25 lutego 2016

Wspomnienia, wspomnienia








                              Rozmowa z absolwentem

          Młodość jest piękna  i bardzo dobrze się ją wspomina.
                                                                                         (Dariusz Toczek)


Z okazji 100-lecia I Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Zamoyskiego w Zamościu postanowiłam przeprowadzić wywiad  z absolwentem naszej szkoły - Panem Dariuszem Toczkiem, z zawodu ekonomistą.

Dzień dobry,  jestem uczennicą I Liceum Ogólnokształcącego w Zamościu  im Jana Zamoyskiego. W tym roku szkolnym nasza szkoła obchodzić będzie 100- lecie istnienia. Kontynuując cykl wywiadów przeprowadzanych z absolwentami naszego liceum, chciałabym zadać Panu kilka pytań o wspomnienia z okresu szkolnego. W jakich latach chodził Pan do szkoły średniej?
Do szkoły średniej chodziłem w latach 1978-1982.
Dlaczego wybrał Pan tę szkołę?
Dlaczego? Ponieważ była to szkoła z tradycjami, a także z wysokim poziomem nauczania. Do tej szkoły uczęszczała również część mojej rodziny, a  później moja córka.  Do Liceum nie dostawał się byle kto, ukończenie tej szkoły otwierało drzwi na wszystkie ważne uczelnie w Polsce.
Co może Pan powiedzieć o pierwszej klasie i obowiązkach  z  nią związanych?
Pierwszą rzeczą po otrzymaniu wiadomości o przyjęciu mnie  do szkoły było uszycie mundurka. Obowiązkiem każdego ucznia było noszenie szkolnego mundurka. Można powiedzieć, że na owe czasy szkoła byłą elitarną,  a mundurki wyróżniały nas spośród uczniów innych szkół. Były koloru  stalowego. Pamiętam, że w mieście mówili na nas króliki. W tym czasie, gdy ja chodziłem do szkoły, czapki nie były już obowiązkowe, poza lekcjami  PO  u Pana Profesora Suchodoła.   
Nowo przyjęci uczniowie klas pierwszych jeszcze w czasie wakacji mieli obowiązek  pracy w Zakładach Przemysłu Owocowo- Warzywnego w Łapiguzie. Była to praca w ramach integracji uczniów. Pracowaliśmy klasami w ostatnim miesiącu wakacji. Wszystkie pieniądze zarobione przez młodzież były przekazane na  fundusz szkoły.
Pierwsze klasy miały także obowiązek uczestnictwa w  koncertach filharmonii organizowanych  w szkole raz w miesiącu. Celem koncertów było zaszczepienie w młodych ludziach fascynacji  muzyką klasyczną.
Każdy uczeń klasy pierwszej  wiedział o tym, że jest jedna bardzo ważna zasada w szkole - nie ma powtarzania klasy pierwszej. Jeśli ktoś nie zdał w pierwszej, klasie musiał zmienić szkołę, gdyż uważano, że nie poradzi sobie dalej z nauką.
Ile osób liczyła Pana klasa i  jaki miała profil?
Naukę w mojej klasie zaczynało 41 uczniów, a  ukończyło 37 - nie licząc migracji międzyklasowych. Była to klasa ogólna z rozszerzonym językiem angielskim. W moim roczniku  było sześć klas o profilach: matematyczno- fizycznym, biologiczno-chemicznym, humanistycznym, dwie klasy ogólne z rozszerzonym językiem angielskim lub francuskim oraz klasa sportowa. Klasy ogólne miały trudniej, ponieważ obowiązywał ich ogólny zakres materiału  np. w klasie humanistycznej matematyka była traktowana z przymrużeniem oka. Moja klasa była bardzo mocna, nie było np. ściągania, poważnie! Byli tu ludzie, których interesowała wiedza. Rywalizowaliśmy ze sobą, ale tylko i wyłącznie posiadaną wiedzą.
Kto był Pana wychowawcą?
Moją wychowawczynią  była Pani Barbara Jędruszczak.
Jak Pan wspomina lata szkolne?
Bardzo dobrze, okres  liceum i studiów to najlepszy okres w moim  życiu, potem zostaje już tylko praca.
Kto był dyrektorem liceum, gdy chodził Pan do szkoły?
Pan Bolesław Hass. Był to człowiek zawsze dostępny dla uczniów i uśmiechnięty, ale również stanowczy. Potrafił rozwiązywać konflikty pomiędzy uczniem a nauczycielem, które niekiedy  się zdarzały. Młodzież bardzo go ceniła i  lubiła.
Czy pamięta Pan jakieś śmieszne sytuacje związane ze szkołą lub z klasą?
Szkoła w ogóle jest śmieszna. Czy zabawnie było? Było! Zdarzały się różne rzeczy - ja miałem taką sytuację, że rozpaliłem ognisko na lekcji pod ławką (było to akurat  na lekcji u mojej wychowawczyni ), wiec zostałem wykreślony  z listy uczniów. Po rozmowie dyrektora z rodzicami  musiałem ponownie zapłacić wpisowe i znowu mnie przyjęli. Pamiętam także, że za karę moja klasa siedziała  dwa dni w śmierdzącej od dymu  sali lekcyjnej.  Chłopaki  szarpali się ze sobą i w końcu jeden do drugiego powiedział, że zaraz ugasi jego nadmierny zapał. Odpalił gaśnicę pianową, której się nie da zatrzymać i zabryzgał całą klasę i wszystkich, którzy w niej byli, plus jeszcze pół szkoły, zanim dobiegł  do toalety  i tam ją wrzucił.
