25 lutego 2016

Wspomnienia, wspomnienia








                              Rozmowa z absolwentem

          Młodość jest piękna  i bardzo dobrze się ją wspomina.
                                                                                         (Dariusz Toczek)


Z okazji 100-lecia I Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Zamoyskiego w Zamościu postanowiłam przeprowadzić wywiad  z absolwentem naszej szkoły - Panem Dariuszem Toczkiem, z zawodu ekonomistą.

Dzień dobry,  jestem uczennicą I Liceum Ogólnokształcącego w Zamościu  im Jana Zamoyskiego. W tym roku szkolnym nasza szkoła obchodzić będzie 100- lecie istnienia. Kontynuując cykl wywiadów przeprowadzanych z absolwentami naszego liceum, chciałabym zadać Panu kilka pytań o wspomnienia z okresu szkolnego. W jakich latach chodził Pan do szkoły średniej?
Do szkoły średniej chodziłem w latach 1978-1982.
Dlaczego wybrał Pan tę szkołę?
Dlaczego? Ponieważ była to szkoła z tradycjami, a także z wysokim poziomem nauczania. Do tej szkoły uczęszczała również część mojej rodziny, a  później moja córka.  Do Liceum nie dostawał się byle kto, ukończenie tej szkoły otwierało drzwi na wszystkie ważne uczelnie w Polsce.
Co może Pan powiedzieć o pierwszej klasie i obowiązkach  z  nią związanych?
Pierwszą rzeczą po otrzymaniu wiadomości o przyjęciu mnie  do szkoły było uszycie mundurka. Obowiązkiem każdego ucznia było noszenie szkolnego mundurka. Można powiedzieć, że na owe czasy szkoła byłą elitarną,  a mundurki wyróżniały nas spośród uczniów innych szkół. Były koloru  stalowego. Pamiętam, że w mieście mówili na nas króliki. W tym czasie, gdy ja chodziłem do szkoły, czapki nie były już obowiązkowe, poza lekcjami  PO  u Pana Profesora Suchodoła.   
Nowo przyjęci uczniowie klas pierwszych jeszcze w czasie wakacji mieli obowiązek  pracy w Zakładach Przemysłu Owocowo- Warzywnego w Łapiguzie. Była to praca w ramach integracji uczniów. Pracowaliśmy klasami w ostatnim miesiącu wakacji. Wszystkie pieniądze zarobione przez młodzież były przekazane na  fundusz szkoły.
Pierwsze klasy miały także obowiązek uczestnictwa w  koncertach filharmonii organizowanych  w szkole raz w miesiącu. Celem koncertów było zaszczepienie w młodych ludziach fascynacji  muzyką klasyczną.
Każdy uczeń klasy pierwszej  wiedział o tym, że jest jedna bardzo ważna zasada w szkole - nie ma powtarzania klasy pierwszej. Jeśli ktoś nie zdał w pierwszej, klasie musiał zmienić szkołę, gdyż uważano, że nie poradzi sobie dalej z nauką.
Ile osób liczyła Pana klasa i  jaki miała profil?
Naukę w mojej klasie zaczynało 41 uczniów, a  ukończyło 37 - nie licząc migracji międzyklasowych. Była to klasa ogólna z rozszerzonym językiem angielskim. W moim roczniku  było sześć klas o profilach: matematyczno- fizycznym, biologiczno-chemicznym, humanistycznym, dwie klasy ogólne z rozszerzonym językiem angielskim lub francuskim oraz klasa sportowa. Klasy ogólne miały trudniej, ponieważ obowiązywał ich ogólny zakres materiału  np. w klasie humanistycznej matematyka była traktowana z przymrużeniem oka. Moja klasa była bardzo mocna, nie było np. ściągania, poważnie! Byli tu ludzie, których interesowała wiedza. Rywalizowaliśmy ze sobą, ale tylko i wyłącznie posiadaną wiedzą.
Kto był Pana wychowawcą?
Moją wychowawczynią  była Pani Barbara Jędruszczak.
Jak Pan wspomina lata szkolne?
Bardzo dobrze, okres  liceum i studiów to najlepszy okres w moim  życiu, potem zostaje już tylko praca.
Kto był dyrektorem liceum, gdy chodził Pan do szkoły?
Pan Bolesław Hass. Był to człowiek zawsze dostępny dla uczniów i uśmiechnięty, ale również stanowczy. Potrafił rozwiązywać konflikty pomiędzy uczniem a nauczycielem, które niekiedy  się zdarzały. Młodzież bardzo go ceniła i  lubiła.
Czy pamięta Pan jakieś śmieszne sytuacje związane ze szkołą lub z klasą?
Szkoła w ogóle jest śmieszna. Czy zabawnie było? Było! Zdarzały się różne rzeczy - ja miałem taką sytuację, że rozpaliłem ognisko na lekcji pod ławką (było to akurat  na lekcji u mojej wychowawczyni ), wiec zostałem wykreślony  z listy uczniów. Po rozmowie dyrektora z rodzicami  musiałem ponownie zapłacić wpisowe i znowu mnie przyjęli. Pamiętam także, że za karę moja klasa siedziała  dwa dni w śmierdzącej od dymu  sali lekcyjnej.  Chłopaki  szarpali się ze sobą i w końcu jeden do drugiego powiedział, że zaraz ugasi jego nadmierny zapał. Odpalił gaśnicę pianową, której się nie da zatrzymać i zabryzgał całą klasę i wszystkich, którzy w niej byli, plus jeszcze pół szkoły, zanim dobiegł  do toalety  i tam ją wrzucił.
