jej krasie.
Noszę też w sobie jej klimat, który przyswoiłam i polubiłam w trakcie lektury Sklepów cynamonowych. Teraz ulica wydaje
mi się jakaś pospolita. Wkraczam w tę sferę
profanum i znowu doznaję zawodu, gdyż nie
zauważam ani dziewcząt szkolnych ze smukłymi
nogami i nieczystą skazą w spojrzeniu, ani przymilającego się subiekta, który
robi wrażenie transwestyty, ani panienek sklepowych, szarych i papierowych jak
ryciny. Nie przejeżdża żadna dorożka
bez woźnicy ani tramwaj popychany
przez tragarzy. Ot, zwyczajna ulica w zwyczajnym mieście. Jedynie w
wyobraźni odtwarzam mityczny czas i
mityczne miejsce. Niemożliwe jest jednak
jego zatrzymanie. Jakże szkoda!
Bruno Schulz – jak wiadomo - miał kłopoty ze
zdrowiem. Zachorował na serce i płuca, długo się leczył, między innymi w
Truskawcu. Cierpiał również na kamicę
nerkową (dobra na nią naftusia!), więc w Truskawcu spędził wiele miesięcy. Tu
też podobno w parku zdrojowym (wciąż pięknym, ale trochę zaniedbanym) czytał
Zofii Nałkowskiej swoje teksty. Mówi się, że miał także z nią krótki romans. W
okresie międzywojennym sanatoryjni kuracjusze mieszkali w willach, pensjonatach i hotelach (było ich ponad 200).
Do dziś przetrwało około 30 zabytkowych budynków, a jednym z nich jest willa
„Goplana”. Międzywojenny kurort tak przedstawia Nowa Trybuna Opolska, 11 stycznia 2009: Truskawiec, położony między
pięknymi, porośniętymi lasami wzgórzami, z tą swoją pachnącą świeżymi
truskawkami nazwą, kusił i fascynował artystów, polityków i przemysłowców. Kusi do dziś!
Latem 1941 roku w
Drohobyczu hitlerowcy utworzyli
getto, w którym znalazła się cała rodzina Schulza. Zdolnego pisarza i
grafika chronił szef gestapo Feliks
Landau, wykorzystując go jednocześnie do porządkowania zrabowanych przez
Niemców dzieł sztuki, a także do ozdabiania freskami willi, w której mieszkał. Schulz
narysował na ścianach pokoju dziecięcego sceny z bajek. Jego
prace zostały odkryte w 2001 roku -
część z nich znajduje się w Yad Vashem w Jerozolimie, a część w Pałacu
Sztuki w Drohobyczu, w dawnej Willi
Bianki. Byłam w niej, widziałam freski i szkice artysty, próbując się
przenieś wyobraźnią do jego niezwykłego świata. Poniżej fresk Babusia.
Feliks Landau nie
uchronił Brunona Schulza! Zginął on na ulicy obok parku, zastrzelony przez
gestapowca Karla
Günthera (w ramach prywatnych porachunków między obu Niemcami), w dniu zaplanowanej przez przyjaciół ucieczki, 19 listopada 1942 roku
(prawdopodobnie o godzinie 11), w tzw. czarny czwartek, w czasie „dzikiej
akcji” gestapo. Można powiedzieć słowami Schulza, że zginął (…) tak jak stał, niegotowy i niewykończony,
w przypadkowym punkcie czasu i przestrzeni, bez zamknięcia rachunków, nie dobiegłszy
do żadnej mety, w połowie zdania niejako, bez kropki i wykrzyknika, bez sądu… Tak naprawdę te słowa,
pochodzące z Komety, odnoszą się do końca świata. Ale czy śmierć człowieka nie jest dla niego zarazem końcem
świata? I znowu potwierdziła się stara prawda, że śmierć w nasze
rozmowy o planach na jutro wtrąca swoje ostatnie słowo (Wisława
Szymborska). Po wielu godzinach (niektórzy mówią, że po
kilku dniach) - nocą jego przyjaciel, adwokat
Izydor Friedman, pochował go na starym cmentarzu żydowskim (dziś na jego
miejscu stoją bloki mieszkalne). Nasza przewodniczka mówi, że nie zna miejsca pochówku artysty.
Od 2001
roku 19 listopada o godzinie 11 w miejscu, gdzie został zamordowany ten
wyjątkowy artysta, przedstawiciel gminy żydowskiej odmawia kadisz, a wraz z nim
modlą się duchowni – rzymskokatolicki i grekokatolicki. Tam też jest
wmurowana pamiątkowa tablica. (Zdjęcia: wyżej i niżej). Z
inicjatywy Polaków i Ukraińców odbywa się też Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza w
Drohobyczu.
