10 września 2016

Co w trawie piszczy?



            Noli me tangere





Bo kończy się w porę ostatni papier
i już tylko krok i niech Żyje Życie!
bo stanąłem na początku,
bo pociągnął mnie Ojciec i stanę na końcu
i nie skosztuję śmierci.
(Edward Stachura, List do pozostałych)

Co oznacza ten zagadkowy, obco brzmiący tytuł? Biblijne źródła mówią, że były to słowa wypowiedziane przez Jezusa do Marii Magdaleny zaraz po zmartwychwstaniu. Tłumaczenie zwrotu oznacza dosłownie Nie zatrzymuj mnie! I choć mowa tutaj o zmartwychwstaniu, a słowa te kojarzą się bardziej z dynamicznym wyjściem na nowo ku światu, dzisiejszy post mówi o czymś zgoła innym - choć, co prawda, sposób interpretacji zależy od naszej wrażliwości i punktu widzenia. Zamieszczony pod zdjęciem cytat jest fragmentem wiersza Edwarda Stachury. Wiersza, który należy do zbioru kilku notatek sporządzonych przez "Steda" przed samobójczą śmiercią. Poniżej fragment ostatnich zapisów z dziennika Stachury.
Niedziela, 1 lipca
Chciałem i nawet jeszcze chciałbym zaczepić się jakoś o ten świat, ale ciągle nie udaje mi się to. Dni mijają, a mnie się to nie udaje. Co mogę zrobić? Pisanie tyle razy ratowało mnie z ciężkich smutków, a tym razem nic z tego, choć już zapisałem tyle stron. I piszę dalej, i bez smaku, ten bezsmak, który całkowicie mną zawładnął, jest najstraszliwszy. […] A czy nie można by wyjść śmierci na spotkanie?

Pisarze i artyści od zawsze nawiązują w swojej twórczości do wielkich uczuć - wolności, cierpienia, miłości. Wśród nich poczesne miejsce zajmuje również śmierć. Temat przekroczenia końcowej linii życia skłania ludzi do refleksji już od zarania dziejów. Artyści są uważani za osoby o wyjątkowej wrażliwości, uderzającej i trafiającej w samo sedno serc ludzkich, dlatego ich przemyślenia na ten temat zasługują na szczególną uwagę. Ma to tym większe znaczenie, że wspomniana wcześniej wrażliwość często zmusza ich psychikę do niezdrowych  rozterek, nerwic, depresji, aż w końcu samobójstw. Słowa spisane w stanach, które są bliskie obłędu, można nazwać najgłębszymi słowami na świecie. Kto w końcu trafniej opisze swoje uczucia niż ten, który, ze względu na zawód, temperament  lub z zamiłowania, spędza na ich analizie całe swe życie? Autyzm jest jednym z tych błogosławieństw (lub i przekleństw). Ponownie stwierdzam - jego kwalifikacja zależy od wrażliwości i punktu widzenia.

Uwaga! Nie oszalałem, ani broń Boże nie znormalniałem! To słowa z ostatniego postu z blogu Krystiana Głuszki - pisarza, barmana, mężczyzny chorującego na Zespół Aspergera, o którym była już mowa na naszym blogu (3 marca 2016 roku). Mieliśmy bowiem przyjemność gościć go w naszej szkole. Spotkał się z klasą I c (dziś już II c), mówiąc o swoich zmaganiach z chorobą. Krystian należał do tych osób, które swoje uczucia opisywały jak nikt inny, dając tym samym szansę na normalne życie ludziom, których również opanowało cierpienie niezrozumienia i samotności ze względu na autyzm. Należał do szeregu ludzi głęboko rozumiejących krzywdę ludzką, wzruszał się maleńkimi rzeczami i nade wszystko ukochał pomaganie innym. Tak więc oddał siebie w posiadaniu siebie. Dzisiaj nie ma go już z nami, bo - jak sam napisał - szybuje w przestworzach. 9 września w Tomaszowie Lubelskim odbył się bardzo emocjonalny pogrzeb człowieka, którego celem i sensem życia było dawanie nadziei. Będzie ją dawał jeszcze bardzo długo, bo z pewnością odnoszą się do niego słowa klasyka: nie wszystek umrę! Wielcy artyści, którym niewątpliwie był Krystian Głuszko, nigdy nie umierają, a są żywi, dopóki żywe będzie przekazane przez nich słowo.

