10 kwietnia 2021

Moje hobby, mój świat

 

      Co mi w duszy gra?

 

Muzyka zawsze będzie częścią mojego życia.

 (Gayle Forman)


Wielu młodych ludzi interesuje się muzyką. Czym innym jednak jest zainteresowanie, a czym innym całkowite oddanie się muzyce.  Nieliczni wiedzą, ile  trzeba poświęcić, aby w przyszłości odnieść sukces, albo przynajmniej być z siebie zadowolonym. Jedni  już w najmłodszych latach idą do szkoły muzycznej, inni odkrywają zamiłowanie do muzyki dopiero w późniejszym wieku, stają się samoukami  i dzięki ciężkiej  pracy  starają się być coraz lepsi. Jak wygląda takie życie  z bliska? Opowiem o nim i o  muzyce  na podstawie własnego doświadczenia.

Moja przygoda z muzyką zaczęła się, kiedy miałam 7 lat. Już w dzieciństwie nie mogłam żyć bez muzyki, a każde rodzinne święto było jednoznaczne z moim występem przed najbliższymi. Śpiewałam, grałam na zabawkowym pianinku już w wieku 3 lat, dlatego moi rodzice postanowili, że należy mi pomóc w rozwoju tego zainteresowania. Oczywiste się stało, że rozpocznę  naukę  w szkole muzycznej, pozostawało pytanie: Jaki wybrać instrument? Po dłuższym namyśle, wbrew obawom rodziny, wybrałam skrzypce. Do dziś pamiętam swoją radość, kiedy okazało się, że zdałam egzaminy wstępne i zostałam przyjęta do Państwowej Szkoły Muzycznej im. Karola Szymanowskiego  I stopnia w Zamościu –w klasie skrzypiec. Pierwsze lekcje wydawały się wspaniałe. Uczyłam się trzymać poprawnie instrument, potem grać podstawowe melodie i uczyć się rozmieszczenia dźwięków. Zawsze przychodziłam do domu  z uśmiechem i nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu zacznę grać poważne utwory. Cały trud rozpoczął się dopiero w piątej, szóstej i siódmej klasie podstawówki. W szkole zaczęło dochodzić coraz więcej nowych przedmiotów, z którymi do tej pory nie miałam do czynienia. Materiał w szkole muzycznej też zaczął się poszerzać. Rozpoczęło się prawdziwe kształcenie słuchu, audycje, podczas których poznawaliśmy historię muzyki i dzieje kompozytorów, a także dodatkowy fortepian. Od tamtej pory musiałam radzić sobie w szkole podstawowej  i muzycznej. Od zawsze powtarzam, że były to dla mnie dwie szkoły życia. Podczas, gdy moi rówieśnicy spokojnie spędzali lata swojego dzieciństwa, umawiali się do kina, wychodzili na dwór, rozmawiali na przerwach, ja szukałam wolnych choćby pięciu minut, aby odrobić pracę domową na następny dzień. Nauczyciele często przyłapywali mnie na odrabianiu lekcji na szkolnych parapetach albo ławkach. Od zawsze byłam uważana wśród swoich rówieśników za ,,tę inną”. Każdy dziwił się, jak mogę odrabiać lekcje na przerwach i to jeszcze zadane dopiero na następny dzień, ale ja wiedziałam, że kiedy przyjadę ze szkoły muzycznej późnym wieczorem, nie będę miała siły na nic.

Lekcje w szkole muzycznej miałam zazwyczaj cztery razy w tygodniu. Najczęściej wyglądało to tak, że przychodziłam czym prędzej ze szkoły do domu, miałam kilka minut, żeby coś zjeść i od razu trzeba było jechać, aby nie spóźnić się do szkoły muzycznej. Najgorsze chwile, jakie wspominam, to egzaminy. Musiałam uczyć się na pamięć etiud, sonat, koncertów skrzypcowych, mieć perfekcyjnie wyćwiczone gamy i pasaże do gam. Komisja oceniała nie tylko moją grę na instrumencie i czystość wydobywanych przeze mnie dźwięków, ale też moją postawę i to, w jaki sposób trzymam instrument. Egzaminy odbywały się najczęściej w małych salkach i świadomość, że wszyscy tam obecni patrzą na mnie i na moje ręce, wcale mi nie pomagała. Dodatkowo, zawsze pod koniec semestru trzeba było zaliczyć drugi instrument, w moim przypadku fortepian. Oczywiście z bieżącego materiału, zapisu nutowego, historii muzyki odbywały się kartkówki i sprawdziany, a do tego dochodziła szkoła podstawowa, w której również oczekiwano ode mnie, że będę przygotowana na każdą lekcję, kartkówkę i sprawdzian. Właśnie to – konieczność radzenia sobie w dwóch szkołach -  jest jednym z moich najgorszych wspomnień. Żadnego nauczyciela nie obchodziło, że mam dodatkowo drugą szkołę i kosztuje mnie mnóstwo czasu, sił i cierpliwości, aby utrzymać wysoki poziom w obydwu z nich. Z kolei w szkole muzycznej nikt nie uwzględniał, że mam  mnóstwo pracy  w podstawówce - najczęściej słyszało się zarzut, że czegoś się nie wyćwiczyło,  marnuje się swój potencjał, że jest się niewystarczająco dobrym.

