7 grudnia 2012

Przeczytane, przemyślane, skomentowane

Reklama i dziecko

 
Kłamstwo zwizualizowane  nazywamy  reklamą.
(Andrzej Majewski)

Dziś chciałabym poruszyć problem, z którego pewnie nie zdajemy sobie sprawy, a z którym mamy styczność na co dzień. Chodzi o udział dzieci w reklamach. Myślę, że nawet nie byłoby w tym nic złego, gdyby dziewczynki reklamowały tylko lalki Barbie, a chłopcy – samochody Hot Wheels. Tymczasem maluchy wykorzystuje się w spotach telewizyjnych namawiających do kupienia najnowszego peugeot’a czy założenia „superlokaty” w banku.

Reklama pro­duk­tów przeznaczonych dla dzie­ci przez dzieci jest dzia­ła­niem praw­nie dozwo­lo­nym. Problem powstaje wówczas, kiedy „wize­ru­nek dziecka wykorzystuje się do promocji pro­duk­tów, skie­ro­wa­nej wyłącz­nie do (…) – doro­słych” – pisze publicystka portalu dziennikarskiego „Studio opinii”, Joanna Miłkowska. Wtedy tak naprawdę są to czyny karalne, gdyż art. 25 kodeksu etyki reklamy mówi, że nie może ona zagrozić „fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi” dziecka. Reklamodawcy jed­nak są - jak zwykle - pomysłowi i dołą­cza­ją do reklam odpo­wied­nie rekwi­zyty dzie­cięce, które spra­wiają, że występ  brzdąca nie będzie już nie­le­galny. 

Kolejne pytanie: dlaczego dzieci są tak bardzo pożądanymi bohaterami kampanii reklamowych? Krystyna Lubelska, dziennikarka „Polityki”, w jednym ze swoich artykułów pisze: „ich wpływ na późniejsze decyzje konsumenckie rodziców jest nie do przecenienia(…)” Badania przeprowadzone we Francji wykazały bowiem, że dzieci decydują w ponad 70 % o zakupie ubrań, w ponad 50 % o zakupie mebli czy o sposobie spędzania wakacji.  Niewykluczone, (…) że kiedy dorosną, bez problemu będą żyły na kredyt, pomne reklam z dzieciństwa, które przekonywały, że dług to w ogóle nie kłopot, a zapewnia wyłącznie wielkie możliwości oraz radosną atmosferę w rodzinie.

Dariusz Doliński, autor książki „Psychologiczne mechanizmy reklamy”, twierdzi zaś, że pyzata buźka, dziecięcy uśmiech, a nawet niepoprawne wymawianie wyrazów  i seplenienie wzruszają dorosłych oraz działają „jako hamulec agresji”. Maluchy wydają się także bardziej wiarygodne  i szczere w swoich działaniach. Reklamodawcy są tego świadomi i łatwo manipulują dziećmi, a także ich rodzicami.

A jak my, przyszłe matki i przyszli ojcowie, mamy się do tego ustosunkować? Czy w przyszłości powinniśmy korzystać z okazji i zapisywać swoje dzieci do agencji opiekujących się młodymi gwiazdami, czy raczej pozwolić swoim pociechom normalnie się rozwijać? Ja już zdecydowałam. Mojemu dziecku zapewnię spokój
 
Doris
 
Grafika:
http://blogowypamietnik.pl/wp-content/uploads/2015/12/reklama-dzieci.jpg