Między fascynacją a lękiem
Piękno jest (…) ograniczone kanonem,
a brzydota jest nieograniczona w swoich możliwościach.
(Umberto Eco)
Jak zdefiniować brzydotę? Jeśli potraktować ją jako kategorię estetyczną, należy pamiętać, że bardzo długo była uznawana za przeciwieństwo piękna. O ile piękno oznaczało symetrię, harmonię i funkcjonalność, to brzydota – niesymetryczność, dysharmonię i niepraktyczność. Dopiero na początku XX wieku brzydota stała się odrębną wartością estetyczną, niezależną od piękna. Należy jednak pamiętać, że brzydota jest nie tylko częścią estetyki oraz sztuki, lecz również elementem moralności (a więc i etyki). W takim ujęciu brzydota jest synonimem zła, zepsucia, choroby, rozkładu, a nawet głupoty (psychologicznej), natomiast piękno jest równoznaczne z doskonałością moralną i mądrością. Niełatwo jednoznacznie zdecydować, co jest piękne, a co brzydkie i od dawna trwają spory na ten temat. Zawsze w ocenie występuje bowiem element subiektywizmu, co ilustrują słowa Szekspira: Szpetne nonstra mogą się […] obok szpetniejszych wydawać pięknymi. A także Harlana Cobena: Linia między […] nadzwyczajną urodą a odpychającą brzydotą […] jest bardzo cienka. Wystarczy moment, żeby ją przekroczyć.
Fascynacja brzydotą. Brzydota zawsze występowała w życiu ludzkim, od dawna również znajdując odbicie w literaturze i sztuce. Jedynie zmieniało się wyobrażenie o tym, co brzydkie oraz rozumienie funkcji brzydoty. Trudno zapomnieć wizerunek Śmierci przychodzącej do Polikarpa. Średniowieczny autor raczy czytelnika odrażającymi szczegółami rozkładającego się ciała po to, aby wzbudzić lęk przed grzechem i przypomnieć o śmiertelności człowieka (memento mori!). Charles Baudelaire, francuski poeta XIX wieku, w wierszu Padlina także epatuje brzydotą, opisując rozkład zmarłej kobiety, a czyni to dlatego, żeby skłonić do refleksji nad znikomością ziemskiego życia. Jednak Baudelaire znajduje w brzydocie nowe piękno, łącząc tym samym przerażenie i wstręt z zachwytem. Opisów brzydoty nie szczędzą też swoim czytelnikom twórcy spod znaku naturalizmu, dążąc do niemal naukowego przedstawienia człowieka podległego prawom natury i prawom społecznym. Tu znajdzie się Emil Zola z powieściami: Germinal oraz Nana, a także Gustave Flaubert z Panią Bovary. Naturalistyczne opisy ludzkiej brzydoty – szeroko rozumianej – są również w twórczości Stefana Żeromskiego czy Władysława Reymonta. Z kolei poeci II połowy XX wieku (Tadeusz Różewicz, Miron Białoszewski, Ernest Bryll, Andrzej Bursa, Stanisław Grochowiak) z fascynacji brzydotą uczynili program. Grochowiak pisał: Wolę brzydotę/Jest bliżej krwiobiegu/Słów gdy prześwietlać/ Je i udręczać. Dlaczego pojawiła się tendencja, zwana turpizmem? Z kilku powodów. Ważnym źródłem okazały się wojna oraz ludobójstwo, które były synonimem brzydoty we wszystkich możliwych jej znaczeniach. Ten typ obrazowania pokazywał brutalną prawdę o świecie i człowieku. Wyrażał też bunt przeciw biologii: bólowi, cierpieniu, śmierci, wreszcie – rozkładowi. Nie godził się na faworyzowanie piękna, które nie jest zasłużone, tak jak brzydota nie jest zawiniona. Stąd się zrodziła idea mizerabilizmu, czyli współczującej postawy wobec ludzi. Wreszcie, turpizm wynikał z niezgody na łatwy optymizm w życiu i w sztuce (na przykład socrealizm) oraz z protestu przeciw sztuce dążącej do idealnego piękna. To jego najważniejsze, choć nie jedyne źródła. Brzydota wyrażała się również w sztukach plastycznych. Gdzie jej szukać? W dziełach Hieronima Boscha, Pietera Bruegla, Albrechta Dürera, van Rijna Rembrandta, Pietera Grosza, u twórców pop-artu, dadaizmu, u Franciszka Nowowiejskiego, Zdzisława Beksińskiego i wielu innych. W tym poście rozważania o brzydocie zostały zilustrowane obrazami Jerzego Dudy – Gracza, który sięgając do surrealizmu, symbolizmu oraz groteski, przedstawił karykaturalnie zdeformowanych ludzi po to, aby ujawnić ich brzydotę moralną i mentalną. Kolejność obrazów: Hamlet polny; Babel; Para.
