9 lutego 2014

Co w trawie piszczy?



         Moja miłość do matmy


Sinus, cosinus, daj Boże dwa  minus.
(uczniowskie)


Jan Śniadecki pisał: Matematyka jest to królowa wszystkich nauk, jej ulubieńcem jest prawda, a prostość i oczywistość jej strojem.  I coś w tym jest, bo od dziecka jest to mój ulubiony przedmiot.

Wszystko rozpoczęło się od szkoły podstawowej. Do dziś z uśmiechem na twarzy wspominam tamten czas. Uczyła mnie sama Pani Dyrektor, bo któż inny mógłby uczyć tak ważnego przedmiotu. Już wtedy uwielbiałam chodzić do tablicy, szczególnie  kiedy pani nauczycielka  rozdawała klapsy za niepostawienie kreski ułamkowej na wysokości znaku równania. Być może to właśnie wtedy zapałałam silną miłością do tego wyjątkowego przedmiotu. Miłością, która trwa do dziś. Później nadszedł czas gimnazjum. Tam również lekcje matematyki były cudowne. Może mały problemem sprawiało posługiwanie się wielkimi przyrządami geometrycznymi, które trudno było utrzymać w dłoni. W klasie panowała dyscyplina,  a nauczycielka bardzo dobrze potrafiła przekazać  wiedzę, dzięki czemu dzisiaj z każdego sprawdzianu mam ocenę niedostateczną.
 
 Teraz jestem w liceum. Moja miłość do matematyki nie słabnie, a nawet pogłębia się. Z niecierpliwością oczekuję każdej lekcji, a po szkole z przyjemnością spędzam dwie godziny nad pracą domową. Nie rozumiem więc, dlaczego na sprawdzianach na siedem zadań udaje mi się zrobić tylko dwa. Tak bardzo lubię ten przedmiot, że zapisałam się na korepetycje, aby jeszcze więcej czasu spędzać na rozwiązywaniu tych jakże ciekawych równań matematycznych.

Od 2010 roku matematyka jest obowiązkowa na maturze. Bardzo cieszę się z tego powodu, bo nawet będąc w klasie o profilu humanistycznym,  mogę zdawać mój ukochany przedmiot na tym egzaminie.Przecież matma jest taka przydatna w życiu! Nigdy nie wiadomo, kiedy będzie mi potrzebny  wzór na objętość graniastosłupa czy pole trapezu. Tylko zastanawia mnie jeden fakt: dlaczego- pomimo mojego uwielbienia i oddania dla tego przedmiotu- znowu mam zagrożenie na semestr. 

Weronika

Grafika:
http://spoleczna.slupsk.pl/images/symboliki/matma.gif

32 komentarze:

  1. Ostatnio coś mi na matematyce nie idzie-ta rosyjska ruletka przekręciła się o 2kąty proste i teraz zbieram same jedynki.Mam nadzieję,że niedługo koło fortuny przekręci się z korzyścią dla mnie,ale oby nie było za późno...

    OdpowiedzUsuń
  2. Post wspaniale opisuje również moją miłość do matematyki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny świetny felieton na temat matematyki.;) Muszę przyznać, że świetnie posługujesz się ironią.^^ Kto by pomyślał, że aż tak można kochać matematykę.;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się dołączony do postu obrazek.
    Post świetnie opisuje miłość do matematyki. Najbardziej urzekło mnie zdanie "Tak bardzo lubię ten przedmiot, że zapisałam się na korepetycje...". :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ๓คlเภ๏ฬค ๓ค๓๒ค139 lutego 2014 09:31

    fajny post :D widać,że kochasz matematykę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny ciekawy post o Naszej kochanej przyjaciółce - matematyce. Weroniko, masz szczęście, że możesz spędzać z nią tak dużo czasu. Pewnie rozwiązywanie zadań na feriach sprawiało Ci ogromną przyjemność. ;) Na koniec zostawiam cytat Bertranda Russella : "Matematykę można zdefiniować jako przedmiot, w którym nigdy nie wiadomo, o czym się mówi, ani czy to, o czym się mowi jest prawdziwe."

