6 maja 2015

Kącik młodego historyka



 Prawdziwe oblicze Wermachtu



Czy można przekonać żołnierza,
by po dwóch nieprzespanych nocach
z werwą i bez strachu ruszył na wroga?
Nie, ale można spowodować,  że to zrobi.
Biały proszek
zawsze skutecznie podnosił żołnierskie morale.
(Kazimierz Pytko)



O Adolfie Hitlerze wiemy dużo, jednak wciąż zaskakują nas kolejne informacje na jego temat. Kto z Was - drodzy czytelnicy - wiedział, że niemal cała armia   III Rzeszy z Führerem  i jego formalnym zastępcą - Hermanem Göringiem  na czele -  kroczyła od zwycięstwa, będąc "na prochach". Narkotyki były codziennością niemieckiej armii  - panaceum na ból, "eliksirem odwagi", "cudownymi pigułkami" -  jak  to określali sami żołnierze.  Należały  do ścisłej elity wunderwaffe, czyli cudownych broni, dzięki którym faszyści mieli odnieść sukces.

Niemiecki   historyk   oraz dziennikarz  Andreas Ulrich dotarł do raportów, które sugerują, że między kwietniem a czerwcem 1940 roku  służby medyczne Wehrmachtu złożyły zamówienie na  35 milionów  tabletek pervitinu. Dlaczego? Ponieważ  strategia Blitzkriegu (wojny błyskawicznej) wymagała pokonywania  dużych odległości w jak najkrótszym czasie i wchodzenia do najcięższych walk  z marszu.  Głównym składnikiem tego wspomagacza była metamfetamina  która miała  pobudzać żołnierzy do działania. Ministerstwo  Zdrowia Rzeszy ostrzegało przed działaniem ubocznym zażywania tego typu leków, jednak środki  zapobiegawcze zostały zaniechane  z powodu inwazji Niemiec na ZSRR. W pierwszej połowie 1942 roku na Wschód wysłano około 10 milionów "cudownych pigułek". Pewien lekarz donosił, że w styczniu 1942 roku oddział pięciuset próbujących się wydostać z okrążenia żołnierzy - po kilkunastu godzinach marszu przez śnieg sięgający do pasa -opadł z sił. Podano im wspomniane środki i po pół godzinie zerwali się, spontanicznie ustawili w szyk bojowy i ruszyli dalej. Niemcy prowadzili dokładne badania nad właściwościami podobnych pigułek ( z między innymi metamfetaminą   w składzie)  głównie na więźniach obozów koncentracyjnych.

Adolf Hitler był przeciwnikiem wszelkich wspomagaczy, ale to się zmieniło w 1943 roku. Tryb życia prowadzony przez wodza III Rzeszy to: brak ruchu, światła, świeżego powietrza i wielomiesięczne pobyty w bunkrach oraz  nieustanna praca osłabiająca organizm.  Dlatego Hitler znalazł na to sposób: środki nasenne, przeciwbólowe oraz pobudzające. Pigułki     te bazowały na substancjach takich jak: atropina, strychnina, morfina oraz metamfetamina.
 
Marszałek Rzeszy Hermann Göring  również zażywał podobne środki. Jego przygoda z morfiną zaczęła się od Puczu Monachijskiego w 1923 roku. Wtedy został postrzelony, a w trakcie  kuracji uzależnił się od narkotyków. Zdołał jedynie zastąpić morfinę łagodniejszą dihydrokodeiną. Połykał codziennie  10 pastylek, ale w okresie silnych napięć -  nawet 100. To powodowało wybuchy  złości w trakcie spokojnych zebrań, zgłaszanie absurdalnych rozwiązań różnych problemów (np.: proponował budować  lokomotywy  z betonu,  a zaoszczędzoną stal wykorzystywać do produkcji czołgów). Po zażyciu pigułek często popadał w błogostan. Wówczas wręcz z anielskim spokojem i obojętnością przyjmował doniesienia o największych klęskach  Luftwaffe.  Gdy przedawkował narkotyki, zmieniał się w gwiazdę filmową.  Miał  polakierowane na czerwono paznokcie i wyraźnie uszminkowaną twarz, wielką broszkę na aksamitnym szlafroku - tak go opisywał minister uzbrojenia Albert Speer.  

