10 grudnia 2012

Oglądamy filmy


                     
            Moc symboliki filmowej
                                               Słońce trwa nadal na niebie,
a ja, Antonius Block,
toczę walkę ze Śmiercią.
(Ingmar Bergman, Siódma pieczęć)


Czy zachwyca nas jeszcze magia biało – czarnego filmu?  W tym filmie treść góruje nad oprawą. A może jednak się równoważą?  Mowa tu o „Siódmej pieczęci” Ingmara Bergmana z 1957 roku, której możliwość obejrzenia miały pierwsze klasy w kinie „Stylowy”. Właściwie nie znając twórczości tego reżysera, nastawiłam się na przeciętny film utrzymany w starym klimacie. Ku mojemu zaskoczeniu okazał się pełnym refleksji i odwołań do współczesności moralitetem. Rzadko można obejrzeć takie filmy i często jesteśmy przekonani, że stary film to nuda.  Łamiąc utarte stereotypy, zagłębiam się w to  dzieło z połowy XX wieku.

Na wstępie - twórca filmu - Ingmar Bergman. Był  reżyserem filmowym i teatralnym, uważanym za największego szwedzkiego artystę od czasu Strindberga  i jednego z największych artystów w historii kina obok Federico Felliniego. Zadebiutował w filmie w latach 40., najpierw jako scenarzysta, potem jako reżyser. W latach 50. zaczął realizować filmy według własnych scenariuszy. Sukcesy filmów: Uśmiech nocy, Siódma pieczęć i Tam, gdzie rosną poziomki na festiwalach filmowych w Cannes i w Berlinie w latach 1956 i 1957 umocniły jego pozycję i pozwoliły na twórczą swobodę. Większość jego filmów to pesymistyczne dramaty psychologiczne, za pomocą których ukazał nieograniczone  możliwości kina jako medium. Jego filmy są  bardzo osobiste i zarazem uniwersalne; zawierają spójną wizję człowieka i świata. Bergman zrealizował ponad 40 filmów i 140 przedstawień teatralnych.
„Siódma pieczęć” to film fabularny osadzony w średniowiecznych realiach,  którego głównym bohaterem jest rycerz Antonius Block wracający z wyprawy krzyżowej wraz ze swoim giermkiem: Jőnsem. Pogrążony w marazmie, próbuje odnaleźć sens istnienia, obudzić w sobie ponownie wiarę w Boga. Jednak to, co widzi wokół, nie napawa go optymizmem. Europę bowiem trawi zabójcza plaga, ludzi ogarnia panika, niewinne dziewczyny są oskarżane o kontakty z diabłem i palone na stosach. Szybko okazuje się, że także i niepokonany wojak musi poddać się Śmierci, która zgłasza się do niego osobiście. Rycerz odwlekając wyrok, jaki na niego został wydany, wyzywa mrocznego posłańca na pojedynek szachowy. Od wyniku gry będzie zależało jego życie. Block ma nadzieję, że jego przeciwnik potrafi odpowiedzieć na dręczące go pytania oraz rozwiać jego wątpliwości na temat istnienia Boga. W czasie, gdy rozgrywa się  „walka” o życie, na jego drodze pojawiają się : Jof, Mia i Mikael – trupa aktorska. Film kończy scena danse macabre, w której uczestniczą bohaterowie moralitetu,  nie wszyscy jednak...

Pomysł filmu był nawiązaniem do dzieciństwa Bergmana. Gdy towarzyszył ojcu -  pastorowi w podróży, w jednym z kościołów zobaczył fresk, na którym widniała Śmierć grająca w szachy z człowiekiem. Źródłem dla szwedzkiego reżysera były także drzeworyty z 1523 roku i to ostatecznie dało początek pracy nad filmem.
„Siódma pieczęć” jest skarbnicą symboli, każdy szczegół ma ukryte bądź przenośne znaczenie. Już sam tytuł daje widzowi do myślenia, ponieważ wywodzi się  z Biblii, a konkretnie z Apokalipsy św. Jana. Według Apostoła, chodzi o Siedem Pieczęci na Księdze trzymanej przez Chrystusa. Złamanie każdej z nich ukazuje następujące po sobie ery, które dzielą nas od ponownego przyjścia Jezusa. Rola Apokalipsy św. Jana na tytule się nie kończy, jej fragmenty czytane są na początku i pod koniec filmu, okalają fabułę, podkreślając siódmą tajemnicę przyszłości świata.  Szczególną cechą filmu są kolory:  biel i czerń, które doskonale obrazują koncepcję Bergmana - przedstawienie świata jako szachownicy, na  której toczy się  gra, ściera się dobro ze złem, a ludzie są pionkami. Interesująca jest także postać Śmierci: połączenie trupiej czaszki i maski klowna. Widz obserwując tak przedstawioną postać, odczuwa  grozę pomieszaną z groteskowym komizmem. Inne postacie również, a także wybrane sceny, mają swoje znaczenie. Przeżywający rozterki egzystencjalne Rycerz jest alegorią każdego człowieka i jego losu. Jof i Mia to prości i ufni ludzie, którzy sens życia widzą w miłości i sztuce. Wszystkie elementy układają się w  spójną całość, lecz za pierwszym razem niełatwo uchwycić ukryte w  filmie symbole. Mówiąc o sensie filmowego problemu, trzeba się odwołać do istoty, jaką jest człowiek. Od zarania dziejów ludzie zadają sobie pytania: Czy Bóg istnieje? Czy można oszukać śmierć? Człowiek myślący zastanawia się nad sensem życia, nad porządkiem świata i chce usłyszeć odpowiedź. Takie problemy często nurtują  ludzi, którzy przeżywają kryzys wiary, w tym przypadku jest nim nasz filmowy Rycerz.  Pyta, lecz nie otrzymuje odpowiedzi. Ma to uświadomić widzowi, że nigdy nie dowie się prawdy o „tamtym” świecie i nawet Śmierć – pośrednik między żywymi a umarłymi -  nie może mu jej wyjawić. 

Film wydał mi się „mistyczny”, a także przejmujący i poruszający, a tego wrażenia nie osłabiły komiczne i groteskowe fragmenty.  Takie pomieszanie sprawiło, że  był ciekawy i nawet ja – wybredna i nieoswojona jeszcze z tak ambitnym kinem nastolatka – oglądałam go z szeroko otwartymi oczami.

Oprócz filmu, bardzo  podobało mi się zdanie wykładowcy wypowiedziane do smakoszów na początku filmu: „Na dobrym filmie podobno popcorn nie smakuje”. Moim zdaniem, miał zupełną rację!

Nika

Grafika:
http://gutekfilm.pl/wp-content/uploads/sites/2/2015/03/pieczec-e1427797985211.jpg
http://www.cyfraplus.pl/ms_galeria/galeria/40625_3.jpg
https://andrzejosinski.files.wordpress.com/2012/02/sjunde-inseglet-det-3-bergman1.jpg