27 listopada 2013

Co w trawie piszczy?



          Nasza matma kochana!


Sinus, cosinus, daj Boże dwa minus. 
(uczniowskie)


Bez matematyki ani rusz. To właśnie ją chwalą pod niebiosa. Mówią o niej również, że jest królową nauk oraz że jest miarą wszystkiego. Mają rację…To ona chwyta ludzi za mózgi i trzyma tak mocno, że niewiele z nich zostaje. To ona patrzy na ciebie ze stron zeszytu wyzywającym wzrokiem, perfidnie się uśmiechając. Niezależnie od tego, jaki jej dział przerabiasz, ona zawsze spogląda tak samo – jej wzrok zuchwale zawiesza się na wpatrzonej w notatnik twarzy i sprawia, że myśli stają się coraz wolniejsze. Hipnotyzuje cię, aż w końcu przestajesz racjonalnie myśleć. A ponoć to ona rozwija umysł! Chyba raczej zwija!  Kiedy tak liczysz i liczysz, to w końcu  te wszystkie cyfry wchodzą ci do głowy i osiedlają się tam na stałe. Dobierają się w pary, budują sobie chatki i coraz bardziej się rozmnażają. Na przykład trójka z piątką mieszkają  w chatce numer jeden i mają pięcioro dzieci: szóstkę, siódemkę, dziewiątkę, trójkę  oraz ósemkę (nie wiadomo, jaka zależność rządzi tym, że są to takie cyfry a nie inne). Mnożą się więc te liczby coraz bardziej w twojej głowie, a z tobą jest coraz gorzej…

Ach! Jak my kochamy matematykę, my – humaniści. Chyba niedługo zaczniemy pisać o niej wiersze. Mam już początek: „Matematyko, Miłości moja! ty jesteś jak szkoła.  Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto na co dzień z tobą obcuje...”. Swoja drogą, ciekawe, co Mickiewicz powiedziałby na taką zmianę w jego utworze? Myślę, że jako wybitny pisarz (mający zapewne bardziej rozwinięto prawą półkulę mózgu, odpowiadającą za zdolności humanistyczne), też nie miał głowy do matmy i może nawet spodobałaby mu się ta przeróbka. Matematyka wywołuje u nas palpitację serca. Już sama świadomość, że danego dnia czeka na nas ona, sprawia, że chce nam się żyć. Cóż to by było zresztą za życie bez niej! Straciłoby  sens. Geometria jest dla nas niezbędną do życia wodą, a funkcja kwadratowa – chlebem! Bliższe spotkania z nią zawsze kończą się wesołym śmiechem. Bo cóż innego robić po sprawdzianie, na którym kompletnie nic się nie napisało, jak tylko gorzko się zaśmiać?

Pitagoras powiedział, że liczby rządzą światem. Rządzą także naszym życiem. Zawsze jakimś cudem budzik dzwoni wpół do siódmej zamiast równo o szóstej; zawsze dostajemy jedynkę, kiedy spodziewaliśmy się tej błogiej dwójki. Wreszcie, zawsze z niecierpliwością czekamy każdego dnia na szczęśliwy numerek w naszej szkole. Któż więc zaprzeczy, że nasze życie jest jedną wielką matematyką?  Wartość tej nauki doceniamy szczególnie wieczorami, kiedy nagle olśni nas, że na następny dzień jest jeszcze sporo zadań, a my nawet nie zaczęliśmy. Co gorsze - nie mieliśmy nawet w planach zacząć. Wówczas to spędzamy romantyczny wieczór w jej towarzystwie.Kiedy już zrobiliśmy jakieś zadanie i z tryumfem patrzymy jej prosto w oczy, ona śmieje się bezczelnie. Wytrzymujemy spojrzenie i z nadzieją spoglądamy na koniec podręcznika, aby sprawdzić odpowiedź. I nagle doznajemy białej gorączki! Przez głowę przechodzi multum myśli, a wśród nich ta: „jakim cudem…?”. Jakim cudem wynik może nie zgadzać się z odpowiedzią? Ale za chwilę przychodzi nam do głowy myśl taka, że to na pewno autorzy książki się pomylili i zamieścili błędne rozwiązanie (co - niestety - zdarza się nader rzadko). W takiej sytuacji pozostaje nam męczyć się dalej nad tym zadaniem albo się poddać. Niektórzy z bezsilnością przechodzą do następnego ćwiczenia, inni – jeszcze raz idą w szranki z poprzednim.

