3 kwietnia 2015

Przeczytane, przemyślane, skomentowane



             Kap, kap, płyną łzy…


Kraj łez jest taki tajemniczy.
(Antoine de Saint-Exupery)


Może najpierw wytłumaczę, skąd się wziął tytuł postu. Pochodzi z utworu Bardzo stara piosenka retro zespołu Pod Budą.  Oto jej refren: Kap, kap płyną łzy /w łez kałużach ja i Ty/ wypłakane oczy / i przekwitłe bzy.//   Płacze z nami deszcz /i fontanna szlocha też/ trochę zadziwiona /skąd ma tyle łez.

A teraz do rzeczy. Zasiadamy do oglądania „Titanica” – ja, mama i babcia. Tato woli znaleźć sobie zajęcie  w garażu. Nie będzie patrzył na takie babskie kino!  A my – w siódmym niebie!  Wytworne towarzystwo, ekskluzywny statek, no  i wielka miłość. Nie  do pomyślenia w naszym szarym życiu. Wzdychamy, marzymy i już zaczynamy się wzruszać, bo przecież znamy historię tego tragicznego rejsu. Kap, kap, płyną łzy. Co tam płyną! One się leją.  A potem babcia wspomina jeszcze film z lat swojej młodości – „Love story”. Ma też – a jakże - muzykę z tego melodramatu. No to znowu płaczemy. Przypominamy sobie jeszcze inne „wyciskacze łez”, a  jest ich całkiem sporo. Popłakałyśmy sobie, ale to nie wstyd, bo pod wpływem  filmu. Kino ma swoje prawa!  Normalnie płacz   w ostatnim czasie jest oznaką histerii. W dobrym tonie jest być twardym, zachować  dystans.
Czym właściwie jest płacz? Płacz jest dla człowieka podstawową forma wyrazu, znaną  w każdej kulturze i we wszystkich czasach. Może być reakcją na strach, ból, smutek, żal, złość. Są też „łzy szczęścia” – to z kolei, jest    pozytywne  głębokie przeżycie. Człowiek może również reagować płaczem na piękno – muzyki, krajobrazu. Filozofia i sztuka pochwalały płacz jako przejaw szlachetnego charakteru człowieka. Platon określał łzy jako perły duszy. W Psalmie 126 (ST) czytamy: Którzy we łzach sieją, żąć będą w radości. Pamiętacie pojęcie katharsis? Arystoteles uważał, że wzruszenie podczas oglądania sztuk teatralnych może uwolnić widzów od złych emocji: nienawiści, gniewu, egoizmu oraz oczyścić ich rozum  i serce.

Średniowieczni chrześcijańscy mistycy płakali  całymi tygodniami, by oczyścić siebie i innych od grzechów. Legenda głosi, że święty Franciszek z Asyżu płakał aż do utraty wzroku. Nasi przodkowie – ci to potrafili dopiero płakać! Szlochali, beczeli, lamentowali, zawodzili. Wszyscy: kobiety, mężczyźni, rycerze, królowie. W eposach starożytnych i średniowiecznych płacz jest szlachetną właściwością wojownika. Stanowi istotny aspekt męskości.  Płaczą  wszyscy Trojańczycy  oraz Priam  i Achilles: Obu wspomnienia objęły: ten - przypominał Hektora,/wrogów pogromcę, i płakał u nóg boskiego Achilla;/tamten - o ojcu rozmyślał i utraconym  Patroklu,/   łzy wylewając. Ich głośne szlochania dom napełniły.

Kiedy ginie Roland, Karol Wielki  z rozpaczy rwie sobie brodę, a dwadzieścia tysięcy jego rycerzy z płaczem rzuca się na ziemię. To forma żałoby. Przelewanie łez celebrowano zarówno prywatnie, jak i publicznie. W XVIII wieku chodzono specjalnie do teatru, żeby się porządnie wypłakać, a przy tym pokazać innym swoją uczuciowość.  A wiek XIX?  Bellini mówił: w sztuce muzycznej śpiew musi powodować łzy, dreszcze i śmierć. Znacie (lub poznacie) Wertera oraz Gustawa. Obaj  tonęli we łzach. Nie tylko oni zresztą. Taki już był romantyzm. Werter i jego ukochana Lotta (Cierpienia młodego Wertera Goethego) tak oto się wzruszają. Łzy rzuciły się z oczu Lotty. Nie mogła ulżyć inaczej swemu uśpionemu sercu, a Werter czytać przestał. Odrzucił rękopis, pochwycił jej dłoń i zapłakał gorzko. Lotta oparła głowę na drugiej ręce i ukryła twarz w chustce. Wzruszenie wielkie ogarnęło oboje. Odczuli swoją niedolę (…) i łzy ich zmieszały się razem.

Ciągle się zmienia w sferze publicznej stosunek do płaczu. Jeszcze w II połowie XX wieku łzy mogły złamać mężczyźnie karierę. Po pewnym czasie pojawiła się teoria, że dojrzały uczuciowo mężczyzna powinien być zdolny do płaczu, bo inaczej to upośledzony emocjonalnie zimny drań. Dlatego można było zobaczyć płaczącego prezydenta Billa Clintona   lub   Baracka Obamę. U mężczyzn płacz to oznaka odwagi, u kobiety – przejaw słabości. Ale ta niesprawiedliwość to już zupełnie inna bajka.

Stare  Dobre Małżeństwo  w jednej ze swoich piosenek śpiewa, że ten, kto umie płakać, umie być człowiekiem. A płacz  jest: powiewem nadmiaru szczęścia, eksplozją serca, jest cząstką człowieka./Śmiech poprzez łzy także jest płaczem, tylko wesołym./ Płacz rozpaczliwy jest bratem agonii.

Jeśli chcesz dorzucić swoje trzy grosze do płaczu, to napisz.

Krik

Grafika:
http://img.zszywka.pl/0/0130/9889/placz.jpg
http://pamietnik-motylaa.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/597578/files/blog_cs_3237404_5337619_tr_vampire.jpg