Jeśli myślicie, że jedynie źli żołnierze Hitlera używali narkotyków  do wzmocnienia woli walki i tłumienia strachu przed śmiercią, a alianci "świadomi wyższych idei" tego nie robili, to się mylicie. Metody sztucznego stymulowania żołnierzy są jedną z najbardziej strzeżonych tajemnic wojskowych. Ta zagadkowość budzi wielką ciekawość, jednak wiele z sekretów pozostanie na zawsze nieodkrytych.
 
Mati

Grafika:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/52/Bundesarchiv_Bild_183-B15023%2C_Ausbildung_bei_der_Wehrmacht.jpg/180px-Bundesarchiv_Bild_183-B15023%2C_Ausbildung_bei_der_Wehrmacht.jpg
https://i.wpimg.pl/O/644x393/i.wp.pl/a/f/jpeg/30827/article-1371512-0b6757ff00000578-341_468x286.jpeg
http://www.germaniainternational.com/images/goringgermanyreborn.jpg

30 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy post. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że właśnie taki sposób na wytrzymałość mieli Niemieccy żołnierze. Metamfetamina, wspomniana w poście, jest pochodną amfetaminy. W USA jest dostępna jako lek w celu leczenia ADHD i otyłości pod nazwą handlową Desoxyn. Metamfetamina została po raz pierwszy zsyntetyzowana w 1893 r. z efedryny przez japońskiego chemika Nagayoshi Nagai. Jest bardziej toksyczna od amfetaminy – jej duże dawki powodują skrócenie drzewa neuronowego w ośrodkowym układzie nerwowym.

    OdpowiedzUsuń
  2. bilbo bagosz*6 maja 2015 09:10

    Bardzo ciekawy post, jeden z ciekawszych jakie czytałem. Interesują mnie tematy związane z wojną i cieszę się, że mogłem dowiedzieć się czegoś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aby niemieccy piloci nie mogli zasnąć i przez cały lot pozostać w skupieniu, dostawali czekoladę z amfetaminą.
    Podczas wojny możliwe było, że narkotyki przyjmowały wojska alianckie. Załogi brytyjski eskortowców, które walczyły z niemieckimi okrętami podwodnymi musiały pozostać w skupieniu nawet przez kilka dni. Lekarz pokładowy wstrzykiwał środki kapitanowi, który przez kilkanaście dni tropił okręt nieprzyjaciela. Five o`clock', czyli herbata wypijana w okolicach godziny 17.00 miały utrzymywać żołnierzy przy normalności.
    Przyjmowanie narkotyków nie tylko dotyczyło państw w czasie II wojny światowej. Polska armia już za czasów panowania Mieszka I zjadała jakieś grzybki. Największy problem był w czasach służby zasadniczej. Pojawiały się specjalne raporty w tej kwestii. Gdy podjęto decyzję o uzawodowieniu, problem ten zdecydowanie ograniczono.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zażywanie narkotyków przez niemieckich żołnierzy, tłumaczy również ich agresywne zachowanie. Często zastanawiam się jak człowiek może być zdolny do tak nie ludzkich czynów i okrucieństwa wobec drugiego człowieka. Teraz już wiem, że duże znaczenia odegrała tutaj metamfetamina i inne środki pobudzające. Cieszę się, że pojawił się taki post. W podręczniku od historii na pewno bym tego nie wyczytał, a warto wiedzieć do jakich działań posuwali się oficerowie niemieccy, Wehrmacht i odziały SS, aby osiągnąć swój cel.

    OdpowiedzUsuń
  5. Narkotyki mają zły wpływ na człowieka, dlatego Niemcy przegrali wojnę. W obecnych czasach wiele ludzi ucieka w używki, myśląc, że to pomoże im uniknąć problemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że Niemcy nie przegrali głównie przez narkotyki, ale na pewno im nie pomagały. Zgodzę się z drugą częścią twojej wypowiedzi. Niezależnie od wieku, wielu ludzi popada w ten śmiertelny nałóg wiedząc, że nie przyniesie im to ulgi.