Może z marzeniem jest tak, jak pisał Schulz? (…) żadne
marzenie, choćby nie wiedzieć jak absurdalne i
niedorzeczne, nie marnuje się w wszechświecie. W marzeniu zawarty jest jakiś
głód rzeczywistości, jakaś pretensja, która zobowiązuje rzeczywistość (…) Tak więc
nie zmarnowało się moje marzenie o
podróży do miasta sklepów cynamonowych oraz
do magicznego świata Brunona Schulza. Świata niezwykłego, nasyconego fantazją,
sensualnością, poetyckością, kolorami, symbolami oraz odniesieniami
filozoficznymi. Świata wyobraźni, marzeń
i snów, zawierającego
zarówno piękno, jak też groteskową brzydotę. Już zatarło się wiele śladów Schulza, jak zacierają się ślady
każdego człowieka, który odchodzi. Czas
i tragiczna historia również nie sprzyjają trwaniu. Rozumiem to, dlatego
oglądane w Drohobyczu i Truskawcu
miejsca uzupełniam wyobraźnią oraz obrazami z twórczości Brunona Schulza.
Zresztą, w przypadku tego twórcy nie o
topografię chodzi, tylko o duchowy
krajobraz. Pobyt w obu miastach sprawił mi wielką radość i wiem, że zechcę tam wrócić.
Humanistka
Grafika:
http://www.e-teatr.pl/pl/zdjecia/pisarze,_poeci/polska/schulz1matteatrslaski.jpg
http://brunoschulz.info/wp-content/uploads/2013/11/b9-Drohobycz-plac-rynek-dom-Schulza-1024x634.jpg
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/9b/Drohobycz_dom_brunona_schulza_2008.jpg
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/63/Bruno_schulz_tablica_drohobycz_2008.jpg
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/2c/Drohobycz_gimnazjum_schulza_2008.jpg
http://www.pizzatravel.com.ua/uploads/2013/12058.jpg krokodyli współcz.
http://brunoschulz.info/wp-content/uploads/2013/11/b2-Schulz-ulica-stryjska-krokodyli.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/1/11420/z11420301V,Jeden-z-freskow-Brunona-Schulza.jpg
http://agencjakontakt.home.pl/new/images/stories/wystawy/bruno/f09_fresk.jpg
http://d1.niezalezna.pl/panel/ckeditor/plugins/imageuploader/uploads/712d94d5d.jpg
http://www.galeriamichalowski.pl/files/P1010840%20[1280x768].JPG
Świetny post! Zachęcił mnie do dokładniejszego zapoznania się z postacią Schulza, jego twórczością, jak i do wycieczki po mieście sklepów cynamonowych. Niestety, jego śmierć jest przykładem na to, jakie hitlerowcy mieli podejście do Żydów.
OdpowiedzUsuńBruno Schulz oraz Bolesław Leśmian znaleźli się w podręczniku szkolnym w rozdziale, którego fragment jest zatytułowany "Konstruktorzy dziwnych światów". Jest w nim zdanie: "Zbliżyła ich niezwykle oryginalna wyobraźnia i podobny, twórczy stosunek do języka"
UsuńChcę zauważyć, że pisaliśmy na naszym blogu o Leśmianie, poecie związanym z Zamościem.
Post "Z wizytą u Leśmiana" został opublikowany 8 czerwca 2014 -
http://1lozamoscblog.blogspot.com/2014_06_08_archive.html
Bardzo podoba mi się sposób w jaki napisany jest ten post, czuję jakbym to ja chodziła po Drohobyczu. Twórczość Schulza jest ciekawa, niedawno zaczęliśmy się nią zajmować na języku polskim. Po przeczytaniu tego postu, czekam z niecierpliwością na kolejną lekcję.
OdpowiedzUsuńPisałam zgodnie z własnymi odczuciami. Może humaniści nie potrafią całkowicie poddać się realizmowi? Poza tym lubię magiczny świat twórczości Schulza i chyba się do niego "dostroiłam". Dziękuję za miłe słowa.
UsuńZnam tylko niewielką część dorobku artystycznego Schulza. Był jednak wielkim i cenionym człowiekiem, a w Drohobyczu okazano mu należyty szacunek. Zginął tragiczną śmiercią, ale pozostawił po sobie twórczość, przez którą my, uczniowie, możemy poznać go lepiej.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie opisałaś swój pobyt w Drohobyczu. Czytając wpis czułam się, jakbym tam była razem z Tobą. Cieszę się, że mieszkańcy Drohobycza pamiętają twórczość wyjątkowego artysty-Brunona Schulza.