Na szczęście mój Pan Profesor od skrzypiec był niezwykle cierpliwym i wyrozumiałym człowiekiem. Byłam niebywale wdzięczna za to, że trafiłam akurat do niego. Tutaj właśnie zaczynają się moje dobre wspomnienia. Każda lekcja z moim Panem Profesorem była dla mnie chwilą wytchnienia od rzeczywistości. Nawet jeśli czegoś nie przećwiczyłam dokładnie, nie krzyczał i nie zarzucał mi lenistwa. Innym miłym wspomnieniem była orkiestra szkolna. Nauczyłam się tam niesamowicie ważnych rzeczy. Przede wszystkim grania w większej grupie ludzi, a nie solo, jak to bywało do tej pory. Tam  każdy muzyk pracował swoją grą na wspólny efekt, który miał zachwycać widownię. Każdy więc musiał jak najlepiej zagrać swoją partię. Najmniejsza pomyłka każdego instrumentalisty z osobna, tak naprawdę odbijała się na wszystkich członkach orkiestry. Trzeba było grać uważnie, w tempie, tak, żeby pokazać się z jak najlepszej strony, ale też nie zagłuszyć przy tym innych. Każdy instrument był równie ważny. Jeżeli miałabym wymienić jedno, najlepsze wspomnienie ze szkoły muzycznej, to byłaby to właśnie orkiestra, a przede wszystkim ludzie, którzy ją tworzyli.

W szkole  muzycznej nawiązałam przyjaźnie  z ludźmi  o podobnych zainteresowaniach, które – mam nadzieję -  przetrwają  długie lata. Mimo wielu wspaniałych chwil spędzonych w tym miejscu, zdecydowałam się zakończyć swoją edukację w szkole muzycznej na pierwszym stopniu. Przerażała mnie wizja uczęszczania tam podczas równoczesnej nauki w liceum oraz pisania matury i przygotowań do dyplomu (końcowego popisu własnych umiejętności grania na wybranym instrumencie, zawierającego skomplikowane utwory ukazujące kunszt muzyczny kompozytora). Dziś nie żałuję swojej decyzji. Podstawy, które zdobyłam podczas sześciu lat nauki, pozwalają mi na cieszenie się grą na skrzypach bez konieczności  dalszego  szlifowania i podnoszenia umiejętności.  Jestem niezmiernie wdzięczna za wszystko, czego się tam nauczyłam. Dzięki temu, że płynnie czytam i rozpisuję nuty, mogę komponować własne piosenki i dodawać do nich fragmenty, w których gram na skrzypcach. Z kolei dzięki orkiestrze i zdobytym  w niej doświadczeniu mogę grać w różnych zespołach, bez problemu komunikując się z innymi muzykami.

Bez  muzyki nie wyobrażam sobie życia. W niej mogę wyrazić  własne myśli i uczucia. Często jednak młodzi ludzie tworzący muzykę  nie są niestety doceniani.  A przecież  do stworzenia piosenki potrzeba ogromnego  wkładu pracy.  Najczęściej odpowiada za nią kilka osób, ponieważ od początku jest to złożony proces. Najpierw potrzeba tekstu, który będzie oryginalny i łatwy do zapamiętania, następnie chwytliwej melodii. Obecnie najczęściej tworzy się beat, który łatwo wpada w ucho odbiorcom, a całą pracę wykonuje się w studiu  z profesjonalnym mikrofonem, kimś  odpowiedzialnym za mix i mastering takiej piosenki  i utwór jest właściwie gotowy do opublikowania. Niestety, coraz częściej beat jest powtarzany, a piosenki są do siebie podobne. Tak  powstają sezonowe hity dla niewybrednych odbiorców.

Mnie urzekają artyści, którzy tworzą muzykę  wynikającą z ich przeżyć i wyrażają prawdziwe emocje. Bardzo cenię sobie zespoły i muzyków, którzy mają własny niepowtarzalny styl tworzenia  i wykonania. Wtedy już po pierwszych dźwiękach mogę rozpoznać  wykonawcę.  Myślę, że dla artysty również ważne jest to, aby dzielić się ze swoimi fanami jakąś częścią siebie, która opowiada swojego rodzaju historię. Kiedy komponowane piosenki wiążą się z określonymi wspomnieniami, słuchając ich przenosimy się w zupełnie inny świat. To bardzo ważne, a zarazem tak często niedoceniane i  pomijane w dzisiejszym świecie.

