O szkole z uśmiechem
Przeżyte chwile nie giną.
Nie wiemy nigdy, kiedy wypłyną z dalekiej przeszłości,
by nałożyć się na to , co przeżywamy.
(Larysa Mitzner)
100-lecie szkoły to doskonały czas, by przejrzeć
stare kroniki szkolne czy wznowić dawne
znajomości. Nie ulega wątpliwości, że to czas wspomnień, a czasami nawet
wzruszeń. To portal, który przenosi w czasie, dlatego i my teraz poczujmy się
jak 30 lat temu, czytając wspomnienia Pani Małgorzaty Nowosad- Pałczyńskiej,
absolwentki I LO (1982-1986), która podczas obchodów 100-lecia podzieliła się z nami
swoimi wspaniałymi wspomnieniami.
Jaka była
szkoła kilkanaście lat temu?
Pani Małgorzata wspomina szkołę z dużym
sentymentem: Nie ukrywam, że szkoła
była bardzo groźna, bo była taką warownią.
Gdy przychodziłeś tutaj, to był pewien prestiż, pewna półeczka.
Obowiązywały wtedy mundurki, tarcze, kamizelka i szara spódnica. Niestety, za naszych czasów nie było już czapek. W
pewnym sensie one były, jednak było je bardzo trudno dostać. W domu miałam
jakąś starą mojej mamy, ale ona nie nadawała się już do użytku. Obowiązywał
długi rękaw i spódnica nie krótsza niż do kolan, ale też i nie za długa. Nie
tolerowano makijażu, włosy powinny być związane, a najlepiej zaplecione w
warkocz. Nie było nawet mowy o przezroczystym lakierze do paznokci. Takie próby
kończyły się wysyłaniem do łazienki i myciem.
Jakich
pedagogów wspomina Pani z największym sentymentem?
Najlepiej
wspominam panią Julię Rodzik - polonistkę. Pracowała wtedy w bibliotece. Można powiedzieć, że
prowadziła ona tajne komplety, bo to były czasy, w których nie zawsze i nie
wszystko można było mówić oficjalnie. Pani Julia chyba właśnie dlatego nie
uczyła, ponieważ chciała przekazać więcej informacji niż inni. My utrzymywaliśmy
z nią cichy kontakt. Rozmawiałyśmy i była przy niej grupa młodzieży. Pani Rodzik
po cichu przekazywała nam różne treści, typu Katyń. O tym się głośno nie mówiło. Z
literatury polskiej wybierała utwory i uczyła nas myślenia. Były to czasy, gdy
był podręcznik do historii i trzeba było umieć na pamięć jego zawartość. Jeżeli
chodzi o historię Polski, to właśnie tak było i nie można było inaczej. Jakiekolwiek próby innej nauki kończyły się na przykład tak, że nauczyciel lądował w
bibliotece – na zesłaniu. Pani Julia
Rodzik była cichutką i skromną osobą i zawsze mogliśmy do niej pójść, wyżalić
się i posłuchać ciekawych rzeczy.
Bardzo
ciekawym człowiekiem był profesor Konior
od geografii. Zaraz
po dzwonku pan Konior biegł od pokoju nauczycielskiego i zawsze miał wielki
klucz. Z tym kluczem zasuwał przez cały korytarz. Gdy profesor dochodził do
prostej, gdzie teraz jest gabinet dyrektora,
podnosił rękę do góry, celował kluczem i dalej biegł. Trafiał w zamek bezbłędnie i
wpuszczał nas do sali numer 3. Często było tak, że chłopcy czekali na niego
przed pokojem nauczycielskim. Gdy profesor szedł, ciągnął się za nim ogonek chłopców.
Gdy dochodził już do ostatniej prostej, było zawsze za nim około dziesięciu
chłopaków, którzy go naśladowali ( bo profesor się nigdy nie odwracał się i ich nie widział). On - ręka i oni też ręka,
profesor przekręcał klucz i oni
także. Gdy pan Konior otwierał zamek i
gwałtownie się obracał, wszyscy chłopcy szybko odskakiwali pod ścianę. Oczywiście, profesor dokładnie wiedział, co
się dzieje, ale udawał, że się nie domyśla.