      Usuń
  6. W 1944 roku naziści na polecenie Hitlera pracowali nad pigułką, która „mogłaby utrzymać walczących żołnierzy w gotowości bojowej przez nienormalnie długi czas”. Powstała mieszanka zawierająca kokainę, metamfetaminę oraz morfinę dostała kryptonim D-IX. Testowana byłą na grupie 18 więźniów) obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, którzy obciążeni 20 kilogramowym bagażem na plecach, chodzili w kółko bez odpoczynku przez 24 godziny, robili w tym czasie około 90 kilometrów zanim padali martwi z wycieńczenia. Biorąc pod uwagę wyniszczenie organizmu więźniów, ich słabość strach pomyśleć co by było gdyby ta pigułka weszła do produkcji masowej i była dystrybuowana wśród zdrowych, silnych i wyszkolonych żołnierzy Wehrmachtu.

    OdpowiedzUsuń
  7. +McKonduktor6 maja 2015 10:40

    W ostatnich dniach wojny Hitler stosował krople do oczu z kokainą. Miały mu pomóc w utrzymaniu "trzeźwego umysłu". Nie mógł już jednak prawie chodzić, garbił się, a od pewnego czasu trzęsły mu się ręce, co niektórzy uważają za skutek choroby Parkinsona.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niemieccy piloci dostawali np. czekoladę z amfetaminą, by nie zasnąć i praktycznie przez cały lot pozostawali w najwyższym skupieniu, nawet przez kilkanaście godzin.
    Na łamach strony "Polska The Times" ukazał się interesujący artykuł, opisujący narkotykowe praktyki stosowane w Wehrmachcie:
    "Do armii niemieckiej w trakcie wojny wcielano coraz młodsze roczniki poborowych. Nastoletni chłopcy, którzy z przerażeniem myśleli o potyczkach na polu bitwy, po przyjęciu narkotyku nagle stawali się żądnymi walki szaleńcami."
    Jak widać, narkotyki w tamtym okresie nie tylko wspomagały żołnierzy fizycznie, ale i psychicznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hitler spożywał olbrzymie ilości różnych leków oraz narkotyków. Był on hipochondrykiem. Szacuje się, że przyjmował około 80 różnych specyfików ! Narkotyki i inne leki odurzające podawał mu jego osobisty lekarz Theodor Morell znany jako "Doktorek". Adolf Hitler był do tego stopnia uzależniony, że zażywał narkotyki nawet przed ważnymi spotkaniami, np. przed spotkaniem z Mussolinim w 1943 roku.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ofiarami narkotyków stali się także sami wojskowi lekarze pracujący nad nowymi wspomagaczami dla żołnierzy. Nowe substancje, ale też ich znane już składniki, medycy testowali na sobie. „Zaczynaliśmy dzień, wypijając szklankę koniaku i biorąc po dwa zastrzyki z morfiny. W południe dobrze działa kokaina, a wieczorem Hyoskin, alkaloid uzyskiwany z roślin i stosowany w produkcji leków" – wspominał w maju 1940 roku doktor Franz Wertheim. Niemcy mieli z kogo brać przykład – zapiski osobistego lekarza Hitlera dowodzą, że sam Führer przyjmował dożylnie metamfetaminę przynajmniej od 1942 roku, a oprócz niej 72 innych substancji i leków.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niemcy używali narkotyków jako środek napędowy, pobudzający i utrzymujący przy sile. Zachowały się fragmenty dziennika Odd Nansena (późniejszego współtwórcy UNICEFu), który – jako więzień Sachsenchausen – obserwował ze swojego baraku eksperyment działania kokainy i amfetaminy na żołnierzy. Zapisał: „ Maszerujący mogli pokonać do 90 kilometrów bez odpoczynku. Są królikami doświadczalnymi, na których wypróbowuje się nowo wynalezioną pigułkę energetyczną. Na początku jeszcze pogwizdywali lub śpiewali, ale po pierwszej dobie marszu większość z nich padła”. Eksperymentatorzy byli bardzo zadowoleni i odnotowali, że „niektórym uczestnikom wystarczyły przy całodobowym marszu zaledwie 2-3 pauzy do regeneracji sil. A ponadto „szczególne wrażenie robi brak potrzeby snu, wyłączenie wrodzonych skłonności i woli”.

