Uczniowie 96 prosto z laboratorium
Szkoła
powinna dążyć do tego,
by młody człowiek opuszczał ją jako harmonijna
osobowość,
a nie jako specjalista.
(Albert Einstein)
Nie
od dzisiaj wiadomo, że każdy z nas jest inny i każdy oczekuje od życia czegoś
innego. Jeden chce być milionerem z własną firmą, a drugiemu wystarczy mały
salon fryzjerski blisko domu. Jednak żeby to osiągnąć, musimy przebrnąć przez gimnazjalny, a potem
licealny maraton z podręcznikami i coraz innymi
treściami nauczania
Ale tu zaczynają się schody, szczególnie jeśli chodzi o rocznik 1996. Nowa podstawa programowa, a co za tym idzie: nowe podręczniki, nowa formuła testów gimnazjalnych, nowa matura, a nawet nowe przepisy przy zdawaniu prawa jazdy. Jesteśmy jak króliki doświadczalne, na których można testować „odkrywcze” pomysły. Albo się sprawdzą, albo nie. Nie jestem przeciwniczką wprowadzania zmian, ale uważam, że powinno to być jakoś zrównoważone. W tym jednak wypadku wszystkie nowości są sprawdzane na naszym roczniku. Wszystkie zmiany to nie tylko większe koszty dla rodziców, bo przecież już nie możemy korzystać z książek po naszym starszym rodzeństwie. Dla mnie jako uczennicy jest to też ogromny stres, ponieważ nie wiem, jak wszystko dokładnie będzie wyglądać. Niestety, na relacje o przeżyciach szkolnych moich starszych kolegów nie mogę liczyć, ponieważ są one nieaktualne.
Myślę, że istnieje kilka sposobów na to, aby poradzić sobie z tym nawałem nowości. Po pierwsze, powinniśmy rozwijać w sobie wiele zainteresowań. Wtedy zawsze będziemy mieli jakiś plan awaryjny, w razie gdyby pierwsza koncepcja uległa zmianie. Innym wyjściem z tej sytuacji jest próba podejścia do matury z jak największej liczby przedmiotów. W tym wypadku oczywiście ważną rzeczą są nasze chęci. Większa ilość zdawanych przed nas przedmiotów da nam możliwość wyboru dowolnego kierunku studiów.
Miejmy nadzieję, że za parę lat rząd pójdzie po rozum do głowy i powstrzyma kolejne bezsensowne reformy. Tylko, że nam nic z tego już nie przyjdzie.
Ale tu zaczynają się schody, szczególnie jeśli chodzi o rocznik 1996. Nowa podstawa programowa, a co za tym idzie: nowe podręczniki, nowa formuła testów gimnazjalnych, nowa matura, a nawet nowe przepisy przy zdawaniu prawa jazdy. Jesteśmy jak króliki doświadczalne, na których można testować „odkrywcze” pomysły. Albo się sprawdzą, albo nie. Nie jestem przeciwniczką wprowadzania zmian, ale uważam, że powinno to być jakoś zrównoważone. W tym jednak wypadku wszystkie nowości są sprawdzane na naszym roczniku. Wszystkie zmiany to nie tylko większe koszty dla rodziców, bo przecież już nie możemy korzystać z książek po naszym starszym rodzeństwie. Dla mnie jako uczennicy jest to też ogromny stres, ponieważ nie wiem, jak wszystko dokładnie będzie wyglądać. Niestety, na relacje o przeżyciach szkolnych moich starszych kolegów nie mogę liczyć, ponieważ są one nieaktualne.
Myślę, że istnieje kilka sposobów na to, aby poradzić sobie z tym nawałem nowości. Po pierwsze, powinniśmy rozwijać w sobie wiele zainteresowań. Wtedy zawsze będziemy mieli jakiś plan awaryjny, w razie gdyby pierwsza koncepcja uległa zmianie. Innym wyjściem z tej sytuacji jest próba podejścia do matury z jak największej liczby przedmiotów. W tym wypadku oczywiście ważną rzeczą są nasze chęci. Większa ilość zdawanych przed nas przedmiotów da nam możliwość wyboru dowolnego kierunku studiów.
Miejmy nadzieję, że za parę lat rząd pójdzie po rozum do głowy i powstrzyma kolejne bezsensowne reformy. Tylko, że nam nic z tego już nie przyjdzie.
Ola
Grafika: własna
Zupełnie się z tobą zgadzam. Również uważam, że zmiany powinny następować, ale stopniowo. Wszyscy już się zdążyliśmy przekonać jak trudno jest "przestawić" się z systemu uczenia z gimnazjum, ale to nie koniec. Nowa formuła matury, która z pewnością zaskoczy wszystkich!!! (chyba nawet Tych co wymyślają te nowości)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że nawet nauczyciele jeszcze dokładnie nie wiedzą, jak ma wyglądać matura, np. z języka polskiego. Normalka! W polskim stylu - jakoś to będzie!