To były bardzo fajnie akcje przed każdą geografią. Jak profesor uczył tej geografii, to nie będę
opowiadać , ale robił tak: siadał, podawał temat, pierwszy punkt, drugi punkt i
nie umiał powiedzieć trzy, bo miał wadę wymowy, więc mówił następny punkt. My
wtedy: „Panie profesorze który?” , „następny”, „który?”, „tfeci”. My celowo prowokowaliśmy profesora. Dyktował nam punkty, a później mówił: „pytam”
i szło…
Czy
pamięta Pani największy klasowy wybryk?
Największy wybryk
należał do dwóch moich koleżanek, które w maturalnej klasie poszły sobie do
kawiarni „Delicje”. To było niedopuszczalne, bo nie mogłyśmy chodzić do
kawiarni. No i w tych „Delicjach” po lekcjach zamówiły sobie herbatę. I
wtedy weszły tam nasze panie profesorki, które przyszły na ploteczki.
Dziewczyny nie wiedziały, co mają robić i pomyślały sobie, że jak zostaną, to
będą udawały, że nie są uczennicami tej szkoły. I tak się zachowywały.
Nauczycielki siadły parę stolików dalej i spojrzały, a na drugi dzień
przychodzimy do szkoły, nasza wychowawczyni zaczęła na nas krzyczeć.
Straszyła zawieszeniem, tuż przed maturą. To była straszna akcja. Poruszone
było pół szkoły „Jak tak można było w ogóle w kawiarni siedzieć razem z
nauczycielkami, prawie że przy jednym stole”. One nic więcej nie
miały, tylko tę nędzną herbatę za parę groszy, bo na tyle było je stać.
To był wielki wybryk jak na tamte czasy. Chodzenie do lokali było
zakazane przez szkołę i my doskonale o tym wiedzieliśmy. Czasami się
przemykaliśmy, bo funkcjonowało to na zasadzie zabawy. Skoro nie można, to my
będziemy próbować. Jeżeli pojawiał się nauczyciel, to ewakuacja była
natychmiastowa. A w tym przypadku jakoś się później wszystko się
rozeszło po kościach.
Jak
wspomina Pani swoją klasę?
W mojej klasie były w większości
dziewczyny. Mieliśmy tylko siedmiu chłopców. Nasza klasa liczyła średnio
34 osoby, ale to często się zmieniało, bo jedni odchodzili, a drudzy do nas się
dopisywali. Było kilka agentek, które robiły różne ciekawe rzeczy. Nie
ukrywam, że ja też się w to włączałam. Miałyśmy czasami przez to pod
górkę, ale większość dziewczyn to były spokojne, przerażone szkołą, uczące się
dziewczyny. Moja koleżanka Elka, która niestety już nie żyje, to była
największa artystka. Zawsze wywinęła coś takiego, że my dusiłyśmy się ze
śmiechu. Pamiętam na rosyjskim chowałyśmy się pod stolikami i kładłyśmy się ze
śmiechu. Elka po prostu się nudziła i szukała zajęcia. Na przykład w sali numer
15 stoły były ustawione tak, że siedzieliśmy wszyscy twarzami do siebie.
Elka właśnie siedziała naprzeciwko mnie i robiła swoje miny. Pani profesor była
bardzo surowa. Dlatego chowałyśmy się pod stół, po czym pani pyta „ co się
stało dziewczynki ?” A my na to: „a nie, nic, tylko długopis nam
upadł”. Właśnie takie historie miały miejsce.
Czy przypomina sobie
Pani jeszcze jakieś zabawne sytuacje z lekcji?