Lęk przed brzydotą. Amerykański pisarz Gene Brewer stwierdził: Ludzie nie cierpią brzydoty. Boją się, że jest zaraźliwa i takie tam... Brzydota bardzo często wzbudza uczucie sprzeciwu, odrazy i lęku. Do tego stopnia, że w świecie popkultury nawet czarownica z kreskówki ma nienagannie pomalowane usta i idealnie nakreślone łuki brwiowe (Anna Piątkowska, Interia). Z owego lęku wynika niekiedy obsesja na punkcie własnego wyglądu, która w skrajnych przypadkach może się przekształcić w chorobę, zwaną dysmorfofobią. Samo słowo wywodzi się z języka greckiego i oznacza: lęk przed deformacją. Czym się ona przejawia? Nadmiernym skupieniem na rzekomych brakach we własnym wyglądzie, a więc na urojonej brzydocie. Cierpiący na tę przypadłość nie potrafi nabrać do siebie dystansu ani skupić się na niczym poza sobą, a wynika to z zaniżonej samooceny. Pocieszające jest, że można sobie z tą chorobą poradzić, udając się do psychologa lub psychiatry.
W poście zamieściłam trochę wiadomości i refleksji na temat brzydoty - od fascynacji po lęk przed nią. Oczywiście, jest to niepełne ujęcie tak złożonego i niejednoznacznego zagadnienia. Czytając o brzydocie, natknęłam się za to na opis Tersytesa, bohatera Iliady Homera w przekładzie Franciszka Ksawerego Dmochowskiego: zezowaty, kulawy, potwór w świecie rzadki, garb mu spycha skręcone na piersi łopatki, głowa długa szpiczasta, rzadkim kryta włosem, najbardziej on złośliwym śmiał przegryzać głosem. Tersytes jest jednym z uosobień brzydoty w literaturze, drugim jest Quasimodo, bohater powieści Wiktora Hugo Dzwonnik z Notre Dame. Zachęcam do szukania innych brzydali oraz do zastanowienia nad ich funkcją w dziełach literatury i sztuki.
Fedda
Grafika:
http://rynekisztuka.pl/wp-content/uploads/2013/05/jerzy-duda-gracz7.jpg
https://www.laminerva.pl/wp-content/uploads/2016/11/dudagracz-1.jpg
http://www.artvalue.fr/image.aspx?PHOTO_ID=1056288&width=500&height=500
Grochowiak pisał, że brzydota:
OdpowiedzUsuń"(…) ukleja najbogatsze formy
Ratuje kopciem
Ściany kostnicowe
W zziębłość posągów
Wkłada zapach mysi"
I w tym jest prawda życia!
Często piękno jest bezużyteczne, jak w przypadku Szymona Słupnika, którego „ Powołał Pan, / By trwał./By śpiewał mu pieśń/I piał. Święty biernie patrzy na tragizm i brzydotę ludzkiego życia. A może wcale ich nie zauważa? Tymczasem ktoś wiedzie na szafot chłopaka, ktoś gwałci dziewczynę – to nie jest piękne, ale jest prawdziwe.
Grochowiak pytał, czy można „w imię piękna wykląć rzeczy ciężkie,/ Stół do odpoczynku łokci krzesło do straży przy chorym!
