29 grudnia 2013

Przeczytane, przemyślane, skomentowane


     Wszyscy jesteśmy zombie(?)


Zombie
 nie chcą zabijać, 
ale zjadać – przejąć siły i zdolności Innego.           
Chcą stać się na powrót prawdziwym człowiekiem, 
świadomym swego istnienia, 
niezależnym, spełnionym i kompletnym. 
    (Rafał Nowakowski )


Obecnie zombie jest wszechobecne w kulturze. Możesz stracić pewność, czy naprawdę nie istnieją, kiedy po raz kolejny sięgając po popularną grę lub oglądając najnowszy horror stykasz się z zombie. Zagłębiasz się w grę, wciąga cię  film. Uciekasz, walczysz z umarlakami, w końcu zostajesz sam,  nie możesz lub nie chcesz zatrzymać zła. Wyobraźnia bez  granic  bierze górę.  Zaczynasz wymyślać plany ucieczki przed trupami, często posuwając się do najbrutalniejszych czynów. Chyba każdy młody człowiek wie, jak zachować się, gdy atakuje go zombie – porady zaczerpnął z filmów, komiksów, książek.
Najpewniejsza jest ucieczka.. Zombie poruszają się zwykle wolno i niezdarnie. Chociaż nigdy się nie męczą, łatwo im zniknąć z pola widzenia. Pod warunkiem, że poza jedną grupą chwiejących się zombie nie czyha na nas kolejna. Wtedy (…) można przyjąć plan B, który polega na wspinaniu się (na strome wzniesienia, budowle, drzewa), ponieważ żywe trupy mają z tym problem. (…) albo zostaje plan C – eksterminacja. Strzał w głowę  lub jej odcięcie i spalenie zwłok.- pisze Bartek Chaciński. Pojęcie „zombie” wywodzi się z haitańskiego kultu  voodoo, a na stałe zagościło w kulturze światowej po wejściu na ekrany kin horroru Noc żywych trupów George’a A. Romera. Od tamtej pory powstało wiele filmów podejmujących temat zombie.   Większość pochodzi z  II połowy XX wieku. Najważniejsze motywy zawarte są w serii filmów Rogera Romero: Noc żywych trupów (1968),  Świt żywych trupów (1978), Dzień żywych trupów (1985), Ziemia żywych trupów (2005) i Kroniki żywych trupów (2007).  Obecnie dużą popularnością cieszy się serial The Walking Dead oraz gra komputerowa Dead Island stworzona przez polskich informatyków.  

Zombie znajduje szeroki oddźwięk w kulturze masowej, w ostatnich latach zyskując mnóstwo fanów. Świetnie sprzedają się gry, filmy, gadżety związane z tą tematyką. Produkcje, w których występują:  trupy, dużo krwi, zło, są najchętniej kupowane przez ludzi na całym świecie. Powstają również nowe wersje klasycznych powieści, zmieniające je w opowieści o zombie, np. Duma i uprzedzenie  Jane Austen w nowej wersji - Duma i uprzedzenie i zombie czy Przedwiośnie Stefana Żeromskiego- Przedwiośnie żywych trupów. To remiksy literackie.       

Skąd bierze się tak duża popularność i fascynacja zombie? Może stąd, że zombie są w dużej mierze podobni do ludzi. Jednak - jak uważa Max Brooks, autor Zombie Survival, można je zabić bez skrupułów moralnych. (…) strzelamy  do już nieżywych.  Mnóstwo emocji i zero wyrzutów sumienia.  Zombie zajęła się również filozofia, która stara się w ten sposób opisać dualizm natury ludzkiej, gdyż zombie zachowuje się i wygląda jak człowiek, ale brak mu naszej świadomości. Center of  Disease Control wykorzystał zombie, aby pokazać ludziom, co powinni trzymać w domu na wypadek prawdziwego kataklizmu. Bo atak zombie zaczyna odgrywać rolę uniwersalnego modelu sytuacji krytycznej. Według Boluka, zombie jest używane jako rodzaj eksperymentu myślowego: co się stanie, gdy nasze społeczeństwo zostanie zmuszone do walki o przetrwanie.
       
Od 10 lat odbywają się uliczne parady zombie. W Polsce przemarsz ludzi ucharakteryzowanych na żywe trupy odbył się w Zielonej Górze. Przy tej okazji promowano grę Dead Island. Dlaczego tak się dzieje? Ludzie mają poczucie, że żyją w niepewnych czasach,    a kultura zombie właśnie mówi im o tym – o  licznych tragediach, śmierci, krwi, nieszczęściu, stałym zagrożeniu, kataklizmie, zagładzie. Współczesny świat potrzebuje zombie do stymulacji możliwości katastrofy. Biorąc przykłady z gier i filmów, ludzie wychodzą często na ulice manifestować swoje poglądy. Przebierają się i biorą udział w paradach umarlaków, aby pokazać, jak w istocie  wygląda dzisiejszy świat. Z tym masowym szaleństwem nie można już walczyć, można próbować przetrwać falę ataku kultury zombie. Bo tak naprawdę  tym, co ożywia zombie, nie jest żądza zabijania, ale nienasycony głód życia, samodzielności, pewności jutra.

