Średniowieczne wychowanie
Przez ciernie do gwiazd!
(przysłowie łacińskie)
Nie tak dawno omawialiśmy średniowiecze i w
ramach uzupełnienia wiadomości o tej odległej epoce chcę przytoczyć kilka
fragmentów materiałów źródłowych. Dotyczą one średniowiecznego szkolnictwa.
Narzekacie czasem na szkołę i swój ciężki los. Poczytajcie więc! Na
początek rozmowa nauczyciela z uczniem.
Nauczyciel: Ty, chłopcze, cóżeś ty dziś
robił? Uczeń:
Robiłem dużo rzeczy. W nocy, skoro usłyszałem dzwonek, zerwałem się z łóżka,
poszedłem do kościoła i śpiewałem nokturn wraz z braćmi. Potem śpiewaliśmy o
wszystkich świętych i jutrznię. Następnie prymę i siedem psalmów z litaniami i
pierwszą mszę. Potem śpiewaliśmy tercję i pierwszą mszę dzienną.
Następnie śpiewaliśmy sekstę, potem jedliśmy, pili, położyliśmy się spać i znów
wstaliśmy, aby odśpiewać nonę. A teraz jesteśmy tu przy tobie, gotowi słuchać,
co nam będziesz mówił. Nauczyciel: Dostałeś
dziś bicie? Uczeń:
Nie, bo bardzo ostrożnie się prowadziłem. Nauczyciel: Kto
cię budzi na nokturny? Uczeń: Czasem
sam usłyszę dzwonek i wstaję, czasem budzi mnie nauczyciel szorstko rózgą.
/ Źródła do
historii wychowania /
Słyszeliście nieraz przemówienie Dyrektora
szkoły. Może jednak mógłby się wzorować na mowach
uniwersyteckich z okresu średniowiecza? Oto próbka. Czuwajcie przeto,
najmilsi studenci, nie w gospodach i w pijackich karczmach, lecz czuwajcie nad
pismami i zeszytami. Czuwajcie nie wśród gry w kości, ale z filozofami
bogatymi w księgi. Czuwajcie nadto (…), nie oddając się pielęgnowaniu swych
kędziorów, ale rozważaniom i figurom matematycznym. Czuwajcie nie w ozdobnych
szatach, lecz zagłębiając się w dokumenty mistrzów tu pracujących. Czuwajcie
nie na grze w szachy, lecz zagłębiając się w zagadnienia fizyki. Czuwajcie nie
zagłębiając się w sprawy występne, lecz ucząc się cnót i dobrych obyczajów./Krakowskie mowy
uniwersyteckie z pierwszej połowy XV wieku /
Być może za jakiś czas zechcecie napisać
autobiografię i wspomnieć lata szkolne? Proponuję jako wzór średniowieczne zapiski studenta.
Było podobno w mieście kilka tysięcy studentów i żaczków, żyjących z jałmużny.
Niektórzy, jak powiadano, przebywali tu od 20, czy nawet 30 lat. Pozostałem tu
przez czas dość długi. W ciągu zimy zapadałem trzy razy na zdrowiu, tak że mnie
musiano umieszczać w szpitalu. Płaciło się tygodniowo 16 halerzy,
otrzymując za to doskonałą opiekę, żywność oraz wygodne łóżko, niestety, pełne
wszy, tak że niejeden wolał leżeć na ziemi. Na każde zawołanie mogłem dobyć z
zanadrza najmniej trzy wszy. W lecie chodziłem często nad Odrę, prałem
koszulinę, wieszałem na drzewie, by wyschła, potem obierałem kaftan ze wszy.
Latem podczas upałów nocowaliśmy na cmentarzu, podesławszy siana zebranego na
ulicy. Leżeliśmy sobie tedy wygodnie, niby świnie w mierzwie. Gdy deszcz
padał, uciekaliśmy do szkoły, a w czasie burzy śpiewaliśmy nieraz
przez całą noc modlitwy i inne pieśni. / O doli wędrownego
studenta /
Jak ten czas leci! A może jednak są
podobieństwa?
Kika
Grafika:
https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRuVfdiD7kzz96z6oGoMH1tvuwINoOhNDoWfMQPYPOic_vw-oFC
Teraz przynajmniej nie ma wszy.
OdpowiedzUsuńGdy się obserwuje niektórych młodych ludzi, to aż żal, że nie stosuje się dziś rózgi! To byłoby lekarstwo na głupotę, lenistwo i rozwydrzenie.
