30 września 2014

Językowe potyczki



            Elegancja językowa
 
 
 Gdy słucham, co mówisz,
słyszę,
kim jesteś
(Ralph Waldo Emerson)


Istnieje pojęcie: elegancja w języku, czyli „dobry smak językowy”. Językoznawca Andrzej Markowski (na zdjęciu) pisze o niej:  jest, być może, pewnym luksusem w naszych czasach, ale dlaczegóż by nie pozwolić sobie na ten luksus? Czy wszystko, co robimy, musi być byle jakie?

Czym jest elegancja językowa? To coś więcej niż poprawność gramatyczna wypowiedzi i jej staranność. Oznacza wybór takich sposobów mówienia i pisania, które pokażą, że człowiek jest na pewnym poziomie, czyli potrafi się odpowiednio zachować w określonych sytuacjach, a także dba  o swój wizerunek poprzez język, którym się posługuje.

Kto może być elegancki językowo? Po pierwsze, ten, kto rozumie, że  wypowiedzi mogą się różnić zabarwieniem stylistycznym, choć  są równoważne. Zawsze powie: Zlekceważył prośby  nauczyciela i rodziców. Nigdy natomiast: Olał prośby nauczyciela i rodziców. Wie bowiem, że czasownik olać należy do najbardziej potocznej warstwy słownictwa i jest wyraźnie obsceniczny. Po drugie, potrafi w  odpowiedniej sytuacji użyć właściwej konstrukcji  i właściwego słownictwa. Do ludzi starszych nie będzie się zwracać: Dobrze, że państwo przyszliście.  Nie jest to bowiem grzeczna forma i wiele osób – po prostu – razi. Użyje poprawnej formy: Dobrze, że państwo przyszli. Nieeleganckie jest także  powiedzenie: Nie wiem, czy się wyrobię. Pochodzi ono z gwary młodzieżowej i jest niestosowne w oficjalnej sytuacji. Powie: Nie wiem, czy zdążę. Nie wiem, czy temu podołam. Po trzecie, elegancki językowo jest ten, kto zachował indywidualność. Nie posługuje się schematycznymi, utartymi zwrotami  czy sztampowymi zbitkami słów. W jego języku nie ma takich oto sformułowań: W tym temacie mam  pakiet priorytetów. Zabezpieczam środki na zbilansowanie budżetu domowego. Na dzień dzisiejszy zanotowałem  ewidentne straty. Profesor Bogdan Walczak pisał: Język to nie jeden klawisz, lecz cała klawiatura. Warto o tym pamiętać.  Po czwarte, nie popisuje się wyrazami modnymi: wyartykułować, kondycja, generować, konsensus, spektakularny, ale też takimi: oszołom, komuch, solidaruch, pisior, dekretynizacja. Po piąte, człowiek elegancki językowo mówi starannie: wyraźnie i niezbyt szybko, by słuchacz mógł go zrozumieć. Naturalne jest, że nigdy nie powie i nie napisze: idom (idą), czeci (trzeci), poczebuję (potrzebuję), byliśmy (byliśmy). Po szóste, elegancja zakłada używanie tylko takich słów, które nie urażą rozmówcy. Niedopuszczalne jest zatem takie oto stwierdzenie: Co za głupoty pani wygaduje? Czy nie widzi pani, że sama się ośmiesza?

Profesor Andrzej Markowski uważa  ponadto: najgorsze jest to, że silenie się na elegancję (także w języku) właśnie tę elegancję zabija. Bo dobry smak to taka cecha wypowiedzi, którą się dostrzega (paradoksalnie!) dopiero wtedy, kiedy ktoś jej uchybi albo kiedy jej już nie ma. I wtedy stwierdzamy: „Och!  jak to nieładnie, nieelegancko powiedziane!” Zapraszam do grona elegantów językowych. Przy odrobinie wysiłku i dobrych chęci to nie jest aż tak trudne. Trzeba się jedynie zdecydować, kim chcemy być. A imponować ludziom niedouczonym to żadna sztuka!