Bartek

Grafika:
https://zerrfolio.files.wordpress.com/2013/01/zlecenia-na-grafiki-voxon-grafik-grafika-fantasy-potwc3b3r-bestia-ghul-zombie.png
http://vseprivoroty.ru/wp-content/uploads/2013/09/87144163_svechi9.jpg

26 grudnia 2013

Przeczytane, przemyślane, skomentowane


  Mistrz Twardowski, polski Faust


Mefistofeles
Tu – cały oddam się na twe usługi,
Wszystkie życzenia 
twe będą spełniane,
Lecz gdy się ujrzym tam – 
po stronie drugiej,
Ty mi to samo
wyświadczysz w zamianę.
         (Johann Wolfgang Goethe)


Faust – rozgoryczony życiem uczony - obiecuje Mefistofelesowi swą duszę w zamian za korzyści: młodość, miłość, szczęście, władzę, a także dlatego, że ma nadzieję poznać „siłę, co rządzi we wszechświecie, przyczynę sprawczą i cel rzeczy”. Małgorzata, bohaterka powieści Bułhakowa godzi się służyć Mefistofelesowi, aby odzyskać swego ukochanego Mistrza. Koleżanka mojej mamy powtarza, że zaprzedałaby duszę diabłu, aby zatrzymać młodość. Tak więc każdy marzy o czymś cenniejszym dla niego od duszy.

A jak to było z Mistrzem Twardowskim? Podobno był dwukrotnie podarowany diabłu. Raz przez ojca, który tonął na bagnach podczas polowania i chcąc się ratować, przywołał diabła. Obiecał mu za ocalenie wszystko, co ma w domu - nawet to, o czym nie wie. A nie wiedział, że właśnie urodził mu się syn. Po raz drugi już sam Mistrz podpisał cyrograf własną krwią, za co otrzymał dar niemijającej młodości, powodzenie, bogactwo, a także usługi i sztuki diabelskie na każde życzenie.Oczywiście, Twardowski – z iście sarmacką fantazją - korzystał z usług diabelskich. Kazał im przenosić ogromne głazy na wielkie odległości. Ponoć to on kazał zgromadzić w okolicach Olkusza srebro i założyć tam kopalnie. To diabły odsłoniły przed nim sekrety wiedzy tajemnej i alchemii, tak więc nauczył się wytwarzać złoto. Od nich nauczył się czarów: na przykład potrafił zamienić koguta w wierzchowca, butnego żołnierza w zająca, a własnego sługę w pająka. Pływał po Wiśle bez wiosła i żagli w górę rzeki, szkiełkiem zapalał odległe o sto mil wioski. Znał i inne sztuczki, którymi zadziwiał ludzi. Najgłośniejszą było przywołanie ducha zmarłej królowej Barbary Radziwiłłówny, ukochanej żony Zygmunta Augusta. Za ten wyczyn został mianowany królewskim koniuszym.

Twardowski – ten najsławniejszy polski czarnoksiężnik, obieżyświat i hulaka, szlachcic według jednych podań, syn krakowskiego kupca – według innych – ani myślał oddać duszę diabłu. Zwlekał z ostatnią ziemską podróżą do Rzymu, gdzie diabeł miał dopełnić transakcji. Wielokrotnie zwodził szatana, jednak „przyszła kryska na Matyska”. Szatan wzniósł karczmę Rzym i zwabił do niej Mistrza Twardowskiego, który mógł jeszcze przed śmiercią żądać od władcy piekieł wykonania trudnych zadań.
Znamy je z ballady Adama Mickiewicza. Diabeł ma ożywić konia z szyldu, utoczyć bicz z piasku,  wykąpać się w święconej wodzie oraz zamieszkać z żoną Twardowskiego. Wprawdzie poeta pisze, że diabeł wolał uciec i zrezygnować z duszy niż mieszkać ze szpetną, złośliwą i porywczą kobietą, ale inne podania mówią co innego. Diabeł dzielnie wykonał wszystkie polecenia Mistrza Twardowskiego, porwał go z karczmy i poniósł do piekła.

