27 stycznia 2014

Kącik młodego historyka



    Wikingowie jako sportowcy
 
W kulturze masowej utrwalił się obraz wikinga 
jako postawnego, silnego jak tur, 
brodatego jegomościa w hełmie  z rogami, 
który siał postrach wszędzie tam, gdzie tylko się pojawił.
O ile noszone na co dzień hełmy z rogami należy włożyć między bajki,
to faktycznie wojownicy z zimnej północy troszczyli się, 
aby być  w dobrej formie. (...) często od tego zależało ich życie.
(Rafał Kuzak)


Wikingowie    postrach średniowiecznej Europy Zachodniej – zasłynęli głównie z grabieży, mordów i gwałtów. Co jednak  robili ci groźni łupieżcy pomiędzy kolejnymi wyprawami zbrojnymi? Oczywiście dbali o swoją tężyznę fizyczną, uprawiając rozliczne sporty.
Narciarstwo.  Każdy      mieszkaniec śnieżnej Północy musiał doskonale jeździć na nartach,  które służyły wtedy głównie jako środek przemieszania się na duże odległości, jednak doceniano też ich wpływ na poprawę tężyzny fizycznej. Bywało, że narty zmieniały historię wikingów i ich skandynawskich  potomków. W 1869 roku wybitny malarz norweski Knut Larson  Bergslien uwiecznił w jednym ze swych dzieł historyczny moment, gdy dwaj wojownicy - Torstein Skeivla i Skjervald Skrukka- podczas wojny w 1206 roku  uratowali przed siepaczami konkurencyjnej dynastii następcę tronu norweskiego, dwuletniego wtedy księcia Haakona Haakonssona, który panował potem jako Haakon IV- możemy przeczytać w książce pt. Historia sportu   profesora Wojciecha Lipońskiego.
Pływanie. Kirsten Wolf w książce Daily Life of the Vikings pisze, że pływania uczyły się również kobiety. Ich ćwiczenia nie uwzględniały jednak elementu rywalizacji, który występował w przypadku mężczyzn. Ci konkurowali głównie  w pływaniu długodystansowym, nurkowaniu oraz w czymś, co można by określić podtapianiem - dwóch wojowników usiłowało wciągnąć się nawzajem pod wodę.
 
Skakanie po wiosłach. To kolejna dość oryginalna dyscyplina sportu wikingów. Rywalizacja polegała na skakaniu po  wiosłach w czasie, gdy pod pokładem załoga wiosłowała z całych sił. Mistrzem w tego typu wyczynach akrobatycznych miał być król Olaf Tryggvason. Specjalizował się ponadto we wspinaczce górskiej, którą uprawiało wielu wikingów. Wikingowie byli jednak przede wszystkim doskonałymi żeglarzami. Przecież to oni jako pierwsi Europejczycy dotarli do wybrzeży Ameryki Północnej, dlatego też przywiązywali ogromną wagę do rozwijania i szlifowania umiejętności żeglarskich. 
 
Szermierka, łucznictwo, jeździectwo. Najważniejszą aktywnością fizyczną były ćwiczenia we władaniu wszelkiego rodzaju bronią.  Ćwiczono walkę na miecze, topory, a także rzucanie oszczepem - i w co trudno może uwierzyć – strzelanie z łuku. Jak się okazuje,  wikingowie byli doskonałymi łucznikami, chociaż obecnie kojarzy się ich głównie z wielkimi toporami. Wojownik musiał również doskonale jeździć konno.  Mimo że wikingowie walczyli przeważnie pieszo, to również wykorzystywali konie do transportowania łupów, a także szybkiego docierania w różne miejsca (np. do czekającej łodzi). Co ciekawe, konie były wykorzystywane również do  specyficznej rozrywki, znanej hestathing (hestaþing), polegającej na szczuciu na siebie specjalnie wytresowanych zwierząt, walczących kopytami, a nawet gryzących się wzajemnie.
 
Zapasy. Kolejnym sportem, który ćwiczył  tężyznę fizyczną oraz przydawał się w trakcie łupieżczych wypraw, były zapasy. Były one aż tak popularne, że wikingowie rozróżniali kilka ich odmian. Najstarsza i zarazem najprostsza z nich nosiła nazwę buxnatök. Do rozstrzygania sporów sąsiedzkich służyła z kolei hryggspenna. Pozostałe typy zapasów określano mianem fang. Słowo to – jak podaje profesor Lipoński – oznaczało w języku staroislandzkim walkę między dwoma przeciwnikami. Tego typu walki mogły odbywać się w różnych formach - od "bójki" na śmierć i życie, po łagodną zabawę. W pierwszym przypadku było to starcie, w którym walczący dążyli do zadania sobie bólu, okaleczenia przeciwnika a nawet do jego zabicia. Zdecydowanie częściej praktykowano jednak leikfang. W tym wypadku zapaśnicy usiłowali przewrócić oponenta, wykorzystując do tego wystające elementy ubioru. Z czasem starano się urozmaicić walkę, dokładając do stroju kolejne rzemienne pasy. Tak narodziła się glíma – narodowy sport Islandczyków  - wyjaśnia Rafał Kuzak.
 
Przeciąganie skóry.  Następna popularną (dla odmiany bezkrwawą) zabawą było przeciąganie skóry, zwane skinndráttur - odpowiednik dzisiejszej zabawy w przeciąganie liny. Zasady również były podobne i bardzo proste: dwaj przeciwnicy, siedzący naprzeciw siebie na ziemi, wyrywali sobie z rąk dużą skórę zwierzęcą i zapierając się stopami, starali się przeciągnąć przeciwnika na swoją stronę.

Co tu więcej mówić? Wikingowie nie znosili bezczynności. Sport towarzyszył im na co dzień i od święta. Nic dziwnego, że przy takiej dawce ruchu byli postrachem kontynentu... - podsumowuje  Rafał Kuzak. No to co? Ćwiczymy?  Nie po to, żeby ruszać na podbój świata, ale chociaż dla dobrego samopoczucia. No i może dlatego, że być może jesteśmy potomkami wikingów. Po Mieszku – oczywiście!

Mati

Grafika:
http://monikatatuaze.netgaleria.pl/files1/wzor-tatuazu-......-wiking[2].jpg
http://faktopedia.pl/uimages/services/faktopedia/i18n/pl_PL/201310/1382607302_by_Crow0_500.jpg?1382627658
http://www.tgfg.pl/tomek/forum/wsp/36-wikingowie-omen2501vo6.jpg