28 września 2015

Literackie fascynacje


              Drzewo





O wszystkim można pisać,

jeśli masz odwagę, by to zrobić, i wyobraźnię, by improwizować.

(Silvia Plath)

  

                       Najlepsze opowiadanie  w V edycji  Konkursu Miesiąc  Opowiadań


    Weronika z najwyższą ostrożnością muskała opuszkami palców suche stronice  zeszytu, ubrane w szarą kratę, przepasane czerwoną szarfą oddzielającą dwie strefy. Jedna przeznaczona na notatki, wykresy i rysunki. Druga, w teorii, na krótkie komentarze czy oceny nauczyciela z groźnie wyglądającym Gandalfem, krzyczącym ,,You shall not pass”, a w praktyce na bazgroły, urozmaicające nudne godziny lekcji. Byłoby tak, gdyby to  był zwykły zeszyt szkolny, Weronika jednak była przekonana o wyjątkowości tego notatnika i przenigdy nie wniosłaby go między mury szkoły, a już tym bardziej nie rozwiązywałaby w nim zadań z matematyki. Weronika, 16-letnia dziewczyna, borykająca się z trudnymi problemami nastolatków, wpatrywała się w ten zeszyt, jakby był złotymi insygniami królewskimi i dotykała go z przestrachem, jakby bojąc się, że pokruszy się niczym starodawny pergamin, który dawno temu stracił witalność i energię. 
                                                         ,,Tibi et igni” - 
Dumnie głosił napis na okładce tajemniczego notatnika. Weronika nie mogła szczycić się znajomością tego szlachetnego języka, toteż uznała, że przyzwoitym krokiem byłoby wpisanie niezrozumiałego hasła w wyszukiwarce internetowej. Była to rzecz niezawodna, ale mało szlachetna, więc dziewczyna poczuła, jakby popełniała grzech niewybaczalny. Spotkała się z sytuacją, o której mogła jedynie przeczytać w jakiejś książce, mogła spodziewać się  wielkiej przygody, którą być może ona sama opisze kiedyś we własnej powieści! Przydarzyło jej się coś wyjątkowego, coś tajemniczego, coś budzącego lęk, a ona chciała to wszystko zniszczyć, posługując się jakąś maszyną. Z bijącym sercem zamknęła przeglądarkę i zaczęła gorączkowo rozmyślać, przechadzając się po przyjemnie włochatym dywanie. Dla obserwatora taki akt mógłby zdawać się czymś zupełnie absurdalnym, jednak w tym pokoju  nieustannie krążył huragan absurdów. Włączyła muzykę. Muzykę szlachetną i najpiękniejszą na świecie. Czesław Mozil, śpiewając  to przejdzie, wcale jej nie przekonał, tak samo jak rozkoszny akompaniament  Adama Sztaby. Nagle dziewczyna drgnęła, zaskoczona nieoczekiwanym  pomysłem, który postanowił zakraść się od tyłu  i przykryć jej oczy, ciekawy, czy go rozpozna. Pobiegła w stronę drzwi, a pomysł skoczył za nią i wspólnie opuścili pokój, czyniąc go prawie pustym. Na biurku leżał notatnik, który zasmucił się natychmiast  tym brakiem obecności człowieka. Wolał być w czyichś dłoniach, wolał ciepło dłoni Weroniki niż niezręczną ciszę między nim a biurkiem, które, nie wiedzieć czemu, się obraziło. Cisza urządziła sobie imprezę i szalała po pokoju, nie zważając na zniszczenia, jakie za sobą niosła.

Czuła się jak u siebie do czasu, gdy tak czuć się przestała, co nastąpiło dokładnie w momencie wejścia do pokoju Weroniki, której dawny towarzysz, pomysł, już nie towarzyszył, zrealizowany i już niepotrzebny. Dziewczyna wróciła wewnętrznie oczyszczona, spokojna i wyciszona po długiej medytacji. Usiadła przed komputerem i wpisała w wyszukiwarce: ,,tibi et igni”. Natychmiast poczuła wyraźną skazę na swoim sercu. Sześciokątny przycisk ENTER zachęcał dziewczynę smakowitością i kolorem. Doprawdy cudowne owoce miały ukazać się jej oczom. Kliknęła i natychmiast ujrzała stos bezużytecznych wyników i zaledwie kilka pomocnych. Pierwszy wynik przedstawiał album jakiegoś podejrzanego zespołu, którego okładka nawet w miniaturze przeraziła dziewczynę. Drugi wynik prowadził do internetowej encyklopedii. W tym kierunku powędrował kursor. Jej oczom ukazała się krótka definicja: 

                   Tibi et igni [łac. ‘dla ciebie i ognia’] przeczytaj i spal; dopisek
                         dawniej często umieszczany na listach , dokumentach,                                                które miały pozostać tajemnicą. 
 
