17 czerwca 2015

Przeczytane, przemyślane, skomentowane



                 Bard opozycji

Poezja nie służy ułatwianiu życia ludziom.
Otwiera im oczy  na pewne aspekty istnienia.
(Jacek Kaczmarski)
            

Okres Polskiej Rzeczpospolitej  Ludowej nieodłącznie kojarzy nam się z takimi postaciami jak Lech Wałęsa, ksiądz  Jerzy Popiełuszko czy Tadeusz Mazowiecki – ludzi, którzy będąc w opozycji, aktywnie walczyli  z rządem. Wspomnienie walki z władzą w tamtych czasach najczęściej przywodzi nam na myśl strajki  i bojkoty, jednak nie ograniczała się ona jedynie do tak drastycznych środków. Wielu artystów tworzyło opozycyjne utwory, które miały na celu pobudzić patriotyzm społeczeństwa i wyrwać z bierności. Jednym z nich był Jacek Kaczmarski znany jako „bard opozycji”.
                                                                     
Jego historia rozpoczyna się 22 marca 1957 roku w Warszawie. Urodzony jako syn malarki Anny Trojanowskiej - Kaczmarskiej i wieloletniego prezesa Zarządu Głównego Związku Polskich Artystów Plastyków - Janusza Kaczmarskiego, od dziecka miał styczność ze sztuką. Ponadto drzewo genealogiczne rodziny Kaczmarskich wypełniały osoby niepospolite, tak więc można powiedzieć, że był skazany na sukces. Jednak po jego narodzinach zajęli się nim dziadkowie, gdyż  jego rodzice, pochłonięci karierą,  nie mieli dla niego czasu. Na przyszłego poetę duży wpływ mieli rodzice i dziadkowie. Po matce odziedziczył impulsywność i gotowość do wypowiadania własnego zdania. Ojciec rozbudził w nim zamiłowanie do malarstwa – zabierał na wystawy, pokazywał albumy z reprodukcjami dzieł sztuki, a także opowiadał o oglądanych przez młodego Jacka obrazach. Babcia wprowadziła go w świat muzyki klasycznej, która później wielokrotnie była dla niego inspiracją artystyczną, dziadek zaś  – przedwojenny nauczyciel geografii – zaraził ciekawością świata. Od najmłodszych lat poznawał także pieśni sowieckich bardów, zwłaszcza Włodzimierza Wysockiego i Bułata Okudżawy, których nagrania przywieźli z ZSRR jego rodzice. Jako dziecko często popadał   w konflikty z rówieśnikami, był przez nich bity i gnębiony, nie przeszkodziło mu to jednak we wrośnięciu  w rzeczywistość podwórkową – jak sam to określił. W drugiej klasie szkoły podstawowej siedmioletni Jacek został przeniesiony z mieszkania rodziców do domu dziadków. Było to dla niego niezwykle korzystne, ponieważ dziadkowie troszczyli  się o niego i rozpieszczali go. Zadbali   również  o jego wszechstronną edukację – jego obowiązkiem była nauka języków obcych i gry na pianinie. W wieku jedenastu lub dwunastu lat zdobył swoją pierwszą gitarę, a w wieku czternastu lat napisał piosenkę o doli artystów. Po zakończeniu nauki w szkole podstawowej  poeta kontynuował edukację   w renomowanym warszawskim XV Liceum Ogólnokształcącym im. Narcyzy Żmichowskiej. Miał opinię ucznia zdolnego, ale konfliktowego   i zarozumiałego, a przy tym bardzo dobrze wychowanego. Był także bardzo nieśmiały, co brało się prawdopodobnie z samotniczego trybu życia. Podczas gdy rówieśnicy grali w piłkę, on czytał książki, oglądał filmy i obrazy, ćwiczył grę na pianinie lub brał udział w dyskusjach w gronie plastyków i krytyków sztuki. W szkole niejednokrotnie zadawał nauczycielkom nietuzinkowe pytania, czym często doprowadzał je do łez. Kaczmarski przyznawał, że w liceum nie poświęcał nauce zbyt wiele czasu. W jednym z wywiadów powiedział : szkoła mi w ogóle nie zabiera czasu, że kiedy wracam do domu do rzucam teczkę     w kąt i zabieram się do pisania piosenek. Rzeczywiście szkołę „olewałem. Miałem  po prostu bardzo dobre nauczycielki, bardzo dobrą pamięć, no i pewnie jakieś tam inne talenty, które pozwoliły mi tak się prześlizgnąć  po szkolnych obowiązkach. Pokonywanie kolejnych szczebli edukacji nie sprawiało mu większych problemów, jednak przykładał się jedynie do tych przedmiotów, które rzeczywiście go interesowały. 
Jacek Kaczmarski  inspirował się przede wszystkim piosenkami Wojciecha Młynarskiego, Boba Dylana, Georgesa Brassensa, Aleksandra Galicza czy Bułata Okudżawy, jednak to Włodzimierz Wysocki ostatecznie ukształtował jego późniejszą twórczość. Na podstawie pieśni „Polowanie na wilki” poeta stworzył własną jej wersję – „Obławę”, która stała się jednym z jego najbardziej znanych utworów. Śledząc dzieciństwo i młodość Jacka Kaczmarskiego, nietrudno dojść do wniosku, że ten okres miał decydujący wpływ na dalsze życie poety. Sztuka i muzyka klasyczna, którą już wówczas zainteresował się młody poeta, była przez cały czas obecna w jego dalszym życiu i miała niebagatelny wpływ na jego twórczość. Okres ten zaowocował także pierwszymi (co nie oznacza – nieudanymi) próbami poetyckimi, zaś udział w koncercie Włodzimierza Wysockiego w 1974 roku  przypieczętował wybór drogi życiowej Kaczmarskiego. Po uzyskaniu matury, w październiku 1975 roku Kaczmarski rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim,  a  jako kierunek wybrał filologię polską, która jednak bardzo go rozczarowała. Kolejne semestry i lata zaliczał jednak  bez większego wysiłku. Za bezcenne uważał poeta studenckie kontakty z profesorem Arturem Sandauerem i profesorem Zdzisławem Liberą. Dzięki temu drugiemu Kaczmarski zainteresował się epoką oświecenia, która później niejednokrotnie znajdowała odbicie w jego twórczości.
W  1976 roku po raz pierwszy wystąpił publicznie – na warszawskich eliminacjach do Festiwalu Piosenki Studenckiej (FPS). Do tego występu namówiła go zresztą babcia, która przypadkowo natknęła się na ogłoszenie prasowe o festiwalu. W krakowskim finale XIV Festiwalu Piosenki Studenckiej w 1977 roku Kaczmarski otrzymał pierwszą nagrodę, co otworzyło mu drogę do kariery. W latach siedemdziesiątych piosenka studencka była bowiem traktowana jako swego rodzaju wentyl emocji – z artystami zauważonymi na festiwalach studenckich natychmiast zawierano kontrakty na występy w klubach studenckich całego kraju.