To tylko przykłady z naszego życia – życia humanistów, którzy kochają matematykę. Ostatnio  przeczytałam, że matematyka jest kompleksem Polaków. Zawsze to jakieś pocieszenie, że nie tylko my mamy z nią problemy, ale cały naród. Utożsamiamy się z ojczyzną… To ci dopiero patriotyzm! Jeden z włoskich uczonych mówi, że „dopóki będzie w szkołach nauczana algebra, dopóty ludzie będą się modlić". Matematyka jest, można by rzec, podstawą współczesnego świata i nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek miała być wycofana ze szkół. Jedno jest więc pewne: ludzie zawsze będą się modlić.

Powtórzę więc jeszcze raz: my – humaniści, kochamy matematykę! Niestety, miłość wymaga poświęceń…

Kamila

Grafika:
http://www.iceis.pl/matematyka/matematyka_-_dojazdem.jpg

14 komentarzy:

  1. Brawa dla kolejnej felietonistki! :)
    Fajnie by było, gdyby teraz matematycy postarali się napisać o swojej miłości - języku polskim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam dokładnie o tym samym. Matematycy, czekamy.

      Usuń
    2. Blogerzy również o tym pomyśleli. Post o miłości matematyków do języka polskiego powstaje i myślę, że niebawem się ukaże. Pracuje nad nim jeden z matematyków. To może być ciekawe doświadczenie dla humanistów. Czekamy z niecierpliwością.

      Usuń
  2. Zgadzam się z Tobą Doris.;) Miło byłoby poczytać felietony o języku polskim.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. BARDZO podoba mi się cytat na początku. Chyba jest to życzenie wielu uczniów, w chwili oddawania sprawdzianów. Kamila bardzo fajny felieton. Podoba mi się, sprytnie wykorzystana ironia. Matmo nasza kochana! :D Cieszę się, że inni, mają podobne odczucia na temat tego przedmiotu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Adenozynotrifosforan27 listopada 2013 10:28

    Droga Kamilo! Co prawda nie jestem humanistką z krwi i kości (biol - chem pozdrawia!), ale śmiało mogę stwierdzić, że właśnie przeczytałam jeden z lepszych wpisów, jakie dotąd pojawiły się na blogu! Nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować! :) Czekam na kolejny Twój artykuł!
    P.S. Nie wpadaj we frustrację z powodu swoich zdolności matematycznych, bo z mojego punktu widzenia byłoby to niesprawiedliwe, gdybyś oprócz lekkiego pióra miała dodatkowo umysł ścisły!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy felieton, Kamilo, powinnaś więcej pisać :) !

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny post i idealnie użyta ironia opisująca matematykę. Przedmiot budzący strach i obawy uczniów przed zbliżającym się sprawdzianem lub lekcją. Matematyka-mimo, że królowa nauk to jednak znienawidzona przez humanistów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Matematyka, matematyka... Niby normalna sprawa: dodawanie, odejmowanie a jednak nieraz potrafi zazgrzytac pomiędzy uczniowskimi zębami... Żaden przedmiot w szkole nie zapewnił mi chyba tylu nieprzespanych nocy. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjaciel matwmatyki27 listopada 2013 22:54

    Kolejny bardzo ciekawy post na temat kochanej przez humanistów matematyki.Oby wszystkie pozostałe Twoje posty-Kamilo-były równie oryginalne i interesujące. Ciekawe jaki będzie następny post z tego cyklu-już nie mogę się doczekać...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chcę więcej takich felietonów.;]

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdam maturę, czy nie zdam ? Oto jest pytanie. Matematyko, bądź łaskawa... :)
    Wpis jak najbardziej adekwatny do sytuacji w jakiej znajduje się większość uczniów. Oby jak najwięcej takich! :)
    Anonimowy82

    OdpowiedzUsuń