Miłośnik poprawnej polszczyzny

Grafika:

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOUm1erYXxJl055tEPer_YC7TNB2kiqgz5etKBRVpF6w3RsZ6pkljk7Nut278sNE3m0w0Ehy-YixEogZLg_79WuDmv5L6qDCXft8Y-VzXDsfgkCCMxCOscOHFODQuoaWBSeBgQOifq6L0/s2048/21+lutego.jpg

27 września 2014

Oglądamy filmy



        „Miasto 44”. Tacy byliśmy



 
Bardzo popieramy ten projekt.
Scenariusz trafnie oddaje atmosferę tamtych dni
i nie odbiega od prawdy historycznej.
Wierzymy, że film „Miasto 44” -  młodego twórcy Jana Komasy -
trafi nie tylko do świadków tych wydarzeń,
ale przede wszystkim do młodego pokolenia Polaków,
będących w wieku, w jakim my byliśmy wtedy.
(gen. bryg. Zbigniew Ścibor – Rylski)

„Miasto44”. Miasto…Warszawa…Walka…Ruiny…Śmierć…Ludzie... To właśnie ludzie mają niewyobrażalny wpływ na przebieg wydarzeń, ale także zmieniają się pod ich wpływem. Tamtego sierpniowego popołudnia do walki stanęło tak wielu młodych. Mieli marzenia. Marzyli o wolnej Polsce… Z chwilą decyzji  o wybuchu Powstania wielka euforia w ich sercach pozwalała im wierzyć  w lepsze jutro, a wiara ta była piękna. 
W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny Królowej Korony Polskiej, kładę swe ręce na ten święty Krzyż, znak męki i Zbawienia. Przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczpospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć    ze wszystkich sił, aż do ofiary mego życia. Prezydentowi Rzeczypospolitej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy dochowam niezłomnie cokolwiek by mnie spotkać miało.

Spacer Cmentarzem Powązkowskim i mijane powstańcze krzyże z tabliczkami „Żył lat 14, 17, 19…” są swoistym świadectwem potwierdzającym dojrzałość młodych warszawiaków. Choć zostali postawieni przed bardzo trudnymi wyborami, postanowili walczyć o siebie, o swoje ideały. Mieli także świadomość tego, że cena dokonanych wyborów będzie wysoka. Mimo to, nie zabrakło im odwagi, aby złożyć przysięgę Polsce i to właśnie dla niej przelać krew  na barykadach stolicy. 
Jan Komasa odrzuca wszelkie rafy polityczne dotyczące Powstania,   a przedstawia opowieść o młodości, miłości, a przede wszystkim o odwadze. Myślę, że wielu z nas stając dzisiaj w obliczu pamięci o tamtych 63 dniach, zadaje sobie kluczowe pytanie,  z którym w moim przekonaniu warto się zmierzyć : A ja ? Czy potrafiłbym podjąć walkę z bronią w ręku, poświęcić życie ? Ucieknijmy tam daleko i nas nigdy, nic nie rozłączy…Tylko ty i ja – przyrzekają sobie  Alicja "Biedronka" i Stefan. I twórca pozwala nam nawiązać nić tożsamości z bohaterami i jednocześnie nie daje możliwości pozostania obojętnym, bo przecież każdy z  nas kogoś kochał, każdy z nas za czymś tęsknił, każdy z nas ma marzenia.

Zapraszam do mnie…na urodziny, od kilku godzin mam całe 19 lat – krzyczy do Niemców tuż przed śmiercią Beksa. Byli to ludzie, którzy poświęcili wszystko. Młodość i marzenia, aby wywalczyć prawo do młodzieńczych uniesień oraz młodzieńczej beztroski  w wolnej ojczyźnie. Tylko nieliczni przeżyli. Większość zginęła.
Stefan – bohater „Miasta 44”. Syn aktorki i poległego oficera Armii Polskiej. Przez lata okupacji opiekuje się matką i młodszym bratem Jasiem, nie jest  w żaden sposób powiązany z konspiracją ze względu na sytuację w domu.  Chłopak przeżywa jednak pewien rodzaj nieopisanej euforii, kiedy nagle nawiązuje kontakt z przyjaciółmi sprzed lat, spędza z nimi czas, po raz pierwszy się zakochuje, dorasta. Wstępuje w szeregi Armii Krajowej, gdyż  rodzi się w nim bunt przeciw hitlerowskiej okupacji. W tej sytuacji więź z grupą przyjaciół  jest najsilniejszą potrzebą i  to właśnie wtedy rodzi się  w nim chęć przeżycia czegoś niezwykle ważnego.
Bohaterowie „Miasta 44” przecierają szlak, jaki pokonało Zgrupowanie „Radosław” składające się z harcerskich batalionów „Zośka” i  „Parasol”. Idą od Woli przez Starówkę, kanałami do Śródmieścia, aby następnie krwawo walczyć na Czerniakowie. W tym zgrupowaniu było najwięcej młodych powstańców, którzy walczyli na pierwszej linii ognia.  

