Szalom Izraelczycy
Leniwy
jest ten,
kto nie zdobywa sobie przyjaciół.
kto nie zdobywa sobie przyjaciół.
Jeszcze
bardziej leniwy jest ten,
który traci ich dlatego,
który traci ich dlatego,
że nie
stara się, aby ich utrzymać.
(Franciszek
Raczek)
Jak będzie z przyjaźniami zawartymi podczas tegorocznej
wizyty Izraelczyków? Czas pokaże.
27 października o dziewiątej miały się rozpocząć zajęcia integracyjne z uczniami Gymnasium Realit. Odliczaliśmy minuty. Byliśmy lekko podenerwowani, bo niepewni, czy poradzimy sobie z angielskim, ale i ciekawi ludzi pochodzących z innego kraju. Powracało natrętne pytanie: o czym będziemy rozmawiać? Takie myśli nurtowały zarówno nas, jak i młodzież z Izraela, która również przybyła parę minut wcześniej, nie mogąc doczekać się spotkania.
W końcu wybiła 9, więc udaliśmy się do auli, gdzie odbyło się uroczyste i ciepłe przywitanie zebranych. Następnie rozeszliśmy się do klas. Usiedliśmy w kilkuosobowych grupach i rozmowa sama się potoczyła. Już na początku wiele śmiechu wywołało wymawianie polskich imion przez zagranicznych kolegów. Pomimo starań, sami nie byliśmy lepsi… Po autoprezentacji już było nam łatwiej, tematy pojawiały się same. Pytaliśmy się wzajemnie o historię, aspekty geograficzne i przyrodnicze naszych krajów. Mimo wszystko, największą część zajęła konwersacja na temat hobby, upodobań muzycznych, szkoły i zajęć dodatkowych. Co chwila wybuchaliśmy śmiechem, którego powodem były zwroty i wyrażenia używane przez naszych licealistów, które jak się okazało, podobnie brzmią w języku hebrajskim, lecz oznaczają co innego. Mogliśmy także wymienić się kuchennymi przepisami czy nowinkami technologicznymi. Dowiedzieliśmy się, że wielu Izraelczyków ma polskie korzenie i chciałoby zamieszkać w Polsce, jak niegdyś ich dziadkowie. Rozmowa mogłaby się nie kończyć, ale przyszedł czas na kolejny punkt naszego spotkania, mianowicie posadzenie na dziedzińcu drzew upamiętniających ten dzień - dwóch białych magnolii. Potem udaliśmy się na Zamojską Rotundę, by uczcić pamięć naszych przodków, którzy kiedyś walczyli i ginęli, żebyśmy mogli się teraz spotkać.
Około godziny 13. wyjechaliśmy do Miejsca Pamięci w Bełżcu. Wspólnie odśpiewaliśmy hymny dwóch krajów, a następnie uczniowie z naszego liceum wyrecytowali po angielsku wiersze i zaśpiewali piosenkę Johna Lennona „Imagine”. Niejednemu zakręciła się łza w oku. Nastał czas zadumy nad wspólnym losem obu narodowości, których przedstawiciele niegdyś ponieśli największą ofiarę – oddali życie. Nasze kraje połączyła historia, a my mieliśmy okazję ją pielęgnować. Na zakończenie tego dnia miłym akcentem był poczęstunek przygotowany przez gości z Izraela.
Zapach herbaty, dźwięk słów przeplatanych w językach angielskim, hebrajskim i polskim. Miłe chwile zostały jednak przerwane nastaniem zmierzchu. Musieliśmy się pożegnać z nowymi znajomymi, którzy następnego dnia rano wyjechali, by odwiedzać inne miasta. Mamy ciekawe zdjęcia, wymieniliśmy się danymi kontaktowymi, a przede wszystkim - chcemy pielęgnować znajomości. Odległość to tylko kilometry, a w wielu z nas wciąż płynie polsko-żydowska melodia zawiązanej przyjaźni.
Zapraszam do wspomnień i refleksji. Co Wam utkwiło w pamięci?Jakie stereotypy zostały podczas spotkania obalone, a jakie utrwalone?