OdpowiedzUsuńUczyć się koledzy, a nie myśleć o ciuchach i rozrywkach. Coś bardzo aktualne są te przestrogi średniowieczne. Młodzież niewiele się zmieniła! Oczywiście, poza tym, że nie obłażą jej wszy. I nie musi codziennie spać na barłogu z siana.
OdpowiedzUsuńNo to pozdrawiam i pędzę do książek.
Priorytety się zmieniają. Kiedyś do szkół chodzono, bo chciano. Uczono się dla siebie. Dziś to przymus i udręka. Chociaż z pewnością nie można tego uogólniać. Na pewno są i tacy, którzy wciąż łakną wiedzy i obcują z książkami nie tylko w obawie przed kolejną jedynką :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Majką. Dzisiejsza młodzież robi łaskę, że chodzi do szkoły. Uważa, że nauczyciele chcą dla nich jak najgorzej. Jednak w rzeczywistości jest inaczej. To oni uczą nas nowych rzeczy, które przydadzą się nam w życiu.
OdpowiedzUsuńDzisiejsza młodzież (oczywiście nie wszyscy jej przedstawiciele) nikogo nie szanuje. Jest cyniczna i wyrachowana. Przykład: niepotrzebna religia do matury, rozrabia się na lekcjach, nie szanując nawet księdza. Nie do pomyślenia wcześniej. Podłość, a nie katolicyzm. Nie zdaje matury z wuefu, załatwia sobie zwolnienie. I rośnie łajza niemająca żadnych obowiązków.
UsuńNie chce się poduczyć ortografii, załatwia zaświadczenie o dyslekcji czy innej dysfunkcji. Cały tłum chorych nieszczęśników. Nie uczy się cały rok, a potem sprowadza do szkoły na pomoc tatusia, żeby się wykłócał o promocję. Żeby chociaż prosił, ale nie, on żąda! A dziecko - stary koń rośnie na darmozjada.
Kiedyś jeszcze policzy kości tatusiowi, gdy mu zabraknie pieniędzy na utrzymywanie nieroba.
Przesadzam? Nie! Mówię bowiem tylko o pewnym procencie młodzieży, chociaż w niektórych szkołach ten procent wcale nie jest taki mały. Pozdrawiam pracowitych i przyzwoitych kolegów.
Wniosek? Powrócić jak najszybciej do surowych kar. Jeśli trzeba, to nawet cielesnych. Do niektórych słowa nie docierają. Robią tłok w klasach, zajmują miejsce, a żadnego z nich pożytku. Nic taki nie zrobi dla klasy, kolegów ani dla szkoły. On nawet nic nie zrobi dla siebie. Wymaga tylko, żeby wszyscy docenili fakt, że żyje i łaskawie pojawi się w szkole, a raz w semestrze czegoś się nauczy na 30%.
UsuńDo nauki a nie miłość wam w głowie. Gdzie się nie obejrzysz w szkole tam zakochani.
OdpowiedzUsuńWedług nie powinny być jakieś kary. Idziesz do szkoły, w której trzeba się uczyć, a potem masz zagrożenia. Gdzie tu logika? Wiesz, że nie będziesz się uczyć to idź do technikum.
OdpowiedzUsuńFaktycznie. Dla jednych szkoła to udręka, ale warto spojrzeć na to z innej strony. Przez wszystkie lata nauki poznajemy przyjaciół, nawiązujemy nowe znajomości. Siedzenie w domu nie zastąpi nam tych lat spędzonych w szkolnych murach :)
OdpowiedzUsuńSzkoła wiąże się ze świetnymi wspomnieniami. Jednak nie każdy o tym wie. Niekiedy nie zwracamy uwagi na najmniejsze elementy, które zmieniają nasze życie.
OdpowiedzUsuńSzkoła nie jest przyjemnością, ale bez niej nie byłoby mądrych, wykształconych ludzi, dzięki którym mamy różne udogodnienia, np. samochody, komputery, telefony, nowoczesną medycynę, itp...Szkołę trzeba jakoś przetrwać, a później będzie lepiej, przynajmniej tak nam się teraz wydaje, chociaż nasi rodzice mają inne zdanie na ten temat.
OdpowiedzUsuńJestem obecnie po maturze i powiem szczerze, że brakuje mi trochę szkoły i ludzi, których w niej spotykałem.
OdpowiedzUsuńSzkoła szkołą, ale ja już chcę wakacji.;]
OdpowiedzUsuńDobrze, że czasy się zmieniły, bo nie chciałabym studiować 30 lat w takich warunkach >.<
OdpowiedzUsuń