OdpowiedzUsuńAmijo, cieszę się, że mogłam kogoś zarazić swoją wyobraźnią i podzielić się swoimi odczuciami. Dziękuję Ci za miłe słowa.
UsuńTwój post zachęcił mnie do odwiedzenia Drohobycza. To jak opowiadasz o tym miejscu sprawia, że mam wrażenie, że tam jestem.
OdpowiedzUsuńPolecam taką wyprawę. Sama uczestniczyłam w podobnej kilka lat temu. Mam nadzieję na powtórkę, przecież to tak blisko. Tylko te przeprawa na granicy!
OdpowiedzUsuńBruno Schulz miał niezwykły dar opowiadania. Jeden z jego uczniów, zamieszkały w Drohobyczu, tak wspomina swego nauczyciela:
OdpowiedzUsuń"Na prowadzonych przez niego lekcjach najbardziej niesforni i rozbrykani młodzieńcy siedzieli jak zahipnotyzowani. Schulz nawiązywał często do znanych baśni, lecz zawsze przetwarzał je, wykorzystując swoją niezwykłą wyobraźnię i fantazję. Opowiadał o królewnie, o dzielnym rycerzu, o Guliwerze, o przygodach dziadka do orzechów. Mówił o gnomach i dziwnych stworach, które żyją gdzieś daleko w innej rzeczywistości, ukrytej przed naszym wzrokiem. A zwykły kaflowy piec potrafił mieć smutny uśmiech dziecka, które tęskni do słońca.
Aż szkoda, że nikt tych bajek nie spisywał".
Rzeczywiście, przetwarzał znane z dzieciństwa bajki. Gdy malował baśniowe postacie, dawał im twarze mieszkańców Drohobycza. Dlatego groźna Baba - Jaga ma twarz poczciwej ukraińskiej staruszki. Mnie nawet przypomina twarz samego Schulza.
UsuńMuszę przyznać, że spodobał mi się Twój post. Uważam, że jest on świetnie skomponowany. Cieszę się, że mogłam się dowiedzieć wielu ciekawych faktów o tym wspaniałym człowieku.
OdpowiedzUsuńDziękuję za uznanie i cieszę się, że mogłam nieco uzupełnić Twoją wiedzę literacką.
UsuńTwórczość Brunona Schulza nie jest mi znana, ale po przeczytaniu postu, czuję, że sięgnę do jego twórczości. W niezwykle umiejętny sposób posłużyłaś się cytatami. Świetnie komponują się z tekstem. Dobra robota!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podoba Ci się moja opowieść o Schulzu.
UsuńBardzo podoba mi się zdanie Schulza ,,W marzeniu zawarty jest jakiś głód rzeczywistości, jakaś pretensja, która zobowiązuje rzeczywistość (…)", z którym w pełni się zgadzam i inspiruje mnie ono bardzo w walce o każde marzenie.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości Brunona Schulza, ale już mnie nią zainteresowałaś. Myślę,że warto organizować wycieczki śladami pisarzy czy ich twórczości. Kiedyś uczestniczyłam w wycieczce śladami bohaterów ,,Kamieni na szaniec" i było to dla mnie ogromne przeżycie. Może pojechalibyśmy na wycieczkę do Drohobycza oraz Truskawca?
OdpowiedzUsuńPopieram Twoje marzenie! Można pojechać do Drohobycza i Truskawca albo na początek pochodzić po Zamościu śladami Leśmiana. Można również odwiedzić/zwiedzić dom Marii Kuncewiczowej w Kazimierzu Dolnym, tzw. Kuncewiczówkę. Można pochodzić po Warszawie śladami "Lalki" Bolesława Prusa. Możliwości jest wiele.
UsuńŻyczę Ci wytrwałości w dążeniu do urzeczywistnienia marzeń.
Super post! Zebrane przez Ciebie informacje o postaci Schulza są idealnym dopełnieniem wiadomości, które zebrałam na lekcji języka polskiego przy omawianiu "Sklepów cynamonowych".
OdpowiedzUsuńMiło mi, że również ja mam mały wkład w Twoje kształcenie humanistyczne. Dziękuję za uznanie.
UsuńTruskawiec cieszył się ogromną popularnością z kilku względów. Po pierwsze, ma ciekawą lokalizację - jest położony u podnóża Gorganów, pasma górskiego Karpat. Po drugie, naftusia i inne wody mają wartości lecznicze, a po trzecie - usługi sanatoryjne cieszyły się renomą.