Czy są wśród was pasjonaci muzyki? Chętnie  przeczytam wasze komentarze  z nadzieją, że muzyka żyje w każdym z nas. I z przekonaniem, że:  Muzyka to najlepszy język do poruszenia serc ludzi na całym świecie – jak uważał Jimmy Page.                                                                                                                                           

Aviox

 

Grafika:

https://cdn.pixabay.com/photo/2015/05/01/09/37/music-748118_960_720.jpg

https://cdn.pixabay.com/photo/2014/03/03/08/21/music-278795_960_720.jpg

https://cdn.pixabay.com/photo/2014/06/06/10/19/music-363275_960_720.jpg

15 komentarzy:

  1. ,,Muzyka jest jak morze: stoimy na jednym brzegu i widzimy dal, ale drugiego brzegu dojrzeć nie podobna'' - Henryk Sienkiewicz

    Podziwiam Cię, że dałaś radę pogodzić obowiązki z pasją. Wiele ludzi wybiera ..., Ty połączyłaś. Ta ''synteza'' dużo od Ciebie wymagała,ale także otworzyła drzwi, których już nikt nie zamknie :) Bardzo ciekawy artykuł !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że artykuł Ci się spodobał. Masz rację, nikt nie zamknie przede mną drzwi, które otworzyłam sobie ciężką pracą.

      Usuń
  2. Konstanty Ildefons Gałczyński "Ech muzyka, muzyka" (fragment)

    O, dajcie mi te małe skrzypce
    Może na skrzypcach wygram
    Wiatr i pochyłą ulicę
    I noc, co taka niezwykła

    Ech, muzyka, muzyka, muzyka
    Spod smyka zielony kurz
    Lecą gwiazdy zielone spod smyka
    Damy karo, bukiety róż.

    […]

    Wydobywaj "spod smyka zielony kurz [...], gwiazdy zielone, [...]bukiety róż". Niech muzyka będzie dla Ciebie źródłem szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka od najmłodszych lat jest dla mnie źródłem szczęścia i mam nadzieję, że pozostanie nim ma zawsze.

      Usuń
  3. Podziwiam Cię za umiejętność pogodzenia nauki w dwóch szkołach. Jestem pewna, że trud i poświęcenie, jakie włożyłaś w rozwój swoich zdolności muzycznych, przyniosą jeszcze nieraz wspaniałe owoce. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Trud i poświęcenie faktycznie przynoszą rezultaty w postaci moich autorskich kompozycji, których mam nadzieję z czasem będzie coraz więcej.

      Usuń
  4. Bardzo podziwiam Twoją determinację i zamiłowanie do muzyki. Sam uwielbiam słuchać muzyki i grać różne utwory, jednak pozostaje to na amatorskim poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wielu przyjaciół, którzy zajmują się muzyką amatorsko i są świetni w tym co robią. Taka droga jest o wiele trudniejsza, bo wszystkiego uczysz się sam. Pamiętaj, żeby się nie poddawać i wierzyć w swoje umiejętności! Satysfakcja, jaką daje później dobrze wyćwiczony utwór jest niezastąpiona.

      Usuń
  5. Podziwiam cię, że dałaś radę na dwa etaty w dwóch szkołach, na pewno włożyłaś w to wiele trudu jak i zaangażowania. Sama lubię słuchać muzyki jak i również grać gdy tylko mam okazję, wciąż żałuje,że nie poszłam na darmowe lekcje gitary, tylko z powodu nieśmiałości. Może kiedyś jeszcze uda mi się załapać, a tobie życzę samych sukcesów! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pogodzenie nauki w dwóch szkołach na pewno nie było łatwym zadaniem. Cieszę się, że Ci się to udało i przynosi wielkie efekty. Sama bardzo lubię słuchać muzyki, ale śpiewanie lub granie na jakimś instrumencie nie jest dla mnie. Życzę Ci sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nauka w dwóch szkołach musi być bardzo trudna. Podziwiam, że byłaś w stanie to pogodzić. Osobiście próbowałam gry na gitarze ale jednak nie jest to zajęcie dla mnie. O wiele więcej radości sprawia mi słuchanie muzyki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziwiam Cię, że pogodziłaś ze sobą dwie szkoły. Nauka i pogodzenie wszystkiego musiało byc bardzo trudne. Powinnaś być dumna z siebie zarówno jak i z rodziców, których zauważyli w tobie talent i pomogli ci w jakimś stopniu go rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam Cię, że pogodziłaś ze sobą dwie szkoły.Musiało być to naprawdę trudne.Podziwiam i życzę Ci wielu sukcesów:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam Cię za to,że dałaś radę uczestniczyć w dwóch szkołach i twoją umiejętność grania na gitarze oraz życzę dużo sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
  11. Od siebie mogę polecic ten sklep muzyczny online. Jestem pewna, że każdy miłosnik muzyki coś tam dla siebie znajdzie. Ja nie wyobrażam sobie życia bez muzyki. Cały czas uczę się gry na nowych instrumentach.

    OdpowiedzUsuń