Bardzo istotna jest dalsza część cytatu z Ewangelii św. Jana zawartego w tytule postu. Brzmi on następująco: Dicit ei Jesus: Noli me tangere, nondum enim ascendi ad Patrem meum: vade autem ad fratres meos, et dic eis: Ascendo ad Patrem meum, et Patrem vestrum, Deum meum, et Deum vestrum. (Rzekł do niej Jezus: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego.) Ten fragment, wbrew pozorom,  mówi o śmierci. Jeszcze trafniejsze jest stwierdzenie, że mówi zarówno o śmierci, jak i o zmartwychwstaniu jednocześnie. Podobnie jest z człowiekiem, który umarł. Jedyne, co mógłby przekazać  swoim bliskim, to właśnie: noli me tangere - nie zatrzymujcie mnie, bo idę do Stwórcy! Natura ludzka jednak zawsze zatrzymuje przy sobie odchodzących  z powodu tęsknoty, bo cieleśnie odczuwa ich  brak. Pozostaje nam trwać w nadziei, że dusza rzeczywiście jest wiecznie żywa i kiedyś się jeszcze spotkamy. Na razie, musimy pozwolić im odejść

Łapa

Grafika:
http://ities.pl/wp-content/uploads/2015/02/777777.jpgłasna

16 komentarzy:

  1. Uczestniczyłam w spotkaniu z Krystianem Głuszką i próbowałam zrozumieć jego świat. Widziałam w nim pogodnego, ciepłego człowieka. Bardzo młodego człowieka. Cieszył się z kontaktu z młodzieżą, podarował mi swoje "Spektrum" z dedykacją (...)"z wdzięcznością za wspaniałe spotkanie i najlepszymi życzeniami". Wydawało się, że wszystko jest w porządku.Jednak chyba nie do końca rozumiałam, jak ciężka jest jego choroba. A teraz? Już go nie ma.

    Na swoim blogu Krystian pisał:
    Myślę o śmierci, nie boję się jej. Nieraz już się z niej śmiałem, patrząc w jej wielkie, puste oczodoły. Mógłbym się z nią zaprzyjaźnić, jednak przyjaźń z nią trwa niebywale krótko i wiele kosztuje. Moja depresja próbuje umówić nas na spotkanie. Ona kocha łzy. Dzięki nim rośnie w siłę tak długo, aż zmusi do ostatecznego spotkania.

    Myślę o śmierci. Tylko ona jest pewna na tym świecie, w całą resztę można wątpić. Ona czeka wiernie.

    Uśmiecham się do pogrążonej w błogim śnie córeczki. Wychodzę na balkon i zapalam papierosa. Patrzę w niebo i zaciągam się duszącym dymem. Za kilka godzin wstanie słońce i będzie piękna niedziela. Depresja, która chodzi za mną od kilku tygodni z kąta w kąt czuje się niepewnie. Słusznie. Śmierć pogonię na jakiś nieznany mi czas, a depresję przestanę karmić łzami a zacznę trującymi ją cudami, a cudów dookoła są przecież miliardy, począwszy od zieleni traw, kończąc na bijącym sercu mojej córeczki.

    Zwalczę depresję, perfekcyjną oszustkę, która potrafi wmówić wszystko, nawet to, że życie nie jest piękne, a takie przecież jest, prawda?

