Malowana piórem i pędzlem
Ludzie mówili:
Zima rośnie i na złych wiatrach przyjedzie.
I rosła zima,
rosła co dzień, co godzina, co to oczymgnienie.
Aż przyszła.
(Władysław Reymont)
Nikt tak pięknie nie opisał zimy jak Władysław
Reymont w „Chłopach”. Wystarczy uważnie
się wczytać w odpowiednie fragmenty jego powieści i uruchomić nieco swoją wyobraźnię. Przedstawione
obrazy wyzwalają emocje i przemyślenia związane z tą porą
roku. Nie sądzę, żeby można było prześcignąć talent pisarza, który słowami dorównywał
mistrzom malarstwa realistycznego, impresjonistycznego i symbolicznego.
Oto próbka kunsztu literackiego Reymonta: Biaława ćma się czyniła, rosła, stawała; biały, migotliwy, niepokalany
brzask sypał się by ta wełna najbielsza, najmiększa, najśliczniejsza; sypał się
gęstwą nieprzeliczoną by ta zamarzła poświata, jakoby wszystkie gwiezdne
światłości zakrzepły w szron i starte lotem podniebnym na proch, świat
zasypywały, przysłoniły się rychło bory, przepadły pola, że ani okiem uchwycił,
zginęły drogi, roztopiła się wieś cała i wsiąknęła w tę białość cudną, w ten
oślepiający tuman, a w końcu nie było już dla oczów nic
widne, prócz tych strug śnieżystego pyłu, spływającego tak cicho, tak równo,
tak słodko… I tak sypało dwa dni i dwie noce,
że w końcu zasypało chałupy, iż się wznosiły jako te śniegowe kopice, buchające
brudnymi kołtunami dymów, drogi się wyrównały z polami, sady były pełne po
wręby płotów, staw całkiem zginął pod nawałą, biała równia, nieobjęta, chłodna,
nieprzenikniona, puszysta i cudna pokryła ziemię, a śnieg wciąż padał, tylko że
już coraz suchszy…
Dzisiejszy post zilustruję obrazami zimy, które zostały
wykorzystane przez twórców filmu „Chłopi” (2023). Zacznę od oleju
na płótnie „Kuropatwy na śniegu” Józefa
Chełmońskiego (1891). Uważa się, że ten obraz jest wyrazem tęsknoty malarza
do ojczyzny - przez kilka lat przebywał w Monachium, skąd pisał: Kuropatwy swoim odezwaniem się o zmroku raz za
miastem obudziły we mnie całą moc tych pragnień, kiedy wrócić będzie można do
kraju? Zenon Przesmycki- Miriam zachwycał się
obrazem, który zabiera widza w sam środek
natury. A to dzięki stadku kuropatw i
śnieżnej równinie w tle. Artysta zastosował asymetryczną kompozycję, a
całość wypełnił różnymi odcieniami
bieli, które zlewają się z horyzontem. Poszukiwania Chełmońskiego widoczne na
tym obrazie zbliżają go impresjonistów.

„Krzyż w
zadymce” Józefa Chełmońskiego pochodzi
z 1907 roku. To obraz o wymowie religijnej,
a artysta sięgał czasem po taką
tematykę, gdyż malarstwo rozumiał jako rodzaj religijnego powołania. Ujął to
tak: Ludzie
są idioci! Myślą, że tylko ten służy Bogu, kto się na klęczkach modli, a ja
mówię, że wymalowanie takiego pola z rosą, to jest służba Boża i może lepsza od
innej! Obraz przedstawiający
krzyż opierający się burzy śnieżnej ma wymiar symboliczny.
Wyraża mistyczne odczuwanie obecności Boga w naturze.

Obraz „Wilk” został namalowany przez Alfreda Wierusza-Kowalskiego około 1900 roku. Bohaterem obrazu jest
tytułowy wilk – samotny na tle otwartej przestrzeni przykrytej śniegiem. Pustkę i monotonię krajobrazu przełamują wiejskie chaty oraz drzewa i krzewy znajdujące się w dolinie. I
one stanowią jedną część obrazu, drugą natomiast – dominująca na
wzniesieniu sylwetka wilka, a wokół na
świeżym śniegu - jego ślady. Obraz przedstawia moment przejścia dnia w noc, co pozwala na wydobycie nastroju niepewności, a
nawet tajemniczości. A jest on podkreślony dodatkowo kontrastami: surowość i
jednocześnie piękno krajobrazu; wilk (zagrożenie) i światła w oknach (bezpieczeństwo); chłodne barwy (biel
i granat) skontrastowane z ciepłymi (światełka w oknach, żółtawe plamy sierści
wilka). Alfred Wierusz – Kowalski był dojrzałym
artystą, który potrafił właściwie operować światłem i barwą, a także umiał budować nastrój.