Dominika
27 października o dziewiątej miały się rozpocząć zajęcia integracyjne z uczniami Gymnasium Realit. Odliczaliśmy minuty. Byliśmy lekko podenerwowani, bo niepewni, czy poradzimy sobie z angielskim, ale i ciekawi ludzi pochodzących z innego kraju. Powracało natrętne pytanie: o czym będziemy rozmawiać? Takie myśli nurtowały zarówno nas, jak i młodzież z Izraela, która również przybyła parę minut wcześniej, nie mogąc doczekać się spotkania.
W końcu wybiła 9, więc udaliśmy się do auli, gdzie odbyło się uroczyste i ciepłe przywitanie zebranych. Następnie rozeszliśmy się do klas. Usiedliśmy w kilkuosobowych grupach i rozmowa sama się potoczyła. Już na początku wiele śmiechu wywołało wymawianie polskich imion przez zagranicznych kolegów. Pomimo starań, sami nie byliśmy lepsi… Po autoprezentacji już było nam łatwiej, tematy pojawiały się same. Pytaliśmy się wzajemnie o historię, aspekty geograficzne i przyrodnicze naszych krajów. Mimo wszystko, największą część zajęła konwersacja na temat hobby, upodobań muzycznych, szkoły i zajęć dodatkowych. Co chwila wybuchaliśmy śmiechem, którego powodem były zwroty i wyrażenia używane przez naszych licealistów, które jak się okazało, podobnie brzmią w języku hebrajskim, lecz oznaczają co innego. Mogliśmy także wymienić się kuchennymi przepisami czy nowinkami technologicznymi. Dowiedzieliśmy się, że wielu Izraelczyków ma polskie korzenie i chciałoby zamieszkać w Polsce, jak niegdyś ich dziadkowie. Rozmowa mogłaby się nie kończyć, ale przyszedł czas na kolejny punkt naszego spotkania, mianowicie posadzenie na dziedzińcu drzew upamiętniających ten dzień - dwóch białych magnolii. Potem udaliśmy się na Zamojską Rotundę, by uczcić pamięć naszych przodków, którzy kiedyś walczyli i ginęli, żebyśmy mogli się teraz spotkać.
Około godziny 13. wyjechaliśmy do Miejsca Pamięci w Bełżcu. Wspólnie odśpiewaliśmy hymny dwóch krajów, a następnie uczniowie z naszego liceum wyrecytowali po angielsku wiersze i zaśpiewali piosenkę Johna Lennona „Imagine”. Niejednemu zakręciła się łza w oku. Nastał czas zadumy nad wspólnym losem obu narodowości, których przedstawiciele niegdyś ponieśli największą ofiarę – oddali życie. Nasze kraje połączyła historia, a my mieliśmy okazję ją pielęgnować. Na zakończenie tego dnia miłym akcentem był poczęstunek przygotowany przez gości z Izraela.
Zapach herbaty, dźwięk słów przeplatanych w językach angielskim, hebrajskim i polskim. Miłe chwile zostały jednak przerwane nastaniem zmierzchu. Musieliśmy się pożegnać z nowymi znajomymi, którzy następnego dnia rano wyjechali, by odwiedzać inne miasta. Mamy ciekawe zdjęcia, wymieniliśmy się danymi kontaktowymi, a przede wszystkim - chcemy pielęgnować znajomości. Odległość to tylko kilometry, a w wielu z nas wciąż płynie polsko-żydowska melodia zawiązanej przyjaźni.
Zapraszam do wspomnień i refleksji. Co Wam utkwiło w pamięci?Jakie stereotypy zostały podczas spotkania obalone, a jakie utrwalone?
Dominika
Grafika: własna
Świetny post. Doskonale oddaje klimat spotkania. Cudownie się bawiłam. Miałam okazję do poznania żydowskiej kultury, obyczajów i przede wszystkim nauczyłam się pisać co nieco po hebrajsku.;) Dzięki spotkaniu poznałam świetne osoby, z którymi mam nadzieję,że zobaczę się za rok.