Bywały w szkole  takie sytuacje , które dzisiaj by się w ogóle nie zdarzyły, bo zaraz straszą prokuratorem albo policją. Wyobraź sobie np.: uczniowie palili potajemnie papierosy w ubikacji szkolnej, do której wpadał  dyrektor Hass - wszyscy oczywiście zdążyli już zgasić. Dyrektor cierpliwie czekał i mówił: Wszyscy, którzy  tu stoją, idą za mną  i mają wrzucać koks do piwnicy - ponieważ w szkole była  kotłownia na koks. Było wiadomo, że ktoś ten koks musiał wrzucić do piwnicy, więc  wszyscy palacze bez gadania chętnie szli. Przy wrzucaniu było wesoło, chłopaki  wygłupiali się  i tylko niewielką część koksu udało się im  wrzucić do piwnicy. Wychodzili stamtąd czarni jak Murzyni. Najczęściej  kończyło się na tym, że koks wrzucali pracownicy szkoły, ale kara za palenie jakaś być musiała.
Czy był jakiś nauczyciel, który szczególnie zapadł  Panu w pamięć?
Nauczycieli  najlepiej wspomina się po latach. Ja lubię w ogóle nauczycieli, bo mam takie podejście, że od każdego można się czegoś  nauczyć. Największe problemy miałem np. z profesorem Lawgminem od chemii, spowodowane było to tym, że profesor chciał, żebym chodził na kółko chemiczne,  a ja w ogóle nie byłem tym zainteresowany. Ciągle mnie za to glebił. Jako chłopak wolałem chodzić na zajęcia sportowe niż uczyć się chemii. Profesor  mówił,  że dureń gania za piłką, zamiast chodzić na kółko, ale takich osób jak ja  było kilka np. dziewczyny chodziły na tańce, a nie na chemię. Pamiętam bardzo dobrze profesora Rodzika od fizyki, który niestety uczył mnie tylko rok, gdyż niedługo po zakończeniu roku zmarł. Pan Rodzik był zupełnie inną postacią  niż Pan Profesor Suchodół – gdy szedł korytarzem, to wszyscy stali na baczność. Lekcja u profesora Rodzika  wyglądała tak, że przychodził, wchodził na katedrę i wykładał temat. Dzięki temu nauczyliśmy się tego, jak to będzie wyglądać na studiach. Był  człowiekiem bardzo dowcipnym, np. wchodził na katedrę, patrzył na wszystkich uśmiechnięty i mówił: chłopak z dziewczyną siedzą w łódce w parku, łódka porusza się z prędkością…. czemu nie piszecie, zaczęła się klasówka? Ciekawą rzeczą było to, że stopnie u niego zaczynały się od zera. Stawiał zera i dwóje, dwóje z silnią, z jednym, z dwoma i z trzema plusami. Gdy ktoś  pytał, dlaczego dostał zero, to on zwykł mówić, że na dwa też trzeba coś umieć, bo to jest stopień oceniający wiedzę, a jak ktoś nie umie nic, to dostaje zero. No i takie zera stały sobie w dzienniku.  Miał też swoje przyzwyczajenia - wychodził z klasy na zaplecze, tam zapalał papierosa i szedł sobie z papierosem przez cały korytarz aż do pokoju nauczycielskiego. Nikt na to nie zwracał uwagi, było to normalne.
Czy miał Pan studniówkę?
Nie, nasz rocznik jako jedyny  nie miał studniówki, z powodu stanu wojennego. Balu nie było ze względu na to, że władze zezwalały na jego organizację tylko  w dzień. Wielu uczniów z naszej szkoły  aktywnie działało w ,,Solidarności” i nie tylko, więc razem z dyrektorem uznali, że lepiej będzie, aby ta studniówka się nie odbyła.
Czy uważa Pan, że wybór I Liceum Ogólnokształcącego jako szkoły średniej to dobry wybór?
Tak, w moich czasach, ktoś, kto szedł do liceum, chciał studiować. Jest to szkoła dla tych, którzy chcą się uczyć dla wiedzy i umiejętności. Dla tych, którzy chcą coś w życiu  osiągnąć. W moich czasach tylko ok. 20% młodzieży chodziło do liceum. Pozostali wybierali technika lub szkoły zawodowe.
Czy chciałby Pan coś jeszcze od siebie dodać, a może coś przekazać obecnym uczniom?
Młodość jest piękna i bardzo dobrze się ją wspomina. Teraz  z perspektywy lat wiem, że wzajemny szacunek do siebie oraz zrozumienie drugiego człowieka, czyli wartości, których się nauczyłem szkole, owocują w dorosłym życiu. Życzę Wam, żebyście po latach wspominali tak dobrze naszą szkołę, jak wspominam ją ja.
Bardzo dziękuję Panu za rozmowę .