Zaciekawiło ją to niezmiernie, więc poczuła niedosyt. Wróciła do wyszukiwarki i zaczęła przeglądać wyniki. Wszędzie recenzje albumu jakiegoś satanistycznego zespołu. I film. Dramat, kryminał, thriller. Na plakacie płonący list. Nie… Weronika nie obejrzałaby  tego filmu, nie gustuje w kryminałach   i thrillerach. Następna strona wyników, następna, 4 strona, 5 strona, 8, 11, 14, 18, 22. Nic, tylko jakiś okropny polski zespół, którego muzyka polegała  zapewne na ,,darciu ryja’’. Jeden wynik ją zaciekawił. Był to blog jakiegoś fotografa, a w nim historia:

Jak to bywało dawniej, za miastem wysypywano śmieci. Aby nie gniły, nie przyciągały dzikich stworzeń, które rozniosą choroby, śmieci  palono. Unosił się przeto dym tłusty i czarny pod samo niebo, czasem pełzając po ziemi. Śmieci nie wysypywano na stos, ale wrzucano do otchłani - miejsce po starej kopalni. Wiecznie płonął ogień, to podsycany, to tylko tlący się w odpadach. Wyrzucano tam również złoczyńców, którzy na lepszy pochówek nie zasługiwali.
                                                   Miejsce to nazywano Szeol.

         Pierwsza myśl Weroniki: historia zmyślona, pod spodem żadnych przypisów o źródłach, dlatego głupstwem byłoby od razu uwierzyć.
          Druga myśl Weroniki: przecież jedyny związek tej historii z ,,tibi et igni”, to ogień.
            Zamknęła blog, który zdawał jej się nieprofesjonalny i pełen śmieci.

         Przekopała wszystkie wyniki, jakie zaoferowała jej wyszukiwarka i nie znalazła nic  zwracającego jej uwagę, poza tym, że kilka wyników zostało usuniętych, ze względu na jakieś niezgodności, czy zażalenia. Tam pewnie było coś ciekawego. Spróbowała innych wyszukiwarek i nic, same bzdury. No trudno, zawsze wiedziała, że Internet jest bezużyteczny, lecz mimo to, czegoś jednak się dowiedziała. Poznała znaczenie tajemniczego hasła. Wiedza ta przyprawiła ją o dreszcze i podsyciła ciekawość, kumulującą się nieznośnie w jej umyśle.
                 
 Odwróciła notatnik w dłoniach i przyjrzała się literom zapisanym na tylnej okładce:
                                                         Z drzewa oliwnego.

         Westchnęła. Nie lubiła nie rozumieć. Nie miała już ochoty wpisywać w wyszukiwarkę hasła po to tylko, by przeczytać o bzdurach, zmyślonych przez nudzącego się blogera.

            Otworzyła tę księgę zniecierpliwionych westchnień i natychmiast uderzyły ją w twarz  piękne litery zakreślone starannie piórem. O ile piękniej wyglądałyby  na pergaminie!  Umieszczono je jednak w zeszycie, który mógłby wydawać się zwykłym zeszytem, gdyby nie słowa umieszczone na okładce oraz te, układające się w cudowną czarną czcionkę, upiększającą szarą kratę stron. Zeszyt ten zawierał wiele zdań złożonych ze słów, ale każde zdanie zapisane zostało inaczej. Każde zapisane inną ręką, innym piórem. Te czarne słowa chciały zostać przeczytane, chciały uwolnić się i polecieć w przestrzeń, wyprzedzając dudniące echo, rozbrzmiewające w uszach słuchaczy. Weronika chętnie uaktywniła ten proces.

        - Zostałem wywyższony spośród innych. Narodziłem się wśród skał, na największej  górze świata, a moje ręce mogły dosięgnąć każdego skrawka Ziemi. Nieraz brakowało mi wody, zdarzało się, że marzłem i chorowałem. Zostałem wyszydzony i poniżony. Byłem świadkiem czynów niegodnych człowieka, czynów okrutnych. Narodziłem się słaby i bezbronny. Wielu chciało mnie zniszczyć. ,,On nie przeżyje.”- słyszałem. ,,Jest zagrożeniem”- słyszałem. Urodziłem się z wiedzą. Wiedzę tę przekazywałem wiernie i nigdy  nie oczekiwałem niczego, poza odwzajemnieniem wierności. Widziałem ludzi pięknych i  widziałem ludzi brzydkich. Piękni kochali, brzydcy nienawidzili. Piękni ufali, brzydcy bali się ufać. Zostałem wystawiony na próby. Porywisty wiatr próbował mnie złamać. Ulewny deszcz  próbował mnie zatopić. Groźny piorun próbował mnie spalić. To wszystko przetrwałem i kontynuowałem przekazywanie swojej wiedzy. Pewnego dnia ta wiedza została przekazana do końca. Tego samego dnia wielu zastanawiało, się co ze mną zrobić. Zostałem ścięty.