Jacek Kaczmarski  wygrał utworem „Mury”, który stał się, wbrew pierwotnemu znaczeniu, hymnem rodzącej się „Solidarności” i antykomunistycznej opozycji. Utwór cechuje bardzo żywiołowa melodia oraz pesymistyczne przesłanie – podmiot liryczny (śpiewak-poeta) porywa ludzi piosenką zagrzewającą ich do walki – po czym traci ją na rzecz zaślepionego rewolucją tłumu. Jak podkreślał sam Kaczmarski, został zrozumiany na opak. Jego brzmienie jest bowiem wpisane w cudzysłów, w usta wielotysięcznego, oszalałego tłumu. Tymczasem postawa tego tłumu, udzieliła się również odbiorcom „Murów”, którzy śpiewali te słowa, jakby były one wskazówką dla ich działania. O jego niezadowoleniu świadczy fragment wywiadu : „Mury” napisałem w 1978 roku jako utwór o nieufności do wszelkich ruchów masowych. Usłyszałem nagranie Luisa Llacha i śpiewający, wielotysięczny tłum i wyobraziłem sobie sytuację – jako egoista i człowiek, który ceni sobie indywidualizm w życiu – że ktoś tworzy coś bardzo pięknego, bo jest to przepiękna muzyka, przepiękna piosenka, a potem zostaje pozbawiony tego swojego dzieła, bo ludzie to przechwytują. Dzieło po prostu przestaje być własnością artysty i o tym są "Mury". I ballada ta sama siebie wywróżyła, bo z nią się to samo stało. Stała się hymnem, pieśnią ludzi  i przestała być moja.    Piosenka była śpiewana podczas strajków w stoczni, zyskała ogromną popularność wśród internowanych w stanie wojennym. Refren piosenki został sygnałem dźwiękowym radia "Solidarność". Ostatnia zwrotka piosenki była wielokrotnie zagłuszana, zaklaskiwana podczas koncertów, a także zmieniana na bardziej optymistyczne przesłanie : A murów nie ma, nie ma, nie ma..., mimo zdecydowanego sprzeciwu Kaczmarskiego wobec takich praktyk. Swój sprzeciw Kaczmarski wyraził pisząc piosenkę Mury'87 Podwórko. Poniżej jej fragment.
Jak tu wyrywać murom zęby krat,/Gdy rdzą zacieka cegła i zaprawa?/Jakże gnijącym gruzem - grzebać stary świat,/Kiedy nowego nie ma czym i - na czym stawiać?/O czym dziś na podwórku śpiewać/Liszajom obsuniętych ścian,/Gdzie nawet skrawek nieba ziewa/Na widok tych - śmiertelnych ran?