Karolina

Grafika: własna

44 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy post, przyjemnie się czyta wspomnienia absolwentów w formie wywiadu. Autorka musiała się nieźle napracować. Brawo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie autorka się napracowała! Ona tylko zapisywała lub nagrywała. To Pan Toczek pracował.

      Proszę zwrócić uwagę na zdrowy stosunek tego pana do szkoły. Nikogo nie oskarża, szkołę wspomina ciepło! Proszę zwrócić uwagę na fragment mówiący o sposobie karania za palenie! Kiedyś uczniowie byli mężczyznami, nie biegli z byle głupstwem na skargę do mamusi - jak to dzisiaj bywa. I porozrabiali, i potrafili ponieść tego konsekwencje, i byli w "Solidarności". Tak się - moi dzisiejsi koledzy - hartuje charakter i tak "wyrasta się na człowieka".

      Dziś dyrektor(nauczyciel) goniący ucznia do dźwigania czegokolwiek wylądowałby w "Uwadze". Na pewno w ten sposób nie wyrośnie zdrowe społeczeństwo.

      Usuń
    2. Zgadzam się. Dziś wielu z nas jest głaskanych po głowach. Jezeli robimy coś nie tak, zdobywamy złe oceny itd, w pierwszej kolejności doszukuje się wad u nauczyciela. Bo nie nauczył, nie potrafi, wymaga, bądź nie. Nie oceniajmy innych. Zacznijmy od siebie. Od poprawienia swoich błędów, przyłożenia się do nauki...

      Usuń
    3. Zgadzam się. Teraz nie ma tak wielkiej dyscypliny.Często winę za złe wyniki ponosi nauczyciel a nie uczniowie.