Obdarto mnie z kory. Wrzucono mnie między złoczyńców. Wiedziałem, że kiedyś na nich poczekam. Pocięto mnie na wiele kawałków i przebito moje serce. Smutek przykrył wtedy czarną płachtą całą Ziemię. Wielu płakało. Zrobiono ze mnie Wielkie Księgi. Wzniesiono z mojego budulca Wielkie Budowle nad budowlami. A wszystko zostało wypełnione światłem. Klękano przede mną, oblewano mnie łzami. Wyszydzano mnie, poniżano mnie. Byłem świadkiem czynów pięknych i czynów strasznych. Byłem świadkiem miłości i byłem świadkiem nienawiści. Widziałem dewotki. Widziałem też wstydliwych    i tych, którzy nauczyli się dziwić.

         Dziewczyna skończyła czytać z bijącym szybciej sercem. Słowa czekały. Weronika  złapała szybko pióro i dopisała zdanie, które zdawało jej się w tym momencie tak oczywiste, potem wyszła, pchana przez pomysł, który brutalnie domagał się zrealizowania. Pokój został pusty, ale nie szalała już w nim cisza. Wokoło rozbrzmiewały słowa dopisane w notatniku.
                                     I czekałem na złoczyńców.
           Ich autorka wróciła z zapałkami i starym zeszytem do religii, bo nowe były do etyki.  Zapłonął ogień. Słowa zniknęły, by pojawić się gdzieś, gdzie są potrzebne. Weronika wciąż  wstrząśnięta, drżącymi dłońmi otworzyła zeszyt. Różowy padał w nim śnieg.

Agata
 

Grafika:

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRO4DGSrPG_p8BRtZz_3n8N2tLiZzjFeRfi_Q&s

24 września 2015

Przeczytane, przemyślane, skomentowane

         
           Czy znasz Platona?


 
Wszystko, co piękne,  
jest  naprawdę  trudne. 
(Platon)

 
Każdy  zapewne zetknął  się na lekcjach języka polskiego  z poglądami Platona, który naprawdę nazywał się Aristokles. Przydomek zyskał ze względu  na szerokie ramiona (gr. platys – szeroki).  Był uczniem Sokratesa, wielkim filozofem   i nauczycielem greckim, założycielem szkoły filozoficznej, zwanej Akademią. Uczniowie Platona traktowali go jak półboga. Co roku świętowali rocznicę jego narodzin i śmierci, chwaląc w hymnie dzień, w którym bogowie dali ludziom Platona. Antyk nie od razu  docenił filozofa, dopiero u schyłku  epoki został uznany za najwybitniejszego myśliciela. Jego poglądy wpłynęły na filozofię chrześcijańską oraz  na filozofię odrodzenia, a także przeniknęły do potocznej świadomości,  stając się ważnym składnikiem kultury i cywilizacji. Platonizm miał wpływ na filozofię, teologię, naukę, sztuki piękne i literaturę.

Czym jest platonizm? To nurt filozofii i kultury europejskiej, który traktuje nasz świat jako namiastkę jakiejś doskonalszej i pełniejszej rzeczywistości. Nurt, który nakazuje zmierzać do tej rzeczywistości – w wymiarze poznawczym, moralnym lub religijnym. Platon – jako twórca idealizmu obiektywnego – głosił, że rzeczywistość jest w swej istocie czymś duchowym, a nie materialnym. Ów byt duchowy istnieje poza człowiekiem i niezależnie od jego świadomości.

Polemiczne nawiązanie do idealizmu Platona widzimy w opowiadaniach dwudziestowiecznego twórcy - Tadeusza Borowskiego. Pisarz  boleśnie doświadczony pobytem w Auschwitz, stwierdzał: Pamiętasz, jak lubiłem Platona. Dziś wiem, że kłamał. Bo w rzeczach ziemskich nie odbija się ideał, lecz leży ciężka praca, krwawa praca człowieka. (…) Nie ma piękna, jeśli w nim leży krzywda człowieka.

Parodystycznym z kolei ujęciem myśli Platona jest utwór Wisławy Szymborskiej Platon, czyli dlaczego. Punktem wyjścia w tym humorystycznym wierszu jest pytanie, dlaczego platoński Byt Idealny, wieczny i niezmienny, wszedł w związki z materią, pozwolił się jej zreformować:  Mógł przecież trwać i trwać bez końca,/ociosany z ciemności, wykuty z jasności,/w swoich sennych nad światem ogrodach./Czemu, u licha, zaczął szukać wrażeń/w złym towarzystwie materii?