Przypominają mi się
lekcje przysposobienia obronnego (PO). Nasz rocznik nie załapał się na lekcje
ze słynnym profesorem Suchodołem. Nas uczył profesor Korczak, który starał się
dorównać poprzednikowi. Pamiętam taka fajną sytuację z panem Korczakiem. Była u
nas taka dziewczyna, która się bardzo wszystkim podlizywała - Małgosia. U
niektórych nauczycieli to się sprawdzało. Profesor Korczak nie cierpiał lizusów
i było tak, że jak sprawdzał obecność, trzeba było stanąć na
baczność i powiedzieć „jestem”. Byliśmy czytani nazwiskami. Dochodził do
tej Małgosi i mówił: „lizus”, a ona odpowiadała „jestem”. Profesor robił sobie
z niej takie żarty. Ja się zawsze dziwiłam, bo mogła się zbuntować i nie wstać.
Później już tak zostało, że profesor nie używał jej nazwiska.
Od lewej: nasza
rozmówczyni Pani Małgorzata Nowosad –
Pałczyńska
z koleżanką (absolwentką I LO) Panią Agnieszką Pawelec - Rząd.
z koleżanką (absolwentką I LO) Panią Agnieszką Pawelec - Rząd.
Wyjaśnienie: Pani Małgorzata
Nowosad – Pałczyńska była w klasie (F) profesor Barbary Jędruszczak i maturę zdawała w 1986 roku, natomiast Pani Agnieszka Pawelec – Rząd była w
klasie (D) profesor Donaty Grabczak i maturę zdawała w 1989 roku. Zdjęcia - z klasy Pani Agnieszki Pawelec.
Wywiad z Panią Małgorzatą Nowosad- Pałczyńską był dla nas bardzo interesujący i pozwolił zobaczyć szkołę w innym świetle. Wspomnienia to jedyny sposób na powrót do przeszłości. Jedno jest pewne, że absolwenci naszej szkoły spędzili wspaniałe lata w murach I Liceum Ogólnokształcącego. Jesteśmy bardzo wdzięczne Pani Małgorzacie za przekazanie nam tak pięknych, ciekawych i zabawnych historii.
Ola
& Ola
Grafika: własna
Bardzo fajny post. Czytałam go z przyjemnością. To niesamowite ile pięknych wspomnień wiąże się z naszą szkołą. Czekam na kolejne wpisy o podobnej tematyce.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca rozmowa. Miałam okazję rozmawiać z absolwentami naszego liceum i niektóre historie wywołują śmiech aż do bólu brzucha. Każdy wspomina tą szkołę miło i serdecznie. Chociaż będę do tej szkoły chodziła jeszcze dwa lata to już wiem, że właśnie w tej szkole spędzę swoje jedne z najlepszych lat. Ta szkoła to tradycja i historia. Tą szkołę można porównać do domu.
OdpowiedzUsuńIlu absolwentów, tyle wyjątkowych wspomnień. Warto wiedzieć jak dawniej wyglądała szkolna rzeczywistość, jak bardzo się zmieniła. Ja również przeprowadzałam wywiady z byłymi uczniami i przyznam, że było to ciekawe doświadczenie, dzięki temu poznałam nieco lepiej swoją szkołę. Wywiad z panią Małgorzatą przeczytałam jednym tchem. Dobra robota, dziewczyny!
OdpowiedzUsuńNaprawde niesamowite jest to jak zmieniało się życie uczniów w naszej szkole przez te 100 lat. Oczywiście gratulacje dla autorek za świetny post.
OdpowiedzUsuńBrałem udział w stuleciu (niestety tylko jednego dnia) i dane mi było spotkać wielu absolwentów, którzy z wielką dumą i nostalgią przekraczali próg szkoły. To musi być niesamowite uczucie zobaczyć miejsce (po tak wielu latach), z którym wiąże się tyle wspomnień i bardzo dużo zawdzięcza.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny post i jak poprzedni związany ze 100 leciem. Fajnie mi się czytało te opowiadania starszych absolwentów. Najbardziej mnie rozśmieszyło z profesorem Koniorem, który nie umiał powiedzieć "trzy". Fajnie jest powspominać z uśmiechem na twarzy niektóre śmieszne zdarzenia ze szkolnych lat. Jestem pełna podziwu, że ta szkoła ma aż 100 lat i jestem dumna ze uczęszczam do niej.