      Usuń
  2. Bardzo interesujący wywiad. Pan Toczek bardzo dobrze wspomina swoje lata młodości. Powiedział ile ta szkoła dla niego znaczyła i nadal po wielu latach znaczy. Wspomnienia jakie zachowamy zostaną z nami na zawsze-tak jak w przypadku pana Toczka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspomnienia z pewnością dojrzewają powoli, by móc potem ze zdwojoną siłą cieszyć nawet w ponury, przygnębiający dzień. Wywiad ten nasuwa mi na myśl fakt, że czasy zmieniają się, ale tylko w pewnym stopniu. Wszystko, co związane z przeszłością pozostanie nią zawsze. Przypomnieć sobie ją bywa trudno, nie zawsze przyjemnie, ale jednak jest to dowód naszego życia, nasza indywidualna powieść. Zatem czekam na kolejne "powieści", które pozwolą rozjaśnić wyobrażenia na temat szkolnej rzeczywistości za czasów naszych przodków.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Jest to szkoła dla tych, którzy chcą się uczyć dla wiedzy i umiejętności. Dla tych, którzy chcą coś w życiu osiągnąć. W moich czasach tylko ok. 20% młodzieży chodziło do liceum. Pozostali wybierali technika lub szkoły zawodowe" - mówi pan Toczek.

    I to była zdrowa selekcja! Ci, którzy dostali się do liceum, szanowali szkołę i uczyli się. Ci, którzy sobie nie radzili, odchodzili ze szkoły. To uczniowie dostosowywali się do wymagań nauczycieli,a nie nauczyciele do poziomu najsłabszych uczniów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie ci, którzy powinni być w zawodówkach, a wepchnęli się do liceów i to często do klas sprofilowanych, pociągnęli niemal na dno polskie szkolnictwo. Do nich dostosowuje się kryteria wymagań - na przykład śmieszne 30% na maturze! Nawet w najtrudniejszych latach PRL-u był wyższy poziom w liceach.

      Usuń
  5. Klasa sportowa miała literę "D". Jej wychowawcą był Profesor Kazimierz Mazurek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy post. Dobrze, że wielu absolwentów chce opowiedzieć jak było kiedyś w szkole. Można sobie porównać jak było wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Za kilkanaście lat sami wrócimy do szkolnych czasów i powspominamy je. Cieszę się, że można wynieść z nich więcej niż tylko wspomnienia zabawnych sytuacji. "Teraz z perspektywy lat wiem, że wzajemny szacunek do siebie oraz zrozumienie drugiego człowieka, czyli wartości, których się nauczyłem szkole, owocują w dorosłym życiu."

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy wywiad, można się dowiedzieć, jak kiedyś wyglądała nasz szkoła. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam czytać wywiady, w których ktoś coś wspomina.Nie tylko można dowiedzieć się jak kiedyś szkoła wyglądała, ale także jaki był do niej stosunek.Koncerty filharmonii w pierwszej klasie powinny wrócić.Bardzo fajny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam posty ze wspomnieniami! Bardzo ciekawy wywiad! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pan Toczek wspomniał o wrzucaniu koksu do piwnicy. Niedawno mój tata opowiadał mi jak za jego czasów, w szkole by było ciepło trzeba było najpierw napalić w piecu. Materiały musieli własnoręcznie wrzucić do piwnicy uczniowie. Chociaż na 8 klas szkoły podstawowej, uczniów było niewielu, wszyscy "palili się" do pracy. Teraz, gdy przychodzimy do szkoły mamy w niej ciepło, wygodnie i wcale niedoceniany, a nawet nie zauważamy tego, bo przecież "tak ma być". Jestem ciekawa, jakie by było nastawienie uczniów, gdyby tak jak kiedyś, kazano im wrzucać koks.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weroniko! Dziś się tak jakoś porobiło, że wszystkim się wszystko należy. Nikt nikomu niczego nie zawdzięcza, nie zna słowa "dziękuję". Odchodzi ze szkoły i nawet nie mówi: do widzenia. Niemal wszyscy nauczyciele są głupi i nie są godni uczyć tak wybitnych - w ich mniemaniu - uczniów, którzy zaszczycili szkołę swoją obecnością.