Platon prawdopodobnie jako pierwszy użył pojęcia Deus ridens (Bóg śmiejący się). Przedstawił bogów jako istoty  zabawiające  się losami ludzi – marionetek, odgrywających swoje role na scenie życia. Każdy człowiek  jest więc dla bogów jedynie igraszką, stale obserwowaną i ośmieszaną.

Znany  z  filozofii platońskiej topos bóstwa śmiejącego się z ludzkich poczynań wykorzystuje  Jan Kochanowski we  fraszce  O żywocie ludzkim II. Podobnie jest  we fraszce Człowiek Boże igrzysko: Nie rzekł jako żyw żaden więtszej prawdy z wieka,/Jako kto nazwał bożym igrzyskiem człowieka./ Bo co kiedy tak mądrze człowiek począł sobie,/ Żeby się Bóg nie musiał jego śmiać osobie?/ On, Boga nie widziawszy, taką dumę w głowie/ Uprządł sobie, że Bogu podobnym się zowie./ On miłością samego siebie zaślepiony,/  Rozumie, że dla niego świat jest postawiony;/On pierwej był, niżli był; on, chocia nie będzie,/Przedsię będzie; próżno to, błaznów pełno wszędzie.
Wszyscy też z pewnością mieli okazję zapoznać się z pojęciem jaskinia Platona. Opowieść  o niej znajduje się w Państwie, w księdze VII. W podziemnej grocie żyją ludzie, którym przykuto nogi i szyje tak, że nie mogą wyjść ani zobaczyć,  co się dzieje poza nimi. Wejście do jaskini jest otwarte i wpada przez nie światło,  na ścianach pojawiają się cienie, słychać odgłosy rzeczy znajdujących się na zewnątrz. Uwięzieni ludzie nie wiedzą nic o świecie zewnętrznym, dlatego cienie i odgłosy  traktują jak właściwe rzeczy. Gdy wyjdą z jaskini, są oślepieni blaskiem słońca i nie mogą uwierzyć, że znajdują się  w prawdziwym świecie. Dopiero po pewnym czasie, gdy się oswoją, odkrywają nieporównywalną wartość świata poza jaskinią ze światem w jaskini. Nie potrafią jednak o tym przekonać ludzi  w kajdanach, którzy  tam zostali.

Jak rozumieć opowieść o ludziach w jaskini?  Po pierwsze: istnieją dwie rzeczywistości (sfery) -  przedmiotów fizycznych, wśród których żyjemy, oraz  przedmiotów idealnych, które są poza naszym bezpośrednim zasięgiem. Przedmioty fizyczne są jak cienie przedmiotów idealnych lub jak niedoskonałe ucieleśnienie ich doskonałych wzorców. Inne tłumaczenie: jaskinia Platona to symbol znikomości wiedzy ludzkiej oraz mizernych perspektyw poznania.

Co oznacza wychodzenie z jaskini?  To proces przeobrażenia naszego poznania i sposobu myślenia: odejście  od powierzchownego, zmysłowego doświadczenia do głębokiej rzeczywistości idei. Oznacza też przemianę całego życia. Oczyszczenie z przyziemnych miraży  i doczesnych celów oraz  zwrócenie się ku wartościom najwyższym, których symbolem jest słońce oślepiające człowieka po opuszczeniu przez niego jaskini.

Mit jaskini opisuje również takie procesy ludzkiego życia jak: tracenie złudzeń, odkrywanie właściwej prawdy o sobie, wysiłek przemiany życia, porzucanie fałszu na rzecz prawdy.  Platoński mit może także obrazować  nawrócenie religijne. Jego odczytanie może być różnorakie, w zależności od naszego doświadczenia życiowego i kulturowego.  Tak czy owak według Platona  proces wyzwalania z kajdan nie jest łatwy. Towarzyszy mu bowiem cierpienie i poznawczy dysonans – pisze filozof Jacek Wojtysiak.

Niełatwo pojąć idee filozofów, trudno też czasami się z nimi zgodzić. To jednak nie zwalnia kulturalnego człowieka z  powinności choćby częściowego ich poznawania. 

Asper

Grafika:
http://www.starozytnosc.info/platon.jpg
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDwvNiJ1wRb1H_2vgoKeW9iBa2RedxGSTP-aDuTQsConuHCUKIaMN_C7qCedYGP9vU2Fpb8V23xV_wAT2hJYmsxHGBSC5ptcEqloU23xW45Zp1KM5tOT3ThEd0LYo7c4q_NBsAxpAwerg/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582uplaton2.png