Nasza matma kochana!
Sinus, cosinus, daj Boże
dwa minus.
(uczniowskie)
(uczniowskie)
Bez matematyki ani rusz. To właśnie ją chwalą
pod niebiosa. Mówią o niej również, że jest królową nauk oraz że jest miarą
wszystkiego. Mają rację…To ona chwyta ludzi za mózgi i trzyma tak mocno,
że niewiele z nich zostaje. To ona patrzy na ciebie ze stron zeszytu
wyzywającym wzrokiem, perfidnie się uśmiechając. Niezależnie od tego, jaki jej dział przerabiasz, ona zawsze spogląda tak
samo – jej wzrok zuchwale zawiesza się na wpatrzonej w notatnik twarzy i
sprawia, że myśli stają się coraz wolniejsze. Hipnotyzuje cię, aż w końcu
przestajesz racjonalnie myśleć. A ponoć
to ona rozwija umysł! Chyba raczej zwija! Kiedy tak liczysz i liczysz, to w końcu te wszystkie cyfry wchodzą ci do głowy i
osiedlają się tam na stałe. Dobierają się w pary, budują sobie chatki i coraz
bardziej się rozmnażają. Na przykład trójka z piątką mieszkają w chatce numer jeden i mają pięcioro dzieci:
szóstkę, siódemkę, dziewiątkę, trójkę oraz
ósemkę (nie wiadomo, jaka zależność rządzi tym, że są to takie cyfry a nie
inne). Mnożą się więc te liczby coraz bardziej w twojej głowie, a z tobą jest
coraz gorzej…
Ach! Jak my kochamy matematykę, my – humaniści.
Chyba niedługo zaczniemy pisać o niej wiersze. Mam już początek: „Matematyko,
Miłości moja! ty jesteś jak szkoła. Ile
cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto na co dzień z tobą obcuje...”. Swoja
drogą, ciekawe, co Mickiewicz powiedziałby na taką zmianę w jego
utworze? Myślę, że jako wybitny pisarz (mający zapewne bardziej rozwinięto
prawą półkulę mózgu, odpowiadającą za zdolności humanistyczne), też nie miał
głowy do matmy i może nawet spodobałaby mu się ta przeróbka. Matematyka wywołuje u nas palpitację serca. Już
sama świadomość, że danego dnia czeka na nas ona, sprawia, że chce nam się żyć. Cóż to
by było zresztą za życie bez niej! Straciłoby sens. Geometria jest dla nas niezbędną do
życia wodą, a funkcja kwadratowa – chlebem! Bliższe spotkania z nią zawsze
kończą się wesołym śmiechem. Bo cóż innego robić po sprawdzianie, na którym
kompletnie nic się nie napisało, jak tylko gorzko się zaśmiać?
Pitagoras powiedział, że liczby rządzą światem.
Rządzą także naszym życiem. Zawsze jakimś cudem budzik dzwoni wpół do siódmej zamiast
równo o szóstej; zawsze dostajemy jedynkę, kiedy spodziewaliśmy się tej błogiej
dwójki. Wreszcie, zawsze z niecierpliwością czekamy każdego dnia na szczęśliwy
numerek w naszej szkole. Któż więc zaprzeczy, że nasze życie jest jedną wielką
matematyką? Wartość tej nauki doceniamy
szczególnie wieczorami, kiedy nagle olśni nas, że na następny dzień jest
jeszcze sporo zadań, a my nawet nie zaczęliśmy. Co gorsze - nie mieliśmy nawet w
planach zacząć. Wówczas to spędzamy romantyczny wieczór w jej towarzystwie.Kiedy już zrobiliśmy jakieś zadanie i z tryumfem
patrzymy jej prosto w oczy, ona śmieje się bezczelnie. Wytrzymujemy spojrzenie
i z nadzieją spoglądamy na koniec podręcznika, aby sprawdzić odpowiedź. I nagle doznajemy
białej gorączki! Przez głowę przechodzi multum myśli, a wśród nich ta: „jakim
cudem…?”. Jakim cudem wynik może nie zgadzać się z odpowiedzią? Ale za chwilę
przychodzi nam do głowy myśl taka, że to na pewno autorzy książki się pomylili
i zamieścili błędne rozwiązanie (co - niestety - zdarza się nader rzadko). W takiej sytuacji pozostaje nam męczyć się dalej
nad tym zadaniem albo się poddać. Niektórzy z bezsilnością przechodzą do
następnego ćwiczenia, inni – jeszcze raz idą w szranki z poprzednim.
