24 listopada 2012

Oglądamy filmy


              
               W męskim świecie



W ludzkich… uczuć… lesie
(Antoni Malczewski)

W piątek po lekcjach, aby odreagować stres po całym tygodniu, wybrałam się do kina. Na przekór wszystkim fanom Zmierzchu, który jest bardzo popularny w ostatnich dniach, wybrałam polski film Mój rower w reżyserii Piotra Trzaskalskiego. Na pewno każdy z was słyszał o tym filmie, ponieważ jest bardzo często reklamowany w telewizji.

To gorzko - słodki film opowiadający historię trzech mężczyzn. Władek (Michał Urbaniak) jest chory na cukrzycę, lecz mimo to, mocno przesadza z alkoholem. Z tego powodu odchodzi od niego żona. W tej sytuacji, jego syn Paweł (Artur Żmijewski) i wnuk Maciek (Krzysztof Chodorowski) przybywają, aby mu pomóc. Pomimo wzajemnej niechęci, wyruszają na wspólne poszukiwania żony, mamy i babci. Czy wspólna podróż zbliży ich do siebie?

Moja pierwsza myśl po skończonym seansie była taka, że mężczyźni nie potrafią mówić o miłości, choć często kochają bardzo mocno. Dla bohaterów    Mojego roweru dopiero wspólna podróż stała się pretekstem do prawdziwej rozmowy o tym, co czują i o co mają do siebie żal. Ta wyprawa zmieniła całe ich życie. Tematyka  filmu jest poważna, a jednak jest wiele momentów, które rozśmieszą widza do łez.
 
Film się podoba polskim widzom, bardzo dobrze też został przyjęty za granicą. Na festiwalu w Melbourne wywołał owacje na stojąco, a widzowie w Chicago zażądali dodatkowego pokazu. Po obejrzeniu Mojego roweru Andrzej Wajda powiedział: To jest bardzo pięknie wymyślony film o tym, jak w pewnych sytuacjach człowiek czasem staje się człowiekiem. Jeszcze nie widziałem takiego filmu.   Felietonista Tomasz Golonko z kolei  pisze:   Mój rower" obala (…) mit,  że męskie kino to zawsze mordobicie. Nie potrzebujemy kolejnych klonów "Street Fighter" , a już na pewno nie w polskim wydaniu. Zamiast tego, serwowany jest nam produkt regionalny o jakości najlepszej. Bo kino dla facetów to takie, gdzie nie ma zbędnych dramatów, próby wyciśnięcia z nas chociaż jednej łzy. I tak jest z "Moim rowerem". To film, do którego można się przyznać:  "Tak, oglądałem". Po prostu bez obciachu. Idźcie.

Jeżeli więc nie ulegasz "zmierzchomanii"  i masz ochotę wybrać się do kina, Mój rower będzie świetnym pomysłem. Naprawdę polecam.

Weronika

Grafika:
http://culture.pl/sites/default/files/images/imported/film/filmy%20kadry%20i%20dvd/moj%20rower%20trzaskalski/moj%20rower%20trzaskalski1_6475656.jpg

2 komentarze:

  1. Bardzo spodobała mi się recenzja tego filmu, chociaż muszę przyznać, że nie przepadam za polskimi filmami i wybierając jakiś film raczej nie obejrzałabym filmu "Mój rower". Najczęściej wybieram filmy oparte na faktach. Serdecznie polecam film "Kwiat pustyni", który jest ekranizacją autobiografii o tym samym tytule. Opowiada o somalijskiej kobiecie, która w wieku 5 lat została poddana obrzezaniu, a w wieku 13 lat sprzedana za żonę obcemu mężczyźnie. Wszystkie zdarzenia z jej życia doprowadziły ją do kariery jako rzeczniczki ONZ. Muszę przyznać,że nie oglądałam filmu, ponieważ najpierw w ręce wpadła mi książka. Po jej przeczytaniu byłam naprawdę wstrząśnięta ale serdecznie polecam zarówno książkę jak i film, który za chwilkę obejrzę :) Troszkę się rozpisałam, więc tak przy okazji proszę, żeby na blogu częściej pojawiały się recenzje filmów:)
    I bardzo podoba mi się nowy wygląd bloga :D
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam zachwyt Weroniki. Film Piotra Trzaskalskiego jest wyjątkowo piękny i mądry. Kadry przesuwają się bez pośpiechu, dając czas na refleksję i na przyjrzenie się bohaterom. Pada wiele cennych kwestii dotyczących życia, np. o upadaniu i podnoszeniu się. Imponująca jest siła spokoju dziadka (Michał Urbaniak) i jego dystans do życia oraz samego siebie.A muzyka! Reżyser pokazuje, jak można ze sobą rozmawiać przy pomocy muzyki, kiedy słowa nie przechodzą przez gardło. Zwłaszcza te ważne, miłe,
      bo ranić się potafimy bez problemu. Zdecydowanie polecam ten film.

      Usuń