    Nie zwalczył jednak depresji, tej "perfekcyjnej oszustki". Smutno...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo że Krystiana Głuszkę spotkałam tylko raz, stał się dla mnie bliską osobą. W swojej wrażliwości i wielkiej sile pokazał mi, jak żyć, pomimo wielkich przeciwności. Jak być szczęśliwym i pogodnym w chwilach słabości. Historia Krystiana nie zakończyła się, a choroba nie zamknęła jego życia. Nasze wspomnienia i owoce jego twórczości odmienią jeszcze wielu ludzi. Krystian Głuszko rozpoczął teraz nowy rozdział, a ja na zawsze zapamiętam już to jedno spotkanie. Dziękuję Ci. Mam nadzieję, że tak jak napisałeś, unosisz się teraz w przestworzach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstrząsnęła mną informacja o śmierci Krystiana. Był bardzo pozytywnym człowiekiem, lubił spędzać czas wśród ludzi i - pomimo choroby - tak pozytywnie patrzył na świat. Mam dwie jego książki, w których opisuje swoją przeszłość, swoją drogę, którą musiał iść. Nie potrafię sobie wyobrazić, że już Go z nami nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest mi bardzo przykro,że nie miałam okazji poznać ś.p Pana Krystiana. Od koleżanek i kolegów słyszałam wiele interesujących i pozytywnych opinii na Jego temat...to bardzo przykre,gdyż zostawił tutaj swoją córeczkę i żonę. Wszyscy jesteśmy głęboko zasmuceni tym faktem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogłam uwierzyć w to, że Krystiana nie ma. Gdy się o tym dowiedziałam, to łzy napłynęły mi do oczu...
    Spotkałam Go raz, gdy przyszedł do nas na lekcję. Po spotkaniu, gdy wróciłam do domu, od razu "odpaliłam" laptop i weszłam na Jego blog. Przeczytałam każdą notatkę i nie mogę - niestety - liczyć na więcej... Czytając zauważyłam , że jesteśmy do siebie podobni- nieważne jak, po prostu podobni. A teraz cytat, który zapamiętam myślę, że na zawsze: "Myślę o śmierci. Tylko ona jest pewna na tym świecie, w całą resztę można wątpić. Ona czeka wiernie."

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo że nie uczestniczyłam w spotkaniu z panem Krystianem Głuszką-jestem bardzo poruszona jego historią. Ten człowiek daje nie tylko mi,ale z pewnością każdemu z nas nadzieję na lepsze jutro. Pokazuję nam jak w prosty sposób możemy stawiać czoło trudnościom, które napotykamy na drogach naszego życia.Choroba nie powinna być tą przeszkodą, która wyklucza nas ze wspólnoty. Wręcz przeciwnie! Choroba powinna nas zbliżać jeszcze bardziej, motywować do działania i pracy nad samym sobą. My też bądźmy wyrozumiali dla takich ludzi. Oni niczym nie różnią się od nas. Są tak samo tylko ludźmi jak my, którzy potrzebują miłości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ponadprzeciętny człowiek. Można mówić, że żył w swoim świecie (jeżeli nawet to był to piękny świat, to On wychodził do ludzi, otwierał przed nami siebie...)
    Odwiedziliście już blog Krystiana? Czytaliście post o zakładach bucmacherskich i futbolu?
    Pisał: "Tak naprawdę to wszyscy są przeciwko.... piłce! To ją cały czas kopią i rzucają. (...) Jestem po części taką piłką. Nie wiedzą jednak, że im mocniej mnie kopną, tym ja wyżej wzlecę! :) To, że nie mam skrzydeł nie znaczy, że jestem mentalnym nielotem :)"
    ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Pan Krystian w niedługim czasie potrafił wzbudzić u swoich słuchaczy wielki szacunek i podziw. Spotkanie z nim było dla mnie czymś niesamowitym. Nigdy nie miałem styczności z kimś takim. Udowodnił mi, że ludzie mimo pewnych chorób mogą być niezwykle kreatywni i twórczy. Ciężko jest mi pogodzić się z tym, że opuścił ten świat.

    OdpowiedzUsuń
  9. No cóż, na każdego przychodzi kiedyś pora i nikt nie może mieć na to wpływu. Bardzo przykro słyszeć o śmierci tego człowieka, słyszałam o nim co nieco, ale najwidoczniej taki los został mu przypisany. Zostawił na tym świecie swoją cząstkę nieśmiertelności i odszedł, bo spełnił to, co mu powierzono.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz: "No cóż, na każdego przychodzi kiedyś pora(...) (...) ale najwidoczniej taki los został mu przypisany(...) odszedł, bo spełnił to, co mu powierzono."