Idea powstania „Miasta 44” narodziła się już w 2005 roku z inicjatywy producenta Michała Kwiecińskiego, któremu zależało na ekranizacji obrazu Powstania Warszawskiego widzianego z perspektywy młodego człowieka.  Komasa natomiast, pragnął stworzyć film dla młodych widzów. Reżyserowi, zainspirowanemu Stevenem Spielbergiem, w polskim kinie, zdominowanym przez nurt autorski, brakowało komercyjnego podejścia. W jego zamyśle „Miasto 44” miało trafić do szerokiej publiczności. Tak też się stało. Jednak w pracy nad uzyskaniem zamierzonego efektu, na przestrzeni ośmiu lat wziął udział szereg znakomitych filmowców. Analizując „Miasto44”, za punkt wyjścia winniśmy obrać sobie efekty specjalne. W polskich filmach fabularnych nigdy nie budziły one szczególnego zachwytu widzów, zaś w tym projekcie odgrywają one kluczową rolę, podkreślając ponadczasowość emocji, wokół których skupia się fabuła. Dzięki efektom specjalnym (  animacja, deszcz krwi podczas jednego z wybuchów, nowatorska[ wpływ komputeryzacji] perspektywa kamerowania) reżyser przybliżył pokoleniu młodzieży XXI wieku realia i tragizm Powstania.  Umiejętnie podjął się połączenia współczesnych technologii z   tym, co wydarzyło się 70 lat temu. W celu zastosowania komputerowych efektów specjalnych do pracy nad filmem został zaangażowany Richard Bain, który był gwarantem do sukcesu, ponieważ posiada ogromne doświadczenie wyniesione  z takich filmów  jak „Incepcja” Christophera Nolana czy „Casino Royale” Martina Campbella. Warto także wspomnieć o scenografii Marka Warszewskiego i Grzegorza Piątkowskiego, którzy do pracy nad „Miastem44” przystąpili dwa lata przed rozpoczęciem zdjęć. Scenografia miała być realistyczna  i jednocześnie ukazywać stopniową zagładę miasta. Na plan przywieziono więc  5 tysięcy ton gruzu. Wykorzystano ponad 3 tysiące kostiumów i około 400 par butów. Ogromną pracę wykonała więc Dorota  Roqueplo, która przeszukała magazyny całej Europy, aby pokazać warszawiaków jako pięknych i eleganckich ludzi. Magdalena Rutkiewicz – Luterek odpowiadała zaś za kostiumy wojskowe.  W filmie użyto około 1200 kostiumów wojskowych oraz około  600 par obuwia militarnego. 
Na ekranizację Powstania Warszawskiego widzianego oczami młodych czekała cała Polska. Obraz przedstawiony przez Jana Komasę skłania do głębokich refleksji dotyczących wydarzeń sierpniowo – wrześniowych ’44. Obok znakomitego reżysera – jako drugi reżyser - pracowała absolwentka I Liceum Ogólnokształcącego w Zamościu Nadia Lebik. Dzieło Komasy stanowi pewną formę nowego kina w Polsce. „Miasto 44” jako chwalebna karta  z pewnością zapisze się w polskiej kinematografii.

O walorach wizualnych „Miasta44” można by mówić długo, jednak myślę, że są to elementy dzieła filmowego, na temat których zapewne każdy, kto miał zaszczyt zmierzyć się z tym widowiskiem, ma własną opinię. Dotyczy to również wymowy ideowej filmu. Zapraszam więc do dyskusji na temat „Miasta 44”,  ważnego i niezwykłego dzieła młodego  reżysera.

Jedno jest pewne: warto zatrzymać się choć na chwilę, pamiętać, przemyśleć…Dziwny jest ten świat...

M.

Grafika:
http://miasto44.pl/img/plakaty/plakat3.jpg
http://www.media-dealer.de/out/pictures/master/product/5/4052912573208_5.jpg
http://qrkoko.pl/wp-content/uploads/2014/09/23.jpg
http://www.opydo.pl/wp-content/uploads/2014/09/m44_d1.jpg
http://www.novekino.pl/multimedia/miasto_44/04.jpg
http://bi.gazeta.pl/im/bc/20/15/z22153660Q,-Miasto-44--Jana-Komasy.jpg