    OdpowiedzUsuń
  12. Środki psychoaktywne stosowane były w wojsku już przez wikingów. Berserkerzy, elita skandynawskich wojsk, która potrafiła wywołać u siebie szał bitewny, dający nieludzką siłę, żądzę krwi i pogardę dla śmierci zażywała przed walką grzyby halucynogenne. W konsekwencji takiego zachowania po walce zapadali w ciężki, wielodniowy sen.

    OdpowiedzUsuń
  13. Interesujący post !! Czytając go zmieniłam wyobrażenie o żołnierzach III Rzeszy. Nigdy nie sądziłam że Adolf Hitler brał narkotyki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie sądziłem, że podczas wojny korzystano z takich "wspomagaczy", nie sądziłem również, że narkotyki miały zastosowanie w tak odległym czasie

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miałam pojęcia, że Niemcy posuwali się do zażywania takich środków podczas wojny. To tłumaczy ich zachowanie. Zawsze zastanawiałam się co było źródłem tego okrucieństwa i bezwzględności, teraz już wiem. Bardzo ciekawy post.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie dziwię się, że wtedy też zażywano narkotyki. Przecież pobudzały one do działania, ale też miały na celu otumanić żołnierzy, by nie mieli skrupułów w mordowaniu innych.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kto by się spodziewał? Naprawdę ciekawy post.. ile jeszcze tajemnic kryje za sobą II wojna? Z pewnością to, co wiemy dzisiaj to tylko mała część..

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ciekawy post.Po klęskach na froncie wschodnim specyfik, który uczyniłby żołnierzy zdolnymi do walki w każdym momencie i wzmacniał ich ducha bojowego, dołączył do desperacko poszukiwanych przez nazistów wunderwaffen - cudownych broni. Z efektami prac chemików jako pierwszy zapoznał się w połowie 1944 r. dowódca specjalnych jednostek marynarki wojennej wiceadmirał Helmut Heye. Za jego zgodą pigułkę oznaczoną kodem D-IX przetestowano na załogach dwóch okrętów podwodnych. Wyniki uznano za znakomite, gdyż preparat działał jak silny środek dopingujący o przedłużonym wpływie - zwiększał odporność na zimno, stres, wysiłek i ból. Na szerszą skalę nie zdążono go już jednak wprowadzić. Z przejętej przez aliantów dokumentacji wynika, że "medyczna wunderwaffe" zawierała dobrane w odpowiednich proporcjach kokainę, metamfetaminę i pochodne morfiny.

    OdpowiedzUsuń
  19. W opracowaniu na temat użycia stymulantów w warunkach bojowych, przygotowanym dla armii USA, można przeczytać: „Sukces w walce to nie kwestia bycia fair w stosunku do przeciwnika, lecz kwestia siły, a żeby wygrać, trzeba korzystać z każdej przewagi. Stosowanie narkotyków i wspomagaczy przez sportowców może być niemoralne, ale wojna to nie zawody sportowe”.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawy post. Słyszałem już kiedyś o tym. Żołnierzom podawało się narkotyki aby zwiększyć ich walory bojowe, pobudzić ich do walki, ale nie tylko. Podczas wojny żołnierze są narażeni na ciężki urazy psychiczne. Najczęstszymi ofiarami byli i są snajperzy, wiąże się to z tym, że normalny szeregowy walczący na froncie zabija "w obronie własnej". Podczas gdy jest pod ostrzałem musi się bronić strzelając do wroga. Inaczej jest ze snajperem, on strzela do przeciwnika często niezagrażającego jogo życiu. Często profesjonalni snajperzy szkoleni są przez wiele lat aby później oddać jeden strzał i zakończyć swoją karierę. Dlaczego? Ponieważ łatwo wtedy wpaść w trałmę, dostać urazu na psychicę. Inaczej było podczas drugiej wojny światowej. Żołnierzom SS, którzy wykonywali wyroki śmierci aby nie popadli oni w depresję i stali się bez urzytecni podawano środki odurzające. Dzięki nim mogli oni zabijać bez skrupułów, nie raz śmiejąc się w oczy swym ofiarom. To brutalne ale takie były realia wojny, żołnierz który nie umie wykonać rozkazu staje się bezużyteczny, a na to nie można sobie pozwolić.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ciekawy post. Dotąd nie wiedziałem tego i naprawdę rozjaśniło mi to sytuacje jaka działa się w III Rzeszy. Wtedy nikt nie liczył się ze zdrowiem żołnierzy lecz jedynie z tym aby wygrać wojnę .
    Jest to bardzo przykre ale takie były realia wojny