OdpowiedzUsuńW 20-leciu międzywojennym w Truskawcu wypoczywały i leczyły się takie osobistości, jak: prezydent Stanisław Wojciechowski, marszałek Józef Piłsudski, politycy - Wincenty Witos i Ignacy Daszyński, aktorzy - Eugeniusz Bodo i Adolf Dymsza, pisarze i inni twórcy - Julian Tuwim, Bruno Schulz, Ignacy Witkiewicz, Zofia Nałkowska, sportowcy - Halina Konopacka, Janusz Kusociński.
Niestety nie miałam okazji przeczytać tej książki, ale bardzo przyjemnie i z zaciekawieniem czyta się gdy ktoś pisze z takim entuzjazmem i pasją.
OdpowiedzUsuńPrzeczytasz tę książkę w III klasie. Jest w podstawie programowej i może się pojawić na maturze. Jednak myślę, że Ty sięgniesz po nią z czystej miłości do literatury.
UsuńMimo że opowiadania Brunona Schulza nie są w moim guście, to doceniam ich wkład w kulturę. Bez wątpienia to wyjątkowe teksty reprezentujące nowe spojrzenie na świat rzadko spotykane w literaturze.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto powracać do takich miejsc, gdyż może być to pewne doświadczenie, wybiegające w tym przypadku poza książkę. Oprócz tego co można przeczytać, jest możliwość zobaczenia współczesnego wyglądu świata przedstawionego w utworze. Nawet jeżeli nie jest on dokładnie taki sam, to ma w sobie cząstkę czasów, które pomimo tego, że przeminęły, to zostawiły po sobie ślad. Tak samo tutaj, chociaż zmieniło się miasto Drohobycz, to ślad po Brunonie Schulzu pozostał tam i będzie już na stałe obecny.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się do tej pory z twórczością Brunona Schulza, ale myślę, że po przeczytaniu tego postu się to zmieni.
OdpowiedzUsuńŚwietny post, oddający klimat i charakter tego miejsca. Nie zapoznałam się dokładnie z twórczością Schulza, lecz po przeczytaniu tego wpisu czuję taką potrzebę.
OdpowiedzUsuńZ twórczością Brunona Schulza spotkałem się na lekcji na której omawialiśmy "Sklepy cynamonowe" i po przeczytaniu tego postu pogłębiłem swoją wiedzę.
OdpowiedzUsuńTwoja podróż śladami Brunona Schulza bardzo mnie zaciekawiła. Wzbudziła we mnie wspomnienie z czasów dzieciństwa. Dziesięć lat temu wraz z rodziną wybraliśmy się do dworku w Żelazowej Woli. Chcieliśmy poznać miejsce urodzenia Fryderyka Chopina oraz przestrzeń w jakiej komponował utwory. Następnie wyruszyliśmy do Nieborowa. W pałacu, który tam się znajduje kręcono adaptację książki Jana Brzechwy "Akademia pana Kleksa". Zwiedzając to miejsce, mogłam przenieść się w świat przedstawiony w mojej ulubionej bajce z dzieciństwa. W taki sposób spełniłam jedno z moich marzeń. Planuję powtórzyć taką podróż. Jestem ciekawa, jakie emocje wzbudzą we mnie te miejsca po latach.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, z przyjemnością czytałam bardzo osobiste relacje po odwiedzeniu tego miejsca. Czuję, że artysta stał mi się bliższy i teraz z chęcią zabiorę się do czytania jednego z jego dzieł.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zachęciłam do lektury utworów tego niezwykłego pisarza.
UsuńDziękuję za ten post dzięki niemu nieco bardziej zrozumiałam opowiadania Schulza choć nadal są dla mnie wielką zagadką, której sama chyba nie potrafię rozwiązać.
OdpowiedzUsuńSą dla Ciebie zagadką, ponieważ są niełatwe - pełne symboliki, surrealistycznych obrazów wyłaniających się z niezwykłej wyobraźni genialnego twórcy. Jestem pewna, że Twoja polonistka pomoże Ci je zrozumieć.
UsuńŚwietny artykuł! Pokazuje fragmenty losów Brunona Schulza w tak niesamowity sposób, jakim jest przeniesienie się do miejsc pobytów twórcy, za co jestem bardzo wdzięczna autorce tekstu. Nie jest to pospolita, nudna biografia artysty, a pięknie ujawnia, to co najważniejsze w życiu autora patrząc przez pryzmat jego twórczości. Kiedyś dane mi było być w Salzburgu - miejscu narodzin Mozarta, dlatego z własnego doświadczenia wiem, jak to jest przez chwilę poczuć jakby przybyło się na spotkanie z artystą i jego twórczością oko w oko, ale jednak postęp, ciągłe zmiany w miastach nie sprzyjają pełnemu przeżywaniu tego.
OdpowiedzUsuń