      Wybacz, ale Twoje słowa brzmią okrutnie. Czy na pewno wiesz, jaki los został mu przypisany? Może gdybyś poznała Krystiana, a nie tylko słyszała "o nim co nieco", zdobyłabyś się na więcej empatii. Proponuję zapoznać się ze "Spektrum".

      Usuń
  10. Trudno uwierzyć w to, co się stało. Fakt,że większość z nas widziała Go raz w życiu i to wystarczyło, żeby się nim zachwycić, idealnie opisuje to, jaki był. Podziwiałam Go i nadal podziwiam, bo czytając Jego książkę, nie dowierza się, że człowiek potrafi wytrzymać choćby część tego, z czym On zmagał się na co dzień... Jestem szczęśliwa, że mogłam Go poznać. Są ludzie, z którymi czasem zaledwie dwugodzinna rozmowa potrafi zmienić nasz sposób patrzenia na świat. Tak było ze mną po spotkaniu z panem Krystianem. Pan Krystian był po prostu wspaniałym, silnym człowiekiem i nie przestanę Go podziwiać za tę właśnie siłę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowity człowiek. Mimo choroby dawał nam wszystkim siłę i nadzieję, że może być dobrze. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak po prostu odszedł. Podczas spotkania w naszej szkole towarzyszył mu uśmiech - mimo że opowiadał o swojej chorobie, która nie pozwalała mu do końca funkcjonować jak każdemu człowiekowi. Naukę, jaką wniósł nie tylko do mojego życia, ale i życia moich kolegów z klasy, zapamiętam do końca moich dni. Zawsze, gdy zastanawiam się, czemu akurat Krystian, przychodzi mi na myśl pewna sentencja, która może być doskonałym podsumowaniem: Dlaczego Bóg zabiera stąd dobrych ludzi?
    - Wyobraź sobie, że chodzisz po ogrodzie i zrywasz kwiaty do bukietu. Które wybierasz?
    -Najpiękniejsze.
    -Właśnie...
    Spoczywaj w pokoju Krystianie [*]

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy Krystian przyszedł do naszej klasy i zaczął opowiadać, wszyscy słuchali go z wielkim zaciekawieniem. Pamiętam, jak układaliśmy historię, pisaliśmy wspólnie książkę. Po lekcji wraz z koleżanką rozmawiałam z nim i pamiętam, jak mi powiedział, że mam korzystać z życia i nie przejmować się innymi ludźmi, to jest nasze życie i czerpmy z niego jak najwięcej. Kieruję się tym do tej pory, odzyskałam radość życia dzięki niemu. Dziękuję Ci bardzo, gdyż mimo swojej choroby, nie tylko mi dałeś nadzieję, ale także wszystkim czytelnikom Twoich książek. Kiedy przechodzę obok jego baru i widzę, że jest zamknięty, czuję, jakby Tomaszów stał się nagle pusty. Bar, niegdyś pełen ludzi, dziś jest zamknięty na cztery spusty. Spoczywaj w pokoju Krystianie [*]

    OdpowiedzUsuń
  13. Trudno mi uwierzyć, że nie ma już z nami tak pozytywnego człowieka, jakim był Krystian Głuszko. Był niezwykłą osobą. Podczas spotkania z nami wiele mnie nauczył. Pokazał, że ludzie chorzy również mogą być bardzo twórczy, wrażliwi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawy ale i smutny post. Skłania nas do refleksji na temat naszego życia. Mimo swojej choroby dawał czytelnikom nadzieję. Podczas spotkania w szkole, cały czas się uśmiechał. Bardzo się cieszę, że mogłam w nim uczestniczyć.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam kiedyś, że "ludziom jest smutno, bo nikt nie umie opisać ich uczuć". Dobrze, że wśród nas są jeszcze poeci bądź ich nieśmiertelna twórczość tak jak w przypadku Edwarda Stachury, która pomaga nam przezwyciężyć przeciwności losu i żyć dalej.

    OdpowiedzUsuń