      Czy dzisiaj ktoś by zrzucał koks? Nie żartuj! Dzisiaj uczeń nie podlewa nawet kwiatków w klasie, bo to rola sprzątaczek. Czasem jest problem, kto ma otworzyć okno.

      Usuń
  12. Jeden z lepszych wywiadów, z dużą ilością nowych interesujących informacji. Między innymi dla takich tekstów warto wchodzić na ten blog. Oczywiście regularnie, żeby niczego nie przegapić :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajny artykuł.Pokazuje jak było kiedyś i jak wiele się zmieniło.Teraz można zobaczyć jak spadł szacunek uczniów-oczywiście nie wszystkich-do Profesorów.To jednak smuci, bo to nauczyciele pełnią-oprócz rodziców- ważna rolę w naszym życiu.Kształtują nas.W latach nauki Pana Dariusza Toczka, była większa dyscyplina, każdy szanował nauczycieli.Mimo wszystko mam nadzieję, że tak jak Pan Toczek będę dobrze wspominać liceum.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajny post. Mam nadzieję, że Na blogu pojawi się takich więcej. Jestem zaskoczona tym jak wiele zaszło zmian w przeciagu tych lat w naszej szkole, w sposobie nauczania, rodzaje profili, nawet "drobne występki" uczniów.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytając ten post miałam wrażenie, że Pan Toczek chciałby tyle jeszcze powiedzieć o I Liceum. Bardzo ciekawe pytania i do tego konkretne odpowiedzi, z których czytelnik może się naprawdę wiele dowiedzieć o przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo podoba mi się podejście pana Toczka, a także zgadzam się z moimi przedmówcami. W liceum nadal powinna obowiązywać selekcja - trud nauki powinien być zarezerwowany dla tych, którzy naukę szanują i doceniają, pragną się rozwijać i widzą w niej coś więcej; są zafascynowani. Siedzenie na lekcji ze słuchawkami w uszach i wgapianie się w telefon, a na sprawdzianach nagminne ściąganie? To wszystko mija się z celem i jest po prostu niegodne. Bardzo podoba mi się zdanie, które powiedział patron naszej szkoły, Jan Zamoyski: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie… Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli".
    Polsko, rośnij w mądrych i honorowych ludzi, a w szczególności młodzież, która jest przecież Twoją podporą.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo interesujący post. Dzięki ciekawym faktom Pana Toczka możemy wyobrazić sobie jak wyglądała nasza szkoła kiedyś, sporo się zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawy wywiad. Szczególnie historie o gaśnicy i skali ocen :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Podczas ostatniej rozmowy z moją siostrą (absolwentką I LO) usłyszałam kilka równie zabawnych opowieści. Jednak chyba najciekawsze były wspomnienia z lekcji przysposobienia obronnego. To, które najbardziej mnie rozbawiło dotyczyło czołgania się w maskach gazowych po dziedzińcu szkoły. Oczywiście były to ćwiczenia pokazujące jak postępować w razie niebezpieczeństwa. ;)
    Czytając posty poświęcone wspomnieniom absolwentów naszej szkoły, słuchając opowieści mojego rodzeństwa aż trudno mi uwierzyć, że niektóre z nich są prawdziwe, jednak mam nadzieję, że za kilka, kilkanaście lat będę mogła, podobnie jak oni, wspomnieć z uśmiechem lata nauki w liceum.

    OdpowiedzUsuń
  20. Od tamtego czasu nasza szkoła trochę się zmieniła pod względem wygłupów uczniów. Bardzo zaciekawiła mnie akcja z ogniskiem i gaśnica. Za kilkadziesiąt lat także będziemy wspominać nasze lata szkole.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten post badzo zainteresował mnie, gdyż uczniowie, o których opowiadał pan Dariusz mieli bardzo ciekawe pomysły. Również nauczyciele mieli poczucie humoru i sprawiali, że lekcje z nimi poprawiły nastrój. Mam nadzieję, że na swojej drodze będę spotykać takich ludzi - z ciekawymi pomysłami.

    OdpowiedzUsuń
  22. Lubię czytać wspomnienia absolwentów na tym blogu. Bardzo mnie one ciekawią. Tak też było w tym przypadku. Brawa za wysiłek dla autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Czarna_Róża &28 lutego 2016 09:30

    Bardzo lubię słuchać czy czytać czyjeś wspomnienia. Liceum to podobno najlepszy czas, tak jak powiedział Pan Toczek. Wywiad czytało mi się z przyjemnością. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Najbardziej zainteresowały mnie stopnie zaczynające się od zera. Zastanawiam się, jak dzisiaj uczniowie zareagowaliby na taki system oceniania.

    OdpowiedzUsuń
  25. Posiadanie miłych wspomnień z młodości jest czymś wspaniałym.W trudnych sytuacjach wspominając dawne czasy można podnieść się na duchu.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo ciekawy wywiad. Można się z niego wiele dowiedzieć. Gratuluje pomysłu :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Większość dorosłych ludzi dobrze wspomina czasy szkolne. Mam nadzieję, że ja również będę z uśmiechem na twarzy wracała myślami do tego okresu.

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo ciekawych post. Można dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy o życiu szkolnym w dawnych latach.

    OdpowiedzUsuń
  29. Piękne wspomnienia. Pomimo, że uczęszczam do tej szkoły dopiero pół roku to już mam multum wspaniałych wspomnień. Myślę, że nasze liceum różni się od innych szkół. Nasi równieśnicy wymyślają rożne ciekawe, "inne" dni. Mówimy, że "ta szkoła to stan umysłu". Wspaniali,ciekawi ludzie, z ambicjami i planami na pszyszłość, a nauczyciele? Nie zawsze jest kolorowo ale z każdym da się dogadać i znaleźć wspólny język. Nie żaluję, że wybrałam 1 liceum.

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo ciekawy post. Wszystkie wywiady z absolwentami są interesujące, bo możemy dowiedzieć się o różnych zwariowanych historiach i przygodach tamtego pokolenia. Wspomnienia związane z przyjaciółmi z czasów młodości są najcenniejsze i to właśnie one wzbudzają największe emocje.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ciekawy wywiad. Pan Dariusz Toczek pomógł mi wyobrazić sobie jak nasza szkoła wyglądała kiedyś. Według mnie dużo się zmieniło, oczywiście na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  32. Dobrze, że absolwenci tak miło wspominają naszą szkołę. Mam nadzieję, że i ja po latach będę mogła powiedzieć o niej wiele dobrego. Post z okazji 100 lecia szkoły jak zawsze bardzo ciekawy. Oby jak najwięcej takich :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ciekawa jestem, co ja najbardziej zapamiętam z młodości ;p

    OdpowiedzUsuń
  34. Podziwiam pomysłowość uczniów.Rozpalenie ogniska wydaje się śmieszne lecz jest naprawdę wymagające inwencji twórczej i odwagi.

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetny wywiad! :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo ciekawy wywiad.Wspomnienia to piękna rzecz.Pan Toczek miło wspomina lata spędzone w murach tego liceum. Myślę ,że ja również będę je mile wspominać.

    OdpowiedzUsuń
  37. Piękne wspomnienia, które czyta się z usmiechem na twarzy. Wiele rzeczy się w naszej szkole zmieniło, ale tradycja oraz atmosfera są wciąż urzekające. Wierzę, że za kilka lat mój rocznik będzie mógł mile wspominać nasze liceum.

    OdpowiedzUsuń
  38. #olamazurek3219 kwietnia 2016 10:54

    Interesujący post. Czytając wspomnienia, zawsze mam uśmiech na twarzy. Chciałabym mieć też tak piękne wspomnienia po ukończeniu mojej edukacji w tym liceum.

    OdpowiedzUsuń
  39. (i)Marcelina3 maja 2016 12:02

    Bardzo lubię te posty ze wspomnieniami. Sytuacja z ogniskiem wymagała odwagi.

    OdpowiedzUsuń