Bywały w szkole  takie sytuacje , które dzisiaj by się w ogóle nie zdarzyły, bo zaraz straszą prokuratorem albo policją. Wyobraź sobie np.: uczniowie palili potajemnie papierosy w ubikacji szkolnej, do której wpadał  dyrektor Hass - wszyscy oczywiście zdążyli już zgasić. Dyrektor cierpliwie czekał i mówił: Wszyscy, którzy  tu stoją, idą za mną  i mają wrzucać koks do piwnicy - ponieważ w szkole była  kotłownia na koks. Było wiadomo, że ktoś ten koks musiał wrzucić do piwnicy, więc  wszyscy palacze bez gadania chętnie szli. Przy wrzucaniu było wesoło, chłopaki  wygłupiali się  i tylko niewielką część koksu udało się im  wrzucić do piwnicy. Wychodzili stamtąd czarni jak Murzyni. Najczęściej  kończyło się na tym, że koks wrzucali pracownicy szkoły, ale kara za palenie jakaś być musiała.
Czy był jakiś nauczyciel, który szczególnie zapadł  Panu w pamięć?
Nauczycieli  najlepiej wspomina się po latach. Ja lubię w ogóle nauczycieli, bo mam takie podejście, że od każdego można się czegoś  nauczyć. Największe problemy miałem np. z profesorem Lawgminem od chemii, spowodowane było to tym, że profesor chciał, żebym chodził na kółko chemiczne,  a ja w ogóle nie byłem tym zainteresowany. Ciągle mnie za to glebił. Jako chłopak wolałem chodzić na zajęcia sportowe niż uczyć się chemii. Profesor  mówił,  że dureń gania za piłką, zamiast chodzić na kółko, ale takich osób jak ja  było kilka np. dziewczyny chodziły na tańce, a nie na chemię. Pamiętam bardzo dobrze profesora Rodzika od fizyki, który niestety uczył mnie tylko rok, gdyż niedługo po zakończeniu roku zmarł. Pan Rodzik był zupełnie inną postacią  niż Pan Profesor Suchodół – gdy szedł korytarzem, to wszyscy stali na baczność. Lekcja u profesora Rodzika  wyglądała tak, że przychodził, wchodził na katedrę i wykładał temat. Dzięki temu nauczyliśmy się tego, jak to będzie wyglądać na studiach. Był  człowiekiem bardzo dowcipnym, np. wchodził na katedrę, patrzył na wszystkich uśmiechnięty i mówił: chłopak z dziewczyną siedzą w łódce w parku, łódka porusza się z prędkością…. czemu nie piszecie, zaczęła się klasówka? Ciekawą rzeczą było to, że stopnie u niego zaczynały się od zera. Stawiał zera i dwóje, dwóje z silnią, z jednym, z dwoma i z trzema plusami. Gdy ktoś  pytał, dlaczego dostał zero, to on zwykł mówić, że na dwa też trzeba coś umieć, bo to jest stopień oceniający wiedzę, a jak ktoś nie umie nic, to dostaje zero. No i takie zera stały sobie w dzienniku.  Miał też swoje przyzwyczajenia - wychodził z klasy na zaplecze, tam zapalał papierosa i szedł sobie z papierosem przez cały korytarz aż do pokoju nauczycielskiego. Nikt na to nie zwracał uwagi, było to normalne.
Czy miał Pan studniówkę?
Nie, nasz rocznik jako jedyny  nie miał studniówki, z powodu stanu wojennego. Balu nie było ze względu na to, że władze zezwalały na jego organizację tylko  w dzień. Wielu uczniów z naszej szkoły  aktywnie działało w ,,Solidarności” i nie tylko, więc razem z dyrektorem uznali, że lepiej będzie, aby ta studniówka się nie odbyła.
Czy uważa Pan, że wybór I Liceum Ogólnokształcącego jako szkoły średniej to dobry wybór?
Tak, w moich czasach, ktoś, kto szedł do liceum, chciał studiować. Jest to szkoła dla tych, którzy chcą się uczyć dla wiedzy i umiejętności. Dla tych, którzy chcą coś w życiu  osiągnąć. W moich czasach tylko ok. 20% młodzieży chodziło do liceum. Pozostali wybierali technika lub szkoły zawodowe.
Czy chciałby Pan coś jeszcze od siebie dodać, a może coś przekazać obecnym uczniom?
Młodość jest piękna i bardzo dobrze się ją wspomina. Teraz  z perspektywy lat wiem, że wzajemny szacunek do siebie oraz zrozumienie drugiego człowieka, czyli wartości, których się nauczyłem szkole, owocują w dorosłym życiu. Życzę Wam, żebyście po latach wspominali tak dobrze naszą szkołę, jak wspominam ją ja.
Bardzo dziękuję Panu za rozmowę .

Karolina

Grafika: własna