OdpowiedzUsuńGratuluję Olom z mojej klasy bardzo interesującego postu :) Zadziwia mnie jednak brak możliwości przychodzenia do restauracji czy kawiarni przez uczniów w tamtym czasie; w niczym to nie mogło przeszkadzać, pod warunkiem, że uczniowie zachowywali się kulturalnie
OdpowiedzUsuńSmutne jest to, że nawet nauczyciele polonistyki nie mogli nauczać o różnych, ważnych wydarzeniach dla Polski. Również opis największego klasowego wybryku nie napawa optymizmem. Wspomnienia ukazują, że dziś jesteśmy naprawdę wolni względem tamtych lat. Taki wniosek można wysunąć z kilku ostatnich wpisów na blogu dotyczących wspomnień absolwentów.
OdpowiedzUsuńWspomnienia ze szkolnych lat są piękne. Bardzo miło się czyta posty o takiej treści. Każda klasa ma swoją historię, którą wspomina zapewne dobrze.
OdpowiedzUsuńW tym poście rozbawiła mnie historia o profesorze od geografii i zachowaniu uczniów na tym przedmiocie.
Mam nadzieję, że za kilkanaście lat spotkam się ze swoją klasą, będziemy wspominać nasze zabawne sytuacje i byłych profesorów.
Interesujacy post, brałem udział w obchodach stulecia szkoły i miałem okazje rozmawiać z absolwenatami, noe slotkałem żadnego absolwenta, który źle wspominałby lata spędzone w tej szkole.
OdpowiedzUsuńZobaczenie absolwentów naszej szkoły było wzruszające, kiedy wchodziliśmy razem do szkoły to absolwenci mówili miedzy sobą, że wracają do starych dobrych czasów, ich uśmiechy na twarzy był to bezcenny widok. Gratuluję wywiadu z panią Małgorzatą.
OdpowiedzUsuńBardzo humorystyczny post. Nie wiedziałem, że kiedyś szkoła zakazywała chodzenie do lokali. Nie wyobrażam sobie takiego ograniczenia w dzisiejszych czasach.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe wspomnienia. Bardzo dziwną rzeczą dla mnie jest to, że zabronione było wychodzenie do kawiarni. Cieszę się, że nie ma już takich zakazów.
OdpowiedzUsuńPost jest interesujący, pokazuje co zmieniło się w szkole od tamtych czasów. Teraz jest o wiele mniej rygorystycznych zasad w szkole.
OdpowiedzUsuńKolejna historia absolwentek naszej szkoły. Byłam zaskoczona, że kiedyś uczniom naszej szkoły nie wolno było chodzić do kawiarni. Nasza szkoła ma piękną historię i tradycje. Każdy uczeń tej szkoły powinien być dumny z tego, że może się tutaj kształcić.
OdpowiedzUsuńWspomnienia niesamowite. Zaciekawiło mnie, że szkoła zabraniała wychodzić do kawiarni, czy innych tego typu miejsc. Teraz, gdy spotkamy swojego profesora w lokalu, grzecznie witamy się i idziemy dalej, zapominając, że takie "coś"miało miejsce. Wątpię, by we współczesnych czasach taki zakaz "utrzymałby się", bądź został surowo przestrzegany przez uczniów.
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Bardzo lubię czytać o wspomnieniach z naszej szkoły.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać posty o wspomnieniach. Mam nadzieję, że też będę miło przypominać sobie szkolne czasy.
OdpowiedzUsuńFajnie jest dowiedzieć się, jak kiedyś funkcjonowała nasza szkoła. Post bardzo humorystyczny i ciekawy. Jak wszystkich powyżej, dziwi mnie zakaz chodzenia do kawiarenki. Coś nie do pomyślenia!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać posty wspomnieniowe. Mam nadzieję, że moja klasa również przeżyje zabawne historie, które kiedyś będziemy sobie przypominali.
OdpowiedzUsuńKolejne ciekawe wspomnienia. Nie wyobrażam sobie braku możliwości wyjścia do sklepu po coś na ząb, dodatkowo uwzględniając to, że rzadko jem śniadania.
