23 marca 2014

Oglądamy filmy



                      Jak kamienie
       przez Boga rzucane na szaniec!



I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
(Krzysztof Kamil Baczyński)
                

7 marca 2014 roku odbyła się premiera najnowszego filmu Roberta Glińskiego Kamienie na szaniec. Jest to ekranizacja książki autorstwa Aleksandra Kamińskiego o takim samym tytule. Podobnie jak książka, film opowiada historię trzech przyjaciół – Zośki, Alka i Rudego, którzy musieli podołać realiom wojny. Akcja skupia się głównie na ich działalności wymierzonej przeciwko okupantowi. Przedstawiony jest proces kształtowania się oraz sposób działania Szarych Szeregów. Ukazane są akcje konspiracyjne takie, jak: zrywanie niemieckich flag oraz zastępowanie ich polskimi, czy wrzucanie gazu do kin w celu zniechęcenia Polaków do uczestnictwa w seansach. Najwięcej uwagi reżyser poświęcił jednak aresztowaniu Rudego oraz jego późniejszemu odbiciu z rąk Niemców. Oprócz wątku głównego, jakim jest uczestnictwo młodych Polaków w II wojnie światowej, Gliński w swoim dziele ukazał również relacje głównych bohaterów z rodziną oraz rówieśnikami. Znalazło się również miejsce dla wątku miłosnego – w filmie ukazane są perypetie miłosne Zośki i Rudego.

Warto zauważyć, że główne role otrzymali aktorzy z krótkim stażem. W postać Rudego wcielił się Tomasz Ziętek, Zośki - Marcel Sabat, a Alkiem został  Kamil Szeptycki. Dla każdego z nich udział w „Kamieniach na szaniec” to pierwsza poważna rola, co moim zdaniem, wpłynęło bardzo korzystnie na jakość filmu. Aktorzy, mimo młodego wieku, spisali się bardzo dobrze. Poza tym znani aktorzy, ze znacznie większym doświadczeniem, niektórym zwyczajnie się znudzili.

Osoby, które liczyły, że film ten jest wiernym odwzorowaniem książki Aleksandra Kamińskiego, mogą być po jego obejrzeniu  rozczarowane. Ekranizacja nie jest bowiem kopią książki, trudno więc szukać wydarzeń, które zostały opisane przez autora książki. Główna tematyka, zarówno w książce jak i w filmie, jest bardzo podobna. Robert Gliński pozbył się jednak nieistotnych - jego zdaniem – elementów. Część zwyczajnie streścił  - o ile w książce akcje konspiracyjne zostały szczegółowo opisane, a autor poświęcił im dużo uwagi, w filmie są one jedynie pojedynczymi kadrami, wplecionymi w pozostałą część fabuły. Niektórych wydarzeń przedstawionych w filmie, w książce nie znajdziemy natomiast w ogóle. Brakuje tu głównie Alka, którego na wielkim ekranie prawie nie widać, mimo że jest jednym z trzech głównych postaci. Bohaterowie przedstawieni są w bardziej współczesny sposób. Film przypomina, że są to jedynie ludzie, którym często towarzyszą rozterki i dylematy. Jak każdy, muszą oni walczyć z własnymi słabościami oraz unikać pochopnych i zgubnych decyzji. Jednak nie zawsze im się to udaje. Taki obraz jest bliższy młodym odbiorcom, dzięki czemu mogą oni poczuć pewną więź z głównymi bohaterami filmu. Odbija to się jednak na ich zupełnie niezgodnym z książką wizerunku.

Według wielu dziennikarzy, krytyków, a nawet historyków Kamienie na szaniec przedstawiają młodych uczestników wojny jako ludzi nieodpowiedzialnych, buntowniczych, którzy nie traktują tego wielkiego konfliktu zbrojnego poważnie. Niestety, trzeba przyznać im rację. Główni bohaterowie ukazani są jako osoby często działające pod wpływem impulsu. Nie liczą się oni z konsekwencjami, a także nie stosują się do poleceń i rad dowódców. Rudy, Alek i Zośka u Glińskiego znacznie różnią się od tych bohaterów, których wszyscy znamy z książki Kamińskiego. Oglądając film, mamy wrażenie, że jego główni bohaterowie traktują wojnę jak zabawę.

Po pokazach przedpremierowych jeszcze nieukończonych materiałów filmowych Fundacja Harcerstwa Drugiego Stulecia wydała nawet specjalne oświadczenie dotyczące  Kamieni na szaniec: W osobach znających historię i realia życia tamtych czasów, w tym wśród byłych harcerek i harcerzy, żołnierzy Szarych Szeregów, wzbudzi z pewnością niesmak i oburzenie. Film nie zasługuje, naszym zdaniem, na rekomendowanie go młodzieży.

Grzegorz Nowik (instruktor harcerski, harcmistrz, historyk harcerstwa, pisarz publicysta, doktor habilitowany historii), który był konsultantem filmu, po jego obejrzeniu 28 stycznia (a więc jeszcze przed premierą), stwierdził, że producenci nie zastosowali się jego rad i zażądał usunięcia jego nazwiska w czołówce. Podobnie postąpił  wnuk  Aleksandra Kamińskiego – Wojciech Feleszko.

Harcmistrz Marek Podwysocki zarzuca również producentom ukazanie w filmie członków Szarych Szaragów jako osób reprezentujących zupełnie inne wartości niż w rzeczywistości. Mottem filmu jest hasło miłość, młodość, wolność, kiedy w rzeczywistości hasłami harcerzy były ojczyzna, nauka, cnota, braterstwo i służba oraz  Bóg, honor i ojczyzna. Jego zdaniem ośmieszeni zostali harcerze, którzy podczas składania przysięgi po zauważeniu Niemców zbierających grzyby przerwali to podniosłe wydarzenie w  pogoni za nimi. Prześmiewczo został przedstawiony również major Jan Kiwerski. W filmie wykreowany został on na bohatera zupełnie niedbającego o swój wygląd – chodził z nieogoloną brodą, a ubrany był w  wymięty mundur. Jego kontrastem byli natomiast bardzo schludni gestapowcy.

Nie oznacza to jednak, że wybranie się do kina  na  Kamienie na szaniec  to wyrzucenie pieniędzy. O ile nie jesteśmy uczniami, którzy chcą zastąpić przeczytanie lektury filmem, nie będziemy zawiedzeni. Moim zdaniem, mimo różnic pomiędzy książką a jej ekranizacją oraz wielu spornych kwestii, najnowszy film Roberta Glińskiego warto obejrzeć.

Paweł

Grafika
http://static.prsa.pl/images/ef20739a-285d-4561-ae65-e82a64772987.jpg