UsuńGłupie też jest dzielenie uczniów już od drugiej klasy na humanistów i ścisłych. Co z tymi, którzy lubią j.polski i matematykę, WOS i biologię, itp.? Nadal powinny być tworzone profile ogólne. Jest nadzieja, że jeszcze za naszego licealnego życia rząd się zmieni, a drugi ustanowi normalną, dotychczasową maturę?
OdpowiedzUsuńMyślę,że dzielenie uczniów jest jak najbardziej pozytywnym pomysłem,ponieważ sądzę,że liceum to nie jest szkoła,gdzie przyszliśmy zdobywać podstawowe informacje. Moim zdaniem takie przygotowanie do matury wyjdzie o wiele lepiej,gdyż nie będziemy musieli się stresować niepotrzebnymi nam w przyszłości przedmiotami, tylko spokojnie kształcimy się każdy w swoim kierunku :) A młodzież , która nie może zdecydować się na konkretny profil klasy może uczęszczać na kółka oraz przecież możemy wybrać sobie dowolny przedmiot i uczęszczać na fakultety .
Usuń//perfectly
Szkoda że nie uczniowie 69
OdpowiedzUsuńDo Beatrycze. Chyba Cię nie rozumiem. Rozwiń swoją myśl.
UsuńU nas zawsze wszystko postawione na głowie. Mam dość faworyzowania matematyki i katowania ludzi koniecznością jej zdawania na maturze. Humaniści mogliby w tym czasie robić coś ciekawszego: pisać, poznawać literaturę,uczyć się historii, zainteresować się teatrem, czyli tym, co jest ich światem.To na ogół mądrzy ludzie, o szerokich horyzontach umysłowych, tylko ich się nie ceni. Specjaliści od tzw. królowej nauk (matematyki) są natomiast żałośnie nieoczytani i jeszcze z tego dumni.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czy to jakiś żart, czy autorka tego komentarza na prawdę uważa się za osobę o „szerokich horyzontach umysłowych” wypisując takie bzdury.
UsuńRozwiń proszę w jaki sposób wg. ciebie faworyzowana jest matematyka. Odniosłem wrażenie że sam fakt obecności matematyki w szkole jest już dla ciebie nie do zniesienia.
Przypominam że uczęszczasz do liceum OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO, gdzie uczysz się(uwaga, niespodzianka!) różnych przedmiotów, a nie tylko nauk humanistycznych.
Z resztą to w jaki sposób używasz słowa „humaniści” jest wg. mnie co najmniej dziwne. Czy renesansowi humaniści nie byli przypadkiem ludźmi wszechstronnie wykształconymi? (Leonardo da Vinci pewnie teraz płacze, ponieważ został wyrzucony z klubu humanistów za uczenie się tej głupiej matmy.)
Nie wiem tylko jak mam się odnieść do dwóch ostatnich zdań. Są one tak głupie, że nie wiem nawet jak zacząć.
Ale chętnie bym podyskutował z tobą na ten temat trochę więcej, co ty na to? Możemy się nawet spotkać w szkole i zobaczyć kto ma szersze horyzonty, czy co tam masz ochotę porównywać.
Do Buźki(chyba to buźka!). Policz, ile jest klas matematycznych w szkole, a potem się denerwuj. Da Vinci nie zdawał matury z matematyki.Nie wątpię, że jesteś wszechstronnie wykształcony, tylko dlaczego zrobiłeś cztery błędy ortograficzne i kilka interpunkcyjnych? Pewnie wynika to z oczytania! Czyżbym uderzyła w stół i odezwały się nożyce? Skąd ta gwałtowna reakcja?
UsuńOwszem, przyznaję, czasem zdarza się jakaś perełka i wśród matematyków. Może to właśnie Ty. Ale tak uczciwie - rozejrzyj się wśród swoich kolegów i wyciągnij wnioski.Nie musisz mi ich przekazywać, bo je świetnie znam.
Do Buźki raz jeszcze. Znam nazwę swojej szkoły i wiem, co to jest wykształcenie ogólne. Rozumiem, że trzeba się uczyć matematyki, fizyki, chemii czy biologii. To nie podlega dyskusji. Ja tylko pisałam, że nie odpowiada nam przymus! zdawania matury z matematyki. Ciebie nikt nie zmusza do zdawania matury z wos-u czy historii, bo niepotrzebne Ci to na studiach. Mnie też niepotrzebna matma, a muszę ją zdawać. Jeszcze raz powtarzam, ktoś z tym przesadził. Pewnie jakiś matematyk.
UsuńCo do ilości klas: matematyka jest podstawą wszystkich nauk ścisłych i ważnym elementem nauk przyrodniczych, więc jej obecność nie jest wymysłem złych matematyków, ale koniecznością jeżeli ktoś chce kształcić się w pewnych kierunkach.