Julian
Fałat
namalował „Pejzaż zimowy z rzeką i
ptakiem” w 1913 roku. W centrum obrazu jest widoczna
rzeka, a nad nią wznosi się ptak. Po obu stronach rzeki leży gruba warstwa śniegu, która ciągnie się aż do linii
horyzontu. Biała połać jest oddzielona od nieba lasem (na obrazie to zaledwie cienka kreska).
Nieco wyżej granat nieba przechodzi w jaśniejszą barwę zachodzącego lub
wschodzącego słońca. Dzięki promieniom śnieg
ma różne odcienie: biały, złotawy, różowawy, a nawet niebieski. Po jednej stronie brzegu są widoczne kawałki brązowej ziemi.
Przestrzeń jest pusta i martwa, a ożywia ją jedynie lot ptaka, a także falowanie
wody w rzece. Może nie będzie nadużyciem
skojarzenie wymowy obrazu z myślą Heraklita „pantha rei”. Wszystko jest
nietrwałe: woda płynie, ptak odleci, śnieg stopnieje. Załamane linie
brzegowe rzeki kojarzą się ze stylistyką secesyjną – tak uważają znawcy.
Kolorystyka natomiast sugeruje wzorowanie się na japońskich artystach.

„Z
chrustem” to obraz
Juliana Fałata
pochodzący z 1913 roku. Na
pierwszym planie jest widoczna kobieta, która dźwiga na plecach chrust z lasu.
Twórcy filmu wykorzystali ten obraz do przedstawienia Hanki (synowej Macieja
Boryny i żony Antka) zmagającej się z biedą u swego ojca - Bylicy. Reymont tak opisał jej powrót z lasu: […] sił
zaczynało brakować, ciężar ją przygniatał, sęki wpijały się w plecy i chociaż
przez zapaskę i kaftan, a wgniatały się w żywe mięso, ramiona ją strasznie
bolały, a zaś ten węzeł płachty, zakręcony w kij, wrzynał się w gardziel i
dusił, szła coraz wolniej i ciężej.[…] Droga była kopna, zawalona zaspami i
otwarta na przestrzał la wiatrów […] już ruszać się nie mogła, przyginała się
coraz niżej i ledwie nogi potrafiła wyciągać ze śniegu, tak ją przygniatało to
brzemię, iż zdawało się jej chwilami, jako dźwiga na sobie zimę, śniegi,
wichry, cały świat zgoła i że zawsze tak szła śmiertelnie wyczerpana, ledwie
żywa z utrudzenia, z okrwawioną, przesmutną duszą w sobie, i zawsze do końca
świata tak wlec się będzie, zawsze.

„Młyn
zimą” to obraz Ferdynanda
Ruszczyca z 1897
roku. Ten młodopolski artysta
dostrzegał urok i znaczenie
nawet pospolitych rzeczy. Był zdania, że: Piękno jest wszędzie, gnieździ się w najbliższym i najprostszym, trzeba
je tylko dostrzec. Pomagała mu w tym
romantyczna osobowość. Obiektem
artystycznego zainteresowania stał się
dla Ruszczyca młyn stojący przy rzece w Bohdanowie (obecnie Białoruś),
gdzie się urodził, wychował i mieszkał jako dorosły człowiek. Rodzinna
miejscowość malarza była jego arkadią. Do tematyki młyna artysta
wracał kilkakrotnie, głównie ze względu na trzy żywioły z nim związane.
Ziemię (symbol wieczności), wodę (symbol zmienności) i powietrze (symbol nieskończoności).
Malarstwo Ferdynanda Ruszczyca
reprezentuje symbolizm.
Nadszedł marzec, zima szykowała się do odejścia, ale ociągała się, dając się we znaki mieszkańcom Lipiec.
Reymont snuje taką opowieść: […]ciągiem nieprzerwanym szły już te rozkisłe dnie
marcowe, że czas się ano uczynił zgoła
psi, rozmiękły, zimny i przemglony; co dnia padały deszcze ze śniegiem, […] co
dnia brudne, skołtunione ciemnice tłukły się po polach i tak przyduszały
wszelką światłość, że posępne, ciężkie zmierzchy wisiały nad ziemią od świtu do
nocy, zaś niekiedy, jeśli z burych topieli wyjrzało słońce, to ledwie na to Zdrowaś […] Noce zaś tak samo
były ciężkie do zniesienia, hurkotliwe, zadeszczone, a tak ciemnicami przejęte, że się już nieraz widziało, jakoby na wieki pogasły wszelkie światłości; […] Ziąb przy tym był przykry i do żywego przejmujący, to i mało kiedy dojrzał kogo na drogach,
deszcz jeno
trzepał, wiatry przemiatały, drzewiny się trzęsły i smutek wiał światem całym,
pustka była naokół i cichość w całej wsi jakby wymarłej […]
Vinter
Grafika:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/ff/J%C3%B3zef_Che%C5%82mo%C5%84ski_-_Partridges_-_MP_424_MNW_-_National_Museum_in_Warsaw.jpg
http://artyzm.com/obrazy/chelmonski-krzyz-w-zadymce.jpg
https://artinfo-production.s3.amazonaws.com/uploads/artwork/image/411352/RackMultipart20180927-1-1c2mweg.jpg
https://api.culture.pl/sites/default/files/styles/1920_auto/public/2019-09/5_pologne_oe_162-mp792.jpg?itok=LOXA1atG
https://donumartis.pl/wp-content/uploads/2021/08/falat_julian_-_z_chrustem_149-585_50x100.jpg
https://muzeum.bytom.pl/wp-content/uploads/2021/12/mgb.sz_.3905-1024x982.jpg