5 stycznia 2017

Moje hobby, mój świat



    Kowalstwo - moje hobby


 
Podczas  kucia  żelaza
wytapiane są myśli  i serce kowala,
a zrobione przedmioty mają duszę.
(Zbigniew Kornetowski)


Dziś zawód rzemieślniczy, taki jak kowalstwo, uważa się za wymarły. To nieprawda! Na całym świecie działają liczne kuźnie, a dla tysięcy osób jest to, często dochodowe, hobby. Wśród tych ludzi znajduję się również ja.

Trochę historii. Kowalstwo to jeden z najstarszych zawodów, a słowo „kowal” funkcjonuje w naszym języku od zawsze. Odkrycie brązu, a później żelaza, rozpoczęło nowe epoki w dziejach ludzkości i przyczyniło  się do powstania tego rzemiosła. Przez wieki praca kowala nie uległa znacznym zmianom. Jedynie dostępność materiałów determinowała jego pozycję i zarobki. Wykonane z brązu ozdoby, biżuteria, broń, były wówczas przedmiotami niezwykle cennymi. W średniowieczu  natomiast, z żelaza wykonywano już dużą część przedmiotów codziennego użytku. Było ono dostępniejsze, ale nadal drogie. W Polsce, ze względu na słabą mechanizację rolnictwa, większość wiosek miała swojego kowala jeszcze 30 lat temu. Musieli podkuwać konie, kuć pługi, gwoździe, kliny i pozostałe metalowe przedmioty. Dziś kowalstwo wiąże się bezpośrednio z metaloplastyką.

Praca. Narzędzia kowalskie są wyjątkowo drogie, dla przykładu cena nowego kowadła waha się koło 5000 złotych. Do pracy hobbyście wystarczy palenisko, kowadło (kawałek szyny kolejowej), imadło, zestaw młotków i podstawowych przyrządów, szlifierka, źródło materiału (pobliskie złomowisko). Oczywiście,  na wyposażeniu profesjonalnych kuźni znajdują się młoty automatyczne, prasy hydrauliczne, nagrzewnice indukcyjne, piece gazowe, wanny hartownicze, potężne szlifierki taśmowe, olbrzymie kowadła (do 500 kg), tysiące ręcznych narzędzi, tony materiałów. O ile hobbyści wykonują na własne potrzeby głównie broń, zakłady kowalskie mają dziś duży popyt – produkują one wszystkie elementy wykończeniowe, takie jak balustrady, poręcze, ozdoby ogrodowe, przęsła, bramy. Są niezastąpione przy renowacji zabytków, gdyż okucia do starych, kościelnych drzwi nie znajdziemy w Castoramie. Zamawiane są u nich również rekwizyty filmowe,  głównie uzbrojenie. Najlepsze zakłady wykonują również stalowe rzeźby, często stojące na ulicach największych europejskich miast lub przy bogatych willach.