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Zdziwił mnie ogromnie,brak możliwości przychodzenia do restauracji czy kawiarni przez uczniów w tamtym czasie.
OdpowiedzUsuńMiałem również przyjemność wziąć udział w 100-leciu szkoły,zobaczenia jak absolwenci z roczników 1997 spotykali się po latach i wspominali swoje czasy szkolne,które już nie wrócą.
Takie posty według mnie są najciekawsze. Przedtawiają one wiele interesujących faktów i z
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Dziwi mnie jednak, że uczniowie po lekcjach nie mogli chodzić do kawiarni i musieli związywać włosy. W szkole obowiązywały naprawdę surowe zasady. Mimo tego uczniowie potrafili czasem żartować, jak z opisanym w poście nauczycielem geografii, na wszystkich zdjęciach są uśmiechnięci i miło wspominają lata spędzone w liceum.
OdpowiedzUsuńTakie posty według mnie są najciekawsze. Przedstawiają one wiele interesujących faktów i zdjęć. Mam nadzieję że kiedyś też będę mógł udzielić wywiadu uczniom, którzy będą uczęszczali do 1LO za kilkadziesiąt lat.
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach, zasady w szkołach panujące jeszcze w ubiegłym wieku, mogą wydawać się wielu z nas dziwne, wręcz absurdalne. Kto by pomyślał, że za pójście do kawiarni można było kiedyś zostać zawieszonym? No cóż, takie wtedy były czasy.
OdpowiedzUsuńPodczas 100-lecia również rozmawiałam z absolwentami naszego liceum. Nie spodziewałam się, że przyniesie mi to, aż tyle radości. Czytanie wspomnień jest ciekawe, ale nigdy nie dorówna rozmowie z byłymi uczniami. Autorkom postu, jak najbardziej gratuluję, postarałyście się i widać efekt.
OdpowiedzUsuńKażda osoba opuszczająca mury naszego liceum wynosi z niego inne wspomnienia, doświadczenia i historie. Bardzo lubie czytać posty wspomnieniowe ponieważ utożsamiam się z tymi ludzmi i mam nadzieje że ja również będe tak ciepło przypominała sobie spędzone tu lata :)
OdpowiedzUsuńOdnosząc się do cytatu rozpoczynającego ten post uważam nieco inaczej. Wspomnienia "odchodzą do lamusa", ale dzięki stuleciu, które przeżywaliśmy kilka dni temu na chwilę odżyły. Przypomnieliśmy sobie jak było kiedyś. Powracamy do teraźniejszości, by później wspomnieć ją na kolejnym jubileuszu. Teraz to właśnie my zapisujemy się na kartach historii naszej szkoły. Twórzmy więc dobre wspomnienia!
OdpowiedzUsuńCiekawy post i wspomnienia pani Małgorzaty Nowosad też były ciekawe
OdpowiedzUsuńCzytając ten wywiad można zauważyć jak bardzo zmieniła się szkoła i uczniowie. Pani Małgorzata podzieliła się naprawdę wspaniałymi wspomnieniami. Chciałbym w przyszłości również móc opowiadać takie historie z młodości.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad, głównie za sprawą tego, że zawierał on kilka ciekawych i zabawnych opowieści.
OdpowiedzUsuńPosty wspomnieniowe są dla mnie najciekawsze. Można przeczytać jak zmieniała się nasza szkoła na przestrzeni lat. Pojawia się wiele ciekawych i zabawnych sytuacji, super!
OdpowiedzUsuńLubię czytać wspomnienia absolwentów. Mam nadzieję, że będą się pojawiać co jakiś czas, mimo że uroczystość stulecia szkoły jest już za nami.
OdpowiedzUsuńPodczas uroczystości stulecia, w szkole spotykaliśmy wielu absolwentów, po których widać było, że są wzruszeni powrotem do szkolnych wspomnień. W historiach opisanych w poście zauważalne są różnice, które dotyczą czasów naszych i tamtego rocznika.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak będą wyglądały moje wspomnienia za parę lat.