OdpowiedzUsuńI teraz żałuje że jednak nie brałam udziału ;-;
OdpowiedzUsuńJest czego żałować. Uwierz.;)
UsuńŚwietne spotkanie. Oby takich więcej. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę miała okazję ponownie uczestniczyć w takim spotkaniu.^^
UsuńNiestety nie udalo mi sie byc na spotkaniu. Z powyzszego postu wnioskuje, ze rzeczywiscie byo to nie banalne spotkanie:) (wczesniej myslalem zupelnie inaczej). W czasie gdy odbywalo sie w naszej szkole to spotkanie, zwiedzalem pamiatke dosc nieprzyjemnego zakatka historii Polakow i dzisiejszych Izraelczykow. Po odbyciu wycieczki w tym miejscu jeszcze bardziej utwierdzilem sie w przekonaniu ze spotkan jak te sa bardzo wazne i potrzebne dla dzisiejszego swiata i dzisiejszej mlodziezy. Wlascwie wszystk co mialem wiecej na mysli zostalo powiedziane w powyzszym poscie, wiec noe pozostaje mi nic innego jak tylko pogratulowac Ci Dominika swietnego postu:) oby tak dalej:)
OdpowiedzUsuńJa, niestety, nie byłam na spotkaniu z naszymi rówieśnikami z Izraela. A szkoda, bo z opowiadań znajomych wnioskuję, że zabawa była przednia. Najbardziej zazdroszczę Wam poznania nowych, ciekawych ludzi. :)
OdpowiedzUsuńIzraelczycy to naprawdę mili ludzie, chociaż zauważyłam, że bardzo chętnie opowiadali o sobie, a niekoniecznie słuchali tego, co do nich mówiono.
OdpowiedzUsuńUczyli nas takiego wierszyka, ja zapamiętałam z niego tylko "szi salom". Było też coś o Sarze. Pamiętacie może całość?
Niestety nie pamiętam.:c Ale pragnę zauważyć, że wierszyk był tak trudny jak imiona niektórych Izraelczyków.;)
UsuńSpotkanie z Izraelczykami to rzeczywiście bardzo ciekawe doświadczenie. Wydaje mi się jednak, że było sporo problemów z organizacją. Nasi goście długo czekali, zanim spotkanie się na dobre rozpoczęło. Później musieli pomagać nam przesuwać stoliki i organizować "stanowiska" do rozmów. Na rynku i w Rotundzie- znowu czekanie. Chociaż, z drugiej strony, może to nie było takie złe... Mieliśmy okazję lepiej się poznać.
OdpowiedzUsuńZgodzę się. Organizacja nie najlepsza. Jednak ciężko przewidzieć jak potoczy się spotkanie. Myślę, że mimo wszystko naszym kolegom to nie przeszkadzało i bawili się tak dobrze jak ja.;)
UsuńZ tego co słyszałam od znajomych wynika, że spotkanie rzeczywiście było udane. Zresztą, wystarczy spojrzeć na dołączone zdjęcie... Te promienne uśmiechy wyrażają wszystko.;)
OdpowiedzUsuńUważam, że takie spotkania są bardzo wartościowe. Dzięki nim możemy podzielić się swoją kulturą i obyczajami z osobami mieszkającymi niemal na drugim końcu świata. Możemy również dowiedzieć się jak bardzo ich życie różni się od naszego. Często po takich spotkaniach obalane są obowiązujące stereotypy na temat ludzi innych narodowości. Wiele osób ocenia innych na podstawie utartych stereotypów, mimo że w rzeczywistości cechy charakteru poznanych osób bardzo różnią się od tych przypisywanych w stereotypach. Takie spotkania pozwalają poznać nam prawdziwe zachowanie i cechy nieznanych nam dotąd osób mieszkających poza granicami naszego kraju i nierzadko zmienić nasze wyobrażenie o ich sposobie życia.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie. Ja proponowałabym spotkanie z młodzieżą, z karaju bliższego niż Izrael.
OdpowiedzUsuńZe zdjęć widać, że było super aż żałuję że mnie nie było :(
OdpowiedzUsuń