17 listopada 2012

Spotkanie ze sztuką

                      
                 Pokochaj teatr!


Teatr
to aktywna refleksja człowieka nad samym sobą.
(Novalis)


Dzisiejszym postem chciałabym was zachęcić do bliższego spotkania z kulturą, a przed wszystkim z TEATREM. Moja przygoda ze sceną zaczęła się lata temu i od tamtej pory straciłam dla niej głowę. Obejrzałam dziesiątki spektakli, lecz 8 listopada doznałam fascynującego odkrycia. Mianowicie – Teatr Wierszalin. Wystawił on w naszym Zamojskim Domu Kultury nietuzinkową sztukę. 

Została wyreżyserowana przez Piotra Tomaszczuka na podstawie słynnej książki „Wierszalin. Reportaż o końcu świata” Włodzimierza Pawluczuka. To właśnie pod jej wpływem narodził się pomysł grupy teatralnej Wierszalin, odwołującej się do tradycji i mitologii polsko-białoruskiego pogranicza, także spektakl został wystawiony pod jej tytułem. Bohaterem jest prorok Ilja Klimowicz, niepiśmienny chłop z Grzybowszczyzny w dawnym powiecie białostockim, który w latach 30. XX w. założył sektę i w puszczy rozpoczął budowę Nowego Jeruzalem, zwanego Wierszalinem. Jego wyznawcy wierzyli w to, że jest Jezusem Chrystusem, który powtórnie zstąpił na ziemię, aby zbawić ludzkość. W ich kulcie dominuje kłamstwo i karykatura religii, ale także niespodziewana wzniosłość. Gdy ludzie domagają się poświęcenia ze strony owego „Mesjasza”, ucieka wraz ze swoimi czcicielami. Ostatecznie tłum wyznawców, z których w rytualny sposób wypędzono demony pychy i kłamstwa, czeka przed niebiańskimi drzwiami z tabliczką "Bramy Raju". Staję się to ich wieczną karą i sprowadza na nich potępienie. 

Spektakl już na samym wejściu wzbudza wrażenie tajemniczego i przerażającego. Efekt ten potęguje scenografia: żeliwne prawosławne krzyże wbite w drewnianą podłogę, przygaszone światła i milczący, chodzący jak w amoku aktorzy. Towarzyszy temu charakterystyczna budząca grozę muzyka. Widz ma wrażenie jakby znalazł się na środku starego opuszczonego cmentarza. Po dłuższej chwili ciszy, która miała zaciekawić obserwatorów, każdy z aktorów opowiada historię „Mesjasza”. Ich opowieści przechodzą w krzyki, nawoływania, pełne emocji modlitwy. Doprowadza to do totalnego chaosu na scenie i dezorientacji. Po takiej chwili uniesienia znowu następuje chwila refleksji i krótkich epizodów scenicznych. Nie brakuje także religijnych pieśni i ciągłych znaków krzyża. Artyści do każdej sceny podchodzą bardzo emocjonalnie i niekiedy zdarza im się przestraszyć widza swoją gwałtownością. Przed każdą sceną zbiorową następuje krótkie wprowadzenie w postaci historyjki. Ma to na celu wprowadzenie publiczności w kolejne akty w sztuce i pomaga uchwycić metaforyczny sens. W punkcie kulminacyjnym wszyscy bohaterowie zostają pozbawieni życia przy akompaniamencie wrzasków i odgłosów bicza. Po tym krwawym akcie następuje symboliczne mycie krzyży i oczekiwanie tłumu pod „Bramą Raju”.

Był to pierwszy wywołujący we mnie takie emocje spektakl. Widząc plakat, nie spodziewałam się takiego ostatecznego efektu. Moja przyjaciółka Majka także była pod wrażeniem dramatu, ale i gry wierszalińskich aktorów. Sztuka wymagała ogromnego skupienia publiczności, ponieważ krótka nieuwaga powodowała dezorientację w fabule. Wychodząc z sali, słyszałam wiele pytań: „Ale o czym to było?”, „Zrozumiałeś coś? Bo ja nie!”. W duchu cieszyłam się, że było mi dane odgadnąć kwintesencję przedstawienia. Jestem pewna, że ta przygoda z Wierszalinem pozostawi ślad w mojej pamięci...

Dominika

Grafika:
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi58QOI-YVOhUp2XLry4ku7uOftMp0erPK8VsVDaqZcgDGWJQYrb4EW3NCOc8kkonCw7qCImQXP_Dxq6JXapNyMtiTPRMOCl7qyGhJlPeaCVhHz28B7xlF6HAVi8pPUUG9_N3ZyBXlmvY8/s1600/wierszalin_reportaz_o_koncu.jpg