Kucie stali. To nic więcej jak uderzanie młotkiem w gorący metal w celu nadania mu pożądanego kształtu. Tutaj wszystko polega już na doświadczeniu    i talencie rzemieślnika. Stal nie może być za zimna, bo może pęknąć, ani za gorąca, bo może ulec nadtopieniu. Do kucia metal nadaje się mniej więcej  po 30 sekundach  po wyjęciu z paleniska.  W tym czasie z białości schładza się do ciemnej czerwieni.  Mimo ogólnej prostoty, jest to proces długotrwały, męczący i wymagający dużego skupienia. Każde uderzenie musi być zadane pod odpowiednim kątem, z odpowiednią siłą, musi być też przemyślane. Kowal widzi, że po uderzeniu materiał może  ulec ścienieniu, pogięciu, lekkiemu wybrzuszeniu z obu stron, a całość się wygnie. Wszystko to może się zawsze zdarzyć i trzeba brać te odkształcenia pod uwagę. Obranie złej kolejności nadawania kształtów materiałowi szybko się ujawnia i uniemożliwia dalszą pracę. Pojedyncze elementy wykonuje się również w skali przemysłowej, gdzie panują te same zasady.
Zgrzewanie metalu. Jego początki  datuje się na  około  1000 lat temu na Bliskim Wschodzie i  w Japonii. Jest to proces polegający na połączeniu ze sobą na gorąco kilku (2 lub więcej) elementów. Powierzchnię metalu należy wyczyścić, a przy ogrzewaniu posypywać przeciwutleniaczami, np. boraksem. Potem elementy przykładamy do siebie i łączymy za pomocą uderzeń młotka. Brzmi to mało skomplikowanie, jednak nawet przy zastosowaniu nowoczesnej technologii metal nie zawsze chce się ze sobą połączyć. Na końcowy efekt największy wpływ ma doświadczenie kowala, a nauka tej metody może zająć nawet kilkanaście miesięcy. Wbrew pozorom – temperatura metalu powinna być niska (kolor wiśniowy), a uderzenia „delikatne”. Oczywiście,  każda stal wymaga nieco odmiennych warunków. Materiał, jaki otrzymujemy, to stal damasceńska, niezwykle wytrzymała i elastyczna. A po przeszlifowaniu i dodatkowym potraktowaniu jej kwasem, ujawnią się wszystkie zawarte w niej warstwy  stali. Efekt wizualny jest również niesamowity.
Kowalstwo jako hobby  jest  dość wymagające. Po pierwsze, aby wykonać cokolwiek większego od noża, niezbędna jest pomoc (miecz sam się nie przytrzyma). Miałem szczęście trafić na kolegę, który do tego zajęcia wykazuje ogromny zapał. Nie przeszkadza nam ani deszcz, ani śnieg, ani mróz. Po drugie, potrzebny jest czas. Nie pojedyncze godziny, lecz dni. Przed południem trzeba rozstawić sprzęt, rozpalić palenisko, co zajmuje około godziny. Potem bierzemy się do pracy. Zwykle staramy się wykorzystać cały dzień, dopiero zachodzące słońce zmusza nas do zagaszania ognia. Stoimy tak nawet przez 8 godzin, cały czas w skupieniu, pilnując raz temperatury, a raz kształtu kutego przedmiotu. Kujemy na zmianę, aby zbytnio się nie męczyć, ponieważ zwiotczałymi rękoma nie da się wyprowadzić precyzyjnego uderzenia. Dopiero po zmroku, gdy warsztat zostanie złożony, zaczynają odzywać się skutki naszej pracy – wycieńczenie, odmarznięte stopy, poparzone dłonie, osmolone twarze, nieopisany głód. Mimo wszystko, taki dzień to - przy użyciu ręcznych młotków - mała ilość wykonanej pracy. Dla przykładu podam czas pracy nad moim mieczem: pierwszy dzień – rozprostowanie i przycięcie materiału, drugi dzień – wykucie miecza, trzeci – wyprostowanie miecza, czwarty i piąty – wykucie jelca, szósty – wykucie głowicy, siódmy – dorobienie rękojeści.

Co jest w kowalstwie takiego ciekawego? Kucie daje mi poczucie władzy nad metalem, który większość ludzi kojarzy z twardością, trwałością, wytrzymałością. Dla mnie jest on miękki jak masło. Praca nad takimi pierwotnymi materiałami jak stal czy drewno jest dla mnie relaksująca, wszystko zależy wtedy tylko ode mnie. Jestem wyznawcą zasady: coś z niczego, dlatego wykonanie miecza ze starego resora daje mi dużą satysfakcję.

Adrian  

Grafika:
http://www.gold-kowal.pl/images/baner2a.jpg
http://ocdn.eu/images/pulscms/YTQ7MDMsMmU0LDAsMSwx/4ecee5da1f62cb41313e25d9dbfc0cd8.jpg
http://creativa.amu.edu.pl/wp-content/uploads/2015/12/homon.jpg