Jedno mnie szczególnie zaciekawiło. Pani Nowosad-Pałczyńska nie jest bardzo wiekową Panią, czyli te wszystkie sytuacje miały miejsce niedawno. Szkoła zupełnie się zmieniła w bardzo szybkim tempie. Teraz chyba rozumiem, czemu nauczyciele tak często i gęsto wspominają "dobre dawne czasy" - nie były przecież tak dawno ;)
OdpowiedzUsuńPani Małgorzata pisała maturę 30 lat temu, więc nie tak dawno ;)
UsuńNie można było chodzić do kawiarni po lekcjach? Ale niby dlaczego? Co w tym było złego? Nie potrafię zrozumieć.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać wspomnienia absolwentów naszej szkoły.
OdpowiedzUsuńNajciekawszymi postami są właśnie te ze wspomnieniami.
Często są to naprawdę zabawne historie. Przykładem może być profesor Konior.
Który z wielkim kluczem "leciał" przez całą szkołę.
Z profesorem Koniorem rzeczywiście tak było. Jeśli chcieliśmy o coś zapytać musieliśmy zasuwać za nim.
UsuńA znajomość mapy przydałaby się obecnym uczniom.
Spotkanie po latach było wspaniałe.
Dziękujemy za organizację.
Z perspektywy czasu, można dostrzec, że dzieci dawniej wciąż były wesołe i pomysłowe,jednak bardziej zdyscyplinowane.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tylko, dlaczego sytuacja w szkołach tak dramatycznie się zmieniła.
Nauczyciele wciąż są tacy sami, jednak uczniowie pozwalają sobie na więcej, niż nasi rówieśnicy z poprzednich lat.
Coś świetnego jest tak poczytać wspomnienia poprzedników naszej szkoły. Kiedyś i my będziemy mieć takie wspomnienia. Najbardziej podobała mi się sytuacja z Panem od geografii - wyobrażam sobie, jak to musiało wyglądać, gdy biegł tak z kluczem do drzwi, a chłopcy za nim. Mam nadzieję, że pojawią się jeszcze jakieś ciekawe historie.
OdpowiedzUsuńWygłupy w szkole wspomina się najmilej. Uczę się rok i już mam za sobą wiele śmiesznych sytuacji, a tyle jeszcze przede mną. Myślę, że z moją klasą nie da się nudzić. Ciekawy wywiad.:)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wywiad.Gratulacje dziewczyny!Wspomnienia Pani Małgorzaty Nowosad-Pałczyńskiej są bardzo ciekawe.Najsilniej w pamięci pozostają wybryki szkolne,które po latach wspomina się najmilej.
OdpowiedzUsuńStulecie pokazało, jak bardzo zgrane były klasy sprzed lat. Uczestniczyłam w obchodach tego wydarzenia i zdumiewa mnie fakt, że Ci ludzie, mimo że są już dorośli i niekiedy bardzo dawno opuścili mury tej szkoły, wracając tu czują się jakby mieli ciągle 17 lat i nic się nie zmieniło. Mam nadzieję, że w mojej klasie również zżyjemy się ze sobą tak mocno, że kto wie, może spotkamy się wszyscy razem na 150-leciu szkoły?
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać o wspomnieniach absolwentów.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, że mamy okazję uczyć się w szkole, która funkcjonuje już od 100 lat. Idąc lekko skrzypiącym korytarzem, możemy sobie tylko wyobrażać, ile ciekawych przygód i wybryków uczniów jest związanych właśnie z tym miejscem. One wciąż żyją we wspomnieniach absolwentów. A do nich, dołączają się nasze, także niezapomniane, incydenty. Razem tworzymy historię naszej szkoły.
Bardzo lubię czytać wspomnienia absolwentów naszej szkoły , gdyż z nimi są związane śmieszne i ciekawe historie.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać wspomnienia absolwentów naszej szkoły , gdyż z nimi są związane śmieszne i ciekawe historie.