To tylko przykłady z naszego życia – życia
humanistów, którzy kochają matematykę. Ostatnio przeczytałam, że
matematyka jest kompleksem Polaków. Zawsze to jakieś pocieszenie, że nie tylko
my mamy z nią problemy, ale cały naród. Utożsamiamy się z ojczyzną… To ci
dopiero patriotyzm! Jeden z włoskich uczonych mówi, że „dopóki będzie w
szkołach nauczana algebra, dopóty ludzie będą się modlić". Matematyka
jest, można by rzec, podstawą współczesnego świata i nic nie wskazuje na to, by
kiedykolwiek miała być wycofana ze szkół. Jedno jest więc pewne: ludzie zawsze
będą się modlić.
Powtórzę więc jeszcze raz: my – humaniści,
kochamy matematykę! Niestety, miłość wymaga poświęceń…
Kamila
Grafika:
http://www.iceis.pl/matematyka/matematyka_-_dojazdem.jpg
Brawa dla kolejnej felietonistki! :)
OdpowiedzUsuńFajnie by było, gdyby teraz matematycy postarali się napisać o swojej miłości - języku polskim.
Pomyślałam dokładnie o tym samym. Matematycy, czekamy.
UsuńBlogerzy również o tym pomyśleli. Post o miłości matematyków do języka polskiego powstaje i myślę, że niebawem się ukaże. Pracuje nad nim jeden z matematyków. To może być ciekawe doświadczenie dla humanistów. Czekamy z niecierpliwością.
UsuńZgadzam się z Tobą Doris.;) Miło byłoby poczytać felietony o języku polskim.;)
OdpowiedzUsuńBARDZO podoba mi się cytat na początku. Chyba jest to życzenie wielu uczniów, w chwili oddawania sprawdzianów. Kamila bardzo fajny felieton. Podoba mi się, sprytnie wykorzystana ironia. Matmo nasza kochana! :D Cieszę się, że inni, mają podobne odczucia na temat tego przedmiotu.
OdpowiedzUsuńDroga Kamilo! Co prawda nie jestem humanistką z krwi i kości (biol - chem pozdrawia!), ale śmiało mogę stwierdzić, że właśnie przeczytałam jeden z lepszych wpisów, jakie dotąd pojawiły się na blogu! Nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować! :) Czekam na kolejny Twój artykuł!
OdpowiedzUsuńP.S. Nie wpadaj we frustrację z powodu swoich zdolności matematycznych, bo z mojego punktu widzenia byłoby to niesprawiedliwe, gdybyś oprócz lekkiego pióra miała dodatkowo umysł ścisły!
Pozdrawiam
Bardzo ciekawy felieton, Kamilo, powinnaś więcej pisać :) !
OdpowiedzUsuńŚwietny post i idealnie użyta ironia opisująca matematykę. Przedmiot budzący strach i obawy uczniów przed zbliżającym się sprawdzianem lub lekcją. Matematyka-mimo, że królowa nauk to jednak znienawidzona przez humanistów.
OdpowiedzUsuńMatematyka, matematyka... Niby normalna sprawa: dodawanie, odejmowanie a jednak nieraz potrafi zazgrzytac pomiędzy uczniowskimi zębami... Żaden przedmiot w szkole nie zapewnił mi chyba tylu nieprzespanych nocy. :)
OdpowiedzUsuńKolejny bardzo ciekawy post na temat kochanej przez humanistów matematyki.Oby wszystkie pozostałe Twoje posty-Kamilo-były równie oryginalne i interesujące. Ciekawe jaki będzie następny post z tego cyklu-już nie mogę się doczekać...
OdpowiedzUsuńŚwietny posst.;)
OdpowiedzUsuńJa chcę więcej takich felietonów.;]
OdpowiedzUsuńSpokojnie, już niedługo ukaże się kolejny.;)
UsuńPozdrawiamy.
Zdam maturę, czy nie zdam ? Oto jest pytanie. Matematyko, bądź łaskawa... :)
OdpowiedzUsuńWpis jak najbardziej adekwatny do sytuacji w jakiej znajduje się większość uczniów. Oby jak najwięcej takich! :)
Anonimowy82