    OdpowiedzUsuń
  7. Bo, kto nie kocha matematyki? Z drugiej strony muszę przyznać, że czasami wolę rozwiązywać zadania, niż uczyć się dat z historii na pamięć. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. thievesdreams9 lutego 2014 13:33

    Matematyka jest moją miłością. Bardzo czesto mnie wzrusza, a pozniej doprowadza do śmiechu. Post idealnie obrazuje moje odczucia w stosunku do tego prsedmiotu, pewnie tak jak u większości humanistów. Bardzo podoba mi sie ten post Weroniko! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo interesujący post !

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ma wątpliwości, że matma jest genialna, świetne zajęcie, na wakacjach z kolegami spędzaliśmy po 18 godzin, rozwiązując zadania :) o sylwestrze nie wspomnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę Ci Anonimowy! Tylko zadania, żadnych gadek o dziewczynach lub samochodach? Gdy się spotkają humanistki, to jednak nie opowiadają sobie książek ani nie analizują wierszy. Ja bym zwariowała!

      Usuń
    2. No może przesadziłem :D

      Usuń
  11. Bardzo ciekawy post.

    OdpowiedzUsuń
  12. Święty Mikołaj10 lutego 2014 06:00

    Bardzo ciekawy post, ja też bardzo lubię matematykę a szczególnie z naszym profesorem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Podzielam twoją milość do matematyki!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Krzysiu Szufla10 lutego 2014 06:24

    Bardzo mi się podoba ten post. Mam podobne zdanie jak ty Weroniko!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja i lubię matematykę i jej nie lubię. Hm...:) pewnie zależy od tego, co aktualnie przerabiamy. Tak przy okazji... Do czego niby mi się ma przydać wymieniony wzór na objętość graniastosłupa? No okej, niech będzie... To jest pewnie bardziej przydatne niż te całe pierwiastki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo interesujący post Weroniko. Mimo że jestem w klasie o profilu humanistycznym z ciekawością go przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny post. Uśmiechałam się, czytając go :)
    Myślę, że każdy z nas z pewien sposób może się utożsamić z autorem tego tekstu. Ja mam takie same zdanie, że mało przydatne będą różne wzory. Ale cóż, trzeba się uczyć, żeby coś osiągnąć w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. osobiście wolę zakuwanie dat z historii, ale matma też bywa czasem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Najwidoczniej Królowa Matematyka rządząca światem ułamków, pól, objętości, niewiadomych, jest dla Ciebie zbyt okrutna, nie kocha Ciebie tak, jak ty ją kochasz. Kiedyś jednak, Weroniko, znajdziesz inną miłość, tę, z którą będziesz rozumiała się bez zbędnych tłumaczeń :D (chyba że już znalazłaś!?)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobrze się czyta, świetnie posługujesz się ironią. Choć ja problemów z matematyką nie mam, również wolałabym nie zdawać jej na maturze i liczę na to, że być może zostanie to jeszcze zniesione ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawy post ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Cóż za świetny post! :)
    ,,Sinus, cosinus, daj Boże dwa minus."
    Oj daj ! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Hah :D dobre :D paradoks :D muszę przyznać, że mam tak samo :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Weroniko, opisana w genialnie ironiczny sposób miłość do matematyki, która bardzo często nazywana jest królową nauk, nad czym ja osobiście polemizowała bym, według mnie bardzo prawdziwie przedstawia naszą "humanistyczną" miłość do sinusów, cosinusów i innych trygonometrycznych spraw ;-)

    OdpowiedzUsuń
  25. świetny artykuł !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Jan Kowalski XD

    OdpowiedzUsuń
  26. Weronika w pełni rozumiem twoją sytuację w zasadzie chyba cała moja klasa ją rozumie , a nasza miłość to tej przecudnej królowej nauk może przewyższać twoją :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Czy tylko ja znam to uczucie euforii, gdy zdarzy się cud i uda mi się rozwiązać przykład 'a' z pierwszego zadania?:D
    http://static.fishki.pl/static/posts/58/58016/foto_00847de02bfdd55d7812bacc971701e3_org.jpg

    OdpowiedzUsuń
  28. Post wspaniale opisuje również moją miłość do matematyki. ;PP

    OdpowiedzUsuń