    OdpowiedzUsuń
  22. W artykule poruszony jest naprawdę ciekawy temat - można spojrzeć z innej strony na wojnę. W innych pracach na temat można dowiedzieć się, że branie narkotyków nie dotyczyło jedynie wojsk nazistowskich, ale również alianci. Było to sposobem na pobudzenie, kiedy żołnierze musieli wytrwać długi okres bez snu, a także, jak już wcześniej wspominano, metodą na pogodzenie się z okrutnościami wojny.

    OdpowiedzUsuń
  23. Szczerze mówiąc... nie słyszałem nigdy o takiej dość istotnej ciekawostce, chociaż miałem już wiele styczności z tematyką II WŚ. Po przeczytaniu tego, przypomina mi się historia amerykańskiej armii z II połowy XIX wieku, kiedy to żołnierze używali nowo poznanej morfiny, która doprowadziła do zbiorowych uzależnień. Była ona nadużywana, a wyprowadzenie z nałogu było bardzo wymagające zarówno dla państwa, jak i dla samych poszkodowanych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojska od zawsze przeprowadzały eksperymenty, aby usprawnić wojsko. Nie przejmowali się ich zdrowiem, bo żołnierza zawsze można zastąpić. Takie dążenia widać w wielu filmach.

      Usuń
  24. +drummer ma rację. Snajperzy mimo tego ,że są najbardziej narażeni na powojenne traumy to i tak pozostają jedną z najskuteczniejszych formacji. Jeden snajper może zabić 10-120 osób zanim zostanie wykryty lub zabity. A co do tego ,że używano narkotyków. Dzisiaj też się ich używa , i powodują jeszcze gorsze szkody niż kiedyś. Podczas wojny ginęli ludzie. Dzisiaj oprócz tego ,że ludzie są uśmiercani przez narkotyki to jeszcze cierpią inni ludzie ,którzy nie mieli nic wspólnego z narkotykami(zakładając ,że osoba pod wpływem wsiądzie za kierownicę i spowoduje wypadek) ,niszczy rodziny,człowieczeństwo,kulturę i jeszcze do tego napędza gospodarkę.To smutne ,że ludzie nic się nie nauczyli przez tyle lat.

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytając ten wpis, przypomniał mi się wykład o używkach. Pani, prezentująca ten wykład, powiedziała, że człowiek pod wpływem narkotyków dopuszcza się zbrodni, morderstw, gwałtów. Przytoczyła historię małżeństwa, które upiekło swoje dziecko w piecu. Skojarzyła mi się ona z Holocaustem i wypowiedzią jednej z więźniarki, która, będąc dzieckiem, zastanawiała się, czy będzie małym czy dużym dymem.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nigdy nie słyszałam o takich wzmiankach i to jeszcze na temat II WŚ. To bardzo ciekawe, że w taki sposób powoływano do działania zmęczonych wojną ludzi, a mimo to stawali do walki, lecz to nie jest zadziwiający fakt, gdyż dziś sytuacja z narkotykami wygląda podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Prekursorami "dopingu" zdecydowanie byli wikingowie. Ówcześni pasjonaci grzybiarstwa zbierali w lasach muchomory czerwone, czarne po czym je siekali i zmieszane z alkoholem spożywali przed bitwą. Właśnie stąd są podania o nadudzkiej sile ludzi z północy którzy odurzenie nie czuli bólu i jak "czołgi" przebijali się przez oddziały wroga, ato wszystko we wczesnym średniowieczu.

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo fajnie opisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń