20 marca 2016

Literackie fascynacje



  Niemiłość, nieprzyjaźń



                            Pi­sanie - czy­tanie, przed­sta­wianie - ogląda­nie                        jest je­dynym spo­sobem uświado­mienia so­bie życia.
(Sławomir Mrożek)


Piszę, odkąd pamiętam, ale dopiero w liceum zaczęłam zajmować się tym na poważnie. W dużej mierze przyczynił się do tego Miesiąc Opowiadań, organizowany przez naszą bibliotekę szkolną. Jak na razie moim największym sukcesem jest osiągnięcie tytułu laureatki Wojewódzkiego Konkursu Literackiego oraz wydanie zbioru opowiadań, wspólnie z koleżankami, którego możemy spodziewać się już wkrótce. –Agata.

Agata już po raz trzeci wygrała konkurs Miesiąc Opowiadań. Jej opowiadanie „Po drugiej stronie muru” publikowało marcowe „Podświatło”. Poniżej zamieszczamy  opowiadanie Niemiłość, nieprzyjaźń.
Drogi czytelniku, masz przed sobą historię, którą trochę przeżyłem.  Mogłem też ją trochę wymyślić. Nie wiem. Pewne jest tylko to, że zdarzyła się dokładnie naprzeciwko moich myśli. Stanęła z nimi twarzą w twarz i zatrzepotała narcystycznie rzęsami. Prychnęła pogardliwie, odwróciła się  i odeszła.

            Zaczęło się od kałuży. Serio. Od brudnego bajora w niepamiętającym swej młodości chodniku. Nie jestem jednak całkiem pewien, czy można tu mówić o jakimś rozpoczęciu historii. Prędzej o prologu lub – lepiej – zwiastunie. No więc szedłem sobie chodnikiem, ze słuchawkami w uszach. Zobaczyłem całkiem ładną dziewczynę, idącą w przeciwnym kierunku i już włączałem uśmiech, przeznaczony dla pięknych nieznajomych, kiedy zahaczyłem o coś stopą i wpadłem prosto w wielką kałużę. Dziewczyna odeszła, śmiejąc się pod nosem, a ja próbowałem podnieść się z dna upokorzenia. Zacząłem szukać przyczyny mojego upadku i zobaczyłem dwa żółte trampki wybijające  jakiś rytm. Ich właścicielka, siedząca na ławce, patrzyła na mnie z uniesioną brwią, szczerząc zęby w uśmiechu. Nie wiedziałem nawet, jak zareagować, nigdy nie spotkałem się z podobną sytuacją. Kto podstawia nogę obcej osobie?

            - Jestem cały uwalany w błocie. – Powiedziałem z wyrzutem.

            - Nie o ubranie bym się martwiła, tylko o telefon. – Powiedziała ze śmiechem, wstała i wsiadła do jakiegoś autobusu, a ja podniosłem komórkę z mokrego chodnika, szczęśliwy, że wynaleziono wodoodporne telefony. Byłem tak zaskoczony, że zapomniałem, żeby się wkurzyć.  Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to zdarzenie całkiem zmieni moje życie.

            Drugi raz zobaczyłem ją po czasie wystarczająco długim, by część przygody z kałużą mi umknęła. Poznałem ją po żółtych trampkach. Stała, oparta o ścianę autobusu, a ja skorzystałem z okazji, że patrzyła w okno i zmierzyłem ją bezwstydnie wzrokiem. Miała na sobie obcisłe dżinsy i pomarańczowy płaszcz w jaśniejsze (nie wiem jak nazwać ten kolor), wielkie grochy. Włosy miała ciemne, grzywkę ściętą do brwi. Trzymała kubek termiczny, a przez ramię miała przewieszoną wielką teczkę. Nie należała do najbrzydszych, ale piękna też nie była. Wyglądałaby na całkiem przeciętną, gdyby nie żółte trampki i pomarańczowy płaszcz. Byłem nią, prawdę mówiąc, zaintrygowany, chociaż trudno było mi się do tego przyznać. Zdecydowałem się podejść do niej, ale nawet mnie nie zauważyła. Dostrzegłem wtedy różowe kabelki między jej włosami i z czystej ciekawości po prostu jeden wyjąłem i włożyłem słuchawkę do swojego ucha. To, co usłyszałem, okropnie mnie zaskoczyło. Leciała piosenka, którą znałem ze swojej nienawiści do niej: INNA – Bop Bop. W głowie mi się nie mieściło, że  taka dziewczyna słucha takiej muzyki. Zaśmiałem się, a ona wyrwała mi kabel z ucha. Traf chciał, że musiała wysiąść właśnie na tym przystanku. Nie wysiadłem za nią, nie jestem psychopatą. Pojechałem dalej, pomimo  że to był i mój przystanek.

               Po szczegółowej kalkulacji, jak na mat-fiza przystało, doszedłem do wniosku, że zdarzenie to było niezwykłe, a nasze następne spotkanie było jeszcze niezwyklejsze, chociaż znów w niezbyt romantycznej scenerii autobusu. Czekałem na to spotkanie nie więcej niż jeden dzień, a w międzyczasie słuchałem w kółko Bop Bop. Mimowolnie znalazłem w tej nucie jakąś specyficzną niezwykłość.

            Wsiadłem środkowymi drzwiami i zobaczyłem plecy pomarańczowego płaszcza przy kasowniku. Podszedłem od tyłu, zdjąłem szybkim ruchem jej różowe słuchawki i założyłem jej swoje (zielone). Odwróciła się i spojrzała na mnie zaskoczona. Właśnie w jej uszach rozbrzmiewała piosenka Zary Larsson – Never Forget You. Już chyba zaczynał się refren i zadowolony dostrzegłem, że kąciki ust nieznajomej się unoszą. Wtedy i ona mnie zaskoczyła. Założyła mi różowe słuchawki.  Usłyszałem: …, w których sama już gubię sens. Niepewności stan ogarnął mnie, nie potrafię czuć, nie potrafię chcieć, nie dogonisz myśli, w których sama już gubię sens. Szukam nas, w rozmyśleniach tonę wciąż, słowa tracą sens, ciało podpowiada, że nie może już biec za sercem, co mknie. Nie potrafię zmienić kolejnych losów bieg. Modlę się, by kolejny mój dzień nie stał się piekłem, jak twój wczorajszy sen. Słuchając tych słów patrzyłem na nią, a im dłużej patrzyłem, tym bardziej mnie przyciągała. Podobno oczy są zwierciadłem duszy. Nie wiem, czy mają aż taką rangę. Na pewno wiele można się z nich dowiedzieć, trzeba tylko umieć. Chyba nie miałem tej zdolności. Patrzyłem jej prosto w oczy i znalazłem w nich wiele błysków, ale żadnego nie potrafiłem zinterpretować.  Ona zaś patrzyła w przestrzeń. Jej ciemne oczy lśniły, a usta się uśmiechały. Kiwała delikatnie głową w rytm muzyki. Kiedy dojechaliśmy do jej przystanku (ale też mojego, do czego wciąż się nie przyznałem), zdjęła moje słuchawki, zabrała mi swoje i wysiadła bez słowa. Na zewnątrz odwróciła się jeszcze i puściła mi oczko. Oniemiałem. No dobra, nic wtedy nie mówiłem, ale gdybym mówił, na pewno bym oniemiał. Jeszcze nigdy żadna dziewczyna mnie nie speszyła. Zanotowałem sobie w myślach, by następnym razem być przygotowanym na coś podobnego. Chwała Bogu, że od razu się odwróciła. Co by sobie pomyślała, gdyby dostrzegła moje zakłopotanie?

            Następnego dnia, gdy zobaczyłem ją w autobusie, znów włożyłem jej do uszu swoje słuchawki, w których zaczynała się piosenka Imagine Dragons – Hopeless Opus. Ona zaś włożyła mi różowe słuchawki i usłyszałem nieznaną mi piosenkę, ale rozpoznałem głos Dawida Podsiadło. Śpiewał, że elektryczny staje się i  stwierdziłem, że te słowa nawet komponują się z moimi odczuciami, gdy patrzyłem w oczy nieznajomej. Po raz kolejny czułem silne przyciąganie.

            Nasza muzyczna rozmowa trwała wiele tygodni. Poznałem dokładnie każdy centymetr twarzy nieznajomej. A może znajomej? Kiedy właściwie zaczyna się znajomość? W chwili podania sobie dłoni i wymiany  imion? W chwili dodania się do listy przyjaciół na Facebooku? Nie wiem, ale nie obchodziło mnie to, póki mogłem patrzyć w jej oczy.

             Któregoś dnia zapytałem ją, dlaczego podstawiła mi nogę i przyczyniła się do mojej kąpieli w kałuży. Odpowiedziała ze śmiechem:
            - Lubię podstawiać nogi cwaniakom.
            - A ilu już padło twoją ofiarą? – Zapytałem. Uśmiechnęła się, lekko zawstydzona i powiedziała:
            - Jeden.
             Może to dziwne, ale poczułem się wyróżniony. Tak… chyba był to jeden z pierwszych objawów mojego szaleństwa.
              Dalej wymienialiśmy się piosenkami, a ja z czasem zdałem sobie sprawę, że i jej głos był muzyką. Piosenki, których słuchała przez moje słuchawki, komentowała z subtelną melodyjnością i smakiem. Chciałem słuchać jej więcej. Chciałem dowiedzieć się o niej więcej.  Pewnego dnia wysiadłem za nią z autobusu. Była zaskoczona, ale nie protestowała.
Nie chcąc tracić czasu zapytałem:
            - Chodzisz do Plastyka?
            Natychmiast odpowiedziała, że tak i zaczęła opowiadać o tym, że żałuje tej decyzji, ale, że jest już za późno. Poznała wspaniałych ludzi i nauczyciele też są w zasadzie spoko, tylko, że wolałaby chodzić do normalnego liceum, bo miałaby mniej lekcji i mogłaby skupić się bardziej na maturze. Mówiła bardzo dużo i była to kolejna rzecz, jaka mnie w niej zaskoczyła. W autobusie raczej nie była rozmowna. Nim się zorientowałem, dotarliśmy do jej szkoły. Chciała natychmiast tam wejść, ale zastąpiłem jej drogę.
            - Nie znam twojego imienia. – Powiedziałem. Roześmiała się i odpowiedziała:
            - Więc dlaczego nie zapytasz?
            - Jestem Adam – przedstawiłem się i podałem jej dłoń. Uśmiechnęła się zniewalająco i w ciągu ułamka sekundy stała się w moich oczach kimś istniejącym nie tylko w mojej wyobraźni, ale też w świecie rzeczywistym. Stała się osobą, posiadającą ciało, osobą, którą mogę dotknąć, osobą, z którą mogę rozmawiać. A ta osoba bez większego wysiłku nosiła imię lekkie, jak puch, imię melodyjne, imię historyczne, imię, które właśnie wkraczało w moją przyszłość.
            - Ania. – Niemal zaśpiewała. Uścisnęła moją dłoń i chciała ją cofnąć, ale nie pozwoliłem na to. Spojrzałem jej prosto w oczy, uruchomiłem całą siłą woli uśmiech, który w takich sytuacjach zawsze działał i powiedziałem:
            - Teraz musisz dać mi swój numer.
              Ona w odpowiedzi zaśmiała się i zrobiła krok w moim kierunku. Była tak blisko, że musiałem pochylić głowę, by patrzeć w jej oczy, a nie w czoło. Moje kolana zmiękły i czułem się dziwnie podekscytowany, tym bardziej, że wciąż trzymałem jej dłoń. Ania uniosła ironicznie jedną brew i prawie szeptem powiedziała:
           - Nic nie muszę. Za to ty coś musisz.
           - Co muszę? – Zapytałem.  Moje serce biło jak szalone, a ona na to:
          - Musisz zejść mi z drogi.
            Znów na chwilę odebrała mi mowę, ale zebrałem się w sobie i flirciarskim tonem powiedziałem:
          - Jeśli ładnie poprosisz… - Dobrze jednak wiedziałem, że Ania nie należała do dziewczyn, które ładnie by poprosiły. Zaśmiała się, pokręciła głową i szybkim ruchem wyrwała swoją dłoń z uścisku mojej. – No dobra… - ustąpiłem. Zanim weszła do szkoły, odwróciła się jeszcze i mrugnęła do mnie. Za późno przypomniałem sobie, że miałem być przygotowany na takie sytuacje, ale na szczęście dziewczyna szybko zniknęła za drzwiami.
          Drogi Czytelniku, możliwe, że trochę rozwlekłem się z opisami moich spotkań z Anią: krótkich i przypadkowych. Jednak wierz mi, były to najbardziej wyjątkowe dni mojego życia. Możesz myśleć, że nie zdążyłem nawet dobrze jej poznać, ale założę się, że ty też miałeś kiedyś uczucie, że kogoś, kogo dopiero spotkałeś, znasz tak naprawdę przez całe życie. A później wszyscy żyli długo i szczęśliwie…, ale nie w naszym przypadku. Później wiele się zmieniło. Kolejny zbieg okoliczności ponownie  odmienił moje życie. Czy znów trafiłem do punktu wyjścia? Być może, ale podczas mojej nieobecności, ten punkt drastycznie się zmienił.
           Szedłem do szkoły nieusatysfakcjonowany, bez numeru Ani, bez obietnicy na coś więcej. Chociaż, czy jej zachowanie nie było jakąś formą obietnicy? Jeśli ona nie zachowuje się jak dziewczyna zainteresowana chłopakiem, to jak zachowuje się taka dziewczyna? Nie dawało mi to spokoju.
           Dodatkowo stwierdziłem, że idę na bezsensowne lekcje. Gdyby nie perspektywa zobaczenia Ani, nawet nie wyruszyłbym tego dnia do szkoły. I może postąpiłbym słusznie. Samochód, który mnie potrącił w drodze na wagary, nie jechał na szczęście na tyle szybko, by uszkodzić we mnie coś więcej, niż tylko nogę. Sęk w tym, że złamana noga uziemiła mnie na kilka miesięcy. Najpierw leżałem w szpitalu, potem w domu, potem jeździłem do szkoły samochodem, wracałem od razu po lekcjach - też samochodem. Brak perspektywy zobaczenia Ani. To bolało mnie nawet bardziej, niż zraniona kończyna. Że też nie zmusiłem jej do zostawienia mi numeru telefonu…
           Chodziłem, a raczej kuśtykałem, jak struty. W końcu jednak przyszedł mi do głowy genialny pomysł. Wszedłem na stronę liceum plastycznego i na plany lekcji. Wiedziałem, że Ania chodziła do trzeciej klasy. Ku mojej radości, ten rocznik miał tylko klasę A. Nie tak jak u mnie – aż do J. Trochę mnie przeraził jej plan lekcji. Między normalnymi lekcjami jak w każdym liceum, było snycerstwo, rysunek i malarstwo oraz rzeźba. Były dni, że kończyła lekcje po szesnastej, a przecież miała jeszcze jakieś dodatkowe zajęcia z rysunku postaci. Ma – sa - kra. Właśnie to wtedy pomyślałem.
           Kilka minut po szesnastej usiadłem niezdarnie na ławce naprzeciwko jej szkoły. Pozostało czekać. W końcu usłyszałem dzwonek. Obawiałem się, że może została na jakieś dodatkowe zajęcia, o których nie wiedziałem. Trochę bałem się patrzeć na twarze uczniów (a jeśli zmieniła fryzurę i jej nie poznam?), patrzyłem więc na stopy. W którymś momencie pojawiły się żółte trampki. Moje serce przyspieszyło rytmu. Przenosiłem wzrok powoli, od zgrabnych, szczupłych nóg, przez dżinsową spódniczkę i białą koszulkę, aż dotarłem do jej oczu. Nie ścięła znów grzywki. Jej piękne czoło było odsłonięte. Uśmiechała się szeroko. W końcu mnie dostrzegła i jej twarz momentalnie zgasła. Spuściła oczy, gdy jakiś chudy dryblas  złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Myślałem, że coś we mnie pęka. Może to serce wstrzymało pompowanie krwi.
            Następnego dnia przekonałem tatę, że  sam potrafię dotrzeć do szkoły. Wsiadłem do autobusu i zobaczyłem Anię, opierającą się o żółtą barierkę. Stanąłem przed nią. Spojrzała na moją nogę w gipsie i kule.
         - Cześć. – Powiedziała jakimś dziwnym, złamanym głosem. Milczałem, w końcu znów się odezwała, ale z trudem – Adam, nie widziałam cię kilka miesięcy, a przecież… nic ci nie obiecywałam. Wiesz… wciąż możemy być przyjaciółmi.
         Nie mogłem powstrzymać śmiechu. Przyjaciółmi? No błagam, kto wierzy w takie rzeczy? Przez moje ściśnięte gardło przepłynęły słowa:
          - Daj spokój, to nawet na filmach nie działa.
           Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale chyba zabrakło jej słów. Dałem jej do potrzymania kulę i jedną ręką wyjąłem z kieszeni zielone słuchawki. Włożyłem jej do ucha jedną, a sobie drugą. Tym razem chciałem słuchać razem z nią.
What have I got to do to make you love me
What have I got to do to make you care
What do I do when lightning strikes me
And I wake to find that you're not there

What do I do to make you want me
What have I got to do to be heard
What do I say when it's all over
And sorry seems to be the hardest word

It's sad, so sad
It's a sad, sad situation
And it's getting more and more absurd
It's sad, so sad
Why can't we talk it over
Oh it seems to me
That sorry seems to be the hardest Word
                To był ostatni raz, gdy słuchaliśmy  razem muzyki. W oczach Ani zalśniły łzy, ale je powstrzymała. Nikt im nie obiecywał wolności wyboru.
            Tak się składa, że wszystko jest bałaganem.

Agata

Grafika:
http://www.tio.pl/foto_shop/7126_jbl-reflect-bt-sluchawki-sportowe-_2.jpg
http://kolorowe.net/pol_pl_Coloud-Colors-Green-29_1.jpg
http://hurtgps.pl/userdata/gfx/4ef2442e030905a16d3817086abe1aec.jp

50 komentarzy:

  1. Przepiękne opowiadanie! Jest takie prawdziwe, prawdopodobne. Muzyka naprawdę może połączyć albo rozdzielić ludzi. Wielkie gratulacje! Wielki talent!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe i wciągające opowiadanie! Gratuluję tytułu laureatki! Z pewnością jeszcze wiele w życiu osiągniesz pisząc dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie z kolei wydaje się to być nieprawdopodobne - co nie oznacza, że niemożliwe :) Uwielbiam spotykać ludzi na ulicy, którzy nie zamykają się w sobie ze słuchawkami w uszach i głową w chmurach. Uderzył mnie fakt, że Ania była właśnie taką, ciekawą i inną od wszystkich osobą. Tylko czy chłopcy rzeczywiście tak zabiegają i domyślają się, jeśli chodzi o dziewczyny? Autorka chyba marzy o podobnie wielkiej i nieprawdopodobnej miłości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak jest, nie jestem chłopcem, taka była moja wizja :) a o wielkiej i nieprawdopodobnej miłości marzy chyba wiele osób :)

      Usuń
  4. Bardzo fajne opowiadanie.:) Czyta się jednym tchem. Super pomysłowość, trzeba mieć naprawdę dobrą wyobraźnię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam wiele opowiadań, ponieważ książki są za długie, a ich czytanie zajmuje dużo czasu. Niektóre opowiadania są lepsze inne gorsze, ale to naprawdę mi się podoba. Nie jest zbyt banalne i pobudza wyobraźnię. Życzę ci więcej pomyslów i mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazje przeczytać coś jeszcze twojego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, wkrótce będziesz miała okazję, gdy tylko pojawi się nasz zbiór opowiadań :)

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy post.Posiadanie takiej wyobraźni jaką ma autorka, można nazwać darem.Idealna historia na niedzielne wieczory.

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawdę mówiąc, nie porwało mnie. Zgaduję, że to po prostu nie moje klimaty. Ale porwało, czy nie porwało - jedną rzecz muszę przyznać - styl, w którym zostało napisane opowiadanie niesamowicie przypadł mi do gustu. Można gdzieś znaleźć więcej twórczości? Oczywiście pomijając zbiorek i "Podświatło", o których była już mowa w poście. Z góry dziękuję za odpowiedź i cieplutko pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś czas temu ukazało się moje opowiadanie na łamach internetowego magazynu kulturalnego, oto link: http://szuflada.net/z-szuflady-czytelnikow-klotnia-o-milosc/ Zapraszam do przeczytania :) Myślę również o założeniu bloga, ale na razie to tylko pomysł, może po maturze się za to zabiorę :)

      Usuń
  8. Ah Agato, jak Ty to robisz? Dlaczego słowa tak ładnie ci się układają, a mnie, mimo że się staram, próbuję je przekupywać a nawet błagać, usilnie nie chcą słuchać? Może po prostu nie podoba im się sposób, w jaki myślę? Może mówimy innym językiem i dlatego nie możemy się porozumieć? Chciałabym choć raz napisać opowiadanie i być przynajmniej w połowie tak z niego zadowolona, jak po przeczytaniu któregokolwiek z twoich opowiadań. Mimo wszystko nadal w to wierzę i będę dalej próbować. Baw się dobrze ze słowami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również słowa nie zawsze chcą się słuchać, pamiętaj również, że pisarz jest najbardziej krytyczny dla swojej twórczości. Jeszcze nie udało mi się napisać opowiadania, z którego byłabym zadowolona w więcej niż 50%. Dziękuję więc za miłe słowa i życzę powodzenia ;)

      Usuń
  9. Tradycyjnie pięknie napisane opowiadanie i tradycyjnie gratuluję talentu pisarskiego oraz życzę jak największej liczby sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Widać wysiłek autorki włożony w ten tekst, pozostaje tylko życzyć kolejnych sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nieprawdopodobnie wciągające opowiadanie! Jestem pod wrażeniem takiego talentu. Bardzo miło mi słyszeć, że talent ten został odkryty już w tak młodym wieku, mam tylko nadzieję, że będzie on wciąż pielęgnowany i życzę dalszych sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, od takich komentarzy aż chce się pisać :D

      Usuń
  12. Gratuluje tytułu laureatki i życzę kolejnych sukcesów. Z tym wyciąganiem słuchawek w komunikacji miejskiej jest troche "naciągane", ale poza tym ok :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Również brałam udział w tym konkursie. Muszę przyznać, że jest to świetne doświadczenie, móc stworzyć opowiadanie mając za klucz tylko jedno słowo. Na pewno rozwija wyobraźnię i kreatywność. Opowiadanie przyjemnie się czyta, zatem możemy tylko czekać na kolejne sukcesy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, miesiąc opowiadań to świetne doświadczenie i wyzwanie ;)

      Usuń
  14. Jestem wielką fanką opowiadań. To również bardzo mnie zaintrygowało. Gratuluję autorce talentu do pisania. Z chęcią przeczytam kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Początkowo nie miałam ochoty czytać tego opowiadania. Jednak z kolejnymi linijkami tekstu coraz bardziej zaczęło mi się podobać. Tak się wciągnęłam, że zanim się obejrzałam był już koniec. Historia bohaterów jest jak z filmu. Chciałabym, aby częściej pojawiały się na blogu takie posty.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie wiadomo co stanie na naszej drodze. Trzeba być na wszystko gotowym i nigdy nie można sobie odpuszczać. Miłość może chować się wszędzie, a ona nie czeka aż po nią sięgniesz, tylko jest nieczuła. Gratuluje opowiadania ŁAŁ.

    OdpowiedzUsuń
  17. #Mateusz_Zamo21 marca 2016 10:40

    O ile wyciąganie słuchawek w komunikacji miejskiej jest wręcz nieprawdopodobne, to fakt, że muzyka łączy ludzi jest jak najbardziej uzasadniony ;) gratuluję talentu

    OdpowiedzUsuń
  18. Agata jest niesamowita. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  19. Gratuluję osiągnięć literackich i trzymam kciuki za następne sukcesy, bo niewątpliwie twoje opowiadania są interesujące i potrafią wciągnąć czytelnika. W tym tekście jest wiele prawd. Jedna, dosyć przykra, jest taka, że Ania obrazuje wiele nastolatek, które niepotrzebnie bawią się uczuciami kolegów. Druga dotyczy muzyki a dokładniej jej magicznej mocy łączenia ludzi. Myślę, że najciekawsze opowiadania to właśnie te, które są prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  20. @julkazwiernik21 marca 2016 12:47

    opowiadanie jest napisane w taki sposób, że z przyjemnością się je czyta :) życzę kolejnych sukcesów i czekam na kolejne równie pomysłowe dzieła !

    OdpowiedzUsuń
  21. Podziwiam talent autorki. Słowa pięknie układają się w całość, a tekst czyta sie przyjemnie i nawet nie wiadomo kiedy się kończy. Chciałabym kiedyś tak pisać, aby swoimi slowami zainteresować najbardziej zatwardzialych i opornych na czytanie. Agato czy prowadzisz swoj blog, na ktorym mozna przeczytać inne Twoje opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, jeszcze nie stworzyłam takiego blogu, ale planuję to zrobić ;)

      Usuń
    2. To czekamy :D Pozdrawiam :)

      Usuń
  22. Historia niemal jak z filmu. Podziwiam talent oraz życzę, aby każde kolejne opowiadanie było równie ciekawe!:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jest to piękne opowiadanie pełniące funkcję dydaktyczną. Jeśli kocha się kogoś platonicznie powinniśmy wyobrazić sobie, że nad tą osobą jest wielki napis jak u bram piekieł w "Inferno" Dante'go "Porzućcie wszelką nadzieję wy którzy wchodzicie". Oczywiście "wchodzenie" pełni funkcję metafory angażowania się w związek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często można się na tym sparzyć, ale lepiej żałować, że się coś zrobiło niż, że się czegoś nie zrobiło ;)

      Usuń
  24. Bardzo podoba mi się twój sposób pisania. Tekst czyta się płynnie i nie trzeba się zbytnio wysilać by je przeczytać. O wiele lepiej by mi się czytało książki gdyby znajdowały się tam teksty napisane przez Ciebie. Widzę,że bardzo dobrze czujesz się pisząc teksty, jesteś w swoim żywiole i robisz to co lubisz. Nie zostaje mi nic innego jak życzyć powodzenia w dalszym układaniu tekstów, ponieważ masz do tego wielki talent. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłeś w samo sedno! Miałam różne zainteresowania, ale żadne hobby nie utrzymało się przy mnie dłużej, niż pisanie :) Dziękuję bardzo ;)

      Usuń
  25. Wspaniałe opowiadanie. Jestem pod wielkim wrażeniem, czytałam je z ogromnym zaciekawieniem. Losy bohaterów potoczyły sie nieprzewidywalnie, podoba mi się to, że pokazałaś, że nie każda historia kończy sie "Happy Endem" jak w filmach. Sama jadąc do szkoły zawsze mam w uszach słuchawki, jak większość moich rówieśników, co utrudnia poznawanie osób które widuje dzień w dzień, w tym samym autobusie. Bez wątpienia masz wielki talent! Życzę powodzenia i czekam na kolejne wspaniałe opowiadania! :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję kiedyś rozbudować to opowiadanie i napisać dalsze losy bohaterów, kto wie, może jednak ich również czeka happy end, na pewno tego by chcieli, jak każdy z nas ;)

      Usuń
    2. W takim razie z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy! :D

      Usuń
  26. Świetne opowiadanie, gratulacje Agata. Mam nadzieję, że osiągniesz kiedyś sukces w tym, co robisz.

    OdpowiedzUsuń
  27. Swietne opowiadanie. Gratuluje talentu ktorego mozna tylko pozazdroscic. Opowiada o nas o nastolatkach XXI wieku , zaciekawia i wciaga czytelnika , pokazuje ze nie wszystko konczy sie dobrze ze czasami zycie robi cos calkiem odwrotnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłośnik poprawnej polszczyzny22 marca 2016 14:18

      Saro! Czy mogłabyś w przyszłości zadbać o poprawność swoich wypowiedzi?
      Nie ma znaków diakrytycznych. Chyba nie jest Ci wszystko jedno, czy masz się z kimś spotkać "w sadzie lub w sądzie"
      Składnia również niezbyt poprawna.
      Czy na pewno podoba Ci się zwrot "wciąga czytelnika"?

      Usuń
  28. Świetne opowiadanie, z chęcią przeczytałabym kolejne. Gratuluję talentu i łatwości w pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  29. #olamazurek32131 marca 2016 04:13

    Bardzo lubię czytać takie opowiadania. Gratuluję talentu i życzę dalszych sukcesów. Mam nadzieję, że jeszcze pojawi się jakieś twoje opowiadanie na tym blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Opowiadanie świetne! Czytałam je z ogromną przyjemnością.Życzę powodzenia i mam nadzieje,że będą kolejne. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetne opowiadanie.Bardzo lubię czytać takiego rodzaju opowiadania z rozbudowaną fabuła,która całkowicie pochłania czytelnika.Gratuluję talentu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Wspaniałe opowiadanie! Masz niesamowity talent. Sama kiedyś próbowałam napisać historyjkę, która niosłaby za sobą jakiś przekaz, puentę i wiem, że nie jest to łatwe i oczywiste.

    Gratuluję sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
  33. Cudowne opowiadanie! Mogłabym je czytać bez końca. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Wspaniałe opowiadanie! Gratuluję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetne opowiadanie. Gratuluję talentu i życzę dalszych sukcesów. :)

    OdpowiedzUsuń
  36. [i]Nie_Napisałem_Komentarza11 maja 2016 03:41

    Bardzo fajny i ciekawy post.

    OdpowiedzUsuń