OdpowiedzUsuńWspomnień Czar. Uwielbiam takie stare rzeczy, wywiady itd. W moim LO wisi parę zdjęć z tych starych czasów - raz, że patrzenie na nie wprawia w taki osobliwy ale przyjemny nastrój a dwa to, że buduje to poczucie jakiejś tożsamości powiązanej z byciem uczniem danej placówki.
OdpowiedzUsuńBezcenne wspomnienia! Kto by pomyślał, że chodzenie do kawiarni było zabronione. Miło się czytało te przeżycia, teraz łatwiej spojrzeć na szkolne mury z perspektywy lat.
OdpowiedzUsuńWidzę, że każdego zadziwia fakt zakazu chodzenia do kawiarni. Nawet sobie tego nie wyobrażam, ja niejednokrotnie spotkałam nauczyciela w takim miejscu kulturalne dzień dobry i uśmiech bez żadnego problemu, że nie wolno chodzić. Ciekawi mnie właściwie DLACZEGO tak było? Post jak zawsze ciekawy. Lubie czytać historie na temat mojej szkoły, to jest naprawdę interesujące
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogę chodzić do I LO w Zamościu. Ostatnio ktoś z mojej klasy stwierdził, że jesteśmy MILENIJNYM ROCZNIKIEM. Jesteśmy ambitni, kreatywni i na pewno słuch o nas nie zaginie...
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o wspomnienia Pani Małgorzaty Nowosad- Pałczyńskiej, opowieść o Panu Profesorze od geografii rozbawiła mnie do łez.
Miałam okazję rozmawiać z absolwentami i każdy z nich wspomina tą szkołę bardzo dobrze. Nie wiedziałam, że kiedyś szkoła zakazywała chodzenia do lokali. Warto dowiadywać się takich ciekawostek.
OdpowiedzUsuńDowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Moim marzeniem jest również za kilkanascie lub kilkadziesiąt lat wspominać czasy ze szkoły. Najlepiej byłoby zabrać się za kronikę klasową. Zadziwia mnie również tak duża dokładność Pani Małgorzaty w opowiadanych historiach.
OdpowiedzUsuńDla naszego pokolenia może wydawać się to trudne do zrozumienia, że w tamtych czasach nawet zwykłe wyjście do kawiarni było zachowaniem nagannym, ale niestety, takie to były ciężkie i niezrozumiałe dla nas czasy.
OdpowiedzUsuńMiło dowiedzieć się jaka była nasza szkoła kilkanaście lat temu. Bardzo ciekawy wydał mi się zakaz chodzenia do kawiarni, w dzisiejszych czas byłoby to nie do pomyślenia.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie zakazywanie młodzieży wstępu do kawiarni było lekką przesadą. Rozumiem, że osoby te nawet nie były w pełni dorosłe, ale liceum to nie przedszkole- nie jest już sie dzieckiem. Na tym etapie wiemy juz jak należy się zachować, co nam wolno a czego nie, więc nie rozumiem trochę tego zakazu. Post ogólnie bardzo interesujący.
OdpowiedzUsuńWspomnienia pani Małgorzaty poprawiły mi humor. Uwielbiam czytać, a tym bardziej słuchać historii z dawnych lat liceum. Nigdy nie zapomnę rozmowy z absolwentką, panią Anną, która na jednej z wycieczek uruchomiła autokar z koleżankami. :)
OdpowiedzUsuńWspomnienia pani Małgorzaty poprawiły mi humor. Uwielbiam czytać, a tym bardziej słuchać o historiach z dawnych lat liceum. Nigdy nie zapomnę rozmowy z absolwentką, panią Anną, która wraz z koleżankami na jednej z wycieczek uruchomiła autokar. :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący post. Dzięki wypowiedziom absolwentów szkoły możemy dowiedzieć jak wyglądała ona przed naszym przyjściem tutaj. Dużo rzeczy się zmieniło, myślę że na lepsze.
OdpowiedzUsuńRóżnice między naszymi czasami ,a przedstawionymi przez absolwentkę są niewiarygodne. Nie wyobrażam sobie życia w tak restrykcyjnych warunkach.
OdpowiedzUsuń