Jest takie powiedzenie: „jak trwoga, to do Boga”. Wprawdzie nie Boga wzywał Twardowski, lecz Matkę Bożą i został miłosiernie wysłuchany. Diabeł wtedy na moment wypuścił go ze szponów i Twardowski bezpiecznie wylądował na księżycu. Można go zobaczyć w bezchmurne noce, zwłaszcza podczas pełni, jak jedzie na swym zaczarowanym kogucie. Towarzyszy mu jego sługa zamieniony w pająka. Siedzi na ramieniu swego pana i snuje pajęczą nić, po której Twardowski próbuje czasem zejść na ziemię. Niestety, diabeł go pilnuje i wciąż zmusza do powrotu na księżyc.
I tak się snuje podanie o Twardowskim, łączące fantastykę z rzekomo prawdziwą postacią maga żyjącego na dworze Zygmunta Augusta. W każdym razie postać czarnoksiężnika na tyle zawładnęła wyobraźnią ludzi, że do dziś pozostały po nim „pamiątki”. Kamienice w Krakowie i w Bydgoszczy. W Bydgoszczy odmłodził burmistrza i na pamiątkę tego faktu znajduje się tam ruchoma figura Twardowskiego ukazująca się dwa razy dziennie w oknie kamienicy na Starym Rynku. W kościele parafialnym w Węgrowie znajduje się metalowe zwierciadło przywiezione przez maga z Wittenbergi.  Ponadto pozostały: grobla pod Wiślicą zbudowana przez diabły na rozkaz Twardowskiego, Pieskowa Skała, Jezioro Augustowskie utworzone w ciągu jednej nocy. Gdzieś indziej żelazne drzwi karczmy Rzym, na których diabły niosły czarnoksiężnika do piekła. To tylko niektóre „pamiątki” po Mistrzu Twardowskim. Nie wierzycie? Jedźcie i zobaczcie! 

Całe szczęście, że istnieją opowieści takie jak ta o Mistrzu Twardowskim. O ile ciekawszy i barwniejszy wydaje się świat! 

Humanistka

Grafika:
http://orig11.deviantart.net/2250/f/2011/294/3/a/pan_twardowski_by_kubajas-d4dhm8n.jpg
http://www.dziecionline.pl/maluch/bajki/twardowska/11.jpg
https://i.ytimg.com/vi/czQ8QJRvIog/maxresdefault.jpg

22 grudnia 2013

Co w trawie piszczy?

                 

     Magia Bożego Narodzenia

                 



Śnieg cicho pada,
jakby ktoś świat pudrował.
Świerk się rozgadał.
Lecą z chmur dobre słowa
na szare dni, na złe sny, ludzkie spory.
Coś w jednej chwili zmienia nas,
a to magia świąt.
(Warius Manx)


Koniec grudnia, koniec roku. Boże Narodzenie, sylwester, Nowy Rok. I z góry  wszyscy wiemy, co będzie potem. Kolejne postanowienia noworoczne, brzuch większy o 5 kilogramów, no i oczywiście nowy zestaw skarpet pod choinkę, chyba że rodzice w tym roku szarpną się na coś cenniejszego. W tradycji Kościoła katolickiego Wigilia to dzień kończący adwent, a tym samym poprzedzający Boże Narodzenie. Święto to jest uznawane za jedno z najważniejszych oraz najbardziej wyczekiwanych w roku. Symbolizuje przyjście na świat Jezusa jako Zbawcy. Z Bożym Narodzeniem wiąże się wiele tradycji takich jak: ubieranie drzewka, nazywanego później choinką, śpiewanie kolęd, przygotowanie dwunastu  potraw wigilijnych, położenie sianka pod obrusem, czy zostawienie miejsca dla niespodziewanego gościa. Ach! Zapomniałabym o najważniejszym, o kupowaniu prezentów. Już od początku grudnia sklepowe witryny przypominały nam o zbliżającym się magicznym czasie. Można było zauważyć sztuczny śnieg, bożonarodzeniowe dekoracje, kolorowe lampki, ale i świąteczną muzykę towarzyszącą nam podczas zakupów. Wszystkie te elementy bardzo pozytywnie wpływały na nasz nastrój, ale dało się także odczuć atakujące nas z każdej strony oferty „nieprzyzwoicie niskich cen”, a także propozycje  niezwykle korzystnych pożyczek na prezenty. A tak naprawdę nie komercja stanowi istotę świąt. Nie o prezenty chodzi, ani o to, czy ciocia Marysia upiecze w tym roku znowu pyszny sernik. Najważniejsze jest dla nas ciepło płynące z bliskości ludzkich serc,  a wtedy odczujemy w pełni magię Bożego Narodzenia. Ważny jest czas spędzony z rodziną, a może też krótka refleksja na temat mijającego roku?

Konstanty Ildefons Gałczyński marzył o tym, aby Święta Bożego Narodzenia  były Bliskością i Spokojem, a Nowy Rok – Dobrym Czasem. I ja tego pragnę dla nas wszystkich. W imieniu redagujących blog życzę zatem naszym czytelnikom radosnych i magicznych świąt Bożego Narodzenia, a także wspaniałej zabawy sylwestrowej.  Z całego serca chciałabym też, aby udało Wam się zrealizować  wszystkie postanowienia noworoczne. 

Asia

Grafika:
http://www.kfa.org.pl/images/swieta/BNF2013.gif