We wklęsłym bruku tylko lśni/Wieczna bez dna kałuża - i/Widać w niej groby, groby, groby/Pod całunem naszych dni.

Historia się zmieniła w mułu mur,/W którym ugrzęzną myśli, wzrok i dłonie./ Staruszek w czerni, przed kapliczką łzawy chór/Rozmokły tynk, jak gąbka nieuchronnie wchłonie./Wieczne światełko tli się jeszcze,/Grzeje się w nim w słoiku kwiat,/A za zamkniętą bramą - przestrzeń/Ślepej uliczki w wielki  świat..(…)     
                        
W kolejnych latach  przebywał na emigracji, mimo odległości wciąż wspierając opozycję. Po powrocie do Polski w 1990 roku odbył, wraz ze Zbigniewem Łapińskim, pierwszą po 9 latach emigracji trasę koncertową, za której płytową wersję (Live) otrzymał w 2001 roku Złotą Płytę.
W 1995 roku wraz z żoną i córką Patrycją osiedlił się w Australii, skąd przyjeżdżał do Polski na trasy i promocje płyt. W marcu 2002 roku zdiagnozowano u niego raka krtani. Kaczmarski nie zdecydował się na zabieg wycięcia ognisk nowotworu ze względu na złe rokowania operacyjne. Jeszcze przed śmiercią otrzymał nagrodę Fryderyka za całokształt twórczości, jednak nie mógł odebrać jej osobiście. Jacek Kaczmarski zmarł 20 marca 2002 roku   w szpitalu w Gdańsku. Jego prochy spoczęły w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Pomnik nagrobny, pierwotnie przedstawiający struny gitary rozpięte między dwiema skałami, został zdewastowany. Autorem przeprojektowania uwzględniającego kradzież strun jest Janusz Kaczmarski, ojciec poety.

Monika F.

Grafika:
http://polskiwdwunastce.edu.pl/pliki/kaczmarski.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/85/a9/f0/z15772037Q,Jacek-Kaczmarski-na-pierwszych-urodzinach--Gazety-.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/ca/60/ea/z15360202V,Warszawa--1981--Kabaret-pod-Egida-i-Jacek-Kaczmars.jpg
http://www.piosenkaztekstem.pl/site_media/upload/artists/kaczmarski-cover-polonicult.png.0x300_q85_upscale.jpg
http://kolumber.pl/upload/photos/0055/1158/bbe2323ae0bef96cb6ca5c068e522ea0_big.JPG