Człowiek nie może zrozumieć u innych tego,
czego sam nie przeżył.
(Hermann Hesse)
Umschlagplatz. Jest tam wielka ściana z wyrytymi
imionami. Setkami jakichś tam żydowskich imion. Przewodnik podawał liczby. Jakieś
tam liczby wywiezionych z tamtego miejsca do obozów. Trzysta tysięcy. Tak około
trzystu. Jak łatwo to powiedzieć. Jak nieświadomi okrucieństwa tych słów
jesteśmy, jak niewyobrażalną tragedię one skrywają. Jak niewielką różnicę
robi dwadzieścia tysięcy w tę, dwadzieścia tysięcy w drugą stronę. Zaokrąglamy.
Około. Trzysta tysięcy ludzkich istnień. Trzysta tysięcy takich, jak my. Trzysta
tysięcy wyroków śmierci, trzysta tysięcy odebranych marzeń, zabitych szans,
trzysta tysięcy upokorzonych istot, trzysta tysięcy bezprawnie i nieodwracalnie
przerwanych losów. Nigdy nie zrozumiemy. Pozostaną jakimiś liczbami. Około
trzystu tysięcy. Pozostaną imionami na ścianie. Jakimiś imionami.
„Hej! Zgadnij co mam! Numerek życia. Nie zabiją
mnie dzisiaj!” Numerek. Słyszysz to?! Numerek. Numerek decydujący o twoim
prawie do życia… Albo: „Hej, dzisiaj są twoje urodziny. Masz tu truciznę w
prezencie". Trucizna, najcenniejszy skarb. Nie, nigdy nie zrozumiemy… Niżej: mur
warszawskiego getta.
Czytałam kiedyś fragment dramatu „Niemcy”.
Kruczkowskiego chyba, mało ważne zresztą. Była tam mowa o oficerze SS.
Szukał prezentu na urodziny matki: pięknego, niebanalnego; jechał do niej z
życzeniami. A może to były imieniny? Znów nieistotne. Ważne, że kochał i
szanował swoją matkę. Szanował? Jak to paradoksalnie brzmi. Czy ktoś, kto z
zimną krwią zabija niewinnych, jest zdolny do miłości? Wytłumacz mi, jak jeden
człowiek może być pełen takich skrajności? Jak jedno serce może kochać i
nienawidzić w tym samym czasie? Jak można przytulić matkę tą samą ręką, którą
chwilę wcześniej zabiło się człowieka? A gdy wchodzisz do muzeum na Majdanku i
stajesz przed galerią fotografii zbrodniarzy obozu? Sympatyczni, niewinni,
mili, uśmiechnięci. Normalni ludzie. Tacy jak ty, czy ja. Mieli rodziny, żony,
mężów, dzieci. Przychodzili do pracy. Do pracy! „Dzisiaj prowadzę sześć tur do
komory gazowej, a potem zabieram mojego brzdąca do wesołego miasteczka”. Nigdy
nie zrozumiemy… Niżej: Żydzi ładowani do wagonów na Umschlagplatzu.
Pięć stron podręcznika do historii, trzysta tysięcy, kilka
imion, kawałek zniszczonego muru w centrum Warszawy i niewinny uśmiech Krwawej
Brygidy… Staliśmy na tym placu, na żydowskim cmentarzu, przy murze
warszawskiego getta… Staliśmy. I co? I tak nigdy nie zrozumiemy…
Majka
Grafika:
zdjęcie własne
https://media-cdn.tripadvisor.com/media/photo-s/09/9b/3b/e5/umschlagplatz.jpg
zdjęcie własne
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/47/Umschlagplatz_loading.jpg/440px-Umschlagplatz_loading.jpg