W dzisiejszym świecie każdy chce być piękny, podziwiany... Często zapominamy jednak co kryje się pod definicją piękna, który jego aspekt jest najbardziej wartościowy.
OdpowiedzUsuńPiękno samo w sobie jako część estetyki bez wątpienia ma określoną wartość, nieraz bardzo dużą, jednak to samo pojęcie w aspekcie moralnym jest o wiele bardziej wartościowe. Na wartość piękna estetycznego składa się w pewnym sensie tylko część wizualna, krucha, niepewna, którą łatwo zniszczyć. Piękno moralne to coś ponad wszystkie inne piękna. Ono jest głęboko zakorzenione w sercu każdego z nas. Tylko od nas zależy czy rozwiniemy je, czy będziemy je pielęgnować i czy wyeksponujemy je, nadając mu należne pierwsze miejsce.
Bardzo ciekawy artykuł, skłaniający refleksji.
Piękno – brzydota to pojęcia względne. Przysłowie chińskie mówi: „Róża jest piękniejsza niż kapusta, lecz zupa z róży jest gorsza niż kapuśniak.”
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach coraz mniej spotyka się sytuacje, w której ludzi dzieli się na brzydkich i pięknych. Moim zdaniem każdy człowiek jest piękny na swój sposób. Ale wyobrażenie śmierci z Polikarpa śni mi się po nocach.
OdpowiedzUsuńBardzo ucieszyło mnie ujęcie w artykule cienkiej granicy między pięknem a brzydotą. Każdy z nas trochę inaczej postrzega piękno i brzydotę, co na swój sposób sprawia, że jesteśmy wyjątkowi.
OdpowiedzUsuńZarówno piękno, jak i brzydota mają w sobie coś wyjątkowego. Warto więc je doceniać i czerpać z nich refleksje. Świetny tekst. :)
OdpowiedzUsuńPrzemawia do mnie ujęcie brzydoty jako zła, zepsucia czy też głupoty. W dzisiejszych czasach bardzo często ocenia się ludzi po ich wyglądzie zewnętrznym. Bywa, że osoby piękne są brzydkie w środku, zrozumiałe, zepsute, nieliczące się z potrzebami innych. W mojej ocenie pięknym jest ten, który ma piękną duszę.
OdpowiedzUsuńZarówno piękno jak i brzydota to pojęcia, które będziemy interpretowali każdy na własny sposób. Różni ludzie mają różne walory estetyczne. Podczas gdy dla jednych coś może być odrażające, inni będą się tym zachwycali. Według mnie to, że każdy człowiek postrzega ten świat odrobinkę inaczej niż reszta jest wspaniałe. Każdy z nas ma w sobie cząsteczke czegoś wyjątkowego i niepowtarzalnego.
OdpowiedzUsuńKiedy myślę o brzydocie najbardziej kojarzy mi się ona z ,,Naną" E. Zoli. Opis choroby i umierającego, cierpiącego ciała Nany w kontekście brzydoty jest według mnie wybitnie potworny. Uznaje brzydotę i wpisuje się w twierdzenie T. Różewicza: ,,Wolę brzydotę, jest bliżej krwioobiegu". Brzydota jest ludzka tak jak piękno. Może się ujawniać zewnętrznie bądź wewnętrznie lub tak i tak co dobitnie ilustrują perypetie życiowe Nany oraz ludzkie życie.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna w bajkowym świecie np. Disneya dostrzegamy podział na pięknych, dobrych bohaterów, oraz na złych, brzydkich.
OdpowiedzUsuńDr Alan Feingold dokonał analizy z wydziału psychiatrii Yale University. Stwierdził on, iż łatwiej jest nam dopisywać osobie atrakcyjnej dobre cechy takie jak np. inteligencja, otwartość, niż osobom mniej atrakcyjnym.
Wierzę, że w pełni pozbędziemy się ów podziałów i nie będziemy patrzeć na drugiego człowieka pod pryzmatem kanonu piękna.