20 lutego 2019

Językowe potyczki



Wybieraj: polszczyzna czy polglisz!



Ekspansja  angielskich  zapożyczeń leksykalnych
jest obecnie nakierowana na odbiorców  kultury masowej,
którymi, choć w różnej mierze,
jesteśmy wszyscy.
(Anna Kłaczyńska)

Kiedy rozmyślałam nad błyskotliwym wstępem do rozważań o bezmyślnym i nieuzasadnionym używaniu anglicyzmów, znalazłam wypowiedź na forum.mlingua.pl: Polacy mają to do siebie, że bardziej cenią to, co zagraniczne niż własne. Po co na przykład używać słowa „cafe” , zamiast „kawiarnia”, czy „sale” zamiast „wyprzedaż”? Nie jest to tylko proces językowy, ale też kopiowanie innych kultur, bo nasza przecież jest gorsza. Przytaczam ten komentarz, ponieważ całkowicie się z nim zgadzam. Nie da się chyba sensowniej wytłumaczyć tego owczego pędu do popisywania się pojedynczymi słowami lub zwrotami angielskimi. Nie należy w żadnym razie jednak mylić tego zjawiska ze znajomością języka angielskiego. Inna internautka trafnie bowiem zauważa: (…) ludzie, którzy mają problemy ze skleceniem poprawnego zdania w języku angielskim, nagminnie „gwałcą” polszczyznę angielskimi wtrętami. Walczmy z tym! Jeżeli nie zaczniemy tępić tego niepokojącego zjawiska, niedługo zamiast polszczyzny będziemy mieli  polglisz.

Polglisz (polglish), czyli mieszankę języka polskiego z  językiem angielskim. Mam wrażenie, że już od jakiegoś czasu ją – niestety – mamy. Weźmy na przykład pod uwagę  słowo krejzol.  W języku angielskim mówi się: You’re so crazy, co oznacza: Jesteś wariatem/Jesteś szalony/Jesteś zwariowany. Ale my nie mówimy po polsku, bo to nie jest trendy. Mówimy: Jesteś krejzolem. Byłam w kinie z tą krejzolką Gośką. Zresztą tam zobaczyłam  wielu odlotowych krejzoli. Od słowa crazy (fon.: krejz-i) tworzy się wyrazy: krejzol/ka, krejzolski (styl); krejzolstwo (niestandardowe zachowanie). Było nice (z krejzolką Gośką w kinie)! Czy nie można zwyczajnie wyrazić zachwytu:  dobrze, świetnie, wspaniale? Po seansie z Gośką obiecujemy  sobie: Bądźmy w  intaczu. Bo przecież jest zwrot: We will be in touch.  Wprawdzie można powiedzieć: będziemy w kontakcie, ale angielska wersja tak nas dowartościowuje. Naturalnie z krejzolką można  się też spotkać na flacie lub w hałsie. Broń Boże, nie w domu czy w mieszkaniu, bo to takie niemodne!  Spotkać się  face to face, bo spotkanie twarzą w twarz jest staroświeckie. Następnym razem pójdziemy na dyskotekę i  będziemy mieć mega fun, bo to jest cool.  Dobrze bawić się to nie to samo przecież. Możemy też wpaść na mecz, ale koniecznie siądziemy w fanzonie (czyli w strefie dla kibiców). Musimy jednak mieć odpowiedni look – przecież nie wygląd, strój. Dżizas, seriously? – spytacie. Poważnie, na serio! Nasze znajome rozsiadły się w fanzonie jak jakieś celebrytki( celebryśki) (od celebrity). Zresztą, wokół widzimy celebryckie pozy, słowem istny celebrytyzm. Jednak obie z Gośką skupiamy się na boisku, gdyż tam jest wspaniały napastnik – fighter (fajter) – bojownik, silny.
Dorośli pracują  w korporacji. Team manager  zwołuje  meeting w conference roomie. To zdanie możemy wyrazić po polsku: Kierownik zwołuje spotkanie w sali konferencyjnej, ale bezpowrotnie umknąłby  nam światowy  ton. Po spotkaniu ktoś zrobi risercz ( research), zamiast analizy czy badań, a następnie wyniki przeforwarduje ( froward, forwarded), bo przecież nie prześle ani nie przekaże. Gdzieś między 10.00  a  13.00, ponieważ chcą być tredny i cool, idą do fajnej i na topie knajpki, na brancz ( brunch), gdyż nie wypada im zjeść drugiego śniadania. Tam zjedzą jakąś zdrową sałatkę polaną lekkim dresingiem (a nie sosem!) Jeszcze niedawno jedli lancz (lunch), jednak  brancz jest bardziej kultowy (cult). Czasami są umówieni na diner (dinner – późny obiad, kolację) z ważnym  klientem firmy. Zdarzają się także iwenty (eventy, czyli przyjęcia, koncerty, prezentacje produktów), które wymagają  od nich szczególnej dbałości o imidż (image - wizerunek), a o dizajn  (desing – wystrój, projekt) zatroszczą się organizatorzy. Wszystko musi być perfect!

Gdy już wszyscy wrócą na hałs, włączą smartfony, aby przejrzeć newsy, pośmiać się z memów i selfie znajomych,  polajkować, pohejtować, zajrzeć na fanpage.  Ups, sorry, to znaczy: przepraszam, nie wszyscy  tak się snobują i kaleczą polszczyznę, używając  jakiejś przedziwnej mieszanki językowej. Alarmujmy jednak, dopóki do końca nie zalał nas polglisz (polglish). I pamiętajmy, że już kiedyś, w przeszłości nasz naród zgubiło małpie naśladowanie cudzych wzorów. Pamiętajmy nie tylko z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, ale i w pozostałe dni roku.

Witi

Grafika:
https://i.4static.pl/Xcg1YO4BhJ4k3cTcID115PznSC8=/1280x720/smart/img1.papilot.pl/2015/10/angielskie-wtracenia-19855677.jpg
https://scontent.fwaw5-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/46283545_2029109637135720_6679810962993709056_o.jpg?_nc_cat=106&_nc_ht=scontent.fwaw5-1.fna&oh=277e9b27a0eb55c93e83954727ca037a&oe=5C7E2D6F