8 grudnia 2012

Oglądamy filmy


           Coś po drodze zgubiłem

Prawdziwa podróż odkrywcza 
nie polega na szukaniu nowych lądów, 
lecz na nowym spojrzeniu.
(Marcel Proust)


Dzieciństwo to czas bezkarnego zadawania pytań. Mamy wówczas całkowite prawo do nadużywania: „Co to?”, „Po co?”, „Dlaczego?”, „Skąd?”. Czasami jednak najprostsze pytania okazują się tymi najtrudniejszymi…

Drogi Czytelniku, dzisiaj pójdziemy na spacer do parku. Na jednej z ławek będzie siedzieć  Tomek, który zabierze Cię w podróż śladami swoich wspomnień. Odnajdziesz w nich – ku swojemu zaskoczeniu – własne obrazy z dzieciństwa i wraz z nim postarasz się znaleźć odpowiedzi na nurtujące każdego człowieka pytania o to wszystko, co powszechnie obecne i jednocześnie niezrozumiałe.

Kiedy świat niewinnej dziecięcej ciekawości spotyka się z doświadczeniem ludzi, którzy już otrzymali swoją słodko-gorzką lekcję życia, powstaje, uważany za jeden z najlepszych dokumentów w historii, krótkometrażowy film „Wszystko może się przytrafić” w reżyserii Marcela Łozińskiego. Jego 5-letni wówczas syn, spacerując po parku, rozmawia z przypadkowymi osobami i szuka odpowiedzi na nurtujące go pytania dotyczące śmierci, Boga, smutku i samotności.  Już od pierwszych sekund trwania filmu, bezpośredniość i otwartość chłopca, jego wrażliwość, ciekawość i zwykła szczera radość, głęboko wzruszają.  A gdy chłopiec rozpoczyna rozmowę z kolejnymi osobami, zaczynasz zastanawiać się, czy wciąż jeszcze znajdujesz się po drugiej stronie ekranu, czy może właśnie stałeś się uczestnikiem  dialogów nawiązanych pomiędzy Tomkiem a spacerowiczami. Nagle odnajdujesz w postaci chłopca siebie samego. Spotkanie to staje się niezwykle osobiste. Nieświadomie zaczynasz poszukiwać w swoim sercu odpowiedzi na usłyszane pytania. Wszystko po to, by w końcowych minutach filmu stwierdzić, że „właściwie to ten mały brzdąc dał mi porządniejszą lekcję życia, niż niejeden uczony filozof”.

12 lat później Tomek ponownie siada na ławce w parku. Tym razem w dokumencie „A gdyby tak się stało?” powraca do miejsca znanego z dzieciństwa, by uświadomić  sobie, jak wiele zmian zaszło zarówno w otoczeniu, jak i w nim samym. Wychodząc na spotkanie przedszkolaka, który uważał, że dinozaury istnieją, człowiek może żyć 120 lat, a pan, któremu się przytyło – troszeczkę tylko spuchł, Tomek, a teraz już właściwie Tomasz, zdaje sobie sprawę, że nic już nie jest takie, jak kiedyś. W parku, zamiast grupy serdecznych staruszków odpowiadających z uśmiechem na jego pytania, witają go puste ławki. On sam również wydaje się sobie obcy. Nie widzimy już uśmiechniętego, szczęśliwego chłopca. Jego oczy są smutne, zagubione, nie cieszy go przyroda. W jednej ze scen odgania od siebie z frustracją  owady, które jeszcze kilka lat wcześniej obserwował z zaintrygowaniem.

- Coś po drodze zgubiłem… 
- A co? 
- Nie wiem…
Towarzysząc bohaterowi w jego wyprawie w przeszłość, uświadamiamy sobie, że jesteśmy do niego niebezpiecznie podobni. Z biegiem lat gdzieś po drodze gubimy niewinność, gdzieś zapodziewa się nam radość, ciepły uśmiech zostaje zastąpiony przez oschłość serca, nawet łabędzie pływające po stawie w parku omijamy z dziwną obojętnością. Być może po obejrzeniu dokumentu sięgniemy po zdjęcie z dzieciństwa. Obejrzymy je  skrupulatnie. Wyruszymy na spacer alejami naszych wspomnień. Spróbujemy odnaleźć oznaki tego, że istnieje jeszcze choćby najmniejsze podobieństwo pomiędzy nami a brzdącami śmiejącymi się do nas z fotografii. Spojrzymy w lustrzane odbicie i nie znalazłszy w nim już małego odkrywcy, dla którego świat był piękną zagadką, stwierdzimy smutną prawdę, że nie tylko Tomek „coś po drodze zgubił”… 

Majka

Grafika:
http://www.adante.nazwa.pl/zbroiowisko/aobrazki/adante/2201605261900473.jpg