UsuńZnów nie rozumiem twojego oburzenia maturą z matematyki i samą matematyką. Równie dobrze mógłbym narzekać na obowiązkową maturę z języka polskiego. Ale tego nie robię, bo uczęszczam do liceum ogólnokształcącego(co to oznacza napisałem w poprzednim komentarzu).
Z resztą sama potrzeba obecności matematyki i ogólnie nauk ścisłych to szerszy temat na inną dyskusję.
Co do moich błędów, to nie będę szukał wymówek. Popełniam błędy, i chociaż staram się poprawić, to od czasu do czasu coś przegapię.
Moja gwałtowna reakcja wynika z tego, że bardzo nie lubię bezsensownych i po prostu głupich uogólnień. Ilu znasz „barbarzyńskich ścisłowców” i ilu „wybitnych humanistów”? Czy na podstawie tak małej grupy osób możesz wypowiadać się o wszystkich osobach interesujących się matematyką lub językiem polskim? Skąd wiesz że w ogóle zachodzi korelacja pomiędzy „szerokimi horyzontami umysłowymi” a byciem tym legendarnym „humanistą”?
***
U nas zawsze wszystko postawione na głowie. Mam dość faworyzowania języka polskiego i katowania ludzi koniecznością jego zdawania na maturze. Ścisłowcy mogliby w tym czasie robić coś ciekawszego: liczyć, poznawać nowe zjawiska,uczyć się historii wszechświata, zainteresować się całkami, czyli tym, co jest ich światem.To na ogół mądrzy ludzie, o szerokich horyzontach umysłowych, tylko ich się nie ceni. Specjaliści od języka polskiego są natomiast żałośnie nieoczytani i jeszcze z tego dumni.
Brzmi głupio, prawda? A to dlatego, że argumentów jest tu tyle samo, co w twoim pierwszym komentarzu(czyli zero).
Droga Humanistko! Klas o profilu matematycznym jest więcej, gdyż jest na nie większe zapotrzebowanie. Ilość uczniów o tym decyduje. Normalne. A jeśli chodzi o faworyzowanie matematyki na maturze - bzdura! Nie słyszałam, żeby matematycy oburzali się, że muszą zdawać j.polski. Sama chodzę do humanistycznej klasy, z czego nie wynika, że mam nie znać podstaw (czasami wg mnie bezsensownych) matematyki. Nie możesz też atakować kogoś tylko dlatego, że lubi przedmioty ścisłe. Nie wszyscy "humaniści" są tacy oczytani i biegli w poprawnym pisaniu, tak samo jak nie wszyscy matematycy są głupi przez to, że "lubią bawić się cyferkami". To zależy od nas, czy zechcemy się kształcić i być po prostu mądrzy, czy wolimy trzymać się jednej specjalizacji, a wszystkie inne rzeczy olewać, mimo że czasami są równie ważne.
UsuńDo Buźki. Podoba mi się Twoja inteligencja i pasja polemiczna. Z wieloma argumentami się zgadzam. Szkoda, że nie chcesz zrozumieć, że naprawdę nie jest mi potrzebna matura z matematyki. Dla mnie podstawą nie są nauki matematyczne ani przyrodnicze, ale filozofia, historia, historia literatury.
UsuńDlaczego Ty zdajesz polski? Pewnie dlatego, że jesteś Polakiem.
A poza tym, sprawne posługiwanie się językiem jest potrzebne wszystkim wykształconym ludziom. To, że posługujesz się ładną polszczyzną, jest pewnie zasługą jakichś polonistów, którzy Cię uczyli(Twoją - oczywiście - też!)
Do Doris. Masz rację, że nie wszyscy humaniści są oczytani i w ich przypadku określenie pochodzi tylko z nazwy profilu.
Muszę przyznać, że mądrość jest ponadprofilowa.Przepraszam za wszystkie przykre słowa.Proponuję zawieszenie broni między humanistami i matematykami. I proszę o wybaczenie babskiej paplaniny.
Myślę, że matematyka i j.polski to podstawa. Musimy umieć liczyć i pisać, rozmawiać. Ale faktycznie, polski bardziej przydaje się w życiu codziennym. W przypadku niektórych rachowań możemy ewentualnie skorzystać z kalkulatora, a co, gdy zechcemy poprawnie napisać CV, podanie, wniosek czy list? Komputer zasygnalizuje błędy ort., ale interpunkcyjne czy stylistyczne już nie. Nie zmienia to jednak faktu, że podstawowa matematyka powinna zostać na maturze.
UsuńPS: Ciekawa jestem, jakimi argumentami posługiwałby się obrońca języka obcego. :)
Otóż to, króliki doświadczalne. Czuję się zestresowana całą tą sytuacją. Wyżej Doris pisała o klasach ogólnych - tak bardzo by mi się przydała, zwłaszcza, że czuję się humanistką ale lubię biologię i geografię. To wszystko jest za bardzo pomieszane... życzę Nam (rocznik 96) powodzenia!
OdpowiedzUsuńBędzie nam potrzebne...